Witaj maarynarzu!
Krótka to była podróż, ale czasem życie nie pozwala na dłuższe. A i tak warto się choć na chwilę wyrwać z macek codzienności, choćby w głąb siebie czy do własnych marzeń. To odświeża, pozwala nabrać dystansu do siebie i innych, z każdej podróży człowiek wraca odmieniony.
Troszkę jednak sugerowałabym Ci popracowanie nad tym tekstem. Czasem piszesz zdania podobnie złożone, podobnej długości, co czytelnikowi (mnie) wydało się nieco nużące, spawiało wrażenie katarynki: ten sam rytm, ciągle i ciągle, i znów od nowa... Przeplataj zdania krótkie dłuższymi, bardziej rozbudowanymi, unikniesz wówczas monotonii. Np tutaj:
Okręt wpływa łagodnym łukiem w cieśninę pomiędzy wyspami.
Na prawej burcie słychać głośny stukot łańcucha.
Kotwica wpada do wody.
Okręt płynie jeszcze siłą bezwładu.
Po chwili zatrzymuje się z lekkim szarpnięciem.
Podobna konstrukcja, bez lekkości opisu, zachwytu, bez zabawy słowem, a przecież na morzu/statku/w wyobrażni można tyle ciekawych momentów uchwycić. Wcześniej były tego przebłyski, jak już napisała poprzedniczka, później tej iskry zabrakło.
Do dopracowania, moim skromnym zdaniem.
Pozdrawiam serdecznie i witam na PP.