Zderzenie - julanda
A A A
- Właśnie odleciał – powiedziała Bea spokojnie miziając kota za uchem.
W dodatku piła kawę z najcenniejszej filiżanki w domu, której zdrowy rozsądek zabraniał używać, bo wystarczyłaby chwila nieuwagi i już po wszystkim. „Ptaszki na płotku”, ulubiony motyw Bei wylądowałyby w skorupach, na dodatek w śmietniku, a komplet porcelany po cioteczce Klarze spadłby na wartości.
- Mówisz o odrzutowcu? – spytał Marek podnosząc pokrywkę garnka na kuchni, ku zdziwieniu pustego.
- Mówię o odkurzaczu, w dodatku oznajmiam, że już nie sprzątam, nie gotuję! – Miała przy tym minę dumną i pewną, aby nikt nie pomyślał, że żartuje, a szczególnie Boruta, który doskonale znał się na kamuflażu. Kot nie pozwoli się zwieść, od czego w końcu jest zwierzęca, a w dodatku kocia, intuicja.

Bea również miała intuicję, której była tym razem absolutnie pewna. Wiedziała, że koniec ze sprzątaniem.

- Ależ on się spalił! – Marek oglądał z niepokojem wypalony fragment dywanu.
- Odpowiedział ogniem i odleciał – wyjaśniła Bea. Teraz możesz kupić taki, który sam sprząta, ja nie będę.
Marka nie zdążył zaniepokoić jej upór, był zbyt głodny, aby skojarzyć fakty. A było co kojarzyć. Pobliskie lotnisko sprowadziło nowe odrzutowce, zaś sąsiadowi rano zniknął samochód. Nic w tym dziwnego, gdyby nie zdarzyło się to akurat dziś, kiedy wiadomości doniosły o porannych próbach wielkiego akceleratora w Himalajach.

Tymczasem Bea włożyła tenisówki. Stanęła przed lustrem, aby upewnić się, że wygląda dobrze i oznajmiła, że wychodzi na koncert. Uwielbiała, gdy jej ulubiona orkiestra grała Mahlera, szczególnie piątą symfonię.
- Jesteś pewna, że tenisówki pasują do filharmonii? – Marek patrzył na nią z chwilowym niepokojem, bo znów przypomniał sobie, że jest głodny. Zniknął w kuchni, a Bea wyszła.

- Tak cudownych smyczków nigdzie nie usłyszycie! – Wysoki, lekko przygarbiony mężczyzna głośno opowiadał grupie znajomych o koncercie, który miał się rozpocząć za kwadrans. Wtedy właśnie weszła do holu szczupła i uśmiechnięta kobieta w tenisówkach. Na widok jej obuwia zaniemówił, a za chwilę zaczął się krztusić.
- Niech pan się pochyli – krzyczała Bea i łapiąc biedaka w pół ściskała go z całych sił.
- Co pani wyprawia? – zawołał, kiedy tylko za sprawą w porę udzielonej pomocy, odetchnął spokojnie i odzyskał głos.
- A, bo proszę pana, za chwilę chcę posłuchać koncertu, a nie sygnału karetki, która pędziłaby tu na ratunek.
W tym czasie zza uchylonych drzwi sali zaczęły dochodzić dźwięki strojonych smyczków. Jednak Beę coś niepokoiło. Wyraźnie słyszała… odkurzacz!
Kiedy zajmowała miejsce, mężczyzna z holu wyprzedził ją i usiadł na następnym. Próbowała nie myśleć o jego towarzystwie. Właśnie pojawił się dyrygent i najbliższe dwie godziny zapowiadały się dla Bei na duchową ucztę.

- Przesuń się, ciasno… - głos dochodził z poziomu fotela i należał do kogoś, kogo trudno było dostrzec w ciemności.
Bea odwróciła głowę, ale nikogo nie zobaczyła, za to ręka, zamiast oparcia krzesła, dotknęła czegoś znajomo puchatego.
- Boruta! – Jej krzyk zwrócił uwagę całej sali, może nawet dyrygenta, który na chwilę znieruchomiał.
- Co tu robisz? – Szepnęła, aby już nikomu nie przeszkadzać i usadowiła kota na kolanach. Zdrowy rozsądek próbował wziąć górę – postanowiła słuchać i nie myśleć o absurdzie, bo takie rzeczy się nie zdarzają poważnym kobietom.

W przerwie nie podniosła się z miejsca, a Borutę zakryła szalem. Z uśmiechem przepuszczając ludzi wychodzących na kawę.
- Słyszałaś odkurzacz? – Kot nie tylko mówił, ale robił aktorskie miny.
- A jeśli słyszałam, to może oznaczać tylko, że pora na czyszczenie uszu.
- Uszy masz w porządku, głowę też, jeśli przez chwilę pomyślałaś, że coś z nią nie tak. I nie gniewaj się, że zjadłem ptaszka.
- Jakiego znów ptaszka?
- Tego z płotka na filiżance. – Oblizał się przy tym, aż zaślinił szal.
- Nie dam się zwariować i nie mam zamiaru sprzątać, musisz to wiedzieć, więc jeśli przysłali cię z domu, aby mnie przekupić, nie ma mowy. Była nieustępliwa.

- Przepraszam, powinienem podziękować, uratowała mnie pani z tej niezręcznej sytuacji – odezwał się mężczyzna, którego poznała przed koncertem, a teraz zajmował miejsce obok.
- Nie trzeba się było dziwić na widok moich tenisówek i tyle. – Bea tym razem nie siliła się na grzeczność.
- Wie pani, nie myślałem, że tylu ludzi przychodzi na ten koncert i zdaje się, że zniknął mój płaszcz…
- Znajdzie pan płaszcz później. Mnie się zepsuł odkurzacz, w dodatku odleciał właśnie dziś i zapewniam, że sprzątać nie będę! – Znów głos Bei zwrócił uwagę reszty widowni.
Druga część koncertu przebiegała bez zakłóceń. Można tak powiedzieć, bo nie do końca było to prawdą. Boruta zeskoczył z kolan Bei i zaczął biec w kierunku orkiestry.
- Niech mi pan pomoże, niech go pan łapie! – Bea darła się szeptem, co brzmiało dziwnie, wprost do ucha sąsiada.
- To jest fizycznie niemożliwe, proszę mi uwierzyć, jestem fizykiem. Musimy zachować spokój i zapewniam panią, że odzyskamy mój płaszcz i pani odkurzacz.
- Kiedy mój odkurzacz odleciał…
- Psyt… - słyszy pani te smyczki?
Jednak nie słyszała. Na ugiętych nogach skradała się w kierunku sceny.
Uuu… - wydała z siebie duszony dźwięk, bo ktoś ją złapał i zasłonił usta.
- Niech pani ze mną wyjdzie, coś wytłumaczę. – Sąsiad z rzędu a cudem uratowany mężczyzna z holu, pokazywał na migi jakieś niezrozumiałe znaki.

W kawiarence wszystkie stoliki zastali wolne. Z sali obok słychać było koncert, ale stłumiony przez mury przypominał raczej zawodzenie.
- Co ma pan do powiedzenia, proszę konkretnie. – Bea była jak zawsze stanowcza.
- Jestem Hieronim, fizyka to mój zawód i pasja. A pani?
- Do mnie może pan mówić Bea i zdradzę, że wolałabym unikać szaleńców.
- Rozumiem, wszystko rozumiem Bea, ale… - Nachylił się i dodał szeptem – musimy uratować Himalaje!
- To chyba żart? Mogą nawet pokryć się kurzem, nic mnie nie obchodzi!
- Nie rozumiemy się, sprawa jest poważniejsza, niż myślisz!
- Wracam na koncert, muszę znaleźć Borutę, nie mam czasu. – Bea podniosła się z krzesełka.
- Powiem tak: Boruta, odkurzacz, Himalaje i „ptaszki na płotku” – to… to samo.
- Naprawdę, widzę, że mam do czynienia z wariatem, zaraz wezwę policję! – Wyglądało, że osierocona przez odkurzacz i kota, nie żartowała.
-Tak długo szukali, a teraz nikt nie zwrócił uwagi, że została odkryta - Hieronim nie przerywał opowiadania.
- Kto taki? – Tym pytaniem Bea okazała zainteresowanie.
- Wiadomości wspomniały o wszystkim tylko w kilku zdaniach, a to przecież przełom w nauce! Dlatego odkurzacz, kot i Himalaje… Tak Himalaje, Bea, musimy je ratować!
- Wcale się w „nie” nie wybieram – odpowiedziała więcej niż stanowczo.

Niespodziewany hałas z sali przerwał rozmowę w kawiarence.
Kiedy Bea i Hieronim tam wbiegli, zobaczyli tylko wychodzących muzyków i publiczność, która szepcąc opuszczała widownię.
- Coś takiego chyba się jeszcze nie zdarzyło, żeby przerwać koncert z powodu gryzoni! Nie do pomyślenia, w środku miasta… - Z prowadzonych rozmów nie dało się wiele zrozumieć. Bea przecisnęła się w kierunku sceny za Hieronimem, który zwinnie przeskakiwał fotele.
Pod estradą paliła się słaba żarówka i właśnie tam zeszli, kierowani intuicją, co do której oboje już nie mieli wątpliwości.
Rzucony na ziemię saksofon charczał i podskakiwał. Wystający ogon zdradził Borutę.
- Czyś ty oszalał? – Wyciągany przez właścicielkę kot patrzył niewinnie, co jest regułą u tego gatunku. Złość może przejść natychmiast. Tak też się stało.

- I to już wszystko, co wiem – Hieronim skończył opowiadać, a kelnerka oznajmiła, że zamyka kawiarnię.

Bea cicho przekręciła klucz i weszła do mieszkania z tenisówkami w rękach. Marek spał, w kuchni paliło się światło. Pozmywane naczynia dosychały na suszarce. Jednak filiżanka zwróciła uwagę Bei. Płotek znajdował się w dobrym miejscu, tylko ptaszki… miała wrażenie, że było jakby mniej. Zastanawiała się nad tym, co usłyszała od Hieronima. Dlaczego akurat poranny eksperyment, o którym zaledwie wspomniały informacje, miał mieć coś wspólnego z jej odkurzaniem, a tym bardziej z Borutą, czy nią samą. Jeśli, jak usłyszała, prawdą jest pomyłka, to rzeczywiście nią była!
Zgadza się, że to właśnie dzisiejszego ranka z jej ust padły słowa, które zacytował Hieronim. Ale była tak wściekła na kurz, że w przypływie złości wykrzyczała, o ironio, w nieodpowiedniej chwili to właśnie zdanie: „I zasypie Ziemię po czubki Himalajów”. Nie wiedziała o eksperymencie, w przeciwnym wypadku tym bardziej by się nie odzywała, bo człowiek świadomy potrzeby powagi, stara się ją zachować. W dodatku została usłyszana w miejscu, gdzie pokrywa ziemi jest dwa razy grubsza i, w co Hieronim chyba wierzył, a Beę rozśmieszyło - środku wszechświata.
- „Tworzymy masywne materiały bez masy, tworzymy punktowe ilości materii o olbrzymiej masie i zaginamy czasoprzestrzeń”- Bea powtarzała słowa nowego znajomego, próbując zrozumieć.
- Wchodzimy w WARP? – Dodał Marek, który stanął w drzwiach, wyraźnie rozbawiony zachowaniem żony.
- Wiesz coś o tym? – spytała.
- To fantastyka, wolałbym, abyś zrobiła kolację, nieważne, że późno, jestem głodny od obiadu, którego chyba nie było, zdaje się, że odleciał z odkurzaczem? – Mrugnął do Bei, ale udała, że nie widzi. Myślała o sprawie całkiem poważnie.

- Oczywiście Anno, że możesz przyjść z przyjacielem. Dziewczyny nie będą mieć nic przeciwko temu. – Bea przez telefon informowała koleżankę, z którą się umówiły. Spotkanie planowały już wcześniej. Taka mała okazja do plotek i ustalenia pomysłów na wakacje.
- Ale pamiętaj, że ja nie sprzątam i nie gotuję! – Zdążyła krzyknąć, zanim Anna się rozłączyła.

Panoszyły się w kuchni, jak u siebie.
- Pamiętaj, że jest włączony piekarnik, będzie ciasto, co prawda „z torebki”, ale za to bez ryzyka – musi się udać. – A kiedy będzie Anna?
- Chyba jest, bo ktoś dzwoni. – Już otwieram! – Bea pobiegła do drzwi i ku zaskoczeniu zobaczyła Hieronima u boku Anny, albo też Annę u boku Hieronima.
- Witaj! – Uśmiechnęli się oboje zza wielkiego bukietu.
- Mogliście sobie darować to zielsko, ale to miłe. Pewnie Boruta zaraz się nim zajmie, a szkoda, taki piękny! – Westchnęła i wcisnęła nos w pąki wielobarwnych petunii.

Bea zostawiła gości w pokoju i wyszła na balkon rozejrzeć się za kotem. Od wczorajszego zdarzenia, a dokładnie zderzenia, nawet nie miauknął, a dziś od rana go nie widziała.
- „Kto myśli o Himalajach jest większy od tego, który spełnił wszystkie ofiary w Waranasi”- To mówiąc, pojawiał się Hieronim.
- Przestań żartować, one były tylko przenośnią! – O mały figiel nie zdzieliła nowego znajomego pięściami, ale właśnie doszła do nich Anna.
- Jak mój przyjaciel? Wyobraź sobie, że poznałam go, kiedy szukał wczoraj płaszcza. Zgubił i zajrzał do mnie na posterunek. – Anna była policjantką, a równocześnie znajomą Bei ze szkoły.
- I od razu wiedzieliśmy, że jesteśmy dla siebie stworzeni… - Na potwierdzenie jej słów, Hieronim przytulił wybrankę.

Coś zaczęło Beę niepokoić. Nie dotyczyło to zakochanych, tylko zapachu z kuchni.
- Ciasto, dziewczyny, ciasto! – W jednej chwili dopadła piekarnik. – Gdzie są rękawice, Anno, szukaj!

Tortownica stała na kuchence w oparach dymu. Wszyscy patrzyli w milczeniu. Z blaszki wystawały szczyty wyrośniętego, palonego ciasta, wysokiego jak…W tym momencie Bea przerwała ciszę. – Uratowałam Himalaje, uratowałam je!- Krzyczała klaszcząc w dłonie w podskokach, jakby zaczynała rytualny taniec.
Kiedy Anna i pozostali zajęli się zeskrobywaniem spalenizny z nieszczęsnego wypieku, Hieronim usłyszał, jak Bea mówi sama do siebie: „Czy te cząsteczki takie ważne? Czas można zagiąć nawet w piekarniku!”

Można jeszcze dopowiedzieć, że odkurzacz się nie odnalazł, a płaszcz Anna wybrała Hieronimowi nowy, w sam raz dla naukowca.
A Himalaje podobno urosły od tego czasu, tylko dokładnie nikt nie wie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
julanda · dnia 25.11.2012 09:55 · Czytań: 1234 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 16
Komentarze
Dobra Cobra dnia 25.11.2012 11:58 Ocena: Świetne!
Rewelacja! Trafia w mój gust jak strzała Robina w Kapturze (the Hood) prosto w środeczek tarczy! Brawo! Ten styl, ten klimat! Warto było sie obudzić dzisiejszego ranka, aby napotkać taka ucztę. Wart był trud włączenia komputera, modemu i czego tam jeszcze.

Na dodatek podziękowania dle elektrowni, dzięki jej prądowi udało się ueruchomić komputer.

I teraz najważniejsze: "Zdrowy rozsądek próbował wziąć górę – postanowiła słuchać i nie myśleć o absurdzie, bo takie rzeczy się nie zdarzają poważnym kobietom." Dzięki tym słowom zrozumiałem, że twórczośc Dobrej Cobry z tych powodów nie może nijak dotrzeć do poważnych pań. Tyle bowiem w nich... niepoważności




Do lekkiego szlifu w wolnej chwili:


Cytat:
że została odkryta.- Hieronim nie przerywał opowiadania.

Trzebaby skasować kropkę przed myślnikiem: "że została odkryt.- Hieronim nie przerywał opowiadania."

Cytat:
- I to już wszystko, co wiem. – Hieronim skończył opowiadać,

Tu chyba podobnie: "- I to już wszystko, co wiem – Hieronim skończył opowiadać,"

Cytat:
- Bea cicho przekręciła klucz i weszła do mieszkania z tenisówkami w rękach.

Bez myślnika na początku tego zdania???

Oraz gdzieś jakaś zagubiona spacja...




Pozdrawiam z szeroko rozwartymi oczętami,

Dobra Cobra
al-szamanka dnia 25.11.2012 12:00 Ocena: Świetne!
Oj nakręcił ten akcelerator w Himalajach, nakręcił:D

Świetny, wspaniały tekst, doskonale napisany.
Zakręcone sytuacje, zakręcone dialogi
Fantastyczne i nieprzewidywalne

A wszystkiemu winien akcelerator, kurz ....i Julanda:D

Czytałam z nieopisaną przyjemnością, często gęsto krztusząc się śmiechem - niestety Bea nie mogła mi pomoc, zapewne działanie akceleratora jeszcze do mnie nie sięga, nawet piecyk, z którego właśnie wyciągnęłam drożdżowe ciasto nie załapał, że już najwyższy czas zacząć ten czas zaginać :D

Wielkie dzięki za super niedzielną lekturę:)
julanda dnia 25.11.2012 12:22
Dziękuję Dobra Cobro, Twoja energia w komentarzach ma działanie całkiem słusznej filiżanki kawy. ;)
Co co czytelniczek, spokojnie, kobiety to istoty inteligentne, nawet byś się nie spodziewał! ;)
Kropeczkami i kreseczką się zajmę. Pozdrawiam warszawskoniedzielnie, całkiem, całkiem można tę mgłę rozgryźć. ;))

Al, całą historię zaczęła Bea, która informując o odkurzaczu, oznajmiła, że już nie zamierza sprzątać, nawet, gdyby kurz przykrył Himalaje. :)
Tymczasem już czuję zapach Twojego drożdżowego. :) Na wszelki wypadek, bądź uważna, może jednak coś się wydarzy? ;)))
Pozdrawiam!
Dobra Cobra dnia 25.11.2012 12:59 Ocena: Świetne!
Cytat:
Co co czytelniczek, spokojnie, kobiety to istoty inteligentne, nawet byś się nie spodziewał!


Pokrzepiasz mię! Ale nie miałem jakiegoś negatywnego stosunku, choć mój mizoginizm chciałby temu zaprzeczyć.


Udanego dnia,

Do/Co
Dobra Cobra dnia 25.11.2012 16:58 Ocena: Świetne!
Jedyne co, to nie jestem pewien, czy ta opowieść powina być zamieszczoną w dziale scence-fiction. Raczej w "Niesamowite", ale takiego działu na PP oczywiście nie ma. Więc może w Inne?

?

Cobra Dobra
zajacanka dnia 25.11.2012 17:20 Ocena: Świetne!
Cobra dobrze rzecze: gdyby nie Twój nick, pewnie wcale bym nie zajrzała (bo SF) ;)
A tak jestem szczęśliwa, że przeczytałam: poprawiłaś mi humor i to bardzo :)
Abstrakcja pełną gębą, zachowanie bohaterki i widzenie świata bardzo mi znajome, łącznie z kocimi rozmowami, więc czegóż więcej chcieć?
Bardzo dobre, Julando!

Pozdrawiam!!!
Wasinka dnia 25.11.2012 18:42
Nie będę oryginalna - z chęcią wsmyknęłam się do świata Bei, Boruty i Himalajów. Zakręcony, ale i ciepły on bardzo. Wszystko się zgrabnie klei w uśmiechnięte czytanie.
Z przyjemnością!

Pozdrawiam srebrzystą nutą.
julanda dnia 25.11.2012 18:55
Dziękuję, Zajacanko i Wasinko, że zajrzałyście tu. Jeśli się czytało fajnie, to super. Dziękuję, pozdrawiam serdecznie. Aż sama się zastanowiłam, co też mi przychodzi do głowy, bo szczerze, zabawa była pyszna przy pisaniu. ;))

Cobro, Zajacano, faktycznie nie umiałam zdecydować, jaki to ma być dział!
Dobra Cobra dnia 25.11.2012 19:14 Ocena: Świetne!
Aj, co się dziwisz, Julando. Komercja zawsze lepiej się sprzedaje. A jeśli na dodatek miałaś fun podczas tworzenia - bezcenne!

Ja też nieraz mam problem ze swoimi dziełami, gdzie je szeregować. Pcham je wtedy do INNE. Trudno powiedzieć,czy słusznie... A może jakaś nowa kategoria by mogła powstać na PP typu: Niesamowite czy też Odrębne? Abstrakcja?

Do/Co
zajacanka dnia 25.11.2012 20:50 Ocena: Świetne!
Nie dla każdego Niesamowite jest niesamowite, DoCo...
Dobra Cobra dnia 25.11.2012 22:14 Ocena: Świetne!
No tak...
bluetwo dnia 25.11.2012 23:18
Wszystko już napisano, nie chcę powielać.
Napiszę krótko - bardzo przyjemnie się czyta:)
Pozdrawiam:)
julanda dnia 26.11.2012 14:15
Zajacanko i CoDo - znawaca rzeczy orzekł, że jeśli latają odkurzacze, to dział jest w porządku. To i dylemat z głowy. ;)

Bluetwu, dziękuję za zajrzenie, poczytanie i miłe słowa, pozdrawiam :)
Dobra Cobra dnia 26.11.2012 14:37 Ocena: Świetne!
Wiesz, zawsze sajens fikszyn kojarzył mnie się bardziej z latającymi statkami międzygwiezdnymi i Yodą (polski odpowiednik: Joda, magister farmacji, który ma żonę Jodynę, też magistra farmacji) niż z latającymi odkurzaczami.

Ale masz rację - skoro znawca tak powiedział...
Usunięty dnia 10.11.2013 12:54 Ocena: Dobre
A ja mam trochę inaczej. Wydaje mi się, że pomysł jest fajny (chociaż nie przepadam za bajkami dla dorosłych). Postacie, z różnymi osobowościami, też przedstawione bardzo wiarygodnie.
Jedyne, co nie pozwoliło mi do końca skupić się na treści, to zgrzyty stylistyczne, których trochę jest.

To co udało mi się z kolei wyłapać na szybko:
Cytat:
po­wie­dzia­ła Bea spo­koj­nie(,) mi­zia­jąc kota za uchem.

Cytat:
wy­star­czy­ła­by chwi­la nie­uwa­gi i już po wszyst­kim. „Ptasz­ki na płot­ku”, ulu­bio­ny motyw Bei wy­lą­do­wa­ły­by w sko­ru­pach, na do­da­tek w śmiet­ni­ku, a kom­plet por­ce­la­ny po cio­tecz­ce Kla­rze spadł­by
- trochę wpada
Cytat:
spy­tał Marek(,) pod­no­sząc po­kryw­kę garn­ka na kuch­ni

Cytat:
po­kryw­kę garn­ka na kuch­ni, ku zdzi­wie­niu(,) pu­ste­go.

Cytat:
zaś są­sia­do­wi rano znik­nął sa­mo­chód.
- zaś sąsiadowi zniknął rano samochód
Cytat:
Nic w tym dziw­ne­go, gdyby nie zda­rzy­ło się to aku­rat dziś,
- nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie zdarzyło się to akurat dziś
Cytat:
Marek pa­trzył na nią z chwi­lo­wym nie­po­ko­jem
- z wyraźnym niepokojem?
Cytat:
- Niech pan się po­chy­li – krzy­cza­ła Bea i ła­piąc bie­da­ka w pół(,) ści­ska­ła go z ca­łych sił.

Cytat:
naj­bliż­sze dwie go­dzi­ny za­po­wia­da­ły się dla Bei na du­cho­wą ucztę.
- dla Bei zbędne i trochę zapycha zdanie
Cytat:
- Prze­suń się, cia­sno… - (G)łos do­cho­dził z po­zio­mu fo­te­la

Cytat:
- Co tu ro­bisz? – (s)zep­nę­ła, aby już ni­ko­mu nie prze­szka­dzać

Cytat:
Ob­li­zał się przy tym, aż za­śli­nił szal.
- Oblizując się przy tym, zaślinił kawałek jej szala. (bo całego chyba nie)
Cytat:
Znów głos Bei zwró­cił uwagę resz­ty wi­dow­ni.
- Głos Bei ponownie zwrócił uwagę reszty widowni.
Cytat:
Bea darła się szep­tem, co brzmia­ło dziw­nie, wprost do ucha są­sia­da.
- darła się szeptem? Może: Bea syczała zajadle do ucha sąsiada.
Cytat:
(-) Uuu… - wy­da­ła z sie­bie du­szo­ny dźwięk

Cytat:
Są­siad z rzędu a cudem ura­to­wa­ny męż­czy­zna z holu,
- wyrzuciłabym drugą część, bo raz, że psuje zdanie, dwa, że nie takim znowu cudem.
Cytat:
Z sali obok sły­chać było kon­cert, ale stłu­mio­ny przez mury przy­po­mi­nał ra­czej za­wo­dze­nie.
- koncert nie mógł być stłumiony; może: dźwięki stłumione przez mury przypominały raczej zawodzenie.
Cytat:
Bea była jak za­wsze sta­now­cza.
Bea, jak zawsze, była stanowcza.
Cytat:
-Tak długo szu­ka­li, a teraz nikt nie zwró­cił uwagi
- spacja prze "Tak"
Cytat:
- Kto taki? – Tym py­ta­niem Bea oka­za­ła za­in­te­re­so­wa­nie.
- "tym pytaniem" zbędne i zapycha
Cytat:
- Wcale się w „nie” nie wy­bie­ram – od­po­wie­dzia­ła wię­cej niż sta­now­czo.
- wyjątkowo stanowczo?
Cytat:
mu­zy­ków i pu­blicz­ność, która szep­cąc(,) opusz­cza­ła wi­dow­nię.
- szepcząc
Cytat:
- Coś ta­kie­go chyba się jesz­cze nie zda­rzy­ło, żeby prze­rwać kon­cert z po­wo­du gry­zo­ni!
- "coś takiego" zbędne
Cytat:
- I to już wszyst­ko, co wiem(.) – Hie­ro­nim skoń­czył opo­wia­dać,

Cytat:
o któ­rym za­le­d­wie wspo­mnia­ły in­for­ma­cje
- wspominali w informacjach
Cytat:
a­gi­na­my cza­so­prze­strzeń”(.)- Bea po­wta­rza­ła słowa no­we­go zna­jo­me­go

Cytat:
Bea przez te­le­fon in­for­mo­wa­ła ko­le­żan­kę, z którą się umó­wi­ły.
- Bea informowała przez telefon koleżankę
Cytat:
- Ale pa­mię­taj, że ja nie sprzą­tam i nie go­tu­ję! – Zdą­ży­ła krzyk­nąć, zanim Anna się roz­łą­czy­ła.Pa­no­szy­ły się w kuch­ni, jak u sie­bie. - Pa­mię­taj, że jest włą­czo­ny pie­kar­nik,
- wpada
Cytat:
- Pa­mię­taj, że jest włą­czo­ny pie­kar­nik, bę­dzie cia­sto, co praw­da „z to­reb­ki”, ale za to bez ry­zy­ka – musi się udać. A kiedy bę­dzie Anna?
- drugi myślnik zbędny
Cytat:
- Chyba jest, bo ktoś dzwo­ni. Już otwie­ram! – Bea po­bie­gła do drzwi
- j.w.
Cytat:
który speł­nił wszyst­kie ofia­ry w Wa­ra­na­si”- To mó­wiąc, po­ja­wiał się Hie­ro­nim.
- spacja przed myślnikiem
Cytat:
ale wła­śnie do­szła do nich Anna.
- podeszła do nich; dołączyła do nich
Cytat:
blasz­ki wy­sta­wa­ły szczy­ty wy­ro­śnię­te­go, pa­lo­ne­go cia­sta, wy­so­kie­go jak…W tym mo­men­cie
- spalonego; spacja przed "W tym"
Cytat:
ura­to­wa­łam je!- Krzy­cza­ła(,) klasz­cząc w dło­nie w pod­sko­kach, jakby za­czy­na­ła ry­tu­al­ny ta­niec.
- spacja po "je!"; klaszcząc w dłonie i podskakując, jakby zaczynała właśnie rytualny taniec
julanda dnia 10.11.2013 15:47
Morfino, ocaliłabyś ludzkość, gdybyś tylko dała radę z korektą tego wszystkiego, co nadrukują, a na co zgrzytamy zębami z niemocy i wściekłości, aż przechodzi chęć na czytanie.
Co do interpunkcji, jest nadal dyskusyjna, a składnia ma sens w odbiorze.
W każdym razie jestem Ci wdzięczna za kaskadę zauważeń, a pięknie pozdrawiam.:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty