Oj, a mnie się te niezdarnie za krótkie palce podobają. Jest tu echo niewybrzmiałego stwierdzenia, które się wyczuwa. Owa zakrótkość jest niezdarna, a nie same palce, jakby to nie zależało do końca od umiejętności, ale od tego, co zostało narzucone i nie da się tak łatwo zmienić... No... czy coś takiego. Bo nie potrafię się wyartykułować zrozumiale jakoś... Ale chyba nie do końca się zgrywa moja wizja z tym, co chciałaś... Ech.
I puenta ładnie podkreśla charakter warczącej obietnicy...
Co do "zwilczeję" podoba mi się, a i owszem, ale też mi się skojarzyło ze "zwilczonymi księżycami", o których śpiewa Bajor.
"i zawsze pełną cukierniczkę
na wypadki mniej slodkie" - aż się uśmiechnęłam, tak przytulnie (tylko z "l" zrób "ł"; aha, i w "czekaleś" - to samo); fajniutko
No a tutaj:
"że nie usłyszysz więcej stukania obcasami
zbliżających się"
to może "stukania obcasami / zbliżającego się" lub "stukania obcasów / zbliżających się"
Ta wersja druga w zasadzie lepsza, bo - jak już Eska zauważyła - nie będzie tej samej formy obcasami/żarówkami.
Ogólnie wiersz pełen odczuć, które przełażą na czytelnika.
Pozdrawiam słonecznie.