Wiatr wiruje pośród mniszków na polanie,
słowik świerka nad źródełkiem szczeka Lessie,
a ty biegniesz do mnie boso ze śniadaniem,
nawet z dziurki na pazurki skoczył Krecik.
Jakże wdzięczny i radosny to obrazek,
aż mam mroczki wśród obłoczków przed oczami –
całe szczęście miłość lubi być lekarzem,
więc odkrywam smak warzywa, a nie granit.
Żeglowałem z kieliszkami do pstrych panien,
gdyż po drinku wraz ze szminką odchodziły,
chociaż bywał wtedy niezły pakiet wrażeń,
bo gdy kiecki kryją plecki, to są mini.
Najważniejsze, że nad ranem o piętnastej,
zza firanki jak zapałki grzało słońce,
oświetlając szary pokój i flamaster,
którym tworzę właśnie żonę lub sielankę.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Mysloskoczek · dnia 20.09.2012 09:17 · Czytań: 472 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: