Pani życia i śmierci - ekonomista
Proza » Przygodowe » Pani życia i śmierci
A A A
Panował półmrok. Zamyślony siedziałem przy kominku i paliłem fajkę. Czy medytowałem? Nie, moje zamyślenie nie było zbyt głębokie. Można raczej rzec, że przygotowywałem się do nowej pracy. Tyle lat czekałem na śmierć mojego mistrza, a kiedy wreszcie odszedł, wpadam w duchowe otępienie. Najgorsze, że teraz to ja jestem mistrzem, chociaż wcale nie czuję się gotowy.

Trzeba wziąć się w garść! Odgoniłem ogłupiające myśli i od razu poczułem się mądrzejszy. Na tyle, że natychmiast rozjaśniło mi się w głowie i już wiedziałem, że do fajki pasowałaby jeszcze kwarta miodu. Zastanawiałem się nawet, czy nie posłać posługaczki do gospody, ale musiałem jeszcze przystrzyc brodę. Stary mistrz robił to każdego dnia rano specjalnymi nożycami. Były długie i bardzo ostre, a teraz to ja po raz pierwszy ich użyję.

Powoli odłożyłem fajkę, podszedłem do stołu i wziąłem nożyce w dłonie. Rozwarłem je i nie wiem dlaczego, ale między ostrza wsunąłem szyję. Tak po prostu, jak dziecko wsuwające głowę pomiędzy sztachety płotu. Wiem, że nie jestem już młody, ale i tak nie potrafiłem odmówić sobie tej przyjemności.

- Ciach! – powiedziałem i wykonałem lekki ruch ręką, jakbym naprawdę chciał obciąć sobie głowę.

I w tym momencie ktoś lekko uchylił drzwi. Poczułem lodowaty powiew na plecach. Nie wiem czy to z zimna, czy z innego powodu, ale przeszedł mnie dreszcz i chcąc nie chcąc, skaleczyłem się w szyję. Tymczasem drzwi otworzyły się do końca i stanęła w nich Śmierć. Od razu wiedziałem, że to ona. Każdy by wiedział.

- Jestem Śmierć – mimo wszystko przedstawiła się i dodała: - Przyszłam po ciebie.

- Dzień dobry – wyszeptałem, próbując schować zakrwawione nożyce za siebie.

Co za wstyd. Śmierć przychodzi do mnie akurat wtedy, kiedy zachowuję się jak jakiś szczeniak, a nie poważny mistrz. Nie mogła przyjść wtedy, gdy w zadumie paliłem fajkę? No oczywiście, że nie. Czułem się bardzo zawstydzony i zażenowany. Śmierć najwyraźniej to zauważyła, bo uśmiechnęła się, raczej ciepło, i wyciągnęła dłoń w moją stronę. Od razu oddałem jej zakrwawione nożyce.

- Ostre – stwierdziła, przeciągając ostrzem po paznokciu. – Niebezpiecznie się zabawiasz, mój młody mistrzu.

- Przepraszam. – Zawstydzony spuściłem wzrok. – Przysięgam, że to się nigdy więcej nie powtórzy.

- Tak, nie powtórzy… - Śmierć zawiesiła głos. Znowu zadrżałem.

Staliśmy chwilę w ciszy, obserwując się wzajemnie. Nie spodziewałem się, że spotkanie ze Śmiercią będzie takie spokojne. Właściwie to poza tym, że zamiast oczu miała oczodoły i ani kawałka skóry na twarzy, niczym nie różniła się od zwykłej kobiety.

- Palisz coś? – Jej głos wreszcie przerwał niezręczną ciszę. – Poczęstowałbyś, mamy jeszcze kilka minut…

Zaskoczony szybko nabiłem drugą fajkę i podałem ją Śmierci. Ta usiadła w fotelu przed kominkiem, założyła nogę na nogę i dłonią wskazała mi zydelek. Usiadłem i tak sobie paliliśmy fajki, jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi. Zerkałem na nią spode łba i wiedziałem, że cały czas przygląda się mojej ranie na szyi. Teraz jednak już mi to nie przeszkadzało. Co ma być, będzie! Niech Śmierć się martwi za nas oboje. Wszak to ona jest panem życia i śmierci. A właściwie panią życia i śmierci. Czy nie brzmi głupio, że Śmierć jest panią śmierci? Brzmi! I to jeszcze jak! Byłoby zdecydowanie lepiej, gdyby śmierć była mężczyzną. Wtedy to nawet oczodoły wyglądałyby sympatyczniej, a brak skóry na twarzy nie byłby tak widoczny. Jednak Śmierć to kobieta i trudno się mówi. Człowiek potrafi do różnych dziwactw się przyzwyczaić.

Wreszcie zaczęły bić dzwony. Tym razem jednak nie po to, aby wezwać wiernych na mszę. To był znak dla Śmierci. Kiedy wstała, zrobiłem to samo.

- Czas na nas – powiedziała spokojnie, chyba nawet serdecznie. – Jesteś gotów? – zapytała.

Z powagą skinąłem głową i założyłem kaptur. Ruszyłem za nią. Szła dostojnie w stronę rynku. Rozszalały tłum rozstępował się przed nami i kiedy wreszcie dotarliśmy na miejsce, zapadła mroźna cisza. Stałem na szafocie, tuż obok Śmierci. A więc to jest ta chwila. Zaraz wszystko się skończy i jednocześnie zacznie.

Nagle tłum zebrany przy wejściu na rynek zaczął rozstępować się i przeraźliwie krzyczeć. Nie widziałem dobrze, co się tam dzieje, ale stałem spokojnie, bo i Śmierć ani drgnęła. Po chwili jednak delikatnie musnęła moją dłoń.

- Topór! – syknęła. – Weź topór!

Tak, to mój pierwszy dzień i miałem prawo trochę się pogubić. Dobrze, że Śmierć ma doświadczenie i czuwa. Wziąłem topór w ręce i od razu poczułem się lepiej. W końcu jestem katem. Nowym - w tej zaplutej dziurze.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
ekonomista · dnia 10.08.2012 08:47 · Czytań: 1240 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 25
Komentarze
zajacanka dnia 10.08.2012 11:11 Ocena: Bardzo dobre
I znów mnie zaskoczyłeś!

Przeczytałam z przyjemnością i dużym uśmiechem na twarzy. Lekkie i bardzo sympatyczne opowiadanko. Może to jest sposób na lęk przed śmiercią: zostać katem :D

Kilka uwag:
a kiedy wreszcie odszedł, ja wpadam w duchowe otępienie. - ja do kosza; zmiana czasu z przeszłego na terazniejszy

Odgoniłem ogłupiające myśli i od razu poczułem się mądrzejszy. Na tyle mądrzejszy, - drugie mądrzejszy do kosza

Na tyle (mądrzejszy), że natychmiast rozjaśniło mi się w głowie i już wiedziałem, że do fajki pasowałby jeszcze kufel miodu – miód pitny to raczej w mniejszych objętościach bywał pijany. No, ale co kto lubi :)

czy nie posłać mojej posługaczki do gospody, - mojej do kosza

Pozdrawiam porannie :)
ekonomista dnia 10.08.2012 12:16
Dzięki za błędy. Zamienię kufel na kwartę ;)
Osobiście, wraz kolegami, kiedy tylko dostaliśmy dowody, pijaliśmy owy miód litrami w Zapiecku. Oczywiście grzany. Do niego były raczej papierosy niż fajki, ale za to były to czasy, kiedy palacz nie czuł się niezręcznie w gospodzie ;)
MimiBasia dnia 10.08.2012 13:13
Plusy:
- tytuł,
- spotkanie ze Śmiercią.

Minusy:
- drobne błędy:

- Ciach! – powiedziałem i wykonałem lekki ruch ręką (przecinek) jakbym naprawdę chciał obciąć sobie głowę.

I w tym momencie ktoś lekko uchylił drzwi, a ja poczułem lodowaty powiew na plecach. LUB W tym momencie ktoś lekko uchylił drzwi. Poczułem lodowaty powiew na plecach.

- Jestem Śmierć – mimo wszystko przedstawiła się i dodała (dwukropek) – przyszłam po ciebie.

- Dzień dobry – wyszeptałem (przecinek) próbując schować zakrwawione nożyce za siebie.

Śmierć przychodzi do mnie akurat wtedy, kiedy zachowuję się jak jakiś szczeniak, a nie poważny mistrz. Nie mogła przyjść wtedy, kiedy (zamiast „kiedy”, dać „gdy”, bo „kiedy” powtarza się) w zadumie paliłem fajkę?

Uśmiechnęła się, raczej ciepło, i wyciągnęła dłoń w moją stronę, a ja od razu oddałem jej zakrwawione nożyce. LUB Uśmiechnęła się, raczej ciepło, i wyciągnęła dłoń w moją stronę. Od razu oddałem jej zakrwawione nożyce.

- Ostre – stwierdziła (przecinek) przeciągają (przeciągając) ostrzem po paznokciu. – Niebezpiecznie się zabawiasz (przecinek) mój młody mistrzu.

- Przepraszam (kropka) – Zawstydzony spuściłem wzrok. – Przysięgam, że to się nigdy więcej nie powtórzy.

- Tak, nie powtórzy się… - Śmierć zawiesiła głos, a ja znowu zadrżałem. LUB - Tak, nie powtórzy… - Śmierć zawiesiła głos. Znowu zadrżałem.

Staliśmy chwilę w ciszy (przecinek) obserwując się wzajemnie.
Właściwie to poza tym, że zamiast oczu miała oczodoły i ani kawałka skóry na twarzy, to (bez „to) niczym nie różniła się od zwykłej kobiety.

Usiadłem i tak sobie paliliśmy te (bez „te) fajki, jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi.

Co ma być (przecinek) to (bez „to) będzie! Niech Śmierć się martwi za nas oboje. Wszak to ona jest panem życia i śmierci. A właściwie to (bez „to) panią życia i śmierci.

Wreszcie zaczęły bić dzwony. (? - rozumiem, że to jakaś przenośnia?) Śmierć wstała, a ja oczywiście zrobiłem to samo. LUB Śmierć wstała. Zrobiłem to samo.

- Czas na nas – powiedziała spokojnie i chyba nawet serdecznie zapytała – jesteś gotów? LUB Czas na nas – powiedziała spokojnie, chyba nawet serdecznie. – Jesteś gotów? - zapytała.

Z powagą skinąłem głowa (głową) i założyłem kaptur.

Nie widziałem dobrze (przecinek) co się tam dzieje, ale stałem spokojnie, bo i Śmierć ani drgnęła.
ekonomista dnia 10.08.2012 14:42
MimiBasia, dziękuję za poprawki. Doceniam wlożony wysiłek. Po zastanowieniu wszystkie uwzględniłem. Nigdy nie ogarnę interpunkcji.
Kiedyś dzwony wzywały mieszkańców na rynek z różnych powodów. Stąd te dzwony, które dla kata i śmierci są sygnałem, że czas udać się na szafot.
MimiBasia dnia 10.08.2012 17:19
Zerknęłam, jak chciałeś. Poprawka o dzwonach wyszła tekstowi na dobre, bo teraz wiadomo, że był to znak dla Śmierci. Widzę jednak, że można by jeszcze coś poprawić:


Panował półmrok, a ja zamyślony siedziałem przy kominku i paliłem fajkę.
Zmień na:
Panował półmrok. Zamyślony siedziałem przy kominku i paliłem fajkę.
Lepiej unikać „ja”.

Najgorsze jest, że teraz to ja jestem mistrzem, chociaż wcale nie czuję się gotowy.

Stary mistrz robił to każdego dnia rano specjalnymi nożycami. Były długie i bardzo ostre, a teraz to ja po raz pierwszy ich użyję.
LUB
Stary mistrz robił to każdego dnia rano specjalnymi nożycami. Były długie i bardzo ostre. Dzisiaj pierwszy raz ich użyję.

Powoli odłożyłem fajkę, podszedłem do stołu i wziąłem nożyce w dłonie („w dłonie” to zbędna informacja, bo można się domyśleć, że wziął je do ręki). Rozwarłem (je) i nie wiem dlaczego, ale między ostrza wsunąłem szyję. Tak po prostu, jak dziecko wsuwające głowę pomiędzy sztachety płotu. Wiem, że nie jestem już dzieckiem („dziecko” się powtarza, może zamiast tego dać „młody”?), ale i tak nie potrafiłem odmówić sobie tej przyjemności.

I w tym momencie ktoś lekko uchylił drzwi.
LUB
W tym momencie ktoś lekko uchylił drzwi.

- Jestem Śmierć – mimo wszystko przedstawiła się i dodała: (wielokropek ma być, ale zapomniałeś o myślniku) przyszłam (właściwie „przyszłam” może być z dużej litery) po ciebie.

Ale wstyd.
LUB
Co za wstyd.

Nie mogła przyjść wtedy, gdy w zadumie paliłem fajkę? No oczywiście, że nie mogła (bez „mogła”).

Czułem się bardzo zawstydzony i zażenowany, a Śmierć najwyraźniej to zauważyła. Uśmiechnęła się, raczej ciepło, i wyciągnęła dłoń w moją stronę.
LUB
Czułem się bardzo zawstydzony i zażenowany. Śmierć najwyraźniej to zauważyła, bo uśmiechnęła się, raczej ciepło, i wyciągnęła dłoń w moją stronę.

Co ma być, to będzie!
LUB
Co ma być, będzie!

Wtedy to nawet oczodoły wyglądałyby sympatyczniej, a brak skóry na twarzy nie byłby tak widoczny (czyli u mężczyzny brak skóry jest mniej widoczny niż u kobiety?).

W końcu jestem katem. Nowym katem w tej zaplutej dziurze.
LUB
W końcu jestem katem. Nowym - w tej zaplutej dziurze.
MimiBasia dnia 10.08.2012 17:25
Najgorsze jest, że teraz to ja jestem mistrzem, chociaż wcale nie czuję się gotowy.
Kaero dnia 10.08.2012 17:48 Ocena: Bardzo dobre
Czytam sobie, czytam i myślę: nie no, taki banał? Po chwili przypomniałam sobie jednak, czyj tekst czytam i już wiedziałam, że mogę się spodziewać elementu zaskoczenia. I nie zawiodłam się:)

Bardzo dobrze :)
Kaero dnia 10.08.2012 17:49 Ocena: Bardzo dobre
Zapomniałam o ocenie :)
ekonomista dnia 10.08.2012 17:53
MimiBasia:
"- Jestem Śmierć – mimo wszystko przedstawiła się i dodała: (wielokropek ma być, ale zapomniałeś o myślniku)"
Czy teraz jest dobrze?

"Wtedy to nawet oczodoły wyglądałyby sympatyczniej, a brak skóry na twarzy nie byłby tak widoczny (czyli u mężczyzny brak skóry jest mniej widoczny niż u kobiety?)."
Tak właśnie podejrzewam, ale jednak tego nie sprawdzałem ;)

Znowu dziękuję za sugestie poprawek :)
ekonomista dnia 10.08.2012 17:56
Kaero, zawsze sprawiasz, że mam ochotę napisać kolejny tekst :D Dzięki :D
MimiBasia dnia 10.08.2012 19:27
Jest dobrze. :p

Na samym końcu miało być:
"W końcu jestem katem. Nowym - w tej zaplutej dziurze."
Wasinka dnia 10.08.2012 20:05
Ładnie mnie zaskoczyłeś. Zgrabny pomysł z ową śmiercionośną zmyłką.

Maluchy przykładowe:
do fajki pasowałby jeszcze kwarta miodu. - pasowałaby
Zastanawiałem się nawet(,) czy nie posłać posługaczki
Nie wiem(,) czy to z zimna
chcąc nie chcąc(,) skaleczyłem się w szyję
nie śpiesząc się. Rozszalały tłum rozstępował się - nieco wpada na siebie "się"
kiedy wreszcie dotarliśmy na miejsce(,) zapadła mroźna cisza

Pozdrawiam wieczornie.
ekonomista dnia 10.08.2012 20:29
Dziękuję i Tobie Wasinko.
Mój tekst ma jednego ojca i trzy matki chrzestne :D
Olaf Tumski dnia 10.08.2012 21:35
Nie od dziś wiadomo, że katostwo było trudnym rzemiosłem. Twoje opowiadanie przypomniało mi o książce, którą czytałem dawno temu, ale zrobiła na mnie mocne wrażenie. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/.../z-woli-boskiej-i-katowskiej
Usunięty dnia 10.08.2012 21:35 Ocena: Świetne!
Tekst mi się podoba.Dobrze napisany, z dużym poczuciem humoru, no i zaskakującym zakończeniem. Przeczytałam z dużą przyjemnością:):)
Magicu dnia 10.08.2012 23:54 Ocena: Świetne!
Doskonałe :) Z odpowiednią dawką humoru i zaskakującym zakończeniem.


Dwa albo trzy powtórzenia przemknęły mi po drodze ale to chyba wszystko. MimiBasia wykonała świetną robotę ;)

Pozdrawiam
ekonomista dnia 11.08.2012 00:12
Dzięki Magicu ;)
Almari dnia 12.08.2012 10:48
No, dobrze, dobrze. Takie lekkie to i frywolne, pomimo "trupiego" tematu. Jest zaskakujące zakończenie, także wszystko jest na swoim miejscu. Ale widziałam lepsze twoje teksty, bardziej nasycone humorem, choć oczywiście nie twierdzę, że ten jest zły, jak sam widzisz powyżej. To kwestia gustu. Odbieram go po prostu jako wprawkę, która ma za zadanie podrażnić moją jasną stronę mocy, co też czyni ;)

Miło było zajrzeć tutaj.
Pozdrawiam :)
ekonomista dnia 12.08.2012 12:09
Almari, robisz się coraz bardziej wymagająca ;)
Dzięki za wizytę :)
ekonomista dnia 14.08.2012 11:42
Olaf, czytałem gdzieś, że podobno zdarzały się katom wypadki przy pracy (czyt. nie udawało im się uśmiercić skazanego) ;)
Anetka, i bardzo się cieszę, że i Tobie się podoba :)
mike17 dnia 16.08.2012 19:56 Ocena: Świetne!
He he nieźle nawywijałeś z tą śmiercią!
Świetna narracja, niewysilona, nienapuszona, niepospolita.
Patosu nie stwierdzam, a w sprawach życia i śmierci się pojawić znienacka może, a to niedobrze...
Super wolta z wizytą śmierci, która pozornie przyszła po bohatera (wszak nie wiemy nic o jego szpetnym fachu!), a potem dowiadujemy się, że jest zgoła inaczej :)

Błyskotliwe.

Suspens demoluje.
Czytelnik bezwiednie otwiera usta...
To dobrze.
Historia bez solidnego zakończenia to jak lizak bez patyka.
Ty zakończyłeś świetnie i dlatego taka ocena wędruje od mnie.
ekonomista dnia 16.08.2012 22:11
mike17, cieszę się, że i dla mojego tekstu znalazłeś czas.
Ostatnio jakoś sporo piszę o śmierci. Ciekawe co by na to powiedział jakiś psycholog ;)
Pozdrawiam Cię :)
Krystyna Habrat dnia 18.08.2012 12:25 Ocena: Bardzo dobre
Dobre. Niesamowitość łagodzisz humorem, o co w takiej sytuacji trudno. Słów, co do ilości i trafności, używasz ekonomicznie.
Można by cię kojarzyć z amerykańskim mistrzem krótkiej formy o nazwisku O'Henry, ale o ciebie więcej drapieżności.
Słyszałam, że był człowiek tak bardzo zafascynowany gilotyną, że ją sobie kupił i co roku w jakąś tam rocznicę, może ścięcia Ludwika XVI, sam składał głowę na pieńku i lekko opuszczał ostrze. Az raz pociągnął za bardzo. 5
ekonomista dnia 19.08.2012 20:51
Dziękuję Sokole za poświęcony czas :)
Porównanie do mistrza lub mistrzów jest zawsze mile widziane, więc zapraszam Cię częściej :D
Twoje słowa o gilotynie zainspirowały mnie do napisania kolejnego opowiadania, dziękuję :D
Krystyna Habrat dnia 02.09.2012 11:22 Ocena: Bardzo dobre
No to mi miło! Tym bardziej, że znam ostrość Twoich tekstów - i opowiadań i komentarzy. A mnie ciągle pasjonuje geneza pomysłu twórczego, o czym nawet w felietonie na tej stronie, czyli: skąd bierze się pomysł? Powiadom mnie, gdybym przeoczyła to opowiadanie, bo ostatnio nie nadążam ze wszystkim.
Pozdrawiam KH.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:75
Najnowszy:wrodinam