"Furmanką do ślubu" - fragment pamiętnika - Adelina
Proza » Inne » "Furmanką do ślubu" - fragment pamiętnika
A A A
„Furmanką do ślubu”

Sceny z dzieciństwa

Mam jakieś osiem lat. Rodzice właśnie wyjechali na ryby, zostawiając mnie i moją młodszą siostrę pod opieką babci Agnieszki. Świetnie się bawimy, babcia uwiązała kotu kokardkę na ogonie. Kot jak szalony biega za własnym ogonem wyczyniając piruety. Teraz wspina się na firankę, czepia się ostrymi pazurkami i wisi na niej. Babcia krzyczy, a my z siostrą śmiejemy się w najlepsze.

Wspominam babcię Agnieszkę, bo właśnie ona, często pod nieobecność rodziców jest naszą opiekunką. Pamiętam jej drobną, malutką postać. Chodzi przygarbiona, jakby na plecach dźwigała ciężar całego świata. Jej ubranie wiele mówi o niej: chustka na głowie i fartuch kuchenny. Zawsze jest cichutka i niepozorna, stara się nikomu nie zawadzać, jej cała postawa mówi: „przepraszam, że żyję”. Poświęcanie się rodzinie i dzieciom to sens jej istnienia. Ona jest, po prostu jest, gdyby ktoś jej potrzebował, to ona zaraz przyjdzie, zajmie się domem, dziećmi. Nie będzie zawadzać, cichutko siądzie w kącie z robótką, zrobi szalik i czapkę. Taki właśnie obraz babci przywołuję w swej pamięci. Moi rodzice często korzystają z jej pomocy, bo też często wyjeżdżają na ryby. Dziwiłam się będąc dzieckiem, jak to jest, że babcia wstaje skoro świt i krząta się po kuchni z wielkim zapałem, dlaczego nie pośpi sobie dłużej. Jej ulubioną zupą, którą często nam serwowała był krupnik albo fitka - zupa, w której mogło znaleźć się wszystko. W związku z krupnikiem mam niemiłe wspomnienie. Ponieważ byłam strasznym niejadkiem, babcia Agnieszka uciekała się do różnego rodzaju podstępów, żeby w wmusić we mnie zupę. Wymyśliła więc historyjkę, która długo potem mnie prześladowała. Oto historia o diable rogatym: Siedzę nad talerzem, gapię się w krupnik i czuję, że jeżeli babcia wmusi we mnie jeszcze choćby łyżkę to zwymiotuję. Babcia nie odpuszcza: "jedz, dziecko jedz, bo jak nie będziesz jadła, to przyjdzie diabeł rogaty. On mo kopyta, rogi i ogon, no i widły mo. Jak zobaczy, że nie jesz krupniku to nadzieje cię na te widły i do piekła porwie". Tak wiele razy słyszałam tę historię, że w końcu w nią uwierzyła. Efekt był taki: Siedzę nad talerzem krupniku, babcia gdzieś wyszła. Już nie mogę, stękam, patrzeć nie mogę na ten krupnik. Czas wydłuża się w nieskończoność. Moja wyobraźnia zaczyna rozwijać skrzydła. Moje myśli zamieniają się w obrazy i nagle jakiś niewyobrażalny strach łapie mnie za gardło. Zastygam sparaliżowana. Czuję, że za plecami ktoś jest. W takim napięciu siedzę jakiś czas. Za moimi plecami, czuję to wyraźnie, wciąż ktoś stoi. Pomalutku odwracam głowę i umieram ze strachu. Z moich ust wydobywa się bezgłośny krzyk: DIABEŁ! Widzę prawdziwego diabła, ma wszystko to o czym mówiła babcia: rogi, ogon, kopyta, widły. Widły! Jest cały czerwony i straszną ma twarz. I dalej wypadki toczą się błyskawicznie. Ja rzucam się na krupnik i zjadam go prawie z talerzem. Teraz diabeł nie nadzieje mnie na widły i nie porwie do piekła. Straciłam przytomność. Moja mama zrobiła babci awanturę: "mamo, jak mogłaś małemu dziecku opowiadać takie rzeczy! Ty nawet nie wiesz jak w nocy muszę ją uspokajać, bo ma koszmarne sny." Wiem, że babcia nie chciała mi zrobić krzywdy. Miała tylko czasem dziwne sposoby radzenia sobie z trudnościami.
Naszą ulubioną zabawą jest ciuciubabka: babcia ma zawiązane oczy i liczy do stu, a ja i siostra Karoliną kryjemy się gdzie się da. Często dajemy się we znaki naszej babci. Raz nawet podglądamy ją podczas kąpieli przez kratkę wentylacyjną w drzwiach łazienki. Dzięki babci mamy różne ciekawe zajęcia, jak choćby obieranie całego wiadra agrestu z ogonków.

Babcia Agnieszka zmarła mając lat dziewięćdziesiąt dwa. Jej całe życie było naznaczone ciężką pracą. Prała po ludziach, prasowała, opiekowała się dziećmi cudzymi i swoimi. W zamian nic nigdy nie miała, nic. Męża miała niedobrego. Podobno do ślubu jechała furmanką. Z powodu biedy nie miała nawet odpowiednich butów, tylko gumowce. Aż wierzyć się nie chce, ale naprawdę była wielka bieda. Oto krótki opis tamtych zdarzeń. Droga do kościoła jest z kocich łbów. Leje jak z cebra, Agnieszka jest już przemoczona do suchej nitki i cała drży z zimna i strachu. Boi się przyszłości z tym obcym człowiekiem, narzuconym jej przez rodziców. Jeszcze nie wie, że przyszłe życie będzie jak ta wyboista droga, którą jedzie do ślubu furmanką. Przyszły mąż Wincenty nie liczy się ze słowami okazując wściekłość z powodu złej aury. Jest tak zapamiętały w swojej furii, że Agnieszka dostaje ataku paniki i chce uciekać. Droga jest bardzo śliska, a do kościoła jeszcze spory kawałek. W pewnym momencie furmanka przewraca się na zakręcie… Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale jak tu teraz stanąć na ślubnym kobiercu w ubłoconej sukience. To jakiś straszny, czart sen, myśli Agnieszka.
Jak czas pokazał, życie z Wincentym-Wickiem, nie jest usłane różami. Wicek chodzi na zabawy i gra z kolegami w karty. Dom i dzieci są poza zasięgiem jego zainteresowań. Agnieszka służy mu jak panu. Ostatni kawałek mięsa nie należy się dzieciom, lecz jemu. To dziwne, babcia zawsze miała służalczą postawę wobec mężczyzn, wyznawała zasadę: „chłop w domu jest na pierwszym miejscu”, i złościła się na moją mamę, kiedy ta ośmieliła się narzekać na swojego męża. Życie zrobiło jej niezłe pranie mózgu.
Mój ojciec tak wspomina dziadka Wicka:
-Kiedy chciałem od taty pięć złotych, wtedy przywoływał mnie do siebie i mówił: „chodź no tu chudopachołku jeden, chcesz pięcioka, masz pięcioka” i wymierzał mi w czoło solidnego burdołka (burdołek – określenie na uderzenie palcami w taki trochę skomplikowany sposób w czoło, bolesny zabieg). Tak to prawda, Wincenty nic w swoim hulaszczym życiu nikomu nie dał. Swoim dzieciom dawał burdołki. Czasem wcielał się w rolę nauczyciela, nauczył mojego tatę piosenki tej treści:
Popatrz mały za te skały
jak twój tata pięknie sra
jakie lecą mu kawały
jaką żółtą dupę ma
Moja mama razu pewnego nie wiedziała gdzie oczy ma podziać, kiedy w przedszkolu zaśpiewałam tę piosenkę. "Kretynie jeden" - krzyczała na ojca, "czego dzieci uczysz!"
Pod koniec życia dziadek Wicek miał straszną sklerozę. Szedł na przykład do sklepu po kiełbasę w samych tylko kalesonach. Za to co brał w sklepie nigdy nie płacił. W okolicy, gdzie mieszkał, znany był ze swoich dziwactw. Babcia wszędzie musiała płacić jego długi. Wszyscy kiwali głowami z politowaniem patrząc na babcię.
Wincenty miał śmierć tragiczną i osobliwą. Razu pewnego, nie wiedzieć po co i dlaczego, wyszedł na balkon i przedostał się na drugą stronę barierek. Zawisł na poręczy balkonu i wisiał jak małpa na gałęzi. Zebrała się spora grupka ludzi. Patrzyli z zapartym tchem. Nie przyszło jednak nikomu do głowy żeby wezwać pomoc. Wicek wisiał tak długo, aż brakło mu sił w rękach i w końcu puścił się poręczy. Upadł z wysokości pierwszego piętra. Tak dopełnił żywota swojego. Babcia była wolna. Mogła zajmować się tym co kochała najbardziej - wnukami.
Po latach nasza rodzina odkryła, że Babcia Agnieszka miała kochanka. Było to dla nas wielkim szokiem, nie mieściło nam się to w głowach. Ale dowodzą tego listy od jakiegoś pana Karola. Płomiennie wyznawał w listach swą miłość. Oto fragment: „Kochana moja Agulu. Zostaw tę bestię, niech zdechnie, niech Cię więcej ręka jego nie uderzy. Wiesz, że mogę dać ci ma ukochana wszystko. Zajmę się tobą i dziećmi. Błagam, błagam, błagam, odejdź od tego zwyrodnialca. Zaklinam Cię na naszą wielką miłość. Czy pamiętasz, pamiętasz nasze noce. Nie rób mi tego, nie zostawiaj. Twój na zawsze Karol.”

Moja ukochana babcia Agnieszka, miała swój tajemny świat, chciała go przed nami ukryć, dobrze, że jej się nie udało…
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Adelina · dnia 24.10.2012 19:00 · Czytań: 669 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 5
Komentarze
al-szamanka dnia 25.10.2012 11:00 Ocena: Bardzo dobre
Masz rację, dobrze, że odkryliście tajemnicę Babci Agnieszki. Przyjemnie przeczytać, że taka kobieta też była kochana.
Tekst wspominkowy. Czytając uśmiechałam się do niego, chwilami chichotałam nawet ("ciekawe zajęcia, jak choćby obieranie całego wiadra agrestu z ogonków";), przeżywałam Twoje doświadczenie z diabłem - bo też nie znoszę krupniku, ale udało mi się zjeść go tylko jeden raz w życiu:D
Na błędy nie zwracałam uwagi, ale jeden Ci wytknę, bo na takie właśnie jestem wyjatkowo przeczulona
"tą piosenkę" ...zawsze.... piosenkę

Czytało się naprawdę fajnie:)
Adelina dnia 25.10.2012 11:35
I właśnie o to chodzi, o wytykanie błędów. Proszę o więcej. Dzięki temu mogę szlifować swój warsztat.
Dziękuję i pozdrawiam.
zajacanka dnia 25.10.2012 12:19
Oczywiście najbardziej podobał mi sie babciny sekret i ukryty kochanek. Uwielbiam odkrywanie rodzinnych tajemnic, czytanie starych listów, pamiętników. Tyle tam nieznanych historii. Sympatyczne opowiadanie.
Dobra Cobra dnia 26.10.2012 12:36
Taa, teraz te "tajemnice" są coraz popularniejsze. Chłop - pan domu też pokutuje w wielu rodzinach. A to dlatego, że są takie kobiety, które tego pottrzebują. Pewnie, że w nowoczesnym, wyemancypowanym świecie to może śmieszyć, co nie oznacza, że tak nie bywa.

Zakończenie sekretowe niczym z tego filmu z Meryl Streep i Clintem Eastwode o mostach... Nie pomnę tytułu w tej chwili.


Cytat:
-Kiedy chciałem od


- Kiedy chciałem od

Cytat:
Tak dopełnił żywota swojego


Może zgrabniej i na czasie winno być: Tak dopełnił swojego żywota. ?



Całość na plus.



Pozdrawiam,

Dobra Cobra
al-szamanka dnia 26.10.2012 15:42 Ocena: Bardzo dobre
The Bridges of Madison County....Dobra Cobro
Doskonały film i teraz, gdy o tym wspomniałaś, to rzeczywiście wyczuwam podobną atmosferę, jak w końcówce opowiadania Adeliny.:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty