Pętla - meliska
A A A
Szła tą samą wytartą ścieżką. Przez siedem lat doskonale ją poznała. Siedem lat minęło dokładnie dziś, godzinę temu. Ale to nie sprawka stłuczonego lustra, bardziej stłuczonego serca, na którego powierzchni rozlała się fioletowa plama. Kroki stawiała wolno i rozważnie, w wysokich butach mogło to być trudne, ale przywykła. Kusa spódniczka nie chroniła jej przed zimnem, a cienkie jak jedwab rajstopy też nie potrafiły sprostać temu wyzwaniu. Siedem to podobno szczęśliwa liczba, ale w jej przypadku szczęście okazało się nie tylko ślepe ale i bezlitosne. Miało jego cudowne oczy. Oczy, w których płonęła czysta rządza. Dopiero teraz zadała sobie pytanie, dlaczego nie zauważyła tego wcześniej, od razu, po pierwszym…spotkaniu.
***

Nagle szybkim ruchem wyciągnęła rękę z kieszeni kurtki, ale gdy dotknęła mocniej policzka, musiała ją cofnąć. Ślad jeszcze nie zniknął, nadal bolał. I tylko ten ból dawał jej poczucie realności. Miała do przejścia jeszcze kilometr, nie wiedziała, że to tak daleko. Dlaczego nie autobus? W Warszawie kursują nawet o tej porze. Ludzie. Przeszywający ją pogardliwym wzrokiem. Nie potrafiła tego znieść, nie na trzeźwo, a że nie miała przy sobie nawet pięciu złotych…Przyspieszyła kroku, zimno postępowało z sekundy na sekundę. Jednak gdy zaczęła biec, złamał się obcas, chciała postąpić podobnie z drugim, ale nie mogła go oderwać. Zrezygnowana zdjęła buty. Na początku grudnia nie był to najlepszy pomysł. Zacisnęła mocniej zęby, z chęcią by zapaliła i puściła wszystko z dymem. Kieszenie świeciły jednak pustkami. Jeszcze kawałek, próbowała się pocieszać, ale czy w jej sytuacji jakiekolwiek pocieszanie miało sens? Każde będzie dobrze brzmiało fałszywie, nawet nie potrafiła sobie wyobrazić siebie innej. Nowego lepszego życia. Piekło zarezerwowało sobie do niej prawo już na zawsze. Westchnęła. Czy czuje do niego coś oprócz wstrętu, przecież kiedyś go kochała. Chyba. Była niemal pewna, że gdzieś tam kiedyś dawno, dawno temu istniała dziewczyna potrafiąca wykrzesać z siebie uczucia. Uczucia zabarwione inaczej niż czernią. Ale tamta kobieta zdechła, na ulicy i nikt nie próbował jej ratować. Jaka szkoda.
Na domiar złego zaczęło padać. Pierwszy śnieg tego roku. Uśmiechnęła się do siebie ironicznie. Kiedyś uwielbiała śnieg, cieszyła się na niego jak małe dziecko. Teraz stał się tylko jednym z niewyraźnych elementów łączących ją z przeszłością. Przeklęte siedem lat i kolejne siedem, czternaście. Miała nadzieję, że nie dożyje zbyt wielu wielokrotności. Latarnia koło której właśnie przechodziła przepaliła się. Może to znak? Zapytała samą siebie retorycznie. Za późno na znaki, na cokolwiek. Jeszcze pół kilometra, tak na oko. Chciała tylko trafić do łóżka i nigdy się nie obudzić. Miała jednak świadomość, że nie ma kto spełnić jej pobożnego życzenia. Spojrzała na swoje stopy, które niespodziewanie stały się sztywne, odmarzły, stwierdziła z obojętnością.
***

W oddali, dostrzegła ludzką sylwetkę, wolno zbliżającą się do niej. Przez moment chciała schować się w jakąś dziurę, ale szybko doszła do wniosku, że pozory straciły dla niej jakiekolwiek znaczenie. Minęli się, nie patrzył na nią z wyższością jak większość ludzi. Był taki sam. Czarny. Ruszyła dalej, ale czuła na plecach jego spojrzenie, odwróciła się i napotkała jego zbłąkany wzrok. Wbrew zdrowemu rozsądkowi, który tlił się jeszcze gdzieś z tyłu głowy podeszła do niego. On nie mówiąc nic wyciągnął w jej kierunku papierosa. Wzięła, bo co miała zrobić. Stali tak w mroku oświetlani jedynie przez żarzące się końcówki. Dym spowijał ich jak mgłę. Czynność, która zwykle zajmuje kilka minut trwała nieskończenie długo, bo stali tak nadal nawet gdy ich papierosy do końca zgasły. Domyślała się czego chce. To było nazbyt oczywiste. Wystarczyło na nią spojrzeć, po prostu miała to wypisane na twarzy.
-sto –szepnęła.
Facet pokręcił przecząco głową i chwycił ją za zmarzniętą dłoń. W dalszym ciągu nie odezwał się do niej ani słowem. Nie miała zielonego pojęcia, dlaczego pozwoliła mu się prowadzić, bez słowa sprzeciwu, bez skargi. Niczym baranek prowadzony na rzeź. Skręcili w ciemniejszą uliczkę. Mógł ją zabić, zgwałcić.. Zaśmiała się w duchu na to ostatnie. Przez całą drogę nie wypuścił jej dłoni ze swojej, miał takie delikatne i ciepłe dłonie. Nie chciała żeby odszedł. Czyżby jednak posiadała jakieś głębsze uczucia? Ale to nie był czas ani miejsce na takie rozmyślania. W końcu doszli. Przekręcił klucz w zamku i gestem zaprosił do środka. Może jednak mnie zabije, może dziś będzie koniec? Zdjęła kurtkę, pod którą miała tylko cienką bluzkę z dużym dekoltem. Patrzył na nią z miną, z której nie dało się nic odczytać, po chwili namysłu wszedł do innego pokoju. Wrócił po dwóch minutach, w ręku trzymając niebieski wełniany sweter. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz coś jej podarowano. Wreszcie poczuła na sobie przyjemne ciepło. Puścił ją przodem, gdy wchodzili do kuchni. Niepewnie usiadła na jednym z krzeseł. Czuła się dziwnie w tej sytuacji, dziwnie z kimś kto był dla niej miły. Bezinteresownie. Przynajmniej na razie. Woda w czajniku zaczęła radośnie wrzeć, oddając obłoczek pary do atmosfery. Chwilę później wręczył jej parujący kubek. Miał nawet cytrynę. Boże, jak smakuje herbata z cytryną? Upiła łyk, była dokładnie taka jak ją zapamiętała. O ile cokolwiek pamiętała. Nie odzywali się do siebie, ona dlatego, że piła. A on dlatego, że jej się przyglądał. Nagle wyciągnął dłoń w jej kierunku, nie cofnęła się, choć była przekonana, że chce ją uderzyć. Może jest pieprzonym sadystą i lubi znęcać się nad słabszymi. Ale ku jej najwyższemu zdziwieniu musnął jej ranę delikatnie, tak że niemal tego nie poczuła. Jednym ruchem poderwał się z krzesła i zniknął gdzieś za drzwiami, wrócił z małą tubką maści.
-Na co to? –zapytała?
W odpowiedzi pogładził swój policzek. Może był niemową? Posmarowała swój, bardziej z grzeczności niż z potrzeby.
-Dlaczego mnie zaprosiłeś? –nie wytrzymała w końcu.
Zaczął pisać coś na małej karteczce, która leżała na stole. Po chwili podał ją jej.
Widziałem w Twoich oczach, że potrzebujesz pomocy, że nie chcesz żyć w tym bagnie.
-Mylisz się –odparła chłodno.
Kolejne szybkie ruchy długopisu.
Twoje usta mówią coś innego, niż serce. Myślisz, że tak będzie lepiej, przyzwyczaić się i czekać na koniec, ale czy to ma sens?
Chciała coś z miejsca odparować, żeby zajął się sobą, dał jej spokój, ale coś w jego twarzy ją powstrzymało.
-Nie, to nie ma sensu, żadnego. Nic nie ma sensu, a ja muszę żyć. Zarabiać, oddychać i wszystkie te chujowe rzeczy, o których wolałabym nie myśleć.
Popatrzył na nią ze zrozumieniem i…miłością? Nie. O co mogło mu chodzić?
Podał jej kartkę z adresem.

Zakon Urszulanek
Ul. Podwórna 2


Miał misję nawracania wszystkich dziwek świata? Tego było za wiele. Nie potrzebowała dobrej rady, nie potrzebowała pomocy. Nie takiej. Żyła w gównie, ale przynajmniej była z nim oswojona. Zdecydowanym ruchem podniosła się z krzesła. Chciała nawet zdjąć sweter, ale pospiesznie zaprzeczył, by tego nie robiła. Nie próbował jej jednak zatrzymać, pozwolił żeby założyła kurtkę i wyszła zamykając za sobą cicho drzwi.
***

Od progu owionął ją ten sam mroźny wiatr, ale teraz mroziły ją jeszcze wyrzuty sumienia. Inaczej nie potrafiła nazwać tego dziwnego krępującego uczucia, które nią zawładnęło. Resztę drogi pokonała biegnąc, jej płuca sprzeciwiały się co chwilę, wywołując zadyszkę, ale nie poddawała się biegła dalej, aż zmęczona dotarła pod drzwi swojego mieszkania. Ich mieszkania.
***

Siedział i czekał na nią, zawsze to robił. Kiedyś miała nadzieję, że będzie spał, gdy wróci, ale szybko pozbawiła się złudzeń. Oglądał telewizje, jakąś powtórkę programu. O trzeciej nie puszczali niczego innego. Nie odwrócił wzroku od szklanego ekranu, nawet gdy podeszła bliżej niego. Wyciągnął tylko rękę. Znała ten gest na pamięć. Włożyła mu w dłoń plik banknotów. Łapczywie ją zacisnął, nawet nie liczył. Wiedział, że bałaby się go oszukać. Przełączył kanał na inny, tym samym dając znak, że ich audiencja jest skończona.
***

Zrzuciła ubrania i naga stanęła przed lustrem. Wpatrywała się w swoją porysowaną twarz, w widoczne tu i ówdzie sińce, zadrapania. Wojenne rany odniesione w bitwie zwanej życiem. Choć słowo życie było tu użyte na wyrost. Wanna powoli zapełniała się wodą, szum potrafił ją uspokoić, ale nie potrafił usunąć myśli. Nie tej nocy. Zakręciła kran i zanurzyła się w oczyszczającej pianie. Zasnęła i po raz pierwszy zobaczyła kawałek normalnego życia. Szczęśliwie uśmiechała się przez sen. Ale w końcu to tylko sen, za kilka godzin wszystko zblednie.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
meliska · dnia 17.11.2012 08:29 · Czytań: 536 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Komentarze
Dobra Cobra dnia 17.11.2012 17:01
Poruszające, na poły symboliczne opowiadanie. Bardzo mnie wciągnęło.


Lekkie poprawki:

Cytat:
-sto –szepnęła.

Winno być raczej: "- Sto –szepnęła."

Cytat:
Mógł ją zabić, zgwałcić..

z nie lepiej dać trzy kropki? "Mógł ją zabić, zgwałcić..."


Dobrze było być z Tobą przez te kilka minut.


Pozdrawiam,

Dobra Cobra
duzyksiaze dnia 17.11.2012 17:19
Trochę zbyt wiele powtórzeń.
Np. wykrzesać z siebie uczucia. Uczucia zabarwione inaczej niż czernią - można to skrócić np. wykrzesać z siebie uczucia nie zabarwione czernią.
(jest więcej takich możliwości ujęcia dwóch zdań w jednym)
Zimno postępowało z sekundy na sekundę - chłód gwałtownie narastał.
Szczęsliwie usmiechała - szczęśliwa uśmiechała
...jakąś powtórkę prgramu, jak zwykle o trzeciej
gdzieś tam kiedyś dawno, dawno temu - gdzieś, kiedyś
Skróty ułatwią tok narracji.

Ale sama treść ciekawa.
zajacanka dnia 18.11.2012 20:54
Bardzo dobre opowiadanie, poruszające wyobraźnię i współczucie dla bohaterki. Takie dające nadzieję, że jednak dobrzy, przyzwoici ludzie chodzą po świecie oraz to, że jednak bohaterka ma świadomość alternatywy, wyboru.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:74
Najnowszy:Janusz Rosek