Miasto Bogów cz. II - Green_eye
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Miasto Bogów cz. II
A A A
Kobieta w kapturze i dwóch mężczyzn zatrzymało się kilka kroków przed nimi z zainteresowaniem przyglądając się całej scenie. Mimo młodego wieku kobieta najwyraźniej im przewodziła. Skinęła na swojego towarzysza, a ten natychmiast pochylił się nad zwłokami dokładnie je badając. Następnie zwróciła niebieskie, zimne jak lód oczy wprost na Joachima.
- Ty- rzuciła rozkazująco- idziesz ze mną. W blasku słońca widać było wyraźnie czarne kropki źrenic przypominających główki od szpilek. Nie czekając na reakcję chłopca odwróciła się do stłoczonych za jej plecami ludzi.
-Tych dwoje pójdzie z nami. Jesteśmy wysłannikami cesarstwa i mamy rozkaz doprowadzić ich przed sąd jak każe prawo.
Osłupiały tłum wpatrywał się w nowoprzybyłą w ciszy. Dziesiątki szeroko otwartych oczu śledziły ich gdy opuszczali plac ale nie podniósł się nawet jeden głos protestu. Joachim pomyślał, że to chyba sprzyjająca okoliczność biorąc pod uwagę ich sytuację i fakt, że kraina Kenmare od sześćdziesięciu lat nie posiadała cesarza.
Obejrzał się za siebie. Mężczyźni szli równym krokiem prowadząc między sobą Kali. Dziewczyna wpatrywała się w ich twarze ze złością, najwyraźniej próbując sprowokować reakcję, jednak bez większego rezultatu. Ich stoicki spokój i pogoda ducha była naprawdę imponująca, zwłaszcza, że Kali kopnęła właśnie wyższego z nich w kostkę. Joachim miał szczerą nadzieję, że nie użyje swoich sztuczek co, jak podejrzewał, źle by się dla nich skończyło.
W milczeniu przeszli przez bramę miasta wychodząc na pusty gościniec. Joachim z ciekawością przyglądał się ich przewodniczce. W słońcu jej skóra jarzyła się niebieskawo, a gdy podniosła rękę by poprawić kaptur pod rękawem dostrzegł coś w rodzaju łusek.
- Kim jesteś?- spytał w końcu
Kobieta uśmiechnęła zimno i nie odrywając oczu od horyzontu odpowiedziała drwiąco:
- Wy z Midgard jesteście bardzo ciekawscy. Dawno temu to dostrzegłam. Koniecznie chcecie wszystko wiedzieć. –Powiedz mi to, powiedz mi tamto- zaśpiewała piskliwie krzywiąc swoje, jak ze zdziwieniem odkrył Joachim, wyjątkowo szerokie usta.
Spojrzała na chłopca z wyraźnym znużeniem.
-Jestem Deidre jeśli już musisz wiedzieć. A to Ferris i Aidan, moi przyjaciele i towarzysze- dodała wskazując na mężczyzn.
Obydwaj uśmiechnęli się i skinęli głowami nie odzywając się ani słowem ani nie zwalniając marszu.
- Jak udało wam się dotrzeć do nas tak szybko? To znaczy… -zająkł się głupio- nie jesteście wysłannikami cesarza, on zginął wiele lat temu. Skąd wiedzieliście?
Deidre znów wpatrzyła się w horyzont.
- Znów te pytania. Skąd wiesz chłopcze, że nie ma nowego cesarza? Ostatecznie do tej zapadłej dziury dociera niewiele informacji, nie mylę się?
Joachim przygryzł wargę. W tym wypadku miała rację, jedynym źródłem wiadomości byli podróżni, a ci ostatnio rzadko pojawiali się w miasteczku.
Postanowił skierować rozmowę na inne tory.
- Powiedziałaś Midgard, co to znaczy?
- To znaczy, że powinieneś zamknąć usta i nie otwierać ich bez potrzeby.
Joachim pojął natychmiast, że z jakiegoś powodu nie powinien o to pytać. Zamiast tego zaczął przyglądać się mężczyznom.
Wyższy, którego Deidre nazwała Aidanem miał wyjątkowo jasne, długie włosy, chudą, piegowatą twarz i wesołe oczy nadające jego twarzy wyraz pogodnego spokoju. Głowę przykrywał mu kapelusz z szerokim rondem skrywając ją w cieniu, mimo to Joachim dostrzegł, że jego skóra podobnie jak skóra Deidre jaśnieje błękitną poświatą.
Drugi, niższy i bardziej krępy Ferris, miał skórę ciemniejszą od swoich towarzyszy lecz równie jak oni nie był pospolity. Ciemna broda i kudłate brązowe włosy nadawały mu wygląd niedźwiedzia obudzonego z zimowego snu, a szerokie bary i krótkie, mocne ręce tylko to podkreślały.
Zerknął na Kali, powłóczącą nogami pomiędzy nimi. W palącym popołudniowym słońcu krew zmieszana ziemią utworzyła na jej skórze grubą, zaschniętą warstwę, upodabniając ją do szarych kamieni leżących na brzegu gościńca. Zauważył też, że z pozoru beztroscy mężczyźni ani na chwilę nie odrywali rąk od rękojeści noży zatkniętych za paski skórzanych płaszczy, w każdej chwili gotowi do odparcia ataku.
W miarę jak pokonywali kolejne kilometry popołudnie szybko zmieniało się w wieczór. Zmieniał się też krajobraz; zielone pagórki z wolna ustępowały miejsca potężnemu stepowi na którym wiatr bez przeszkód mógł szarpać ich ubraniami.
Deidre podniosła rękę.
- Stójcie, tu przenocujemy. Ferris, zajmij się ogniem, Aidan zwiąż jej ręce, nie chcemy żeby zrobiła jeszcze komuś krzywdę- po tych słowach znikła bezszelestnie w ciemnościach.
Zdumiony Joachim napotkał wzrok Ferrisa, który wpatrywał się w niego w zadumie. Mężczyzna przekręcił lekko głowę i zaczął układać drwa w ognisku.
- Poszła zapolować jeśli chcesz wiedzieć- odezwał się ochryple nie przerywając swojego zajęcia. Joachim po raz pierwszy słyszał jego głos i na myśl znów przyszedł mu stary niedźwiedź.
Siadł blisko ognia, szczelniej owijając się kurtką. Nocny chłód zdążył już przeniknąć przez cienki materiał wywołując dreszcze w całym ciele.
Szkoda, że nie wziąłem nic cieplejszego, pomyślał. Spojrzał na Ferrisa melancholijnie wpatrującego się w ciemność.
- Kim jesteście?- spytał cicho.
Mężczyzna popatrzył na niego uważnie po czym z torby leżącej na ziemi wyciągnął rzeźbioną fajkę. Nabił ją niespiesznie, a kiedy wreszcie jej cybuch znikł w gąszczu brody mruknął:
- O tym mój chłopcze nie ja będę z tobą rozmawiać. To nie moje zadanie. My- wskazał na siebie i Aidana siedzącego na ziemi obok Kali- mamy tylko pilnować tej małej diablicy- ruchem głowy wskazał na dziewczynę, która drgnęła gwałtownie wbijając w niego wściekły wzrok.
- Kto was przysłał?- wysyczała.
Mężczyźni całkowicie zignorowali jej pytanie co wyraźnie się jej nie spodobało.
- Więc kto?! Kto nam odpowie?! Czyje to „zadanie”?! - spytał Joachim ze złością. Drażniło go to wyraźnie unikanie odpowiedzi.
- Moje- rozległ się głos z ciemności. Z mroku wyłoniła się Deidre. Na ramieniu niosła kilka martwych ptaków.
- I radziłabym ci się uspokoić- dodała kładąc je obok ogniska. W drugiej ręce trzymała zdobiony łuk, a gdy się pochyliła długi ciemny warkocz zalśnił w blasku ognia.
Joachim chciał zadać jeszcze jedno pytanie, ale nie zdążył. Kali dziko rzuciła się do przodu wyrywając się z rąk Aidana, który usiłował ją powstrzymać. Z rozpędu przesadziła ognisko i niczym rozwścieczony gepard ruszyła wprost na Deidre. Ta ostatnia, bynajmniej nie czekając biernie na atak, błyskawicznie odrzuciła łuk i doskoczyła do dziewczyny. W jej ręku błysnął srebrny nóż.
- Powinnam od razu poderżnąć ci gardło- jej szept, oprócz wiatru szarpiącego czubkami traw, był najgłośniejszym dźwiękiem na mrocznym pustkowiu. Powoli przyłożyła nóż do szyi dziewczyny, jakby delektowała się tą chwilą. Kali wydała z siebie głuche warknięcie.
- Ajajaj, jesteśmy niezadowoleni, tak?- zadrwiła Deidre mocniej przyciskając ostrze. Przez kilka sekund wpatrywała się chłodno w twarz dziewczyny, po czym pchnęła ją w stronę Aidana.
Kali ciężko zwaliła się na ziemię. Zanim zdążyła zrobić jakikolwiek ruch pochwyciła ją para silnych dłoni.
- Pilnuj jej, bo sam będziesz miał kłopoty- rzuciła zgryźliwie Deidre. Przymknęła oczy, wyraźnie zmęczona – Zresztą, lepiej zwiąż jej nogi, zanim pozabija nas wszystkich.
W obozie znów zapadła ponura cisza. Joachim przyglądał się jak kobieta sprawnymi ruchami patroszy przyniesione ptaki. Ferris w zadumie palił swoją fajkę, najwyraźniej wcale nie poruszony gwałtowną sceną, Aidan natomiast, wykonawszy polecenie towarzyszki nieruchomo wpatrywał się w płomienie.
Minęło kilka minut zanim Joachim zdecydował się na nowo poruszyć temat.
- Więc… odpowiesz mi? Kim naprawdę jesteście?- spytał. Gęsta ciemność napierająca na nich z każdej strony napawała go niejasnym niepokojem. Miał wrażenie, że poza kręgiem światła rzucanego przez płomienie, czai się coś złego, co czeka tylko na jego jeden nieostrożny ruch by porwać go w mrok. Wzdrygnął się. Nagle wydało mu się, że za plecami słyszy jakieś szepty i pomruki.
Deidre powoli obracała mięso na ruszcie. Brwi miała zmarszczone, wyraźnie zastanawiając się co odpowiedzieć.
- Bardzo jesteś uparty. Więc dobrze. Wiesz kim są Bogowie, jak ich tutaj nazywacie?
Teraz Joachim zmarszczył brwi. To nie była odpowiedzi na jego pytanie.
- To… istoty, prawda? Wszechpotężne istoty, stworzyciele świata.
Ferris zaśmiał się cicho. Fajka zachybotała się i kilka iskier spadło na jego brodę.
-Nie tak wszechpotężne jak usiłują wmówić swoim wyznawcom, chłopcze- rzekł.
- I nie stworzyły świata jak twierdzisz- dodała Deidre .
- Ja… nic z tego nie rozumiem- wyznał szczerze Joachim- Co ma jedno z drugim wspólnego?- nagle wpadła mu do głowy pewna myśl- Czy jesteście Bogami?- spytał z szacunkiem.
Po tym pytaniu roześmiał się już nie tylko Ferris ale też pozostała dwójka. Joachim zaczerwienił się, pojmując, że uważają jego pytanie za bardzo zabawne.
Deidre błysnęła w mroku niezwykle białymi, ostro spiłowanymi zębami. Pochyliła się dorzucając drew do ognia.
- Przyjrzyj się nam, czy wyglądamy jak twoja towarzyszka?- spytała.
Joachim spojrzał na Kali skuloną na ziemi ze związanymi rękoma i nogami i z nienawiścią błyszczącą w ciemnych oczach, chociaż wcale nie musiał tego robić. Nawet mimo grubej warstwy brudu nikomu nie przyszłoby do głowy, że mogliby być tego samego gatunku. Ona była żywym ogniem, podczas gdy chłód tych istot wręcz paraliżował.
- Widzisz więc, że nie jesteśmy Bogami- rzekła, krzywiąc się jakby ta myśl napawała ją obrzydzeniem.
- Zatem…?- spytał Joachim.
- Jesteśmy Sidhe- odezwał się nieoczekiwanie Aidan.
Deidre posłała mu złe spojrzenie.
- Sidhe… Nie słyszałem o was. Skąd pochodzicie? -spytał Joachim.
Kobieta pokiwała głową.
- Niewielu o nas słyszało. Żyjemy na bagnach, daleko od tej suchej krainy.
- Ale czego od nas chcecie?- powiódł wzrokiem po twarzach całej trójki.
Aidan najwyraźniej znów zamierzał się wtrącić ale Deidre rzuciła mu szybkie, ostrzegawcze spojrzenie, po którym zamknął usta i spuścił głowę.
- Od ciebie-nic- rzekła krótko.
- A więc kto…- zaczął zaskoczony Joachim, lecz w tym momencie przerwał mu ostry głos Kali:
- Chodzi wam o mnie, tak?
Wszystkie oczy skierowały się w jej stronę ale nie wydawała się tym onieśmielona. Podpełzła bliżej, a jej twarz zajaśniała oświetlona blaskiem ognia.
- Za kogo się uważacie żeby mnie więzić?- spytała ze złością potrząsając związanymi rękoma.
- Ważniejsze jest to za kogo ty się uważasz, dziewczyno- spokojnie odpowiedział jej Ferris.
- Jestem Kali- prychnęła.
- To tylko imię, ale wiesz kim naprawdę jesteś?
- Jestem Dzieckiem Bogów, o to chodzi?- z nieukrywaną dumą rzekła Kali- Mam potężnych rodziców, więc lepiej mnie wypuścicie.
Ferris uśmiechnął się lekko.
- A wiesz chociaż co to znaczy?- spytał- Nie, nie wiesz. Gdzie są twoi rodzice, hm? Nigdy ich nie widziałaś, prawda? Zastanawiałaś się kiedyś nad tym? Skoro są tacy potężni, dlaczego jeszcze ich tu nie ma?
Kali milczała przez chwilę wyraźnie zbita z tropu.
- Na pewno zjawią się kiedy… kiedy przyjdzie czas- wyjąkła w końcu.
Ferris pokręcił głową.
- Nic nie rozumiesz.
- No to mi wyjaśnij, głupi staruchu!- wrzasnęła wściekle Kali zrywając się na równe nogi.
Deidre natychmiast uniosła nóż, krzywiąc wargi, a Aidan złapał dziewczynę za ramiona i posadził na ziemi.
- Dobrze ci radzę, licz się ze słowami, chyba, że mamy cię zakneblować- powiedziała szeptem kobieta patrząc na Kali z nieukrywanym wstrętem- I niczego nie próbuj. Jesteśmy równie silni jak ty, a zauważ, jest nas trójka. Ty jesteś sama.
Joachim poczuł się urażony. Odchrząknął lekko. Niebieskie oczy Deidre pytająco zwróciły się w jego stronę.
- Ma jeszcze mnie- rzekł z godnością.
Wpatrywała się w niego przez kilka sekund jakby nie rozumiała o co mu chodzi. Następnie zamrugała szybko i odwróciła głowę. Z uwagą przyglądając się czemuś na ziemi mruknęła cicho:
- Hm, tak, oczywiście.
Joachim popatrzył na nią zdziwiony. Po chwili, z oburzeniem stwierdził, że wargi kobiety drżą lekko.
- Zatem… zatem jeśli nie jesteście Bogami, co oczywiście od razu zauważyłam- prychnęła Kali- to macie mnie do nich doprowadzić, tak?
- Och, nie. Nie, dziewczyno. Mamy cię zabić- spokojnie rzekł Ferris, znów wpatrując się w migoczące płomienie.
W ciszy słychać było jedynie dziki skowyt wiatru, zawodzącego gdzieś daleko, nad morzem traw.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Green_eye · dnia 17.07.2012 08:13 · Czytań: 324 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora:
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty