Stan melancholii i zadumania, artyzmu i swobody.
To urok drugiej osoby odbiera zmysły,
dusza ulatnia się ponad powierzchnię ciała,
bodźce spowolnione trzy razy.
Czuję przewiew* jego zapachu i przeszycie jego wnętrza.
Cudownie grać obojętną odczuwając, jak wielki ból masochistyczny na wskroś to sprawia.
Niesamowicie patrzeć na jego wyciągniętą spod włosa obojętność.
Instaluję i pakuję w siebie porcję niechęci,
którą mam mu zaaplikować,
lecz jeden jego uśmiech i spojrzenie łamie moje kody.
Garstka jego zainteresowania budzi we mnie poetę,
czuć w każdym milimetrze jego ciała gniecioną zazdrość i troskę,
mała ciekawość mnie, odbieranie mojej urojonej dezaprobaty łamie mnie i daje cichą, mętną satysfakcję.
Jak łudzi swoje oczy, by nie patrzyły, lecz same się kierują,
całe ciało nad nim panuje,
on jest pionkiem własnych uzależnień.
Ja czekam nań w cichości i rozdźwięku rytmu, który nadaje mój Anioł.
*wkradła się literówka (miał być przewiew)
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
alexisRexus · dnia 24.11.2012 17:33 · Czytań: 506 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Inne artykuły tego autora: