Czekaliśmy zadziwiająco krótko. Obok nas stała jakaś kobieta. Za szybą zamiast czarnej dziury pojawiło się światło i ze znajomym sygnałem zatrzymała się winda. Otworzyłem drzwi.
- Proszę - wpuściłem przodem nieznajomą.
Weszłaś zaraz po niej. Gdy przechodziłaś obok zatrzymałem na chwilę czas - jak zawsze w tej sytuacji - poczułem twój zapach, bliskość, muśnięcie twoich włosów. Ułamek sekundy przyjemnie się wydłużał, pozwalając mi cieszyć się każdym drobiazgiem. Wszedłem za tobą. W środku było ciasno. Stanęłaś do mnie bokiem. Kobieta wcisnęła przycisk trzeciego piętra, a ja czwartego. Drzwi się zamknęły, ruszyliśmy. Mimo iż wcześniej nikt nic nie mówił, zapadła cisza. Poczułem znowu to napięcie, które się pojawia zawsze kiedy znajduję się bliżej ciebie. Omijałaś mnie wzrokiem, a ja jak zwykle bezczelnie się na ciebie gapiłem. Kobieta obok równie dobrze mogłaby nie istnieć. Wędrowałem spojrzeniem po twojej twarzy, a ty uśmiechałaś się lekko, wiedząc, że patrzę. Włosy miałaś rozpuszczone, a grzywka opadała ci na oczy. Pieściłem wzrokiem gładką skórę twojego policzka. Przygryzłaś wargę. Wstrzymałem na moment oddech. Zbyt dobrze pamiętałem jak smakują twoje usta i jak cudownie jest czuć je na szyi. Ledwo się trzymałem. Najchętniej bym się rzucił na ciebie, odgarnął ci włosy łapiąc za kark i zaczął namiętnie całować. Westchnąłem cicho odwracając wzrok. Wiedziałem, że nie mogę o tym myśleć, że sytuacja jest beznadziejna, że niepotrzebnie się nakręcam. Winda się zatrzymała.
- Do widzenia - powiedziała wychodząca kobieta.
- Do widzenia - odpowiedzieliśmy odruchowo.
Spojrzeliśmy na siebie. Zatopiłem się na moment w twoich oczach. Patrząc w nie, czułem, że się rozumiemy bez słów, choć jednocześnie byłem świadom, że nie starczyłoby mi życia, zeby cię poznać do głębi. Paradoks. Uśmiechnęliśmy się do siebie i znowu uciekłaś wzrokiem. Po sekundzie winda ponownie się zatrzymała.
- No to do roboty - zażartowałem.
- Tak, użerać się z debilami - odpowiedziałaś z przekąsem, a ja zaśmiałem się otwierając ci drzwi.
- To pa, miłej pracy.
- A ty nie idziesz? - zapytałaś.
- Jadę jeszcze na górę - powiedziałem naciskając guzik - jak wrócę to wyciągnę was na kawę.
- Jasne, pa.
Drzwi zamknęły się za tobą i winda leniwie ruszyła. Już się nie uśmiechałem. Przełknąłem ciężko ślinę. Było mi przykro, że nie mogę być z tobą do końca szczery. Granice w których się musiałem poruszać były tak ciasne w stosunku do tego, co chciałbym powiedzieć lub zrobić, że czułem się jak na smyczy. Nic nie mogłem. Już rozmawialiśmy na ten temat. Nie byłaś moja, nie mogłaś być, nie w tym życiu... Poczułem jak powoli łzy napływają mi do oczu...
Musisz być silny - powiedziałem sobie w duchu zupełnie bez przekonania.
Nagle usłyszałem głośny trzask nad głową i winda ze wstrząsem się zatrzymała. Światło zaczęło mrugać i zrobiło się dziwnie niestabilnie. Poczułem niepokój. Adrenalina momentalnie ożywiła moje zmysły.
Spadnę - przebiegła mi przez głowę myśl - kurwa, spadnę!
W tym momencie usłyszałem kolejny trzask. Poczułem mocne szarpnięcie. Zgasło światło. Winda ze zgrzytem runęła. Jak kamień. Szybko. Coraz szybciej. Stop.
Nie bolało.
Nie było żadnego filmu, żadnego światła w tunelu.
Zobaczyłem ciebie, taką piękną, jak zawsze. Patrzyłaś mi w oczy, głęboko, z uczuciem.
- Michał... Michał...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
MichalArchaniol · dnia 02.11.2012 19:47 · Czytań: 513 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: