Nadzieje czy zguba? - SmutnaDiablica
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Nadzieje czy zguba?
A A A
I

Który to był wiek? Nie pamiętam i nie chcę pamiętać. Były to czasu gdy ludzie wierzyli jeszcze w magię, bogów, miłość i wiele innych niewytłumaczalnych rzeczy. Jednak, co najważniejsze, wierzyli w legendy. Tak, to były piękne czasy. Każdy śmiertelnik znał mnie i moją armię. Wszyscy uciekali na mój widok. Nie, nie twierdzę że byłam rzeczywiście zła. Lubiłam ludzi, ceniłam ich, kochałam ich strach. Znałam ich bardzo dobrze. Całe dzieciństwo spędziłam w ich towarzystwie. Czasami bawili mnie swoją niewiedzą. Nie potrafili znaleźć różnicy między mną a własnymi dziećmi ale jako FEYA nie wiele się od nich różniłam o ile pominąć siłę, spryt, inteligencję i wiek. Ach i oczywiście urodę jako że byłam dużo ładniejsza. Aj znowu zaczynam od środka, przepraszam.

Czasy były ciekawsze i spokojniejsze o ile zapomnimy o atakach smoków, wojnach i kilku innych kataklizmach. Nie to co teraz w XXIII wieku. Tak, ja nadal żyje ale tylko jako obserwator. Już nie mam sił by mieszać się w Wasz ludzki żywot.
Nazywam się Banshee. Moja matka podrzuciła mnie w lesie blisko ludzkiej osady, twierdząc że tak będzie dla mnie lepiej. I właściwie tak było. Dzięki temu poznałam zwyczaje ludzi i potem wykorzystałam.
Wychował mnie wódz Stach. Straszny gbur i skąpiec ale starał się dbać o moje bezpieczeństwo. Jednak ileż można żyć w takiej monotonii? Jedyną rozrywką były lekcje magii od wiedźmy Izmy. Chyba jedyna kobieta, której mogłam zaufać i która chyba mogła coś wiedzieć o tym kim jestem. Jednak nigdy nie powiedziała ani słówka o tym. Mimo że była stara nadal było widać jej niegdysiejszą urodę. Nauczała mnie głównie uleczania, pokazała jak robić napary na podstawowe choroby, jak zwalczać gorączkę i nastawiać kości oraz wiele wiele innych. To chyba jedyna osoba za którą szczerze tęsknię.
W wiosce raz do roku odbywały się zawody mające na celu wybranie najlepszych i najszybszych wśród młodzieży. Nie było ograniczeń ani do płci ani wieku. Jedynie w przypadku kobiet było małe ustępstwo, mogły startować wcześniej. Jednak ja tego nie potrzebowałam. Nagrodą było wstąpienie do armii Czochatona, którą uważano za najlepszą w kraju.


II
- To było piękne dziewczę, trochę dzikie ale piękne. Jednak jej los nigdy nie był sprawiedliwy ani lekki. Zawsze otaczały ją ból, lęk, cierpienie i samotność....
Mężczyzna w bluzie Mass-a, wyblakłych jeansach, zniszczonych adidasach nagle przerwał swoją opowieść, którą zaczął chwilę wcześniej. Nagle w barze nastała cisza i zapanował mróz. Do środka, w krąg światła weszła wysoka, szczupła i wyglądająca na bogatą kobieta. Seksownym ale smutnym spojrzeniem obrzuciła wszystkich, było jasne że kogoś szukała. Zatrzymała spojrzenie na mężczyźnie w Massie, poczuł jak zagląda mu w duszę i czyta jego myśli. Trwała tak przez chwile, zebrani poczuli się jakby na ich oczach działo się coś niezrozumiałego a jednocześnie prostego.
Nagle kobieta odkręciła się do wyjścia i bez słowa opuściła lokal. Na parkingu stało Lamborgini Diablo gdzie czekał na nią mężczyzna. Podeszła do auta, jakby wystraszona i powiedziała:
- Nie ma go tam. - Przez kilka sekund patrzyła w oczy kierowcy, czekała na jego reakcje. Czuła, że trzęsie się cała ale nie mogła nic z tym zrobić. - Tu przesiadują tylko pijaki, dokładnie tak jak ci mówiłam.
- To gdzie on kurwa jest?! Może to mi wreszcie powiesz?! - Krzyczał kobiecie prosto w twarz, po której spłynęła samotna łza. Wreszcie mężczyzna odkręcił się, odpalił samochód i odjechał wymuszając pierwszeństwo. Mi Nerwa - bo tak nazywała się dama - patrzyła ze smutkiem za oddalającym się budynkiem. Tak bardzo chciała już zginąć....
Młodzieniec w bluzie Massa już nie dokończył swojej historii mimo wielu próśb i nalegań. Bez słowa pożegnania wyszedł z baru i patrzył za odjeżdżającym autem. Na twarzy widać było źle maskowany ból.
III

Zawody polegały na tym by przepłynąć rzekę, przeskoczyć kilka przeszkód i przebiec przez las odszukując ukryte skarby zaznaczone na mapie. Czyli nic bardziej prostego. Udało mi się wyprzedzić wszystkich o jakieś dwie minuty, przy okazji zebrałam jeszcze zioła, które zapewne przydadzą się później Izmie. Muszę się przyznać, że poniosły mnie emocje i nadużyłam swoich sił.
Jako zwycięzca miałam udać się do obozu szkoleniowego. Oczywiście o ile by mi się tam udało dotrzeć. Normalnie droga zajmuje 4 dni ale mi się spieszyło i była troszkę wcześniej, tylko jakieś półtora dnia.
Czohatona spotkałam już na samo wejście. Gdy dowiedział się że ma przybyć kobieta czekał by mnie ocenić i zadecydować czy mam być amazonką czy jednak kochanką. Ja na kochankę? To była przesada więc wyzwałam go na walkę. Tak jak się spodziewałam wyznaczył kogoś na swoje miejsce bo "szkoda twojej twarzyczki mała". Jasne... mojej twarzyczki. Miałam nadzieję że wyznaczył kogoś lepszego do walki, naszykowałam się na wysiłek.
- Co, kotku? Boisz się? To nie potrwa długo,obiecuje.- Powiedział przymilnie osiłek.
- Walcz pięściami a nie słowami. Szkoda czasu na gadanie. - Odparłam.
Obserwatorzy wybuchli śmiechem i zaczęli wyzywać Mote czyli moje przeciwnika. Udając że grozi reszcie zamachnął się ręką w moją stronę, licząc na to że mnie uderzy. Niestety byłam szybsza, zrobiłam unik a podnosząc się złapałam jeszcze za nadgarstek przeciwnika i przerzuciłam przez siebie. Poczułam pod stopami jak ziemia zadrżała od uderzenia. Jednak jeszcze z nim nie skończyłam, musiałam pokazać że jestem lepsza. Więc usiadłam na nim okrakiem, rozpięłam jeden guzik mojej koszuli (mała prowokacja) i nachyliłam się nad nim. Widziałam ten obleśny uśmiech na jego twarzy, już marzył o tym co z nim zrobię a przecież nie mogłam być aż tak miła. Uśpiłam go uderzeniem "z główki". Podniosłam się i spojrzałam na resztę:
- Tylko na tyle was stać? - Zapytałam zawiedziona.
Wszyscy patrzyli na mnie z przerażeniem. Dopiero po chwili Czohan się ocknął z zaskoczenia i zaprosił mnie do swojego namiotu. Jednak tym razem jego propozycja była całkiem odmienna: zaoferował mi pracę osobistego ochroniarza.

IV
Mężczyzna w bluzie Massa skierował swe kroki w stronę sklepu muzycznego jednak ciągle spojrzeniem powracał do miejsca gdzie ostatni raz widział kobietę z Diablo. W sklepie przy ladzie siedział jego przyjaciel, Broter, jak zwykle zaczytany w książce. Nawet nie zwrócił uwagi że ktoś wszedł do momentu gdy litery w sposób nadmiernie szybki uciekły mu z rąk razem z kartkami. Tripo, jak to miał w zwyczaju, usiadł na ladzie i bez wstępu powiedział:
- Ona tu była, zaczyna się.
To już całkiem pobudziło Brotera.
-Kobieta ze snu i wcieleń? Jesteś pewny?
-Tak.
-Gdzie?
-W barze.
-Jesteś pewny? To nie był sen bądź wizja? - Wstał ze swojego miejsca i zaczął nerwowo spacerować po sklepie.
-Jestem pewny.
-A on? Też był?
-Tak. Ale nie wszedł do baru. Czekał w samochodzie.
-Dobra. To czyli trzeba się naszykować. Poczekaj chwile. Zamknę i pójdziemy.
Zamknęli sklep, sprawdzili czy nikt ich nie obserwuje i okrężną drogą udali się do domu. Zawsze wybierali inne ścieżki. W domu, mimo że mieszkali kilka lat nadal było prawie pusto. Broter rozpalił w metalowym piecyku własnej roboty, Tripo udał się do kuchni po kawę i jakieś kanapki bo jak można myśleć o pustym żołądku?
Broter rozsiadł się na łóżku, ściągnął ze stolika szkicownik i zestaw ołówków i zapytał:
-Jak teraz wygląda?
-Dobrze ubrana, piękna, wysoka, hmmm ona zawsze jest wysoka. Ciemne włosy, delikatne rysy,, trochę jakby egzotyczne, może indiańskie?
-Włosy długie czy krótki?
-Długie. Ty znowu z tymi rysunkami...
-Mów dalej i nie przeszkadzaj.
Broter wymienił ołówek na węgiel i zaczął zakreślać zarys twarzy. Delikatny owal, jakby dzieło artysty a nie natury.
-Pełne usta ale takie naturalne a nie jakieś "dzióbki", mały nosek, oczy blisko osadzone, zielone. Zauważyłeś? Zawsze są zielone. Co wcielenie.
- Czy to ona? - Podniósł szkic wyżej i czekał na reakcje kolegi. Widział, że trafił idealnie. To była ona.
- Widziałeś ją i nie powiedziałeś?
-Znowu mi się śniła i tak właśnie wyglądała. Nazwała mnie po imieniu, chciała czegoś ode mnie. Ona nas potrzebuje. Chce się skontaktować.
-Tak ale on zawsze przy niej jest. Musimy się dowiedzieć kim ona teraz jest.

Nie musieli szukać daleko. Właśnie leciały wiadomości w których opowiadano o zaginięciu pewnej kobiety. Tripo szybko skoczył po pilota i włączył dźwięk.
"Mi Nerwa, lat 25, została porwana. Czołowa modelka francuska wracała samolotem z pokazu mody. Wedle relacji świadków, podszedł do niej mężczyzna odpowiadający rysopisem znanemu przestępcy Lucjuszowi. Z nieoficjalnych źródeł wiemy że wyciągnął ją siłą z samolotu i zabrał do zaparkowanego auta. Policja zabezpieczyła teren. Jeśli Państwo mają jakieś wskazówki prosimy o kontakt z ..."
Tripo wyciszył telewizor. Spojrzał na przyjaciela i wiedział że coś nie gra.
-Mi Nerwa, 25 lat.
-Taaak...- Jego przyjaciel nie wydał się zaskoczony, zapisywał coś na kartce w pełni skupiony nad tym co robił.- O kurcze! - wykrzyknął nagle strasząc współlokatora.
-Jezu, nie strasz. Co tam masz?
-To już. To ostatnia walka.
-Co? Skąd wiesz?
- Używa własnego imienia! Tego prawdziwego! Zrobiłam z nim to samo co my z naszymi. Zobacz.
-Jak mam zobaczyć jak zasłaniasz? Rusz się!
Obaj spojrzeli na kartkę gdzie wyraźnie było napisane:
Mi Nerwa = Milena
Tripo = Piotr
Broter = Robert.
O tak, to była ostatnia i decydująca walka.

V
Jak się okazało Czohan był zwykłym kłamcą. Biedak nawet nie wiedział jak trzymać miecz, jedyne co go ratowało to umiejętności dowódcze. Cóż nie był ze mnie też dobry ochroniarz. Gdy tylko dowiedziałam się jakim cykorem jest, pozwoliłam mu umrzeć w pierwszej walce a jego miejsce zajęła jego zastępczyni czyli ja. Jednak nie było łatwo przejąć władzę nad tłumem wyposzczonych i śmierdzących facetów. Kilku musiało ponieść kary za stawianie mi oporu ale w końcu się udało.
Postanowiłam podbić kilka miast by stworzyć własne królestwo. Pierwsze na liście miało być Vekas. Bogate,duże i z dobrą komunikacją. Jednak gdy zbliżyłam się do bram moje zmysły zaczęły szaleć, coś stanowczo było źle. Po chwili stanęli przede mną mag a za nim jak cień pojawił się rycerzyk.
- To wszystko na co was stać? - Poczułam się niedoceniona i urażona tak skromnym powitaniem. To że jestem kobietą nie znaczy, że trzeba mnie lekceważyć.
Mag ubrany w czarny płaszcz spojrzał na mnie z irytacją i chyba odrobiną znudzenia. Rycerz, jak to się można po nich spodziewać, stał i cierpliwie czekał. Wreszcie podszedł do mnie, grzechocząc złotą zbroją:
- W imieniu mojego królestwa, proszę odejdź.
- Po co ? - Zaciekawiłam się złośliwie.
- Nie chcemy walczyć.
- Nie widzę problemu byście się poddali. Szkoda niszczyć takie piękne miasto.
- Nawet nie ma o tym mowy! - Odezwał się mag.
Może i by wybuchła wojna gdyby nie mój spryt. Ze mną była tylko część armii, reszta już na początku rozmowy wdarła się do miasta. Teraz stali za plecami blaszaka i słabeusza.
Vekas zostało moim koronnym miastem i bazą wypadową. Zostało rozbudowane, unowocześnione i zyskało status miasta luksusowego. Stało się celem wielu podróży. Szkoda tylko że bogacili się na nim moi ludzie a nie ja. Mnie wciągnęło podbijanie sąsiednich krain. Już po 5 latach miałam własne państwo.

VI
Musieli ją odszukać. Tylko gdzie szukać kogoś kogo nawet setki osób nie potrafią odszukać? Chodzili po Vegas i szukali, zwiedzili każde kasyno, szukając tej jednej kobiety. Liczyli na to że Lucjusz nadal chce osiągnąć władze i majątek a wszystko dzięki niej. Niestety tym razem on już ją miał przez co było mniej czasu. Biedna kobieta, za każdym razem była łupem, nagrodą. Nie mogła żyć jak inni, ciągle musiała uciekać i kryć się przed wszystkimi. Nie miała szans by być prawdziwą kobietą, by być sobą.
Tylko ona za każdym razem wiedziała jak inni wyglądają.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
SmutnaDiablica · dnia 12.09.2012 08:36 · Czytań: 435 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora:
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:24
Najnowszy:pica-pioa