Arimar i Tristania - shinobi
Proza » Miniatura » Arimar i Tristania
A A A
Cierpieć umiała wielce kunsztownie, toteż nawet na sprawiające ból, akcydentalne już zbliżenia z nim, gnomem, zwykła była oczekiwać, dlatego, a może nawet mimo to, jakby w pełnym gracji rozwarciu kąta podświadomej siły pobudzającej ów elektrostatyczny szum pragnień niespełnionych, a licznych, niby wypustki nakrapiające skórę dotychczas brzoskwiniową, czyniąc ją podczas owych szałów zupełnie pozbawionych lubieżności, a równie nielicznych, szorstką na kształt gęsiej.
Spoczywała skulona w kątku ogromnego okna komnaty, spowita woalem sukiennych fałd. Zniewalająca, samotna, bo i intelektu bystrość nadmierna, ale i piękno ciała nie tyle z samego powabu fizys płynące, co niby zamczysko prastare, na fundamentach nad wyraz stabilnych, na serca dobroci wsparte, inkrustowały, trawiły może te lica rumiane, a gładkie, jakimś głęboko rytym piętnem niezrozumienia dla rozterek jej duszy. Ni to w poszukiwaniu nieobecnego wisiora, ni to czegoś innego, niewiadomego, gmerała łapką zgrabną, o konstrukcji misternego ażuru a pulchną lekutko i należycie, po dekolcie swym nie bardziej alabastrowym, co pruderyjnym, ale nieznacznie.
Wokół wdzięcznych stópek rozsypała stare, pożółkłe już nieco pergaminy listów. Jakże to z nimi było, jakże było. Zaszemrała jednym ze zwojów wyłuskując przy tym z pamięci zdarzenie ledwie zeszłoroczne.

***


Najdroższa...

...a słodka łakoci z owej jamki nabłonkiem wyściełanej, za której lubieżne zwiedzanie, stary poczciwiec, Jehowa, spalił jakieś miasto, a może nawet dwa, wiedz, że nie bardziej pragnę być w Tobie, niż obok Ciebie luba, zaś w owej chwili, gdy gęsie pióro skrzypi kreśląc na papierze słowa niniejsze, do Cię, miła, wizja pewna, a frywolna wyjelce, nie daje mi spokoju. Wiedz, że nie tyle pukle Twe kasztanowe pragnę owijać wokół palców dłoni, co być tam, w głębi Twej najgłębszej. Nic nie powiem więcej. Kocham sercem całym, całusów bezlik zasyłam, o muszelko wytęskniona, wyczekująca.


Zawsze Twój!
Arimar


Ach, jak krzepło uczucie w plątaninie listów zasyłanych systematycznie, tam i z powrotem, w namiętności nie cierpiącej zwłoki.

Najdroższy...

Tak oto siedzę i rozmyślam o Tobie, mój miły, kosztując z dzbana ciepłej, a słodkiej śmietany, którą regularnie, co wieczór dostarcza mi służka, dziewka prosta nad wyraz i ordynarna. Słucham, jak wosk z cicha opada ze świecy odmierzając takt czasu liczonego w sekundach, minutach, godzinach, a może i miesiącach, jakie przyjdzie mi spędzić samej, nim ujrzę Twe oblicze ogorzałe trudami wojny. Wracaj, niczego bardziej nie pragnę, niż być Twoją na wieki.


Zawsze Twoja!
Tristania


Mnogość była tych listów. Wreszcie poznanie i ślub piękny, bogaty nad wyraz, pełen dam dworu frywolnych i rycerzy męskich, się był okazał. Suto zastawione stoły uginało jadło tłuste, a obfite, rodzajów wszelakich. Gąsiory tryskały napitkiem znamienitym, dobytym na ową okazję z najbardziej zakurzonych czeluści zamkowych piwniczek. Pląsy i swawole nie miały końca, ale i one z biegiem dni ucichły wprowadzając młodych czujnie i spokojnie w prozę życia.
W początkowo udane, pełne cielesnych rozkoszy pożycie, z czasem począł wkradać się, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli, element rutyny. Arimar zafascynowany cielesnymi przymiotami oblubienicy, rzec można, okrzepł w pożądaniu w okolicznościach przedziwnych, zatracał też zapał do zgłębiania tajemnic małżeńskiej alkowy. W serce niewiasty, niby nieśmiało, wkradał się smutek, z czasem coraz głębszy, bowiem winy, jak każda kobieta, biedna Tristania szukała w sobie, czy to w domniemanym, a niewłaściwym zachowaniu wobec męża, czy znów w rzekomo tracących powab, choć, co oczywiste, tak pięknych krągłościach swego ciała. Nikła w oczach. Ten i ów z okolicznych kmieci i parobków, nieraz opowiadał przy kielichu z miodem, że widuje często panią zamkniętą jakby w niedostępnej pozie smukłego posągu o prawej dłoni obejmującej lewy łokieć spoczywającej wzdłuż ciała ręki, podczas gdy głowa przechylona lekko, subtelnie na lewy bark, pozwala melancholijnemu spojrzeniu oczu mocno rozognionych, pokrytych błoną łez, błądzić gdzieś w próżni, zaś prawie zastygła, ledwie uchwytna mimika jej twarzy kreśli namiętny wyraz rozpaczy jakby gorącej i ostatecznej.
Gdzie wonczas podziewał się tak rycerski onegdaj Arimar? Pono regularnie, od czasu jakiegoś, znikał to tu, to tam, to znów zupełnie gdzie indziej, a najczęściej widywany bywał gdzieś w ciemnych rubieżach gospodarskich pomieszczeń. Uściślijmy – stał się częstym gościem chlewu i stajni. Co tam porabiał? Tego jeszcze nie wiemy.
W myśl maksymy „Przez żołądek do serca!”, dziewczyna postanowiła dotrzeć do oziębłego męża z pomocą zacnej strawy, toteż upichciwszy pysznego gulaszu, z dodatkiem młodych ziemniaczków oprószonych pachnącym koperkiem, poszła w towarzystwie służki niosącej ów pożywny zestaw na pięknych półmiskach, szukać lubego. Tuż przed chlewem poprosiła dziewkę o kosz z misami pełnymi jadła, po czym ją odprawiła. Próg chlewu przekroczyła pełna obaw.
- Czego tu, kurwa, chcesz? – zaskoczony wycharczał nakładając portki w pośpiechu.
Trwoga, niby mgła, gwałtownymi oparami rodzącego się gdzieś na granicy prawego przedsionka, a lewej komory smutku, smutku, który skrapla się w kąciku ust drgających afektownymi falami gniewu, i przeobraża aż do postaci lepkiej plwociny, która oderwawszy się od wargi opada na ziemię, spowiła jej oczy mokrym woalem.
- Dlaczego... – półmiski wypadły z drżących rąk, a świnie dobrały się do rozsypanych mięsiw i warzyw.
- Wynocha! – wrzasnął, kopiąc skamlącego prosiaka, który pałętał się jeszcze między nimi.
- ...już mnie nie kochasz? – upadła na kolana z wybrzmiewającym na ustach pytaniem. I łkała, łkała szalenie, i może ten płacz to już nie był wyraz jej dezaprobaty dla jego plugawych poczynań, do których nigdy nie będzie w stanie się przyzwyczaić, i nawet nie troska o to, że chciał, ale o to, że nawet nie spróbował nie chcieć tak, jakby nie pragnął tego, do czego zawsze dążył, gdyby już nie mógł. Tak, była to czysta, pierwotna rozpacz bezdenna.

***


Ach, jakże samotna była nasza Tristania, tu i teraz, w oknie, które uchyliła nieco unosząc przy tym bochny słodkich piersi, celem zaczerpnięcia tchu, ale też tam i wtedy, w każdą z owych chwil pozbawionych towarzystwa ukochanego mężczyzny. Słotny dzień skrapiał ziemię lekutkimi łzami. Tam w dole lud prosty – trawiony guzem, parchem i rakiem - rozbijał się o znoje codzienności, adorował czerstwe już bochny i zgniłe ziemniaki, które w końcu spoczną na językach twardych twardością obola, z każdym kęsem zbliżając ich, krzywusów koszmarnych, do bram raju, gdzie Pan czeka, może już nie tak łasy na gniew o ten owoc, bo tysiącem lat go stłumił. Pośród zgrai też on, niby rycerz, w jej oczach zaś gnom już oślizły. Polerował zbroję wieprzowym tłuszczem. Podpaliła pergaminy. Chłopy, zwyczajna banda chuja.

shinobi
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
shinobi · dnia 11.07.2012 18:32 · Czytań: 698 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 10
Komentarze
Kaero dnia 11.07.2012 19:00
Na początku ciężko było mi się przebić przez zdanie na sześć linijek (bardzo ładne swoją drogą);). Potem poszło już łatwiej, więc zaczynam się przyzwyczajać do Twojego stylu. Podoba mi się kontrast między estetyczną, bogatą, miejscami wręcz barokową stylizacją, a fabułą odkrywającą zdrożne (że się tak wyrażę) praktyki męża. ;)

Ostatnie zdanie to niezłe podsumowanie.

Cytat:
Czego tu kurwa chcesz?

- przerywnik powinien być oddzielony przecinkami.

Pozdrawiam :)
shinobi dnia 11.07.2012 19:06
O, wchodzę, a tu mój tekst i to z komentarzem od razu. :) Miło czytać miłe słowa. Przerywnik wzięty między przecinki.

Pozdrawiam. :)
Cristtimm dnia 11.07.2012 20:01
Witaj Shinobi. Ujrzałam Twój tekst tutaj i pozwoliłam sobie raz jeszcze go przeczytać. :)
Pozdrówka
zajacanka dnia 11.07.2012 21:20
Uśmiechałam się przez większość tekstu, stylistyka bawiła.
Ostatnie zdanie, mocno podsumowujące, ale wciąż mam nadzieję, że nie wszyscy są tacy.;)

z czasem co raz głębszy, - napisałabym raczej „coraz”
tak jak by nie pragnął tego – tak, jakby

Uśmiechy posyłam wieczorne.:)
shinobi dnia 11.07.2012 21:55
Cristtimm, zajacanka - dzięki za komentarze. :)
Błąd wytknięty przez Ciebie, zajacanko, wypomniał mi już kiedyś Ekszyn Dupacycki, wtedy nie zapamiętałem, teraz już chyba zapamiętam. :)

Z przecinkiem też miałaś rację. :)
Wasinka dnia 11.07.2012 23:46
Poowijał, pozawijał w słowa obfite, przyozdobione, a tu pod spodem okropieństwo chuciowe... międzygatunkowe...
I niby smuteczek i dramat okraszony słowem z okiem przymrużonym, boć zderzenie tematu "brudnego" plus chwilowego słownictwa dosadnego z koronkowością opisów efekt niejako taki daje, jednkowoż smutek i dramacik pozostaje, chcąc nie chcąc. Choć do dzisiaj pewnie się Tristania już otrząsnęła ;).

Pozdrawiam księżycowo.
zajacanka dnia 11.07.2012 23:56
:D:D:D Pięknie, Wasinko! :D:D:D
shinobi dnia 12.07.2012 15:38
Dzięki Wasinko. :)
zawsze dnia 20.07.2012 17:16
No... Na początku i mnie ciężko było przebić się przez to całe zagmatwanie, którym okrasiłeś tekst. Też mam wrażenie, jakby te wszystkie piękne słowa były pierzynką, pod którym ukryłeś ziarnko grochu, które jest właśnie właściwą historią. A ta jest ciekawa, naprawdę! Tylko zastanawiam się, czy nie za dobrze aż ukryta...
shinobi dnia 20.07.2012 22:02
Fajnie, że wpadłaś "zawsze" :) Dzięki za komentarz.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty