Gen Nieśmierci - Tomasz Gryga
Proza » Historie z dreszczykiem » Gen Nieśmierci
A A A
Prolog


Na poboczu stał niechlujnie zaparkowany Jeep. Kilka metrów dalej dwie postaci wpatrywały się w monotonny widok. Żeby złagodzić chłód major przechadzał się. Czuł się nieswojo. Czas trawiony na oczekiwaniu negatywnie wpływał na jego nerwy. Miał wrażenie, że góry w milczeniu obserwują go, badając czy jest intruzem. Towarzyszowi udzielał się ten nastrój. Rosły, mierzący około metr dziewięćdziesiąt centymetrów blondyn, jakby skulił się w sobie. Był kompletnym żółtodziobem.
- To twoje pierwsze zadanie w terenie. - Major Oleg Karpin nie pytał, tylko stwierdził. Ilicenko wyprostował się, przygotowany na przyjęcie rozkazu.
- Tak jest. Towarzyszu majorze. Pierwszy raz na terytorium wroga. - Wyprężył się jeszcze bardziej, tak że wyraźnie górował nad dowódcą. Po czym skulił się i zaczął sprawdzać broń.
- Nie spieszcie się tak do tego Towarzyszu. Ale mogę wam obiecać, że wkrótce sobie postrzelacie. - Nikolaj zbladł. W ciemności nie było tego widać, ale czuł jak krew odchodzi mu z twarzy. Nie chciał, by przełożony dostrzegł, iż czuł się niepewnie. Major wiedział, że Nikolaj do tej pory strzelał jedynie do tarcz i manekinów. Ale postanowił zorganizować sobie odrobinę rozrywki na tym niegościnnym terenie. Wnikliwie obserwował rekruta. Choćby po to, by utwierdzić się w przekonaniu, że chłopak sobie nie poradzi.

Przebywali w Chinach, na północ od Tybetu. W samym środku szerokiego na 1300 mil pasma górskiego Kunlun. Nieco dalej białe czapy lodowców tonęły w objęciach nocnego nieba, przypominając o bliskości Himalajów. Była późna jesień 2010 roku i zmierzch zapadał dość szybko. Panowała ogłuszająca cisza. Na takich wysokościach tym, którzy nie mieli dość czasu na aklimatyzację - mroźne i rozrzedzone powietrze rozrywało płuca.

Towarzysze Nikolaj Ilicenko i Major Oleg Karpin byli agentami Federalnej Służby Bezpieczeństwa – spadkobierczyni Komitietu Gosudarstwiennoj Biezopasnosti - KGB. Ubrani w szare, długie płaszcze z futrzanymi kołnierzami, wojskowe buty i bojówki - stapiali się z otoczeniem. Uszanki chroniły głowy przed niską temperaturą. Nie były to tekstylia od Armaniego, ale w tym surowym klimacie doskonale się sprawdzały.

Major nie imponował warunkami fizycznymi, ale do słabeuszy nie należał. Krótko ścięte, przyprószone siwizną włosy i pokryte zmarszczkami czoło dodawały mu lat. Czyniły go bardziej charyzmatycznym. Szare oczy, spoglądające zza nader obfitych i nisko osadzonych brwi, znamionowały siłę woli i zaciętość w dążeniu do celu. Masywna szczęka i złamany w przeszłości nos – zapewne w walce - dopełniały obrazu dowódcy. Rekrut miał świadomość, iż major jest ważną osobą w FSB – wpływ na to miała bogata przeszłość Karpina w służbie KGB. Bez wątpienia major był grubą rybą, choć Ilicenko nie był do końca pewien, jaką funkcję Karpin sprawował w strukturach wywiadu. Zadanie do którego Nikolaj został przydzielony było tajne. Posiadał absolutne minimum informacji na jego temat. O wszystkim decydował major, a on - jak się domyślał - został mu przydzielony do ochrony. Misja, którą wykonywali musiała być ważna. Skoro utajniona, to i ważna dla Rosji. Ilicenko rozumował w prosty sposób – w zadaniu nie mógł brać udziału większy oddział, gdyż niepotrzebnie zwróciłby na siebie uwagę wroga. Zresztą obecność majora FSB na obcym terenie na pewno nie pozostanie zignorowana przez chiński wywiad. Pozostało mieć nadzieję, że Chińczycy zareagują dopiero wtedy, kiedy ich już tam dawno nie będzie.

W dali dostrzegli lampy nadjeżdżającego pojazdu. Samochód wyłonił się zza góry i wyraźnie kierował w stronę dwójki tajniaków. Łoskot silnika i wysoko osadzone przednie reflektory sugerowały, iż zbliżał się do nich duży samochód dostawczy, może nawet ciężarówka. Karpin spodziewał się raczej małego, nie rzucającego w oczy pojazdu.

Pojazd nie zwalniał. Wyglądało, iż wcale nie zamierzał się zatrzymywać. Coś było nie w porządku. Napięcie rosło.
- Może to nie on? - Głos rekruta zagłuszył warkot nadjeżdżającego autokaru.

W tej samej chwili wnętrze pojazdu zabłysło bladym światłem, zdradzając zamiary grupy pasażerów. Agentów zaskoczyły salwy śmiechów i okrzyków, a litry taniego piwa polały się z okien. Jeden z członków załogi postanowił uczcić dwójkę nieznajomych, przystawiając pośladki do szyby. Wyglądało to na solidnie zaplanowaną i z premedytacją przeprowadzoną akcję!
- Idioci! - Ryknął Karpin. - Banda idiotów! - Krzyczał jeszcze przez chwilę tak, jakby mogli go usłyszeć.

Autokar holował za sobą przyczepę, która trzęsła się na nie równej drodze. Umieszczone były w niej namioty, bagaże i przyrządy badawcze. Twarze w oknach należały do Europejczyków. Musiała to być jedna z ekspedycji naukowych. Wkrótce powinni się gdzieś zatrzymać i rozbić obóz. W tych rejonach raczej trudno było o hotel. - A może by tak po wszystkim, odszukać ich i... i posprzątać... - Rozmarzył się Karpin, ale szybko odrzucił tę myśl. Teraz miał ważniejszą sprawę. O wiele ważniejszą...

Autokar oddalał się, wyminął inny, dużo mniejszy pojazd. To musiał być ten, na którego czekali. Pojazd poruszał się bardzo powoli.

Karpin był mocno zniecierpliwiony. Ilicenko wręcz przeciwnie – był szczęśliwy, że trwa to tak długo. Odczuwał jednocześnie narastające ciśnienie w żołądku.

Kamienie spod kół strzelały na boki, ginąc w mroku. W końcu samochód zatrzymał się w odległości około dwudziestu metrów. Silnik nierówno rzęził i zgasł. Agenci usłyszeli dźwięk zatrzaskiwanych drzwi i kroki. W ich kierunku zbliżały się dwie postaci, otoczone mlecznym blaskiem przednich halogenów. Jedna z nich niosła sporych rozmiarów pakunek. Major ruszył naprzód. Nikolaj postanowił dotrzymać mu kroku. W końcu był odpowiedzialny za jego bezpieczeństwo.
- Stój! - Rozkazał Major. - Weź neseser. - Ilicenko brodził dłonią w ciemnościach, aż wyczuł to czego szukał na przednim siedzeniu. Chwycił za uchwyt i ruszył w kierunku majora. - Stój! Broń odbezpieczona? - Ilicenko skinął głową. Nie wiedział co jest w neseserze. Domyślał się tylko, że musiał zawierać dość pokaźną sumę. - Bądź czujny. Idziemy. - Major skinął głową i ruszył w kierunku nadchodzących postaci.

Dwoje przybyłych okazało się być Azjatami. W świetle halogenów wyglądali podobnie. Major wypowiedział kilka słów w dialekcie mandaryńskim. Jeden z nich odpowiedział. Drugi trzymał dystans – został parę metrów z tyłu. Nikolaj postanowił zrobić to samo.
- Wang. Kopę lat... Towarzyszu...
- Nie jestem waszym Towarzyszem. Karpin... - Wang wypowiadał te słowa jakby pluł jadem, szczególnie akcentując nazwisko majora. Nikolaj przyglądając się zauważył, że Azjata był dość wysoki i chudy oraz, że gustował w przesadnie ekskluzywnej i drogiej garderobie.
- Przywiozłeś to? Chcę to zobaczyć.
- Nie tak szybko Karpin... Masz pieniądze?
- Chyba nie uważasz, Wang – że jechałbym na to zadupie i nie zabrał ze sobą gotówki? Niech cię o to głowa nie boli. Jest wszystko. Co do dolara. Tak, jak się umawialiśmy. - Wang zmierzył Rosjanina wzrokiem. Znajdował się tarapatach. Dotarło do niego, że na całej Ziemi nie ma nikogo komu mógłby ufać. Na bogów – nie ufał nawet swojej ochronie. Ale zachowywał to dla siebie.
- Tak, jak się umówiliśmy. Karpin.

Ilicenko stał z tyłu. Nasłuchiwał rozmowy, ale niewiele usłyszał. Spojrzał na drugiego z Azjatów - był wysoki, wysportowany. Kiedy szli, poruszał się czujnie – jak kot. Spełniał podobną rolę jak on – stanowił zabezpieczenie... Gdyby coś poszło nie tak...

Wang powiedział coś do tego drugiego. Po chwili Nikolaj zrozumiał, że kazał tamtemu podejść. Ochroniarz oddał torbę i pochylił się, a Wang położył ją na jego plecach. Otworzył ją jednym ruchem. Major zbliżył się by sprawdzić zawartość.
- Dobra robota Wang... Dobra robota...
- A teraz pieniądze Karpin... - Major wykonał gest w kierunku Ilicenki i sięgnął pod płaszcz.

W słabym świetle halogenów wyglądało to jak niewinny gest. Po chwili jednak w dłoni Karpina zalśniło ostrze. Wang protestując podniósł głos. Major szarpnął go za kołnierz odciągając w tył. A kiedy Wang utracił równowagę, Karpin wyprowadził szybki cios. Krzyk ugrzązł Chińczykowi w gardle. Trysnęła krew, barwiąc szkarłatem dużą połać drogiego garnituru. W sekundę później ochroniarz rzucił się na majora. Przytrzymując dwoma rękoma uzbrojoną dłoń, uderzył Rosjanina kolanem w podbrzusze i powalił go na ziemię. Nikolaj nie miał chwili do stracenia. Upuścił neseser i biegł w kierunku tamtego. Major, patrząc na torbę o tajemniczej zawartości, leżał skulony i próbował złapać oddech. Nikolaj przypomniał sobie o broni. Sięgając po nią na ułamek sekundy utracił koncentrację. Kiedy odzyskał kontakt wzrokowy z przeciwnikiem, zobaczył tylko stopę wymierzoną w swoją twarz. Strzelił przed siebie - na oślep. Cios był celny. Biały, mikro-sekundowy przebłysk poprzedził utratę przytomności. Nie poczuł nawet bólu upadku.

Odzyskiwał świadomość nierówno, skokowo. Pośród zawrotów głowy wzbierała w nim groza. Czuł pod plecami twarde krawędzie kamieni. Podnosząc się oparł ciężar ciała na lewym ramieniu. Dostrzegł ciało tamtego rozwalone na drodze we wściekłej pozie.
- Dostał – Podsumował. Na tyle tylko było go teraz stać. Kilka kroków dalej leżało ciało Wanga. Głos majora zaskoczył rekruta. Karpin wyszedł zza jego pleców, zanim ten zdążył odwrócić głowę. Ilicenko ujrzał tryumfującą twarz, a następnie wylot lufy skierowany w swoim kierunku.
- Widzisz, Nikolaj – Major po raz pierwszy odezwał się do niego po imieniu. – -Widzisz, Nikolaj... Mówiłem ci, że sobie dzisiaj postrzelasz...
- Ale! Ale Majorze! - Karpin mierzył do niego. Trzymał go na muszce! Żył zapewne dotąd, dopóki siedział na ziemi.
- Dobrze się spisaliście Towarzyszu, ale dalej pojadę już sam.
- Nie rozumie! Towarzyszu majorze!
- Nie martwcie się Towarzyszu. Rosja dowie się o waszej bohaterskiej śmierci. - Major odbezpieczył pistolet. Nikolaj czuł zamęt i ogromne niedowierzanie – Major był zdrajcą. W miejsce lęku zaczęły pojawiać się szczery zawód i rozgoryczenie - jakby przełykał żółć. Nie chciał uwierzyć, że tak mógłby wyglądać jego koniec. Był żołnierzem – przeszkolonym agentem – starał się ze wszystkich sił, by emocje szybko uleciały mu z głowy. Musiał zdać się na instynkt. Opierając cały ciężar ciała na rękach, próbował przybliżyć się niepostrzeżenie w kierunku majora. Był niemal gotowy na wyprowadzenie ciosu w kolana i próbie powalenia przeciwnika, ale Karpin był szybszy. Później dwie rzeczy wydarzyły się jednocześnie – usłyszał stłumiony huk i coś szarpnęło jego ramieniem. Zapadł mrok ciemniejszy od nocy.

Karpin zabezpieczył i schował pistolet do kabury. Trzymając torbę schylił się po neseser.
- Szkoda by było, żeby tyle zielonych miało się zmarnować.. Czy masz coś przeciwko... Wang? Nie? - Uśmiechnął się do siebie. Odpowiedziała mu cisza. Ruszył w kierunku Jeepa.

Przeszedł kilkanaście metrów, kiedy migawka białego światła rozświetliła krajobraz. Zza jego pleców dobiegł zgrzyt. Major zaskoczony odwrócił się. Na ziemię powaliła go fala uderzeniowa pędzącego z olbrzymią prędkością gorącego, pełnego gruzu i pyłów powietrza. Po chwili podmuch ustał.
Przypominało to jakąś niewielką eksplozję nuklearną. Major próbował wstać. Jeep na szczęście wyglądał na nie uszkodzony. Za to pojazd Wanga został zmieciony z drogi. Wywrócony na bok.
- Piździec... - Powietrze miało smak spalonego plastiku. Przeszywało je nieznośne wycie klaksonu, a halogeny przecinały wzburzone kłęby kurzu i dymu. Do wybuchu musiało dojść nie daleko. Major pomyślał o ekspedycji naukowej, którą miał nieprzyjemność spotkać około pół godziny temu. Jechali w tamtym kierunku.
- Pieprzeni jajogłowi... Doigrali się... Pewnie to ich robota... Banda Idiotów...

Na niebie pojawiła się polarna zorza. Świetliste, biało zielone smugi zjonizowanej warstwy atmosfery kierowały się śrubowym ruchem w kierunku miejsca gdzie doszło do wybuchu. Major przez chwile zapatrzył się na to niepowtarzalne zjawisko. Nawet jeśli to był jakiś wypadek, trzeba było się stąd wynosić. Zanim w okolicy pojawią się Chińczycy. A to, że się pojawią było teraz tylko kwestią czasu.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Tomasz Gryga · dnia 17.10.2012 09:09 · Czytań: 645 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
zajacanka dnia 17.10.2012 12:08
Zapowiada się ciekawie, Tomaszu. Z chęcią poczytam cd. tej opowieści.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:43
Najnowszy:pica-pioa