Labirynt uczuć, cz.2 - Magicu
Proza » Obyczajowe » Labirynt uczuć, cz.2
A A A
Rozdział 2


- Witamy, witamy! Wchodź do środka i czuj się jak u siebie. – Nie zdążyłam jeszcze dobrze wysiąść z samochodu, gdy na parkingu przed domem zaroiło się od przedstawicieli męskiej części ludzkości.
Wspaniale – pomyślałam z przekąsem. - Witają mnie jak wytęskniony naród swojego ukochanego władcę, wracającego z wygnania. Dzięki Olka!
Jednak w głębi serca musiałam przyznać, że ta sytuacja wcale nie była taka zła. Właściwie to miłe, znaleźć się w centrum uwagi. Myślę, że każda kobieta lubi, gdy interesują się nią mężczyźni a ci, których właśnie spotkałam, już na pierwszy rzut oka wyglądali sympatycznie.
Ten wieczór może okazać się jeszcze całkiem udany – przemknęło mi przez głowę.
Uśmiechnęłam się pod nosem, wyprostowałam ramiona i raźnym krokiem ruszyłam w stronę wskazanych mi drzwi.


Impreza trwała w najlepsze.
Siedziałam w fotelu na biegunach, z wymarzoną puszką piwa w ręce. Gwoli wyjaśnienia musiałam przyznać, że była to już trzecia tego wieczoru. W zadziwiający sposób moja wrodzona nieśmiałość rozmyła się gdzieś w oparach alkoholu i czułam się teraz znakomicie.
Koniec końców, wdało się organizatorom zebrać na dzisiejszy wieczór kilka dziewcząt, jednak mimo wszystko znaczną przewagę liczebną stanowili mężczyźni. I wciąż wszyscy oczekiwali na pojawienie się jeszcze jednego przedstawiciela tego gatunku, który od półtorej godziny "właśnie jechał". Nie zastanawiałam się, co można robić tyle czasu, na prostym odcinku drogi, o długości dwóch tysięcy metrów, gdyż jak powiedział mi w zaufaniu Marco: "kolega jest niesamowity, tylko notorycznie się spóźnia". Nie zwróciłam też uwagi na małe zamieszanie, które krótko po tym powstało przy drzwiach. Dopiero, gdy ktoś zasłonił mi światło, podniosłam wzrok.
To był on.
Chciałam zerwać się z fotela, ale nie byłam w stanie.
Zastygłam na lekko ugiętych nogach i z pupą uniesioną do góry.
- Proszę, proszę – uśmiechnął się od ucha do ucha, nie wiem dlaczego tak z siebie zadowolony – znowu się spotykamy. To przeznaczenie.
Milczałam. Z wrażenia zapomniałam, że grzeczność wymaga, aby coś odpowiedzieć.
- Liczę na taniec z tobą – dodał, puszczając do mnie oko, po czym odwrócił się na pięcie i poszedł witać innych, zostawiając mnie zastygłą w dosyć oryginalnej pozie i ze wstrzymanym oddechem.
Nie potrafiłam myśleć i czułam tylko, jak na twarzy wykwita mi gorący rumieniec.


Upłynęło może pół godziny, w ciągu której opróżniłam jeszcze jedną puszkę piwa i w końcu zaczęłam dochodzić do siebie. Nie zdążyłam jednak na dobre oprzytomnieć, gdy John pojawił się znowu przede mną i powiedział:
- Choć, moja piękna. Daj się ponieść muzyce!
Wstałam posłusznie a on wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę parkietu.
Muszę przyznać, iż nigdy nie sądziłam, że do piosenki "Takie Tango" w wykonaniu Budki Suflera można tańczyć bardzo wolno, wtulając się głęboko w czyjeś ramiona. No cóż, po kilku piwach szumiało mi w głowie, a owe męskie ramiona wydawały się bardzo pociągające. Trzymały mnie mocno i były bezpieczne jak port w deszczową noc dla żaglowca, szukającego przystani.
Z minuty na minutę podobał mi się coraz bardziej.
Nie wiem, czy to na skutek wypitego alkoholu, czy dość długiej, męczącej już powoli wstrzemięźliwości seksualnej, ale czułam wyraźnie, że ta znajomość będzie miała ciąg dalszy.
W tym samym momencie, jakby w odpowiedzi na moje myśli, John przyłożył policzek do mojej skroni, po czym wyszeptał:
- Chcę się z tobą kochać.
Zdębiałam.
To prawda, że miałam na niego ochotę, ale to tempo, nawet jak dla mnie, było zdecydowanie za szybkie.
Zakręciło mi się w głowie.
- Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza – wyjąkałam tylko i wyrwawszy się z czułego objęcia, wybiegłam na dwór.
Najpóźniej w tym momencie powinnam zacząć przeczuwać kłopoty, lecz na przekór wszystkiemu tego dnia moja intuicja postanowiła zrobić sobie wolne.


Siedziałam na ogrodowej huśtawce, wdychając chłodne, morskie powietrze.
Wszystko dookoła spowijał mrok. Latarnia przed domem rzucała niewielki krąg światła, który jednak nie docierał do tego zakątka ogrodu. Mimo iż lato objęło wszystko dookoła w posiadanie, już dawno temu lekki, nocny wiatr sprawił, że zadrżałam z zimna.
Jak na zawołanie poczułam, że ktoś okrywa mi ramiona ciepłym swetrem. Usłyszałam też głos.
- Uciekłaś tak nagle i nie wracałaś, więc pomyślałem, że zobaczę, co się z tobą dzieje.
- Dziękuję – wyszeptałam, wpatrując się w czubki moich butów tak intensywnie, jakby od tego zależało istnienie całej ludzkości.
- Przejdźmy się – zaproponował.
Wstałam i bez słowa sprzeciwu zgodziłam się na jego propozycję. Ujął mnie za rękę i powiedział:
- Właśnie tak chcę spacerować z moją dziewczyną.
W tym momencie stałam się najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
Świadomie zignorowałam głos wewnętrzny, który zaczął delikatnie dawać mi do zrozumienia, że nic nie jest tak piękne, jak wydaje się na początku. Dla mnie liczył się tylko ten wieczór, więc poszłam z nim ufnie, gdy prowadził mnie w tę pełną niespodzianek noc.
Jak długo spacerowaliśmy?
Nie mam pojęcia.
Przy nim traciłam poczucie czasu. Wskazówki zegara stawały w miejscu, a ja czułam się jak wybranka pogańskich bogów, mająca zostać oddana w ofierze.
Właśnie tej nocy poznałam smak jego pocałunków. Przy każdym, najlżejszym dotyku jego ust czułam, jak krew szybciej krąży mi w żyłach, rozlewając błogie ciepło po każdym, najmniejszym zakamarku mojego ciała.
Byłam zgubiona i pierwszy raz w życiu chciałam tego całą sobą.


Bardzo szybko stał się całym moim światem. Był jak narkotyk a ja uzależniłam się od niego. Samą swoją obecnością wywoływał u mnie stan najwyższego podniecenia, prawie euforii, jednak za każdym razem potrzebowałam większej dawki, aby normalnie funkcjonować.
Czas upływał na odliczaniu godzin, które oddzielały nas od ponownego spotkania.
Co wieczór oczekiwałam go z bijącym sercem, bo tylko on sprawiał, że rozkwitałam jak czarodziejski kwiat paproci. Żyłam tylko dla niego i tych wspólnie spędzanych długich, letnich nocy, upływających nam na niekończących się rozmowach, spacerach w nieznane, słodkich pocałunkach i oczekiwaniu na spadające gwiazdy.
Czułam się przy nim jak Kopciuszek na balu u królewicza. Pierwszy raz w życiu byłam piękna i godna pożądania.
Chodziłam z głową w chmurach, jak linoskoczek balansujący nad przepaścią.
I było mi tak dobrze.


Niestety, czas jest nieubłagany. W końcu także i dla nas wybiła północ.
Z niedowierzaniem zdałam sobie sprawę, że została nam już tylko jedna wspólna noc przed przymusowym rozstaniem. On zostawał na wyspie, a my wracałyśmy do domu.
Nic więc dziwnego, że zapragnęłam, aby ta noc była naszą najpiękniejszą.
Musiałam zrobić coś niezwykłego i po krótkim namyśle postanowiłam, że go uwiodę.
Nie, żebym tak bardzo musiała się starać, ale przecież na każdy sukces składa się praca każdej ze stron.
Olka miała spędzić tę noc u znajomych. Sama to zaproponowała. Rozumiała stan mojego ducha i akceptowała go. W końcu od czego są przyjaciele.
O wpół do ósmej zarzuciła na ramię przygotowany plecak i odwróciła się w moją stronę.
- Miłej zabawy – powiedziała z uśmiechem. – Będę jutro, tak około dziewiątej. Mam nadzieję, że tyle czasu wam wystarczy – dodała, po czym wyszła z pokoju.
Zostałam sama.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Magicu · dnia 09.08.2012 08:13 · Czytań: 564 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 7
Komentarze
zajacanka dnia 09.08.2012 14:04
Witaj Magicu!

Język adekwatny do młodego wieku bohaterki tej opowieści. Czasem krótkie, urwane zdania, jakby pisane na wdechu. Zastanawiam się, czy to celowy zabieg. Zastanawiam się też nad obiektem uczuć dziewczyny. Póki co mało o nim wiemy. Jak wygląda, czym się interesuje... Zresztą o bohaterce też niewiele: nawet jak ma na imię... W pierwszej części napisałaś, że akcja miała miejsce w Szwecji. Nie wiem natomiast, czy towarzystwo było polskie czy szwedzkie, jak się porozumiewali. Czy John jest Szwedem (On zostawał na wyspie a my wracałyśmy do domu)...

To tylko kilka uwag, które przyszły mi do głowy w tej chwili.

Tak czy inaczej czekam na cd :)

Pozdrawiam, dziś mocno upalnie :)
nadia dnia 09.08.2012 23:23
Mnie też zastanawia postać Johna i mam przeczucie, że okaże się być zimnym draniem. Czekam na kolejną część :-)
Wasinka dnia 10.08.2012 00:43
Na razie, jak widzę, nie zagłębiasz się, streszczasz. Głównie emocje bohaterki.
W poprzedniej części wspomniałam o interpunkcji, teraz napomknę: trzymaj w ryzach zaimki (np. poznałam smak jego pocałunków. Przy każdym, najlżejszym dotyku jego ust czułam, jak krew szybciej krąży mi w żyłach, rozlewając błogie ciepło po każdym, najmniejszym zakamarku mojego ciała).

Pozdrowienia księżycowe.
Magicu dnia 10.08.2012 15:01
Dziękuję wam za przeczytanie mojej pracy i za pozytywne komentarze.

Zamierzeniem było przedstawianie retrospekcji uczuć młodej dziewczyny pod wpływem pewnego związku. Dlatego też właściwie nic nie wiadomo o głównych bohaterach. Ta historia mogła przytrafić się każdej kobiecie i każdemu mężczyźnie, nie zależnie od wyglądu, zainteresowań albo pochodzenia. Imię mężczyzny w moim opowiadaniu jest symboliczne. Pochodzi od imienia używanego w USA dla wszystkich osób, których tożsamość nie jest znana: John Doe.

nadia, masz świętą rację :)
MimiBasia dnia 10.08.2012 15:26
Oprócz tego, że mi się podobało i czekam na ciąg dalszy, to jednak mam kilka uwag:

- Witamy, witamy! Wchodź do środka i czuj się jak u siebie (kropka, nowe zdanie w nowym akapicie) – nie zdążyłam jeszcze dobrze wysiąść z samochodu, gdy na parkingu przed domem zaroiło się od przedstawicieli męskiej części ludzkości.

Jednak w głębi serca musiałam przyznać, że ta sytuacja wcale nie była taka zła. Właściwie miło było znaleźć się w centrum uwagi.

Siedziałam w fotelu na biegunach, z wymarzoną puszką piwa w ręce. Gwoli wyjaśnienia, była to już trzecia puszka tego wieczoru.
Koniec końców, wdało (udało) się organizatorom zebrać (...)

Nie zastanawiałam się, co można robić tyle czasu, na prostym odcinku drogi, o długości dwóch tysięcy metrów, gdyż jak powiedział mi w zaufaniu Marco, (zamiast przecinka, dwukropek) "kolega jest niesamowity, tylko notorycznie się spóźnia" i dlatego też nie zwróciłam uwagi na małe zamieszanie, które krótko po tym powstało przy drzwiach. (Zdanie jest za długie i źle się czyta) Dopiero, gdy ktoś zasłonił mi światło (przecinek) podniosłam wzrok.

- Proszę, proszę – roześmiał się (? a może po prostu uśmiechnął się), nie wiem dlaczego tak z siebie zadowolony – znowu się spotykamy. To przeznaczenie.

- Liczę na taniec z tobą – dodał jeszcze (bez „jeszcze”), puszczając do mnie oko, po czym odwrócił się na pięcie i poszedł witać innych, zostawiając mnie zastygłą w dosyć oryginalnej pozie (niby jakiej? Bo jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić) i ze wstrzymanym oddechem.

Upłynęło może pół godziny i jeszcze jedna puszka piwa (więc upłynęła jeszcze jedna puszka piwa?), gdy zaczęłam dochodzić do siebie.

- Choć (chodź, przecinek) moja piękna, (zamiast przecinka, kropka i nowe zdanie) daj się ponieść muzyce!
Wstałam posłusznie (przecinek) a on wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę parkietu.

No cóż, po kilku piwach szumiało mi w głowie (przecinek) a owe męskie ramiona wydawały się bardzo pociągające. Trzymały mnie mocno i były bezpieczne, (bez przecinka) jak port w deszczową noc, (bez przecinka) dla żaglowca, szukającego przystani.
Z minuty na minutę podobał mi się (coraz) bardziej.
Nie wiem, czy to na skutek wypitego alkoholu, czy dość długiej, męczącej już powoli wstrzemięźliwości seksualnej (przecinek) ale czułam wyraźnie, że ta znajomość będzie miała ciąg dalszy.
W tym samym momencie, jakby w odpowiedzi na moje myśli (przecinek) John pochylił się w moją stronę (bez „w moją stronę), po czym wyszeptał mi do ucha:

To prawda, że miałam na niego ochotę (przecinek) ale to tempo, nawet jak dla mnie (przecinek) było zdecydowanie za szybkie.

Najpóźniej w tym momencie powinnam zacząć przeczuwać kłopoty, lecz jak (bez „jak”) na przekór wszystkiemu, (bez przecinka) tego dnia moja intuicja postanowiła zrobić sobie wolne.

Mimo, (bez przecinka) iż lato objęło wszystko dookoła w posiadanie (przecinek) już dawno temu, (bez przecinka) lekki, nocny wiatr sprawił, że zadrżałam z zimna.

- Uciekłaś tak nagle i nie wracałaś, więc pomyślałem, że zobaczę (przecinek) co się z tobą dzieje.

Wstałam i bez słowa sprzeciwu zgodziłam się na jego propozycję. LUB Wstałam, zgadzając się na jego propozycję bez słowa sprzeciwu.

Wskazówki zegara stawały w miejscu (przecinek) a ja czułam się jak wybranka pogańskich bogów, mająca zostać oddana w ofierze.

Był jak narkotyk a ja uzależniłam się od niego. (coś w stylu Zmierzchu)

Co wieczór oczekiwałam go z bijącym sercem, bo tylko on sprawiał, że rozkwitałam, (bez przecinka) jak czarodziejski kwiat paproci.

W końcu, (bez przecinka) także i dla nas wybiła północ.

On zostawał na wyspie (przecinek) a my wracałyśmy do domu.

Olka miała spędzić tę noc u znajomych. Sama to zaproponowała. Rozumiała stan mojego ducha i akceptowała go. W końcu od czego są przyjaciele.
O wpół do ósmej zarzuciła na ramię przygotowany plecak i odwróciła się w moją stronę.
- Miłej zabawy – powiedziała z uśmiechem (kropka) – będę („będę” z dużej litery) jutro, tak około dziewiątej. Mam nadzieję, że tyle czasu wam wystarczy – dodała, po czym wyszła z pokoju.
Zostałam sama.
Magicu dnia 10.08.2012 23:31
MimiBasia dziękuję. Ktoś taki byłby mi potrzebny do sprawdzenia mojej powieści ;)


Mam nadzieję, że satysfakcjonują cię poprawki, których dokonałam :)

Pozdrawiam
MimiBasia dnia 11.08.2012 12:22
To, o czym wcześniej pisałam:


- Witamy, witamy! Wchodź do środka i czuj się jak u siebie. – (bez myślnika, zdanie „Nie zdążyłam (...)” w nowym akapicie) Nie zdążyłam jeszcze dobrze wysiąść z samochodu, gdy na parkingu przed domem zaroiło się od przedstawicieli męskiej części ludzkości.

Koniec końców, wdało (zamiast „wdało”, ma być „udało”) się organizatorom (...)

- Choć (zamiast „choć”, ma być „chodź”), moja piękna. Daj się ponieść muzyce!



Po ponownym przeczytaniu tekstu, zauważyłam coś jeszcze:


Dzięki (przecinek) Olka!

Właściwie to miłe, (bez przecinka) znaleźć się w centrum uwagi.

I wciąż wszyscy oczekiwali na pojawienie się jeszcze jednego przedstawiciela tego gatunku, który od półtorej godziny "właśnie jechał".
LUB
I wciąż wszyscy oczekiwali pojawienia się jeszcze jednego przedstawiciela tego gatunku, który od półtorej godziny "właśnie jechał".
LUB
Wszyscy wciąż czekali na pojawienie się jeszcze jednego przedstawiciela tego gatunku, który od półtorej godziny "właśnie jechał".

Wstałam posłusznie (przecinek) a on wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę parkietu.

Nie wiem, czy to na skutek wypitego alkoholu, czy dość długiej, męczącej już powoli wstrzemięźliwości seksualnej, ale czułam wyraźnie, że ta znajomość będzie miała ciąg dalszy. (a może zamiast kropki, dać wielokropek?)

Ujął mnie za rękę i powiedział:
- Właśnie tak chcę spacerować z moją dziewczyną.
LUB
Ujął mnie za rękę.
- Właśnie tak chcę spacerować z moją dziewczyną – powiedział.

Przy nim traciłam poczucie czasu. Wskazówki zegara stawały w miejscu (hm? Czy aby na pewno? Jak nudzi mnie jakaś osoba, owszem, czas nieubłaganie się ciągnie, a nawet odnoszę wrażenie, że stoi w miejscu. Natomiast kiedy jestem z osobą, która mi się podoba albo do której coś czuję, czas gwałtownie przyspiesza.)
, a ja czułam się jak wybranka pogańskich bogów, mająca zostać oddana w ofierze.

Wskazówki zegara stawały w miejscu, a ja czułam się jak wybranka pogańskich bogów, mająca zostać oddana w ofierze.
LUB
Wskazówki zegara stawały w miejscu. Czułam się jak wybranka pogańskich bogów, mająca zostać oddana w ofierze.
(lepiej unikać słowa „ja”)

Przy każdym, najlżejszym dotyku jego ust czułam, jak krew szybciej krąży mi w żyłach, rozlewając błogie ciepło po każdym, najmniejszym zakamarku mojego ciała.
Byłam zgubiona i pierwszy raz w życiu chciałam tego całą sobą.
LUB
Przy najlżejszym dotyku jego ust krew szybciej krążyła mi w żyłach, rozlewając błogie ciepło po najmniejszych zakamarkach mojego ciała.
Byłam zgubiona. Pierwszy raz w życiu chciałam tego całą sobą.


Był jak narkotyk a ja uzależniłam się od niego.
LUB
Był jak narkotyk (przecinek) a ja uzależniłam się od niego.
LUB
Był jak narkotyk. Uzależniłam się od niego.

Czas upływał na odliczaniu godzin, które oddzielały nas od ponownego spotkania.
LUB
Czas upływał na odliczaniu godzin, oddzielających nas od ponownego spotkania.
(jeśli można, warto unikać słów „który”, „która”, „których”, „którego”)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Zbigniew Szczypek
22/03/2025 13:46
Gitesiku Zrozumiałem(chyba) zamysł tego… »
Florian Konrad
22/03/2025 13:32
kurczę: aż niedawno chciałem napisać tekst "Groby… »
Zbigniew Szczypek
22/03/2025 13:23
Nikodem.m Nikodemie - zacznę od zmiany tytułu - rybak, to… »
Zbigniew Szczypek
22/03/2025 12:37
Agnieszko Piękny ale i bardzo, bardzo smutny ten utwór,… »
Zbigniew Szczypek
22/03/2025 12:23
Januszu 1. Na pewno dobre, bo przeżył i możliwe też, że… »
Janusz Rosek
22/03/2025 10:48
Zbigniew Szczypek Ten fragment tekstu daje do myślenia i… »
Janusz Rosek
22/03/2025 10:35
Dziękuję bardzo za Twój komentarz i bardzo dobrą ocenę.… »
Zbigniew Szczypek
21/03/2025 19:24
Dekadentka Pozwól, że jako pierwszy przywitam Cię… »
Zbigniew Szczypek
21/03/2025 18:35
Januszu Dość trudno jest mi na bieżąco obserwować kolejne… »
Zbigniew Szczypek
21/03/2025 16:46
Janusz Rosek Januszu, niezmiennie i ze wspaniałym… »
domofon
21/03/2025 09:57
Chciałoby się krzknąć: Walcz jesteś rycerzem, ale jak… »
Janusz Rosek
21/03/2025 08:37
Zbigniew Szczypek Bardzo dobry tekst. Za każdym razem,… »
KoRd
19/03/2025 23:09
Tekst trochę zmyślony. Ogólnie Ok, Parę błędów rzeczowych… »
KoRd
19/03/2025 22:40
Dzięki za wizytę na mojej stronie. Tekst ten powstał podczas… »
Florian Konrad
19/03/2025 08:13
Dziękuję serdecznie. »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/03/2025 23:38
  • Wszystkich, a szczególnie zwycięzców konkursu serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję/głęboko w to wierzę, że i bez konkursu będziemy licznie komentować! Liczne pąki już pęcznieją, czas rokwitnąć ;-}
  • Redakcja
  • 03/03/2025 15:21
  • Wyczyściliśmy już Portal z tego spamu.
  • Miladora
  • 03/03/2025 14:24
  • A ja myślałam, że jest to forum dyskusyjne portalu pisarskiego, a nie agencja reklamowa. :(
  • Redakcja
  • 28/02/2025 09:38
  • Ostatni moment na komentarzowe szaleństwo! Pióra w dłoń!
  • Redakcja
  • 14/02/2025 12:01
  • Kochani, mamy konkurs, zapraszamy do zabawy! [link]
  • Szymon K
  • 30/01/2025 06:22
  • Dlaczego zniknęły moje linki do ksiażki?
  • Wiktor Orzel
  • 02/01/2025 11:06
  • Wszystkiego dobrego wszystkim!
  • Janusz Rosek
  • 31/12/2024 19:52
  • Udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku 2025
  • Zbigniew Szczypek
  • 30/12/2024 22:28
  • Iwonko - dziękując za życzenia - kocham zdrowie i spokój oraz miłość, pełną świąt! A Tobie Iwonko i wszystkim na PP życzę Szczęśliwego Nowego Roku, by każdy dzień był święty/świętem
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty