Hm... "mgła na głodzie światła" brzmiało lepiej, bardziej intrygująco.
Chwalę, chwalę, ale odczuwam nadmiar imiesłowów. Pozwolę sobie na wędrówkę po wierszu bez uszczerbku na treści:
przewracam oczami
setki zapisanych kartek
zdjęć z pamięci
nie znalazłam
żadnego punktu zaczepienia
tylko krawędź małej wyspy
trzymam kurczowo
leżę na brzuchu
uciskany zwęża przełyk
faluje podłoga
dywan jesiennych liści
oddala ściany
gaśnienie róż
okno wychodzi poza ramy
przerasta drzewa i pochłania niebo
kurczę się w sobie
do rozmiarów ołowianej kulki
obijam czołem lampę
jak ćma na głodzie światła
Zaproponowane zmiany polecam rozwadze. Tak czy owak - wiersz cenię bardzo pozytywnie.
Pozdrawiam,
z.