Niemal od dzieciństwa jesteśmy poddawani presji, kształtującej nasze późniejsze postawy
w dorosłym życiu. Ta presja, to rodzinny wzorzec zachowań przekazywany dziecku - a jest to, we wczesnych latach życia, jedyny model do naśladowania. Stąd też główną troską rodzin powinna być dbałość o wzajemne relacje pomiędzy domownikami.
Decydującą rolę odgrywa tutaj nasze wewnętrzne nastawienie, przyjazne wobec siebie emocje, gesty miłości i otwartość. Wytwarzamy w ten sposób pozytywną presję nie tylko na budowanie dziecięcej świadomości, ale także na oblicze naszej osobowości w środowisku.
Autentyczność w otwarciu na innych, sprzyja budowaniu wokół siebie atmosfery zaufania, ale gdy w naszej postawie znajdują się zachowania oparte na pozornej otwartości, na udawaniu życzliwości wtedy tylko, kiedy spodziewamy się korzyści z tego płynących – to w zasadzie nie przyniesie nam zaufania w relacjach z ludźmi,
W ten sposób tworzymy tylko teatr, w którym nosimy maski dla ukrycia swoich wad i zamiarów. Wady mogą zostać przez jakiś czas ukryte, ale zamiary wypłyną na wierzch i odsłonią skutecznie nasze skrywane oblicze.
Budowany w ten sposób wzorzec postępowania, uczy dziecko stosowania podobnych zachowań
i powoduje, że z takimi już wykształconymi stereotypami wchodzi ono w dorosłe życie. Wtedy już trudno jest mu osiągnąć akceptację samego siebie, bo jego wewnętrzne „ja” jest ukryte przez tę, nabytą jeszcze w dzieciństwie - maską, czyli nawykami, ograniczającymi jego wolność
w podejmowaniu decyzji.
Wtedy pozostaje takiemu człowiekowi - jedynie usprawiedliwiać się i mówić, że życie jest pełne wiraży i zasadzek, więc trzeba być twardym i nie poddawać się emocjom.
W rezultacie tego, człowiek staje się nieufny, stroni od bliskich kontaktów z drugim człowiekiem, znajduje się w ciągłej rywalizacji i stresie w obawie przed przegraną. Nie ma tu miejsca na szacunek dla drugiego człowieka, akceptację jego inności, a więc na empatię.
W atmosferze rodzinnej, w której dominuje otwartość i życzliwość, dziecko wychowuje się, zdobywając przeświadczenie, że bycie życzliwym i prawdomównym jest naturalnym, ludzkim zachowaniem. Dziecko widzi życzliwość domowników wobec siebie, zatem jest ufne i stara się naśladować ten właśnie model. W przyszłości – nie będąc obciążonym nawykiem rywalizacji – łatwiej będzie rozumieć i akceptować innych, łatwiej będzie dostrzegać dobro i dokonywać jego wyboru. Tylko wtedy - człowiek potrafi akceptować również samego siebie i uzyskiwać satysfakcję z tego, że nie musi ukrywać się pod jakże ciężką maską nieswojego oblicza!
Wszyscy chcielibyśmy mieć dzieci mądre i zdolne, ale również miłe i sympatyczne. Nie wszyscy jednak wiemy, że życzliwość i otwartość na innych ludzi wykształca się w dzieciństwie.
W miarę dorastania, dziecko obserwuje i przejmuje od rodziców ich reakcje na otaczającą rzeczywistość - a wiele zależy od tego, co ono postrzega w domu, i czy nauczy się wytyczania własnych granic tak, żeby nie ograniczały granic drugiego człowieka. Jest to podstawowa zasada współżycia społecznego, czego lekcje pobieramy już w zabawie w piaskownicy.
Wzorce uzyskiwane w domu, przechodzą tam swój pierwszy test, którego wynikiem mogą być skargi rodziców na agresję naszego malucha, albo też - sympatyczna atmosfera zabawy. Wszystko zależy od wzorca!
Dariusz Spanialski
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
darspan · dnia 14.11.2012 23:55 · Czytań: 597 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: