A A A
I zaczęłam śnić.
O mroku i światłości, pożądaniu i niechęci.
O chwilach.

Noc w noc budziłam się z krzykiem i odrętwiałymi palcami. Szukałam po omacku jakiegoś elementu, dającego mi wsparcie, ale nie było już ani jego ramienia, ni ciepła i oddechu. Bałam się tej pustki.

Koniuszkami palców przesuwałam po prześcieradle, wierząc w coś w co głupio było wierzyć.

On odszedł już rok temu, a ja mam wrażenie jakby ciągle gdzieś tu był. Słyszę jego głos i kroki. Widzę jego uśmiechy, kiedy zrobię coś głupiego. I ciągle o nim śnię, tak jakby chciał mi coś przekazać. Chwilami zapominam, wracam do domu i wołam go od drzwi by opowiedzieć mu niezwykle ciekawą historię z mojego dnia. Szukam go w każdym pokoju, dopóki nie dotrze do mnie ta straszna prawda, wtedy szybko się ubieram i wychodzę. Jadę go odwiedzić, opowiedzieć o wszystkim – o moim bólu i smutku, o zatroskaniu – sprzątnąć i zapalić znicz. Zwyczajnie chce być blisko niego.

To nieprawda, że każda prawdziwa miłość trwa wieczność. Wszystko ma swój początek i koniec. Nasz koniec był czymś niewyobrażalnym. Odszedł ode mnie w jednej sekundzie. Czołowe zderzenie dwóch samochodów, trzy trupy na miejscu zdarzenia. Kierowca z naprzeciwka wyprzedzał, niestety przy takiej prędkości nie zdążył. Zabił siebie, swoją żonę i mojego męża. Śmierć mi go odebrała, nigdy jej tego nie wybaczę.

Ktoś by powiedział, że powinnam zapomnieć, zacząć żyć swoim życiem – prędzej czy później. Ja nie chcę. Pragnę zatracić się w tym niewyobrażalnym bólu i nigdy z niego nie wyjść. Bo po co mam być szczęśliwa, skoro jego już nigdy nie będzie. Pytam jak, skoro nie zobaczę jego uśmiechu? Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest rozpacz. Szczera i wielka, niekończąca się. Wtedy on będzie wiedział jak wiele dla mnie znaczył. To on był moim prywatnym niebem na ziemi. Nie potrzebowałam majątku, ani przyjaciół. Nie ważne były wszystkie imprezy, nauka czy praca – był tylko on – prawdziwie i niezaprzeczalnie, w każdej sekundzie mojego życia, to on liczył się najbardziej.
Moja jedyna miłość. Prawdziwa połowa mojej duszy, dzięki której odnalazłam siebie, zrozumiałam kim chce być i dlaczego. Dzięki niemu uspokoiłam się. Stanęłam w miejscu, zamiast pozwolić targać się głupimi emocjami, wystawionymi na próbę przez konsumpcyjne społeczeństwo. Odetchnęłam.

Ta cała sytuacja przyprawia mnie o ból głowy, a może jestem już zmęczona. Z dnia na dzień wykonywanie codziennych czynności przychodzi mi coraz trudniej. Jestem tak bardzo wyczerpana, niewyspana, zmieszana, zrozpaczona i wypruta z jakichkolwiek uczuć. Dni stały się krótsze. Coraz rzadziej gdziekolwiek wychodzę. Miesiąc temu przestałam chodzić do pracy, od dwóch tygodni nie wychodzę nawet na cmentarz. Już nic nie ma znaczenia, tak jakbym przestawała istnieć – jedynie wegetując. Nawet telefon nie dzwoni, od kiedy przestałam go odbierać. Od trzech dni nic nie jadłam, ale nie głodzę się, zwyczajnie nie mam apetytu.

Powoli mój stan pogarsza się. Gdybym tylko wiedziała jak to nazwać, szaleństwem, brakiem rozsądku, depresją. Jak można pokochać tak mocno, nie zdając sobie sprawy jak boli strata samej miłości.

Krzysiu…

Co zrobić kiedy brakuje tchu i zahamowań? Kiedy każda następna myśl jest tą kolejną, zabijającą odpowiedzialność. Nie potrafię już normalnie funkcjonować, mogłabym zrezygnować z tlenu, gdybym tylko mogła go jeszcze raz przytulić. Kocham go – duszą, ciałem. Pragnę smakować i dotykać, ale mi go odebrano.

*

Jak zwykle zerwałam się z łóżka. Trwa to już od miesięcy. Nie istotne czy dobry, czy zły, sen o nim i cała drżę.. Tym razem należał do tych, o których wolałoby się nie pamiętać po przebudzeniu - od razu wyskoczyłam z pościel. Nie mogłam patrzeć na łóżko, tak jakby zrobiło mi wielką krzywdę.
Kiedy śni Ci się, że Twój ukochany mężczyzna, zdradzał Cię w waszym wspólnym łożu, trudno oddalić od siebie te silne, upokarzające emocje, o których przypomina Ci ten niewdzięczny mebel.
Znowu nic nie zrozumiałam, on nigdy mnie nie zdradził, nie przeszło mu to przez myśl. Był we mnie zapatrzony tak samo jak ja w niego. A jednak ten sen wprowadzał pewien niepokój.

Jeszcze nigdy nie byłam o niego tak zazdrosna. W ogóle nie bywałam. Byłam tak pewna jego uczuć, że lałam na dobre rady moich koleżanek i nigdy nie próbowałam go sprawdzać, bądź trzymać na krótkiej smyczy.

Najgorsze, że ja tam stałam. Stałam w drzwiach pokoju i patrzyłam na to wszystko, a on mnie widział i na pokaz ujeżdżał ją jeszcze intensywniej – tak by mi udowodnić, jakim jest wspaniałym ogierem.

Nikomu nie życzę, bo było to tak samo realne i pełne rozgoryczenia, jak gdyby było prawdziwe. Patrzył na mnie pełnym satysfakcji wzrokiem i szeroko się uśmiechał, jak to zwykł robić gdy coś mu wychodziło. A ja nie mogłam się nawet poruszyć o centymetr. Przywiązana magiczną siłą do miejsca w którym stałam, byłam zmuszona obejrzeć cały ten spektakl – boże, jak ja za nim tęsknie…

Znałam jej twarz, a raczej wiedziałam do kogo należy. Zdradzał mnie ze Śmiercią, to dla niej mnie zostawił. Chciałam by pozostał czysty niczym świeży, zimowy śnieg, ona splamiła go swoimi brudnymi łapami. Przerażały mnie jej kościste policzki, zapadnięte ciemne oczy, a jednak miała w sobie coś z dystyngowanej damy, nawet kiedy zachowywała się jak dziwka.

Dlaczego to nie ja byłam na jej miejscu? Czemu nie kochał się ze mną – przecież tak bardzo potrzebuję jego dotyku. Nie bolał mnie fakt, że był z inną, ale to że ona otrzymywała moją miłość. W końcu on był cały tylko mój, a ja jego – ona może znaleźć sobie kogoś innego – mi pozostały tylko te wyrywkowe sny, więc lepiej niech mi ich nie odbiera.

Po śnie witam odwieczny ból tęsknoty, który ponownie się do mnie uśmiecha. Tęsknię za jego ciepłym uśmiechem, za zagubionym wzrokiem, za tym że tak bardzo mnie cenił.

Kolejny dzień przeleżałam w łóżku, nie będąc w stanie wstać, zjeść, coś wypić. Jedyne co mi zostało to zrobić coś z tą sytuacją. Co ja mogę, przecież nie można zabić Śmierci. Można?

Cały wieczór zastanawiałam się jak zmienić bieg historii, jak się zemścić na tej suce. Miałam wiele pomysłów, chciałam ją zwabić do siebie i zranić. Przywołanie jej do siebie nie byłoby takie trudne, wystarczy być na pograniczu życia i śmierci, podciąć sobie żyły bądź łyknąć duża dawkę tabletek – na pewno przyjdzie. Problem jest z tym jak się jej pozbyć na zawsze. Byłabym taka szczęśliwa. Pomściła bym męża. Czy Śmierć może krwawić? Czy jest nieśmiertelna? Jak umiejętnie zadać ten ostatni decydujący cios?

Zmęczyłam się myśleniem, nie wiadomo kiedy nadeszła noc. Znużona, ale pogodnie nastawiona, przytuliłam się do poduszki i zasnęłam.

*


Przyśniła mi się. Stała nad rzeką w białej, długiej sukni. Odwróciła się gdy usłyszała mój oddech. W dłoni trzymała piękną, czysto srebrną kosę, w rękojeści wykończoną czerwonymi rubinami. Jej ciemne, brązowe włosy rozwiewał wiatr. Nie było go przy niej. Czekała na mnie, chciała porozmawiać w cztery oczy.

- Nie chciałam ci go odbierać, ale zakochałam się, jak zakochuję się w każdym młodym mężczyźnie, na którego przychodzi czas. Ich ciała są bardzo atrakcyjne dla kilkuset letniej kobiety. – To mówiąc lekko wzruszyła ramionami. Wzrokiem szukała mojego zrozumienia.

- To cię nie usprawiedliwia. Jesteś paskudna i wykorzystujesz swoją profesję dla własnego dobra. Zabrałaś go celowo, bo ci się spodobał. Nawet nie obchodziło cię to że był szczęśliwy…

- Nie był. - Przerwała mi.

- Nie kłam. – Uniosłam się. Miałam ochotę zamordować ją tu i teraz.

- Mówię prawdę. On chciał od ciebie odejść. Męczyła go twoja miłość.

Wiedziałam, że nie dowiem się od niej prawdy. Chciała mnie powstrzymać, zatrzymać go dla siebie, a tak nie będzie. Jeżeli nie ja, to nie będzie go miała inna. Nie ona.

Postanowiłam zmienić temat tej rozmowy. Chciałam ją wybadać. Dowiedzieć się czegoś więcej o jej pracy i jej słabościach.

- Możesz mieć rację. – Powiedziałam bacznie ją obserwując. – Mógł się wystraszyć tej wielkiej miłości, zawsze był lekkoduchem szukającym przygody.

- Jednak poszłaś po rozum do głowy.

- No cóż, tak łatwiej wytłumaczyć czemu przespał się z tobą, bo nie z miłości czy dla twojej urody. – Lekko się skrzywiła. – Ale za wiele przez niego się nacierpiałam, czy możemy porozmawiać o czymś innym? Chciałabym o coś spytać.

- Jeżeli tylko będę mogła, to odpowiem na twoje pytania.

- Kiedy umrę?

- Tego nie mogę ci powiedzieć.

- Hmm… a ty możesz umrzeć?

- Nie od ręki śmiertelnika, ale tak.

- A byłaś kiedyś blisko śmierci? – Zżerała mnie szczera ciekawość.

- Cały czas jestem, w końcu to ja zabijam. – Uśmiechnęła się z wyższością.
- Pytałam czy sama kiedyś myślałaś, że umrzesz?

- Trudno stwierdzić, raczej nie było takiej sytuacji, chociaż mam jedną ciekawą anegdotkę jeżeli chciałabyś ją usłyszeć.

- Oczywiście, że chcę. – Przytaknęłam ochoczo.

- Byłam kiedyś zabrać pewnego faceta. Einstein się nazywał. Miałam z nim nie lada kłopot bo nie chciał ze mną iść. Stwierdził, że nie uwiedzie go byle jaka śmierć, za dużo jest jeszcze na świecie do zbadania. Był ciekaw życia jak nikt inny i trzymał się go kurczowo bardziej od kogokolwiek kogo zabierałam na drugą stronę.

- To ten naukowiec?

- Tak ten sam. Nie chciał po dobroci, to postanowiłam zabrać go siłą.
Wyciągnęłam w jego stronę moją kosę, grożąc mu, ale on niespodziewanie wyrwał mi ją z ręki. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z taką sytuacją. Zamachnął się i mnie trafił, szybko odzyskałam kontrolę nad moją bronią, jednak nie zdawałam sobie sprawy, że może mnie zranić, za to on nie pomyślał o tym, że uśmiercenie mnie to pozostawienie przy życiu wszystkich tych, którzy chcą śmierci, a nawet już o nią błagają.

- Co przez to rozumiesz? Nie umierali by?

– Zapytałam.

- Nie ma nikogo w moim zastępstwie, dlatego nie można mnie zabić. A świat bez śmierci stał by się przeludniony. Brak śmierci nie oznaczałby końca starzenia się, czy braku bólu. Co gorsza brak śmierci dla niektórych, oznaczałby wieczne życie w męczarniach. – Tłumaczyła. Była przy tym bardzo poważna.

- Bardzo pesymistyczna wiedza. Nigdy nie widziałam tego w ten sposób.

- Dlatego dobrze, że go powstrzymałam. Nie byłoby mnie tutaj gdyby wiedział, że może mi coś faktycznie zrobić. Poza tym…

Obudziłam się. Nie wiem co chciała mi jeszcze powiedzieć, ale dowiedziałam się że nie tylko ja pragnęłam jej śmierci. Warto próbować, jest to jakaś szansa, chociaż mogła mnie podpuszczać.

Nie spytałam ją o ranę, jak się goiła i czy była czymś poważnym. Zagadała mnie brakiem śmierci na świecie i straciłam kontrolę nad tą rozmową. Co nie zmienia faktu, że muszę spróbować dla niego. Nawet jeżeli się nie uda, to spotkamy się po drugiej stronie.

Dla niego warto. W jego silnych ramionach czułam się bezpiecznie. Dostarczał mi ostatniego elementu mnie samej. Wypełniał pustkę, która mi długo doskwierała. Był częścią mnie. To więcej niż miłość, to więcej niż przynależność.

Nie było go w śnie. Pierwszy raz od ponad roku przyśniło mi się coś innego. To chyba przez tę determinację. Tak bardzo chciałam porozmawiać ze Śmiercią, że pozwolił mi na to. Wiedział że jej nie uwierzę, wiedział też że robię to dla nas.

Jak ja go kocham za to że jest tak domyślny. Z każdym dniem coraz bardziej. Rozumie wszystko co chcę mu przekazać, a przy tym jest taki romantyczny.

- Już niedługo kochanie. – mówiąc to wstałam z łóżka.

Wróciła do mnie motywacja. Poszłam do łazienki. Spięłam włosy w kucyka. Przemyłam twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro. Moje oczy były zapadnięte tak jak i brzuch - zmizerniałam – głodówka mnie wykończyła. Czułam się zmęczona, ale byłam zdecydowana na to co musiałam zrobić. W półce leżały żyletki, sięgnęłam po nie.

Do wanny napuściłam dużo zimnej wody, tak by zatamowała krwawienie. Rozebrałam się i powoli weszłam. Na skórze pojawiła się gęsia skórka, zrobiło mi się strasznie zimno, ale nie zamierzałam się wycofywać.

- Skupić się na kosie. Zabrać i wykorzystać. Zapamiętać by stać wystarczająco blisko. – Musiałam powiedzieć to na głos by przypomnieć sobie cel tego wszystkiego. – Robię to dla ciebie Krzysiu. Dla miękkich ust i zadziornych oczu. Dla ciepłego dotyku i silnych uścisków. Dla twojego umysłu pełnego wspaniałych pomysłów. Obyś naprawdę mnie kochał.

Złapałam żyletkę i pociągnęłam jednym ruchem po skórze. Zrobiłam pierwsze nacięcie. Krew wypłynęła silnym strumieniem. To jednak za mało by Śmierć po mnie przyszła. Raz po raz kroiłam skórę ręki równolegle do pierwszego nacięcia. Tworzyły się coraz głębsze rany. Opuściły mnie siły, powoli świat stawał się bardzo niewyraźny.

Traciłam możliwość widzenia. Szybko złapałam żyletkę w drugą dłoń i pocięłam drugie przedramię. Żyletka wypadła na podłogę, a ja zanurzyłam się w czerwień lodowatej wody.

Teraz mogłam czekać. Wiedziałam że przyjdzie, wiedziałam też że będę mieć trochę czasu, woda spowolniła wypływ krwawienie.

- Co ty robisz? Myślałam, że się dogadałyśmy. – Usłyszałam jej głos, stała nad wanną. - Muszę cię rozczarować, ty dzisiaj nie umierasz, to nie ten dzień
Otworzyłam oczy. Ledwo ją widziałam, jednak jej kosa była dla mnie bardzo wyraźna, odbijała od siebie zapalone w łazience światło.

- Ktoś jednak musi dzisiaj umrzeć.

- Nie ty. Możesz mi wierzyć. – Mówiła to całkiem poważnie, była zatroskana. – Czy to dlatego, że powiedziałam ci że chciał odejść? Przecież nie warto. Jeszcze kogoś poznasz.

- Masz rację. – Powoli podniosłam się z wanny.

- Ostrożnie, lepiej zostań w zimnej wodzie, nie chcemy byś straciła zbyt dużo krwi.

- Widzisz, on był moim życiem, bez niego nie ma i mnie, dlatego pragnę umrzeć. – Stanęłam przed nią twarzą w twarz, kosa była na wyciągnięcie ręki. Musiałam jeszcze chwilę wytrzymać.

- Nie możesz. To nie twój czas. Masz jeszcze coś do zrobienia, twój los jeszcze się nie wypełnił. – Starała się mnie przekonać.

- To może muszę poleżeć w łóżku jeszcze z pół roku a wtedy będę gotowa? – Mówiąc to wyrwałam jej kosę z dłoni i odbiegłam o kilka kroków.

- Zostaw to. – Krzyknęła na mnie przeraźliwie głośno, jej głos stał się przeszywający.

- Nie chcesz tego zrobić, to ja to zrobię sama. Mówisz że chciałaś tego nieszczęśliwca zabrać siłą i wyciągnęłaś w jego kierunku kosę, to znaczy że nią zabijasz. Jeżeli ty możesz to ja też.
Dziękuję za pomoc.

Ostrze przyłożyłam do swojego gardła. W momencie stanęła obok mnie, ratując mnie od śmierci. Odwróciłam kosę w jej stronę i zamachnęłam się tak mocno na ile pozwoliły mi resztki sił. Trafiłam w głowę, przebijając ją na wylot. To nie było takie trudne.

- Coś ty zrobiła? – Opadła na posadzkę.

- To czego ty się nie spodziewałaś. Wymierzyłam karę za zdradę. Za odebranie mi męża, mojego Krzysia. – Rozpłakałam się.

Nie wyglądała na stworzenie któremu zostało dużo czasu, ręce odmawiały jej posłuszeństwa, oczy wywracały się na drugą stronę.

- On cię kocha, skłamałam by ułatwić ci powrót do życia. On na ciebie czeka, dręczy cię w snach, bo za tobą tęskni. Powiedział, że podetniesz sobie żyły i wtedy będziecie razem. Musiałam cię powstrzymać. On miał być mój. – Na jej konającej twarzy pojawił się lekki uśmieszek. - Teraz nie będziecie już razem. – Wykrztusiła ostatnim tchem.

Rozpadła się na miliony małych kawałeczków, mieniących się tęczowymi kolorami. Powoli ich blask przygasał, zostawiając po sobie popiół i niemiły zapach. Jedyne co po niej zostało to jej srebrna kosa.

Śmierć umarła, a ja krwawiłam na podłogę. Symptomy nie ustąpiły, byłam słaba i wy-czerpana. Zdałam sobie sprawę z tego, że nie umrę.

Boże co ja zrobiłam, to nie jej śmierci potrzebowałam, ale swojej. Muszę być blisko Krzysia. Zawiodłam go. Co ja teraz zrobię? Jestem uwięziona w życiu, w którym nie ma niczego co by mnie przy nim trzymało. Będę patrzeć na cierpienie i cierpieć w życiu wiecznym, będąc daleko od niego.

Chcę umrzeć…
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Paulina Kacela · dnia 26.08.2012 10:34 · Czytań: 928 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Magicu dnia 26.08.2012 11:24 Ocena: Świetne!
Na chwilę odebralo mi mowę :O

Doskonałe opowiadanie - jedno z lepszych jakie tutaj czytałam.

Tylko jedna, mała rzecz trochę mnie zastanowiła.
Piszesz w pewnym miejscu, że Smierc jest kilkusetletnią kobietą ale mi to jakos tak nie pasuje.

Za całą resztę ocena celująca. :)

Pozdrawiam
Hedwig dnia 26.08.2012 14:32 Ocena: Świetne!
Po prostu wspaniałe. Ciarki przechodziły po mnie cały czas gdy to czytałam. Sa tam jakieś drobiażdżki do poprawienia, ale to już fachowcy Ci wskażą. Oceniam tekst jako wspaniały. I gratuluję.
Pozdrawiam serdecznie:)
Usunięty dnia 26.08.2012 14:50 Ocena: Świetne!
Mnie tekst też bardzo się podobał. Przeczytałam z wielką przyjemnością.Mam nadzieję, że przeczytam takich więcej:)
Pozdrawiam serdecznie:)
zajacanka dnia 26.08.2012 20:27
No coz, moj komentarz nie bedzie tak pochwalny, jak poprzedniczek. Nie, zeby mi sie nie podobalo, choc nie lubie Fantastyki, ale dosc to wszystko nieskladne.
Pierwsza czesc, z emocjmi bohaterki, jest dobra. Porwala mnie bolem, zalem, tesknota, zloscia i wewnetrznymi rozterkami opuszczonej. Dobrze napisane. Jednak dalej poplynelas niezbyt ciekawie. Wyimaginowane rozmowy ze Smiecia o jej smierci, nie sa zbyt logiczne, nie mowiac o tym, ze tekst przestal byc staranny w tym momencie. Jakbys zaczela sie spieszyc, nie sprawdzajac go przed dodaniem. Literowki, interpunkcja zaczely mi przeszkadzac. W koncu scena w wannie, niedopracowana mocno, bo bohaterka lezy, a nagle odbiega... Nie czepiam sie. Chce Ci tylko powiedziec, ze pierwsza czesc, do snu, bylaby sama w sobie dobra miniatura. Wg mnie przegadlas temat. Widzialabym to jako zapis wewnetrznego bolu, bez fantastycznych dodatkow.
maarynarz dnia 27.08.2012 11:16 Ocena: Dobre
Zgadzam się z Zajacanką. W pierwszej częsci (do rozmowy ze śmiercią) kosmiczna głębia i świetny dobór słów i rytmu!SUPER! Czujesz ten temat zarąbiście! Sceny ze śmiercią wydają się pomieszaniem konwencji, dlatego I część to opowiadanie o stracie i pokazanie emocji w taki sposób, że oczy łzawią a dreszcze idą po kręgosłupie jak widelec po tablicy szkolnej. Druga część jeśli jest fantastyką, to zbliża się do banału, natomiast jeśli jest opisem odlotów psychicznych, to brakuje zaczepienia merytorycznego. dlatego za Iczęść ŚWIETNIE! Za II część PRZECIĘTNIE!A więc DOBRE ZE WSKAZANIEM NA BARDZO DOBRE! GRATULUJĘ JESZCZE RAZ PIERWSZEJ CZĘŚCI! TO JEST COŚ!!!!POZDRAWIAM!
MimiBasia dnia 28.08.2012 13:07
Uwielbiam fantastykę, dlatego dla mnie - rewelka! A ostatnia scena - super! Trochę bym się pobawiła stylistyką, bo widziałam tam kilka rzeczy do poprawy, ale ogólnie tekst bardzo mi się podobał. Szczególnie początek - gdy jedziesz po uczuciach, i końcówka - gdy ona zostaje uwięziona w Życiu.
historynKA dnia 26.09.2012 16:18
Mam wielki dylemat. Jak pogodzić smaczki tego tekstu z krytyką? Chyba będę musiała zachować dystans!
Ogólnie tekst, jak na debiut, jest wzorowy i gdyby każdy z nas, na przykład ja, miał taki, nie byłby to Portal Pisarski, ale Portal Eisensteinów. Z fascynującym początkiem, który dosłownie pożera się oczami. Trwa to do pierwszej gwiazdki, później, im bardziej pogrążasz się w nurt fantastyki, tym bardziej opowiadanie maleje. Coraz bardziej skracasz wszystko, nie ma tych pięknych, fascynujących opisów, klimat jest taki ... jakiś. Miałam wrażenie, że narrator stracił dużo zainteresowania opowiadaną historią. Fantastyka to taki gatunek, gdzie obok akcji główną rolę gra klimat, atmosfera. A co tworzy atmosferę? Opis. Nawet jedno zdanie np. "Jest ciemno i cicho". Krótkie zdanie, wplecione w akcję utworu, kiedy bohaterka podcina sobie żyły lub przychodzi Śmierć, zaczarowuje świat przedstawiony i sprawia, że czytelnik nie może oderwać wzroku od papieru/monitora.
Sam pomysł jest niezwykły. Oryginalny. Mało kto by na coś takiego wpadł. Nie ma nadmiernego patosu, okrucieństwa itp. itd. Wszystko jest świetnie stonowane.
Jednak myślę, że z tego tekstu dałoby się zrobić trzy miniatury. Pierwsza byłaby Miniaturą Psychologiczną, dwie pozostałe (rozmowa z Śmiercią, decyzja bohaterki; podcinanie żył, walka) Fantastycznymi i wtedy Twój talent okazałby się w całej swej krasie. Takie trzy utworki – marzy mi się.
Zwykle, jeśli widzę, że tekst jest dobry, proszę o kontynuację. Jednak Ty podjęłaś temat, w którym ta prośba może być niewykonalna. To trudne wymyślać jak bohaterka i mąż mogli się połączyć, skoro ona została uwięziona w Życiu. A może Śmierć nie zginęła? Jeśli Ty nie napiszesz co było dalej, a będziesz miała pomysł, to ja napiszę i wtedy zobaczymy co będzie :)
Pozdrawiam serdecznie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty