Siedemnasta minut pięć - opowiadanie - lina_91
Kategoria Konkursowa » Konkurs - Lato – inspiracją literacką (proza) » Siedemnasta minut pięć - opowiadanie
A A A
Na podstawie piosenki Hemp Gru - 63 dni chwały


Maryna wbiega do domu hałaśliwie, postukując bucikami. Jasnożółta sukienka, przemoczona od porannego deszczu, okleja jej ciało. Sklejone w strąki czarne włosy opadają długim łukiem na plecy. Jedno spojrzenie na jej twarz, na rozchylone w uśmiechu usta, błysk w oczach, którego nie widziałem od miesięcy i już wiem. Ale informacja, która u mnie wywołała mdłości do tego stopnia, że z trudem przełknąłem talerz zupy i kromkę chleba, które przed wyjściem przygotowała mama, u niej wywołała trudną do ukrycia ekscytację.

Na ułamek sekundy przymykam oczy. Moja mała siostrzyczka. Przez moment chcę jej zabronić, powstrzymać, przykuć do kaloryfera jeśli trzeba, ale wiem, że to na nic. Oboje jesteśmy uparci. Uśmiecham się więc, pragnąc żeby wyczytała w tym dumę. Trudną, bolesną, ale dumę.

Oboje wiemy. Ale wymogi konspiracji, nawet teraz, na pięć sekund przed końcowym starciem, wiążą nam usta. Wmuszam więc tylko w nią talerz zupy i pakuję kawałek chleba na drogę.

- Muszę znowu wyjść - przez moment Maryna znowu jest niepewna, może boi się sceny? Ale mamy nie ma w domu, a ja nie mam prawa jej powstrzymać, gdybym nawet chciał.

Patrzę na zegar i z westchnieniem podnoszę się od stołu. Mamy rozkaz stawienia się na szesnastą, czyli za pół godziny. Ja z plecakiem, Maryna z przewieszoną przez ramię torbą, zbiegamy prawie po schodach. Jej spieszno już do swoich, już myśli tylko o tym, co będzie za godzinę, a ja nie chcę długich pożegnań. Pod kamienicą całuję ją w czoło, czego od dawna już nie robiłem i szepcę jej do ucha "powodzenia". Odpowiada mi uśmiechem, tym błyskiem białych zębów, który u wszystkich chłopaków wywoływał szybsze bicie serca. I idziemy w przeciwne strony.

Dzień był parny, ale pochmurny, pokropiwało z przerwami od rana. Przyspieszam kroku, nie mogę się spóźnić i czuję na plecach gęsią skórkę na widok znajomych mundurów. Pod murami, usiłując nie zwracać na siebie uwagi, przemykają się postacie z plecakami, zrolowanymi kocami. Przez chwilę pozwalam, żeby i mnie udzieliła się radość, którą widziałem w oczach Maryny. Ale zaraz ogarnia mnie przerażenie. W moich oczach zdawać by się mogło, że całe miasto stanęło do mobilizacji. Jeśli Niemcy się zorientują...

Ale już, nie ma czasu na rozmyślanie, kapitan Jan czeka, melduję się szybko i staję za Kołczanem. Wyglądamy z bramy, czekając nie wiem czego. Nagle słychać warkot, Kołczan zwraca ku mnie rozjaśnioną twarz. Po raz pierwszy zwracam uwagę na jego lewe ramię, na dwukolorową opaskę. Coś ściska mnie w gardle.

- Ciągnik! Ciągnik jedzie! - Kołczan krzyczy w głąb bramy w momencie, gdy naciągam na koszulę swoją opaskę.

- Uwaga! - słyszę krzyk, ale w tej chwili nie bardzo wiem, co się dzieje i pierwsza eksplozja zaskakuje mnie do tego stopnia, że cofam się o kilka kroków i o mało nie ląduję na ziemi. Z nowej pozycji widzę Bonawenturę na pierwszym piętrze, który uderzeniem pięści rozbija szybę i ciska granat.

- Zadra! - staję przed Morro na baczność. Nigdy tego nie wymaga, ale choć jest starszy ode mnie tylko o trzy lata, jest w nim coś co wzbudza szacunek.

- Idź z Kołczanem i Alkiem na róg Mireckiego i Okopowej. Czekamy na wóz policyjny.

Dostaję stena i biegnę za pozostałą dwójką. Nie czekamy długo. Klekoczący, złowrogi, tak dobrze nam znany odgłos samochodu zbliża się szybko. Duża, zielona paka skrywa około piętnastu Niemców. Kołczan unosi rękę i nagle ją opuszcza, wrzeszcząc na cały głos:

- OGNIA!

Hałas i chaos. Pandemonium. Kilku Niemców zeskakuje z wozu i biegnie przez dziurę w płocie wyrwaną wcześniejszym granatem Bonawentury, reszta pada na ziemię. Jakiś błysk zwraca moją uwagę i w tej chwili serce mi zamiera. Biała sukienka przepasana czarną szarfą i sznurowane buciki, które dostała na gwiazdkę od rodziców... Nie zauważyłem Hani po zameldowaniu się, nie mieliśmy okazji zamienić nawet dwóch słów - a teraz widzę, jak nie bacząc na ostrzeliwujących się żandarmów biegnie zgięta w pół i wyrywa karabin z zakrwawionych rąk Szwaba. Pierwsza zdobycz, karabin których zawsze za mało, ale przede wszystkim nic jej się nie stało, już chowa się za ciężarówką. Przez ułamek sekundy chcę odetchnąć z ulgą i wtedy Dorota, biegnąca za Hanką, drży jakby zmagnięta biczem i pada na uliczne kamienie. Na jasnej bluzce wykwita ciemnoczerwona plama, powiększająca się z każdą chwilą.

- Musimy zbudować barykadę! - syczy Kołczan. Razem z Zadrą bierzemy Dorotę za ramiona i biegniemy do fabryki. Zadra ma niewyraźną minę. Nie znamy Doroty za dobrze, ale mimo wszystko, nasza, pierwsza ranna, jeśli nie liczyć pokaleczonej od wybitego okna dłoni Bonawentury, i - dziewczyna. Młoda, młodsza ode mnie. I ładna, blondynka z długim warkoczem. Ile ich jeszcze padnie w kolejnych dniach?

Nie chcę o tym myśleć, boję się zgadywać. Zaczęliśmy za wcześnie, wystarczyło parę minut żeby polała się krew. Ile minut jest w trzech dniach?

Przekazujemy omdlałą w sprawne ręce sanitariuszek i biegiem wracamy na ulicę.

Zza chmur nieśmiało wyjrzało palące, sierpniowe słońce. Spojrzałem na zegarek.

Siedemnasta minut pięć.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
lina_91 · dnia 22.09.2012 20:05 · Czytań: 691 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Komentarze
Elwira dnia 08.10.2012 10:15
okleja jej ciało. Sklejone w strąki czarne
to klejenie za blisko siebie


- Muszę znowu wyjść(.) – (P)przez moment Maryna znowu jest niepewna, może boi się sceny?

przemykają się postacie z plecakami,
bez się

Kołczan zwraca ku mnie rozjaśnioną twarz. Po raz pierwszy zwracam
Zwraca, zwracam – powtórka

Ale(,) choć jest starszy ode mnie tylko o trzy lata, jest w nim coś(,) co wzbudza szacunek.

jak(,) nie bacząc na ostrzeliwujących się żandarmów(,) biegnie

Karabin(,) których zawsze za mało,

drży jakby zmagnięta biczem
smagnięta

wystarczyło parę minut(,) żeby polała się krew.

Pełne emocji opowiadanie. Szybka akcja zaserwowana tak, że nie ma czasu na nudę. Szkoda, że optymizmu trzeba się doszukiwać, ale cóż, tak bywa. Tekst ma jedną niezaprzeczalną zaletę – wzrusza. Nie wiem czy taki był Twój cel, ja się wzruszyłam.
Pozdrawiam.
lina_91 dnia 08.10.2012 14:06
Nie bede sie klocic o przecinki i kropki, dziekuje za komentarz :)
Wasinka dnia 08.10.2012 14:44
Czasem optymizm nie jest na wyciagniecie ręki... Tutaj to widać, obrazy mówią jedno, a to, co głębiej - dopelnia treści.
Oryginalny sposób na temat.

Pozdrawiam poniedziałkowo.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
28/05/2023 09:34
Marku, dziękuję za wizytę. Kazjuno, dziękuję za miły… »
Marek Adam Grabowski
27/05/2023 19:53
Opowiadania są gorsze lub lepsze, a do tego dochodzą jeszcze… »
Kazjuno
27/05/2023 19:12
Tym razem mam mieszane odczucia, było parę zabawnych… »
Kazjuno
27/05/2023 18:52
Mnie Marianie też zauroczyłeś tym opowiadaniem. Tchnąłeś w… »
mike17
27/05/2023 17:03
Twój obiad na pewno spełniłby wszystkie moje kulinarne… »
valeria
27/05/2023 16:53
Nie tylko fantazjuję, ale też mogę Ci obiad ugotować:)»
mike17
27/05/2023 16:44
Teraz, kiedy wojsko jest zawodowe, ludzie dostają solidne… »
mike17
27/05/2023 16:15
Marzenia to piękna rzecz, a kiedy są zaklęte jeszcze w… »
Marek Adam Grabowski
27/05/2023 15:30
Pamiętam to z konkurencyjnego portalu. Pozdrawiam »
Marian
27/05/2023 07:21
Darcon, dziękuję za miły komentarz. Pozdrawiam »
Darcon
26/05/2023 14:25
Bardzo dobre, Marianie. Sentymentalne i klimatyczne, jedno z… »
AnDob
26/05/2023 11:45
P.S. A gdyby zamienić "smakuje wytrawnie" na… »
Florian Konrad
25/05/2023 21:26
Jeju, dziękuję za czytanie i taaaki koment! »
Berele
24/05/2023 23:18
Witaj dach64. Wiersz "Stopki, 2022" przedstawia,… »
Berele
24/05/2023 23:11
Wiersz "Bajka" rozpoczyna się od przyzwolenia na… »
ShoutBox
  • Zola111
  • 29/05/2023 00:10
  • Końcowe odliczanie wierszy do Zaśrodkowania#37
  • Berele
  • 27/05/2023 15:31
  • O polskim języku: "Jego brzmienie wywołuje we mnie dziwne obrazy, w których tle zawsze jest murawa z pięknej kolczastej trawy i buszujące w niej szerszenie i węże."
  • mike17
  • 21/05/2023 16:19
  • Po info, gdzie można nabyć tę pozycję należy zgłosić się do Autorki.
  • mike17
  • 21/05/2023 16:17
  • Pragnę poinformować Was, że nasza portalowa koleżanka Akacjowa Agnes wydała właśnie swoją najnowszą książkę - zbiór miniatur i wierszy "Uźródlona". Przeczytałem i gorąco polecam :)
  • Narcyz
  • 19/05/2023 08:53
  • Vaniliwi. Fajnie że wpadniesz. Idę do kuchni upiec jakieś ciasto do herbaty.
  • Narcyz
  • 19/05/2023 08:51
  • Czy ktos może mi powiedzieć jak utworzyć nowy wątek w poezji tej z najniższej półki bo jestem jeszcze niższy od Kaczorka i wyżej nie sięgnę
  • Narcyz
  • 19/05/2023 08:49
  • Jaka piękna sprzeczka a ja myślałem że to świątynia zamyślenia. Przepraszam ale jestem tu całkiem nowy i zupełnie zieloniutki. Podobny trochę do pierwszego listka nasturcji pnącej się gdzieś ku niebu
  • Narcyz
  • 19/05/2023 08:47
  • Oooooo
  • Vanillivi
  • 17/05/2023 19:13
  • Wpadam z odwiedzinami po przerwie, pozdrowienia dla wszystkich :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty
Wspierają nas