z lustra na mnie zerka
poranna twarz blada,
czerwoną nitką oczy przetkane,
usta w grymasie zastygnięte.
w głowie opary jeszcze bredzą,
mają mi coś do powiedzenia,
przeciążenia za duże.
ciemność.
odliczanie rozpoczęte,
mózg gotowy do wystrzału,
szarpie się, wyrywa,
skacze po ścianach.
budzę się jakoś w wannie,
panuje klimat pustynny,
dłonie nadal roztańczone,
walczą z uciekającymi kurkami.
ta niedziela jak każda,
sobotą przesiąknięta.
chyba już czas najwyższy
zabić weekendowy nawyk.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
antreju · dnia 16.09.2012 08:13 · Czytań: 712 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Inne artykuły tego autora: