To jeden z najlepszych wierszy, jakie od dłuższego czasu czytałam, Stef.
Zarówno pod względem formy, jak i treści.
Połączone 9-zgłoskowce, przełamane 15-zgłoskowcem stworzyły niepokojący rytm narracji, podkreślając dramaturgię tych pozornie sielankowych zwrotek, prowadzących w konsekwencji do bardzo wymownego epilogu.
Nie można było tego lepiej napisać.
Nasunął mi się obraz końcowej sceny filmu o doktorze Korczaku, gdy z wagonów kolejowych schodzi wraz z dziećmi na bujną, zieloną łąkę i powoli znika w oddali...
Ale przy okazji mam sugestie:
- w całość nas nic już nie ułoży, - przemyśl taką konstrukcję:
- w całość już nic nas nie ułoży,
Poniżej masz powtórzenie "na nas", więc zastanawiam się, czy tego wersu nie byłoby warto złożyć tak:
- ani Pandoktor, ani cisza, w całość już tego nic nie złoży,
- suniemy gasnąc, my. - sugeruję:
- suniemy, gasnąc – my.
- i rozglądamy się z przejęciem pod nogi, w dół i w głąb. - sugeruję:
- i rozglądamy się z przejęciem – pod nogi, w dół i w głąb.
Masz:
- tak odświętni (jak)/tak odświętni (jedynym)/tacy syci - proponowałabym zmienić dwa ostatnie, czyli:
- tak odświętni, jak tylko można...
- idziemy jeszcze, wciąż odświętni, jedynym dopuszczalnym końcem
- jutro będziemy znowu syci kolorów, chleba i wyspania,
A co do "Panadoktora", to można go dać kursywą -
Pandoktor.
Wtedy nie będzie wątpliwości, że to celowe.
Moje uznanie.