próbuję zabić się już na początku... odratowali... czerwony ze złości wrzeszczę i wymachuję pępowiną w kierunku obcych twarzy... dalej nie pamiętam...
Ranek witam dwudniowym zarostem i smakiem zużytej opony. Dłuższą chwilę gapię się tępo w sufit, a potem ześlizguję z wykładziny w cementową wyściółkę łazienki. Na śniadanie zimna herbata połknięta hałaśliwym siorbaniem. Wychodzę.
Przed papierniczym kolejka, w mięsnym puste haki, na rogu milicjant. W parku jedyna nienaruszona ławka, o dziwo, wolna. Szarmanckim gestem obejmuję oparcie. Za chwilę przyjdzie jakaś pani z pieskiem, jakiś pan o lasce, jakaś matka z wózkiem. Na razie jestem panem sytuacji i nie przegonią mnie gołębie zażarcie przeszukujące wyświechtany asfalt. Na razie siedzę.
Zegar na wieży wybija, bo już pora. Osiem, dziewięć, dziesięć, gubię się przy jedenastym. Strzepuję z kolan zasiedziałe okruchy i patrzę, jak błyskawicznie znikają w dziobach, które już po chwili trzepocą spłoszone zamszakami cwaniaka w okularach. Leniwe przed-po-południe któregoś z dni tygodnia, być może środa, więc nie odniosę do biblioteki kieszonkowego wydania dzieł zebranych. Może jutro.
Tymczasem dziś muszę uciec przed klekotem obcasów miarowo wysyłających niezrozumiałą wiadomość alfabetem Morse’a. A co to to, co to to, kto to tak gna... Zamykam oczy i krzykiem zatykam uszy. Przestraszona staruszka upuszcza laskę i, prawie potrącona, rozgląda się zdezorientowana, czego już nie widzę, bo biegnę na spotkanie krzakom, płotkom i kolcom białych róż. Ceglana ściana zabudowań klasztornych oddaje przyjazny chłód, ale nie czekam. Zaczepiam ramieniem i rozrywam koszulę na łokciu, wkrótce czeka mnie też siniak na kolanie, choć na razie nie czuję metalowych prętów bramy. Sprzedawca baloników wydaje się nieporuszony całą sytuacją i trzyma kurczowo pęk sznurków, jakby miał zaraz odlecieć. Cukrowa wata zawija się w rytm miarowego warczenia i chrzęstu kryształków o metalowe ścianki. Kobieta w lokówkach mości legowisko na okiennej poduszce. Tramwaj dzwoni i skrzy na zakręcie. Podwórko śmierdzi.
Cisza.
Na Świętojańskiej żywego ducha. Łapię urywany oddech i wypełniam ulicę łomotem tętna. Brukowana nawierzchnia osiada kurzem naniesionym nie wiadomo skąd. Spoglądam na wydymane firankami okna kamienic. Tu już można bezpiecznie kopnąć beztroski kamień i wodzić wzrokiem za jego turkotem i odbijaniem od krawężników. Tu już można pomyśleć, co dalej i dlaczego przez cały ubiegły tydzień czy nawet miesiąc nie zrobiłem właściwie nic. Dzisiaj pewnie też tak będzie, za chwilę zacznie się ściemniać, wieczór, noc, sen, kolejna kartka z kalendarza. Chrzanić to! Kamień toczy się, wpadając w kupkę zeschniętych liści. Zostawiam go w ciepłym legowisku i przechodzę nad rzekę. Kajakarze równomiernie ścigają się z wycieczkowcem. Turyści przebierają wśród pamiątkowych wyklejanek z muszelek. Kot przemyka wśród ruin spichlerza. Obejmuję to wszystko wzrokiem i uśmiecham się do samego siebie, a może do kwiaciarki, bo odwzajemnia spojrzenie, i wtedy zauważam ją po raz pierwszy. Olśniewająca – Dziewczyna Moich Marzeń. Wychodzi właśnie ze szkoły, spódniczka tuż za kolana odsłania białe podkolanówki, kasztanowe warkocze przeplatam palcami, usta pachną cynamonem, a ona, nic o tym nie wiedząc, znika w najbliższej bramie.
Wtedy świat zasłania mi deszcz zadrukowanych kartek. Za chwilę podjeżdża suka i pochłania chłopaka z bibułą. Gołębie.
Żeby tak wznieść się ponad dachy i zostawić to... wszystko. Banalna myśl, ale co poradzić, gdy zazdrości się chmurom beztroski i wiatru w kłębach. Teraźniejszość, niczym bezbarwna fotografia prześwietlona dymem pożarów, kładzie się we wrześniowej pościeli i otula ciepłem mijającego lata. Wieczorem modlę się zawsze, żeby nie zwariować i jakoś przeczekać. Potem przychodzi i oblepia mnie kokonem prawd.
----------------------
podziękowania dla Juliana za wypożyczenie i dla Oli za kreski
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt