Dziwolągi, Element 3... - kledman
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Dziwolągi, Element 3...
A A A
Leżeli w pustej w przestrzeni pomiędzy kondygnacjami. Gdzieś na boku leżały pojedyncze skrzynie i paczki, zostawione przez szmuglerów. Aler podpełzł bliżej do kompana.
- Nie ma co wracać do biblioteki. Jak tam żołdacy grzali się przy palonych książkach, to na pewno nie znajdziemy tam żadnych planów. Trzeba dalej iść. Są tu jakieś inne ważne pomieszczenia?
- Tak, jadalnia.
- Jak jadalnia, to pewnie gdzieś poniżej – stwierdził smutno grubszy z skazańców.
- Tak na parterze.
- Jak można się tam dostać?
- Normalnie, schodami w dół, a potem...
- Tłumok! - wycharczał nieco za głośno Aler. - Stąd, jak można dojść?
- Ta kryjówka rozciąga się niemal na całej szerokości dworu. Ale tylko na szerokości. Trzeba do nocy poczekać, wyjść z ukrycia i przekraść się do jadalni. Tam jest duży stół. Pewnie mapy leżą na nim. Tak samo było za rządów Gromara. Wszystkie narady przy tym stole się odbywały.
- Kłopot w tym, że teraz jest noc. Zanim hałasu narobiliśmy, to i tak ruch na parterze panował. A po tym zamieszaniu puki nas nie schwytają to się nie uspokoi.
- Trza spróbować. Jak na razie zostaje nam tylko czekać.
Powyżej strażnicy skończyli przeszukiwać bibliotekę i przenieśli się do innych pomieszczeń.
Skazańcy leżeli pomiędzy podłogą drugiego piętra, a sufitem pierwszego. W każdej kondygnacji tego dworu, zastosowano nowatorski sposób ocieplania budynków. Jeszcze nie stosowany w powszechnym budownictwie. W taką pustą przestrzeń wkładano łodygi i liście krzewu zwanego Ładoga, który rośnie tylko na zachodnich wyspach, czyli także i na tej wyspie. Jak brakowało tej rośliny, to dodawano wełnę owcy lub bizmaka. Taka mieszanka ocieplała zarówno budynek, jak i zapobiegała uciekaniu ciepła z dołu do góry. Lecz zabrakło nieco materiału na drugie piętro i poddasze, gdzie rzadziej położono ten wyrób. Nie omieszkali tego wykorzystać przemytnicy i pozbywszy się nieco więcej tej wełny roślinnej, zrobili tu swój schowek.
- Spójrz, nasi tu byli – powiedział Egryk gdzieś w oddali.
- Ciszej mów, bo nas usłyszą. Zresztą, gdzie polazłeś. Nie widzę cię.
- Tutaj.
- Gdzie.
- Tu! Choć, zobacz.
Aler chcąc, nie chcąc, poczłapał, po deskach, do towarzysza.
- Co znowu.
- Przemyt chyba cały czas działa. Zobacz, nowa skrzynia.
- Jest ciemno, nic nie widzę.
- To zaraz zobaczysz. Spójrz - Egryk wyciągnął rękę do towarzysza.
- Nadal nie widzę.
- To zobaczysz. To chyba świeczka. Ma knot. Zaraz zapale – zaczął obszukiwać się po kieszeniach, szukając krzesiwa. - Tylko ten knot taki długi.
- Może jakiś inny, na jesienny jarmark księżyca przygotowany.
- Pewnie tak, bo jakaś zapachowa. Czujesz? Takiego zapachu jeszcze nie znałem.
Chudzielec znalazł w końcu krzesiwo. Po kilku próbach zapalił knot. Ten rozświetlił się dziwnym, czerwonym światłem. Dzięki temu, obaj skazańcy znowu się zobaczyli.
- I co teraz? - prychnął Aler.
- Czekamy, trzeba się przecież czymś zająć.
W tym czasie gdy Egryk podziwiał jak płomień biegnie po dłuższym, niż zwykle knocie, Aler zaczął studiować wygląd skrzyni, z której owa zabawka została wyjęta. Nic nie rozumiał z tych szlaczków, zwanych pismem. Wprawdzie nie był za bardzo piśmienny. Poza znajomością pisania swojego imienia, popularniejszych przekleństw i komend, umiejętność poskramiania pisma była mu obca. Ale jedno wiedział. Zgrabny ciąg liter nie był niczym z czym się spotkał on, ani inny znany mu człowiek.
- Egryk. Twoi kumowie zabrali towar chyba tym dziwolągom.
- Czemu tak sądzisz?
- Pismo jakieś obce. Czekaj, malowidła są. O jest świeca. Pokazują jak się ją podpala.
- To przecież każdy głupi umie.
- I jak się nią posługuje...
- No co według rycin można robić z świecą?
- Wyrzuć to! - krzyknął nagle Aler.
- Co?
- Wyrzuć mówię...
Aler złapał za świece i cisnął w kąt.
- Chowaj się!
- Czemu przecież tak fajnie syczy i świeci...
Gdy płomień doszedł do końca lontu, ładunek wybuchnął. Deski pod nim poszły w drzazgi, a sąsiednie, będące jedynie położone, a nie przybite do stropu, poczęły zjeżdżać do wyłomu. Który znajdował się niżej przez to że belki stropowe zostały także nadszarpnięte i obniżyły pion. Aler spadając, chwytał się wszystkiego co mu w ręce wpadło. A wpadło mu ramie towarzysza. Skazaniec, w panicze zacisnął mocno uchwyt dłoni i spadł w wyłom, pchany swoim ciężarem. Runęli w dół, wraz z pobliskimi deskami i cegłami z muru..
Przy takim hałasie nie było mowy o dyskrecji, toteż pozwolili sobie na krzyki i złorzeczenia. Wpadli do niewielkiego pomieszczenia. Ale jednak, chwile spadali, bo według dworskiej mody pomieszczenia miały wysoko uniesiony strop. Ale za to lądowanie mieli nie co lżejsze. Wszędzie na podłodze walała się słoma. Aler leżał pod kilkoma deskami, obok sterty zwalonego drewna i gruzu. Egryk bezpieczny od spadających przedmiotów, gramolił się obok drzwi do pomieszczenia.
- Egryk...
- Co?
- Zabije cię. Ty... fajtłapo...
- Panie ar Mejstenso. Czy coś się stało – dobiegł głos za drzwi. - Słyszeliśmy hałas.
Aler podniósł deskę i zza niej spojrzał wymownie na chudzielca, a ten odwzajemnił to drugim spojrzeniem, tym razem takim, które nic nie wyrażało.
- Co się stało? Wyważyć drzwi!.

XXX
Drzwi do jadalni otworzyły się i do jej wnętrza weszła grupka istot. W tym korowodzie była dwójka skazańców, reszta to dziwolągi. Więźniowie byli pod strażą, ale jednak rąk nie mieli skrępowanych – co ich niemało zdziwiło.
Grupka podeszła do środka pomieszczenia i zatrzymała się niemal przy samym stole. Stół faktycznie był duży. Mógł pomieścić dużą liczbę zastaw i jadła,a zasiądź do niego mógłby cały dwór książęcy, a nawet królewski, co pomniejszych państewek oczywiście. Lecz teraz leżały na nim mapy, a stało przy nim jedynie pięciu osobników.
Wszyscy mieli długie fryzury. W kolorach czarnym siwym bądź blondu. Każdy z nich miał charakterystyczne dla dziwolągów długie, spiczaste uszy i bodajże wrodzoną gracje przy poruszaniu się i w głosie.
Cała piątka spojrzała się na korowód. Ten który był zapewne przywódcą, uniósł rękę jako znak że mają jeszcze chwile poczekać.
- Azatonie, kończmy – podniósł głos przywódcza. - Jak długo potrwa opór ludzi na wyspie.
- Działania ogólnie związane z wyspą zakończą się za dwa, może trzy dni. - odpowiedział ten, nazwany Azatonem. - Lecz sam fort w centrum wyspy padnie w przeciągu dnia. Reszta to likwidacja portu i floty.
- Fort może paść nawet wcześniej – dopowiedział jeden z gróbki przy stole, ten w siwych włosach. - A że padnie rychło, to pewne. Zapewni to dziewiąty araus, w ostatecznym szturmie.
Przywódca przeszedł dwa kroki w bok, tam gdzie leżała mapa wysp Antaryjskich, zwanych zachodnimi. Obok niej leżała druga nieco mniejsza, podpisana Wyspa Mardej.
- Alar floty, Kasmino, przysyła nam kolejne trzy statki – odezwał się kolejny doradca - Pierścień będzie wystarczająco ciasny by nie przepuścić żadnego z okrętów przeciwnika. - pokazał na mapie port i kilka prostokątów u wejścia do portu, które symbolizowały zapewne owe statki. - Nikt się nie przebije.
- I to chciałem usłyszeć. żegnam was bracia elfowie.
Doradcy wyszli, zostawiając mapy na stole. Zanim drzwi zamknęły się za ostatnim, przywódcza przywołał nowo przybyłych do siebie. Z grupy wyszło dwóch starszych stopniem elfów.
- Panie Erwandil, ci ludzie są winni temu zamieszaniu – jeden z wojaków wskazał na dwójkę skazańców.
Przywódcza obdarzył ludzi przenikliwym spojrzeniem.
- Kim oni są?
- Pewnie są że starej służby tego dworu. Chowali się pod podłogą. Musieli po nocach myszkować, bo mieli tam niewielki zapas czerwonego pyłu. Nie wiedzieli co mają, bo odpalili go właśnie tam, pod podłogą.
- Czyli straty materialne. A jak duże?
- No, dziura w suficie i ar Mejstenso.
- Jak zginął. Był tam wraz z nimi?
- Ar Mejstenso, siedział w... wychodku...
- W toalecie – poprawił drugi elf. - i ten cały sufit zwalił się na niego.
- Zamiast na polu bitwy, zginął w wychodku, zabity przez parobków, a nie rycerstwo?
- Z grubsza, tak.
- To się nazywa gówniana śmierć.
- To co wasza wysokość zamierza zrobić z nimi?
- Jest wojna. Nie możemy pozwolić sobie na stratę czasu. Nie będzie żadnych przedstawień. Daj im pięćdziesiąt razów kijem po plecach i zrób co z resztą więźniów.
- Za śmierć ara powinni bardziej pocierpieć – upierał się przy swoim elf.
- To jest wojna. Mało. Inwazja! Nie ma czasu na szczegóły. Zabierzcie mi ich stąd. Zresztą sami słyszeliście, za trzy dni wypływamy. Dwór można spalić, a ar Mejstenso to dupa, nie dowódca.
Aler z Egrykiem stali dość blisko stołu. Widzieli na szerokiej mapie, przedstawione wyspy zachodnie. Między wyspami były narysowane strzałki, symbolizujące postępy inwazji. Jedna z nich wskazywała na wyspę na której właśnie byli, czyli Mardej. Ale większe wrażenie zrobiło na nich dwie, większe strzałki. Skierowane na wschód. Na kontynent. A dokładniej na dwa skłócone między sobą państwa. Abranie i Imperium Lazurowego Wybrzeża.
Inwazja – to słowo nie schodziło z ich myśli przez cały czas.
- A teraz zabierzcie ich. Dziewiąty araus czeka. - Powiedział głośno, władczo Erwandil. Po chwili wyprowadzono więźniów i został sam w sali – Tak, ar Mejstenso to dupa nie dowódca, no i do tego mój lichwiarz.
Na dworze, powoli burza zaczynała ustępować.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
kledman · dnia 01.09.2012 09:20 · Czytań: 449 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty