Krew… Wszędzie krew. Ściany pokryte soczysto czerwonymi wzorami, z których jednoznacznie można było wyczytać jedynie gniew. Gniew sam w sobie nieokreślony, nie szukający przyczyn, podstaw, wyłącznie ujścia. Dźwięk kroków, tłumiony przez krzepnące powoli kałuże ciepłego płynu, odbijał się głucho po, zdawałoby się, nieskończenie długim korytarzu. Nie należy się spieszyć, trzeba być ostrożnym. Trzeba znaleźć wyjście, uciec. Trzeba, trzeba… Szelest za jego plecami zmroził mu krew w żyłach. Pomyślał o tym i mimo grozy całej sytuacji, zastanowił się, jak ironicznie to w tej chwili brzmi. Odwracając się dostrzegł jedynie cień postaci znikający w drzwiach. Zaczął biec przed siebie, potykając o przedmioty różnej maści, napotkane na swej drodze. Łóżko szpitalne, stary wieszak na kroplówki, szafka z lekami. Szpital? Światło, którego źródłem była pojedyncza, stara, na oko sześćdziesięciowatowa żarówka zawieszona na zwykłym przewodzie, zaczęło migotać. Wózek dziecięcy… Co tu robi wózek dziecięcy…? W tym momencie usłyszał płacz małego dziecka, dobiegający gdzieś z głębi pomieszczenia, po jego lewej stronie. Po krótkiej walce z myślami, zajrzał do środka. Widok, który ujrzał, spowodował odruch wymiotny. Na starym pordzewiałym metalowym stole spoczywało niemowlę, przywiązane pasami za głowę i nóżki. Obok, kontrastując ze stołem, na wypolerowanej nierdzewnej tacy leżał komplet lśniących narzędzi chirurgicznych oraz… zestaw noży kuchennych, młotków, pił i obcęg. Jedno miejsce na nóż było wolne, przedmiotu brakowało. Poza maluchem i nim, pomieszczenie zdawało się być puste. Puste i dziwnie inne, nie było w nim strachu, nie było w nim zrozumienia, nie było w nim cierpienia. Jeszcze… Pośpiesznie zaczął odpinać pasy krępujące dziecko, uniósł je i wybiegł wraz z nim na korytarz. Musi się spieszyć. Poruszał się szybko, jednak ostrożniej, dziecko było nienaruszone i chciał, żeby tak zostało. Korytarz gwałtownie skręcił. Krzyknął, widząc postać przed sobą, dopiero po chwili uświadomił sobie, że patrzy w ogromne lustro. Jego twarz pokryta była kroplami krwi, ubranie błyszczało odcieniami czerwieni i rudości. Dziecko trzymane na ramieniu groteskowo odróżniało się bielą swego malutkiego ciałka… W drugiej ręce trzymał nóż…
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
mattmeister · dnia 26.07.2012 18:42 · Czytań: 829 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora: