Fragment mojej książki "Jagody na wiklinie" - sandra11 cz. 2 - sandra11
Proza » Obyczajowe » Fragment mojej książki "Jagody na wiklinie" - sandra11 cz. 2
A A A
Minęli skrzyżowanie i skręcili w wąską, wyboistą drogę. Dostrzegli tablicę z napisem "Olchówka". Z radia dobiegały wesołe tony muzyki country. Radek zastanawiał się jak będzie wyglądała ta wizyta i o kogo bardziej powinien się bać? O Jagodę, o swoją matkę, czy o siebie? Chciał udowodnić sobie i komuś jeszcze, że przeszłość pozostała w tyle i czas ocknąć się i wrócić do życia Popatrzył na Jagodę i zdziwił się. Czesała włosy, odwrócona w stronę szyby, z której zrobiła sobie lusterko. Widział tylko profil jej twarzy, zarys nosa i małych ust. Lśniące, ciemnobrązowe pasma włosów opadały jej na ramiona i zasłaniały szyję. Miała długą, pomarańczową sukienkę z szerokim paskiem i beżowy sweter. Nie nosiła czarnych ubrań na znak żałoby tak, jak Radek czy Basia.
Kiedy dowiedziała się o wypadku powiedziała, ze nie wierzy. Jakby od wiary lub niewiary można było uzależnić życie lub śmierć. Ale taka właśnie była, zagubiona w przekonaniu, że może cokolwiek zrobić, podczas gdy los zdecydował inaczej, zdecydował za wszystkich i nikogo nie pytał o zdanie.
Kiedy na pogrzeb przyszła w kolorowym ubraniu i z wiązanką czerwonych róż postanowił coś zrobić. Zabrał ją do najlepszego psychologa, spędzał z nią długie godziny na terapii. Wszystko na nic. Odgrodziła się od świata i nie chciała z nikim rozmawiać. Mimo to próbowali. Basia, Kuba, jej rodzice, którzy przyjechali do Warszawy i zamieszkali z nią. W którymś momencie odniósł wrażenie, że stracił ją na zawsze. I nie wiedział co było gorsze: świadomość utraty, czy przekonanie, że przyszłość bez niej będzie długa i nieznośna i nie znajdzie na nią lekarstwa. I wtedy dostał list od Małgorzaty Lisieckiej, siostry pana Włodzimierza, ojca Jagody i właścicielki kwiaciarni, w której pracowała Jagoda. Zaskoczyło go to, ze napisała do niego, bo słabo się znali, ale na moment uwierzył, że jest ktoś, kto zdoła pomóc.
Małgorzata Lisiecka od dwóch lat mieszkała w Niemczech u swojej przyjaciółki. Miała raka i leczyła się w tamtejszej klinice. Wiedział, że w ostatnim czasie stan jej zdrowia gwałtownie się pogorszył. Pisała o kolejnych zabiegach i o resztkach nadziei, która pozwalała jej jeszcze wierzyć, że cokolwiek może się zmienić. Jagoda wiedziała o tym. Małgorzata nie miała siły, ani zamiaru, by utrzymywać to w tajemnicy. Poza tym miała nadzieję, że ta wiadomość pozwoli Jagodzie zapomnieć o przeszłości i skupić się na czymś innym. To absurdalne, ale on też wierzył, że świadomość utraty kolejnej bliskiej osoby zmieni w niej coś, a może nawet obudzi ją z otępienia, w które popadła. Tym razem mogła przygotować się na najgorsze. Małgorzata najbardziej obawiała się, że kolejna zła wiadomość, spadająca jak grom z nieba, byłaby dla siostrzenicy nie do przeżycia. Chciała przygotować ją na najgorsze. I za to był jej wdzięczny. Napisał do niej długi, smutny list, w których skargi mieszały się z wyznaniami, których nigdy nikomu nie powierzył. Sam przed sobą wstydził się tego momentu słabości, ale, o dziwo, poczuł ulgę. Wiedział, że może liczyć na pocieszenie i słowa otuchy, które otrzymał z kolejnym listem. To było mu teraz potrzebne.
Z zadumy wyrwał go znajomy widok wioski. Minęli kościół i jechali teraz prostą, wyboistą drogą. Pomyślał, że na pozór nic się tu nie zmieniło od czasu ich ostatniej wizyty. Dokładnie rok. Pamiętał ten dzień jakby był wczoraj. Dwudziesty trzeci września, cztery dni po śmierci Sebastiana. Złote przebłyski babiego lata, lekki wiatr, który strącał liście na grób. I wiązanki kwiatów. Wszystkie smutne i bez wyrazu. Takie są kwiaty na każdym pogrzebie. Bezwarunkowo odkrywają swą pretensjonalność i sztuczność. Dlaczego ten dzień tak mocno utkwił mu w pamięci? Bardziej niż wieczór, kiedy Sebastian zginął... Może tkwił w przekonaniu, że ów wieczór był tylko jego, ich. Mogli w to nie wierzyć, chcieli nie wierzyć. Najbardziej Jagoda. Traktować jak zły sen, który minie wraz z nadejściem poranka. Ale kolejne dni, tak wyraźne, jakby czuł je podwójnie, przypominały mu tysiąc razy na minutę, że to nie był tylko zły sen.
Spojrzał znów na Jagodę. Siedziała teraz nieruchomo, patrząc gdzieś przed siebie. Wiele by dał, by wiedzieć o czym teraz myśli. Nie zdobył się jednak na odwagę by zapytać ją o to.


Jagoda patrzyła przez zakurzoną szybę samochodu na małe domy, które mijali. Zastanawiał się jak to będzie, kiedy tu wróci po roku nieobecności i co wówczas poczuje. Ale teraz wydawało jej się, że jest pusta w środku, a jej myśli uciekły gdzieś daleko, zostawiając ją zupełnie samą. Cisza w środku i tylko radio grało, kłócąc się z otoczeniem .
Kiedy mijali kolejne domy przypominała sobie wydarzenia sprzed roku, to wszystko o czym tak usilnie próbowała nie myśleć. Czy jej życie jest jak bumerang? Wyrzucony zawsze wraca, nie pytając czy tego chce czy nie. I nieustannie prosi o uwagę, jakby mało mu było, że zwyczajnie jest i nie można się go pozbyć.
Spojrzała na obrazek za oknem, gdzie kwitło babie lato, ciepłe, wietrzne i radosne. Wydawało się, że jesień pomyliła się tego roku i zamiast dżdżystych poranków i melancholijnych wieczorów przyniosła ostatnie rześkie tchnienia lata. Drzewa ustawiały się wzdłuż drogi, tworząc wąską i wyboistą alejkę. Tu i ówdzie dostrzegała dzieci, zbierające liście.
Minęli kolejne domy, jedne niskie, pomalowane na biało, inne wysokie, z czerwonej cegły i z altanką obok. Skręcili w wąską, polną drogę pod górkę. Samochód podskakiwał na nierównej, kamienistej drodze, raz po raz wzbijając tumany kurzu. Radek skręcił gwałtownie i zatrzymał samochód.
- Jesteśmy na miejscu- powiedział jakby do siebie.
Zobaczyli znajomy dom, pola i mały zagajnik. Wszystko przesycone zapachem odchodzącego lata. Słońce zniżało się nad horyzontem i popołudnie zapowiadało się piękne. Jagoda uśmiechnęła się, patrząc na drewnianą huśtawkę, ustawioną obok jabłoni.
- Może powinniśmy uprzedzić twoją mamę, że przyjedziemy?
Radek dostrzegł ten lekki grymas uśmiechu, który przemknął po jej twarzy i pomyślał, że widzi ją taką po raz pierwszy od dłuższego czasu.
- Na pewno się ucieszy. Tyle razy nas zapraszała.
Wszedł po niskich schodkach i stanął przed drzwiami domu. Ich domu. Jego i Sebastiana. Dlaczego znów o tym myślał? Nie powinien wracać nieustannie do przeszłości, zwłaszcza teraz, gdy jest tu z Jagodą. Nacisnął klamkę, ale drzwi pozostały zamknięte. Spróbował jeszcze raz. Znów bezskutecznie. Jagoda roześmiała się wesoło.
- Chyba jednak powinniśmy ją uprzedzić.
Nie odpowiedział. Podszedł w stronę okna kuchennego. Było lekko uchylone, a ze środka dolatywał zapach szarlotki i suszonych grzybów. Na parapecie, po zewnętrznej stronie, stało kilka brązowych doniczek z piwoniami. Podniósł jedną z nich i zagwizdał wesoło. Jagoda znów się roześmiała:
- Chcesz się włamać do własnego domu?
- Chcemy- poprawił ją z łobuzerskim uśmiechem- a poza tym to nie jest prawdziwe włamanie. Przecież mam klucz.
Zabrzęczał wesoło pękiem kluczy. Ciemne, drewniane drzwi tym razem poddały się bez walki.
Wchodząc do środka Jagoda poczuła jeszcze wyraźniej zapach suszonych grzybów, dolatujący z kuchni. Rozejrzała się ciekawie i stwierdziła, ze od ich ostatniej wizyty nic sie tu nie zmieniło. W przedpokoju na wieszaku wisiało kilka damskich swetrów. Na śnieżnobiałych ścianach dostrzegła znajome obrazki i zasuszoną wiązankę róż.
Weszli do dużego i jasnego pokoju, pełniącego rolę salonu. Z niego na prawo wchodziło się do kuchni, a na lewo wąskim korytarzem do kolejnych pokoi.
Przez uchylone okno wlatywał zapach suszonego siana. Jagoda dostrzegła mały kominek, a na nim wazon pełen świeżych polnych kwiatów. Obok małe biurko przykryte jasną serwetką. Na śnieżnobiałych ścianach odbijał się blask słońca. Podeszła do okna i odchyliła firankę. Wszystko było tak, jak pamiętała. Rząd drzew i drewniana huśtawka, a w oddali skoszone pole i kopy siana. Odwróciła się i uśmiechnęła do Radka.
- Nic się nie zmieniło- powiedziała cicho.
Odpowiedział jej uśmiechem.
- Dlatego tak lubię tu wracać. Wyobrażam sobie, że znów jestem dzieckiem.
Patrzyła na brązowe, lśniące meble. Od kiedy tu stały? A na nich niezliczone porcelanowe figurki i małe filiżanki. Kiedy byli dziećmi wyobrażali sobie, że to sezam, pełen skarbów. Pamiętała jak razem z Radkiem bawiła się kolorowymi pudełeczkami po prezentach i szklaną kulą, wewnątrz której był mały zamek. Kiedy odwracali kulę z zamku wysypywały się kolorowe gwiazdki i wirowały wokoło. Uwielbiali tę zabawę.
Spojrzała na Radka, siedział na kanapie, naprzeciw niej i uśmiechał się. W którymś momencie ich oczy spotkały się i Jagoda poczuła, że rumieni się. Było coś szczególnego w jego spojrzeniu, czułość i delikatność, jakiej dawno nie widziała. Uświadomiła sobie jak bardzo tęskniła za jego przyjaźnią. Powinna mu podziękować za to, że ją tu przywiózł, ale nie mogła nic powiedzieć. To on wstał, podszedł do niej i poprawił kosmyk włosów, opadający niesfornie na ramiona:
- Cieszę się, że tu przyjechaliśmy- powiedział niskim, ochrypłym głosem- Chciałbym, żebyś ty też była szczęśliwa. I żebyś tego nie żałowała...
Patrzyła mu mocno w oczy. Miały błękitny odcień, jak oczy Sebastiana.
- Nie żałuje- powiedziała cicho.
Po raz pierwszy dostrzegła jak bardzo zmieniła się jego twarz. Był w niej jakiś smutek, chociaż oczy uśmiechały się radośnie. Miał wąskie usta i prosty nos. Włosy opadały mu z jednej strony na czoło. Miały brązowy kolor a tu i ówdzie prześwitywały złotym odcieniem. Nigdy nie myślała o nim inaczej niż o przyjacielu. Nie zastanawiała się czy był przystojny.
Radek dotknął delikatnie jej podbródka. Był od niej wyższy i czuł jej delikatność. Nie mógł nie patrzeć w jej duże oczy o kolorze orzechów. Tyle razy te oczy patrzyły na niego z obrazów Sebastiana. Idealnie piękne, idealnie smutne. Miała małe, ale pełne usta i śniadą cerę. Kiedy tak stała na środku pokoju, w ostatnich blaskach słońca, które odbijały się w jej włosach, wyglądała jak wróżka z zaczarowanej krainy. Przypomniał sobie Jagodę sprzed kilku lat, kiedy byli dziećmi i nie było tylu bolesnych spraw. Radosną, roześmianą, z iskierkami w oczach. Gładził lekko jej włosy wyobrażając sobie, że jest tylko jego i nikt mu jej nie odbierze. Ani teraz, ani w przeszłości. Ich pocałunek był krótki, niewinny. Czuł delikatność jej ust i ich miękki dotyk. Miała zamknięte oczy, a na twarzy lekki rumieniec.
Jagoda delikatnie dotykała jego ust swoimi. Była w tym magia, o której tylko oni wiedzieli. Ich tajemnica. Sebastian umiał ją odnajdować w tych wyjątkowych momentach i umieszczać na swoich obrazach. Tak bardzo jej go brakowało. A teraz znów był przy niej. Chciała mu powiedzieć to wszystko, czego nie da się wyrazić słowami, to, czym była ich miłość.
- Sebastian...- powiedziała cicho.
Radek odsunął się gwałtownie i popatrzył na nią ze zdziwieniem. A potem poczuł złość. Nie wiedział na kogo bardziej, na Jagodę czy siebie Myślał... Znów okazał się głupi i naiwny. Odtrącił ją gwałtownie. Chciał stąd wyjść. Chciał nie widzieć jej oczu, patrzących z takim zdumieniem i przestrachem. Bała się go?! A może była zaskoczona tym wszystkim. Do jasnej cholery, nie byli dziećmi, dlaczego się tak zachowywali?! W takich momentach miał żal do siebie i do całego świata. O wszystko i o nic. Nie umiał o tym myśleć. Nie chciał!
Jagoda była zdziwiona. Patrzyła na Radka i próbowała zrozumieć jego złość. Wciąż czuła dotyk jego ust, delikatny, nieśmiały. Jego oczy, wpatrzone w jej oczy, i brązowe pasma włosów, lśniące łagodnie w słońcu. Tak bardzo przypominał Sebastiana. Była o to zła. A może smutna? Spojrzała w stronę kominka i dostrzegła drewnianą ramkę z ich zdjęciem sprzed kilku lat. Sebastian i Radek stojący przed kolorową witryną kwiaciarni jej cioci, a w środku ona, w zabawnym, zielonym kapeluszu i długiej sukience. Z tyłu przez jasną witrynę sklepu widać było bukiety kwiatów i porcelanowe figurki, ułożone na regale. Wszystko takie barwne i wesołe. Nagle kolory zaczęły wirować w jej oczach, żółć, czerwień, zieleń kapelusza, ukośne litery... Kiedy osuwała się na podłogę poczuła jak delikatnie obejmują ją czyjeś ramiona.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
sandra11 · dnia 30.06.2012 18:57 · Czytań: 2968 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora:
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty