Zamojscy degeneraci - milord_p
Proza » Inne » Zamojscy degeneraci
A A A
Byliśmy degeneratami. Jesienne słońce mozolnie pieściło nasze zmarnowane ciała, jakby pragnęła tchnąć w nas życie, które powoli umierało wraz z tym miastem. Brązowo-beżowe liście powoli opadały z koron drzew – które mijaliśmy codziennie – by pod nieznanymi stopami dokończyć swego jestestwa, krusząc się w końcu w proch. I my deptaliśmy te liście, a każdy z nich był jednym z nas – spadał na zamojską ziemię i w końcu umierał. My byliśmy w fazie spadania. Każdy z nas wiedział, że to długa droga w dół, ale nikt nie wyciągał rąk do góry, by złapać się ostatniej deski ratunku, która okazać mogła się brzytwą. Szliśmy jak dusze – razem, ale obok siebie tylko. Na starówkowym kwadracie usiadł mały tłum cieni:
– I co teraz? – Zapytały załamane dłonie, wtórując głosowi jednego z nas. – Nie mogą zabrać nam ruin. To my, one nasze są… - Ręce opadły, by głos mógł umilknąć. Nikt z nas nie znał odpowiedzi na zadane pytanie, chociaż każdy z osobna tak samo załamywał ręce i w duchu skomlał, by budowy nie ruszyły. Mogę powiedzieć, że byliśmy upośledzeni życiowo – wiele chęci, ale brak pomysłów na działania. Ruiny przy lasku były naszą sakralną przestrzenią. Przechodząc przez niszczejącą bramę, wyszczerbioną przez ząb czasu, czuliśmy się jakbyśmy wkraczali w inny świat. Czas stawał w miejscu, a my przysiadaliśmy na krzywych chodnikach, załamanych uliczkach – opieraliśmy się o straszące kamienice, ale one dla nas straszne nie były. Dawały nam spokój, bezpieczeństwo mimo realnego zagrożenia, jakie niosły.
– Tej nocy zawaliła się piętrowa kamienica po wschodniej stronie – bezimienna ręka wskazała w prawo, ale nikt na nią nie spojrzał nawet. Wszyscy milczeliśmy, spoglądając na wybrzuszenia chodnika. Wiedzieliśmy, że ono pokazuje, iż lada dzień zawali się i ta kamienica, o którą właśnie się opierałam. Ale my nie mogliśmy zostawić tego miejsca, które mimo pustych przestrzeni pod sklepieniem ziemi, nie było w naszym mniemaniu groźne.
Często myślałam o tym, co dzieje się pod ruinami, odnosząc to do każdego z nas. To my byliśmy tą częścią miasta: każdy z nas był niszczejącą kamienicą, pod którą w danym momencie zawala się ziemia – pusta wyrwa pod glebą. Nikt nie wie skąd się wzięły, ale każdy wie co zwiastują. I tak jak my niczego nie potrafimy zrobić – czekamy na wchłonięcie nas przez otchłań miejskiego cmentarzyska – tak i kamieniczki cicho płakały w naszych głowach, bezsilnie opadając cegłami ku dołowi. Aż przychodziła TA noc, TA chwila, TEN moment. I budynek z trzaskiem walił się, znikając bezpowrotnie pod ziemią. Samotny, bezsilny, krzyczący i próbujący złapać się bruku miasta ostatnimi chwytami kurzu.
Następnego dnia znowu szliśmy – marsz zniszczonych twarzy bez imion. I oto nasza brama została zasłonięta zimnym, stalowym potworem – blachą bez uczuć i duszy. Kontrapunkt dla pięknej jesieni, która pastelą okazała i mury, i lasek z nimi graniczący. Zabrali nam tam wejść, a my, wygrywając na wpół opóźnionymi butelkami, pokonywaliśmy blaszanego strażnika, kiedy ten żywy przysypiał lub zapominał o swej funkcji. Mozolnie wdrapaliśmy się na przesłonę stali i prawie bezwładnie opadając na nierówne chodniki, unosiliśmy wódkę do góry, by tylko butelki nie poległy na cmantarzu naszych wspomnień o życiu, w naszym mniemaniu, pięknym. Tego dnia siedzieliśmy na ruinach długo, do ciemnej nocy. Pojedyncze latarnie, które jeszcze świeciły się gdzieniegdzie, źółtawym cieniem tańczyły na naszych zmęczonych twarzach. Z przemyśleń bliżej nieokreślonych, wyrwał mnie przepity głos, wydobywający się z gardła jednego z nas:
– I wtedy myślałem, miałem wrażenie, że i ja spadam w tę przepaść bezkresną. Ja z tym miastem upadamy na samo dno. – Dźwięczało w moich uszach. Oczy zaś widziały, siedzącą na załamanym chodniku, postać, która odchylając się powoli do tyłu, mówiła te słowa. Pomyślałam w pierwszym odruchu, że ta ziemia pod nim zapada się, a on ze słowami na ustach umrze wraz z kolejną częścią naszej przystani. Zrozumiałam, że on nie ginie nagle, teraz, ale powoli. Jak my wszyscy. Strach jednak został we mnie. Bała się o niego i o nas. O to miasto, które umierało razem z naszymi ciałami, duszą waleczną nie dając nam spokoju i snu.
Niszczyliśmy się tam regularnie, umęczaliśmy wątroby i płuca. Byliśmy częścią integralną niszczejących budynków. One były naszymi sercami, bijącymi równo w momencie zawalenia. Wszyscy czuliśmy tym samym sercem, myśleliśmy tą samą zmęczoną głową, oddychaliśmy jednymi ustami. I nadszedł dzień zagłady naszych dusz, zawał serc. Koniec końców. Przyszliśmy, ale wielkie potwory pożerały, wydrążając tym samym nasze ciała, przystań wspomnień. Widziałam jak kurz okalał starą kamienicę, a ona krzyczała, błagając.

NIE! PRZESTAŃCIE! ZOSTAWCIE!

I jej głos zamilkł. Moje gardło ścisnął żal. Po co być w tym mieście, skoro ono nie jest już nami?
– Jazda stąd, żałosne mary ludzi! Budowa zamknięta!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
milord_p · dnia 05.12.2012 09:12 · Czytań: 454 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Wasinka dnia 06.12.2012 22:17
Udało Ci się stworzyć tutaj atmosferę adekwatną do treści. Zatem klimat jest. Duszny, smętny, rezygnacją i niepokojem podwiany.
Przy okazji metafora owych ruin całkiem zgrabnie podsunięta.

Warto dopracować; przecinki obłaskawić na przykład. Zdarza się, ze mieszasz czasy w narracji, ale rzadko. I takie cosiki, jak np. I co teraz? – Zapytały załamane dłonie "zapytały małą literą.

Pozdrawiam księżycowo.
milord_p dnia 08.12.2012 00:19
Dziękuję za słowa krytyki i pochwały jednocześnie.
Chciałam właśnie wystylizować to opowiadanie na dość chaotyczne, stąd pomieszanie czasów. Muszę nad tym jeszcze popracować :) Co do tego "zapytała", to są różne szkoły, że tak powiem. Ale, oczywiście, zwrócę na to uwagę.
Dziękuję :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty