paskuda 3.0 (jeszcze trochę was pomęczę) - vilanne
Proza » Obyczajowe » paskuda 3.0 (jeszcze trochę was pomęczę)
A A A
Od autora: Dalsza część. Uwagi poproszę wszelkie.

Postacie przychodzą od czasu do czasu, ale nie jest to nic osobistego. Ja po prostu mam potrzeby. Nie wchodzą nawet w kontakt z firankami, bo za daleko jest do wymarzonego pokoju. Zostają na dole. Od czasu do czasu, chociaż nie czuć wtedy ani smaku, ani zapachu. Nawet kiedy idziemy do filharmonii albo na film, nie docieram, ani do mnie nie dociera. Zamykam oczy i kąsam. Nic nie dostaję i nic nie daję z siebie. Chociaż to było już chyba z miliard razy, wciąż łudzę się, że nagle ktoś zdejmie ze mnie to złączone z ciałem wdzianko obojętności. Nikomu jednak na tym nie zależy, a mi jest przecież obojętnie. Mi jest przecież wszystko jedno. Ale najbardziej chciałabym poczuć, a jak już bym poczuła, żeby to było poczucie bezpieczeństwa.
Jaśko też czasem przychodzi. On właśnie jest najbardziej pomysłowy. On by chciał mnie otulać bezpieczeństwem jak bawełną. Tylko dotąd jeszcze nie zauważył jak bardzo jest mi nijak, jak bardzo o nic nie dbam. Wysyłam nieme sygnały, ale on nie rozumie tych słów. Tylko je pożera. On jest za ścianą, za przezroczystą szybką. Nie czyta z ruchu warg. I już mi nawet nie jest żal, że do reszty zbaraniał. Już nawet nie mam poczucia winy, że go wpakowałam w kontakt ze mną. Myślę sobie, że skoro jest taki półinteligent, to mu się należało. Najważniejsze, żebym ja kiedyś potrafiła wyjść. Przestać być cholernym eksponatem, co się ciągle uśmiecha. Jestem zmęczona. Jaśko przynosi czekoladki, kwiatki. Jaśko zabiera na wystawę. Jaśko nie zauważa, że jest tylko jednym z „od czasu do czasu”. Jakoś tego nie widzi. Jakoś nie widzi wielu rzeczy. A może on też, za przeproszeniem, ma pewne sprawy gdzieś? Ja mam wszystkie. Tylko Hawrana nie mam gdzieś. Jego nie ma nigdzie. Piszę więc w myślach listy z beznadziejną nadzieją, że złapie telepatycznie sygnał.


Hawran! Hawranku.

Szukałam Cię. Zwlokłam się z łóżka o nienormalnej porze i pobiegłam na przystanek, z którego zwykłeś odjeżdżać do pracy. Dopiero kiedy tak stałam i zrobiło się zimno na ciele, dotarło do mnie, że jestem w piżamie i kapciach. Wiele razy zdarzało mi się zrobić coś głupiego, ale tego jeszcze nie miałam przyjemności. Rozejrzałam się z utęsknieniem za widokiem Twojej twarzy. Znowu musiałam obejść się samą pamięcią. Gdzie zniknąłeś?
Przyglądały mi się dwa czarne, rozkraczone (w sensie, że wydawały z siebie takie: kra, kra) ptaki. Gawrony. Po chwili odwróciły się i zaczęły szukać dookoła siebie, jakby chciały mi pomóc. Doleciały do nich kolejne, tak zwane posiłki. Ale nawet ich pomoc na nic mi się zdała. Tylko jeszcze bardziej zapragnęłam, żebyś wrócił. O ile bardziej jeszcze można.

Od kiedy Cię nie ma, - Od kiedy? - obijam się o meble i robię się sina. Nie mogę złapać równowagi. Dawniej prowadziłeś mnie za rękę. A teraz odczuwam brak tej ręki, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało. Bo Twoja ręka była wielofunkcyjna. I była nadliczbowa. Ja sobie nie radzę sama. Rozumiesz, prawda?

Też byś mógł łaskawie mnie poszukać. Dlaczego w dzisiejszych czasach to Kopciuch musi gonić księcia? I jak niby ma gonić? Zgubiłeś bucik? Siedzisz w tej swojej ciupie i nic nie widzisz. Że dzwoniłam, że wystawałam pod klatką, itd.

Przepraszam, Haw. Może powinnam była uczynić to już dawno temu.

Gocha (do niedawna Klementynka)


***

Kanaliki łzowe uparły się, żeby demonstrować, że nadal mają dostateczny zasób i coś produkują. Nawadniają wyschniętą maskę twarzy, zaczerwieniają oczy. W sumie jest to rzecz ciesząca, bo świadczy o jakiejś jeszcze czułości ukrytej głęboko a uaktywnionej niemal nadludzką siłą. Wciąż nie wiem, czy roztkliwiam się tak bardzo nad sobą, czy nad tym, że nie ma powrotu? Właściwie to może nawet bez znaczenia.
Gawrony siedziały mi na ziemi pod oknem, więc wpadłam na genialny pomysł, żeby sobie wziąć jednego. Nawet nie musiałam go specjalnie przekonywać, bo pomyślał chwilkę i wfrunął do środka. Razem schowaliśmy się w pokoju wymarzonym. Czuję się teraz lepiej. Jakbym siedziała tu z Hawrankiem. Trochę się jednak dziwię, kiedy gawronisko wyciąga ku mnie z dzioba kopertę i przygląda się, oczekując na to, co powiem. Wymieniamy spojrzenia pełne napięcia aż w końcu decyduję się rozerwać małą paczuszkę. Ze środka wyłania się wyschnięty kształt ćmy. Ćma we własnej wyschniętej postaci. Ptaszek nie wydaje się ani odrobinę zdziwiony, ani też nie ma chęci się ćmą pożywiać. Przygląda się tylko mojej reakcji. Ja natomiast jestem delikatnie mówiąc zszokowana. Coś mi to przypomina.


- Dlaczego tak lubisz ćmy? – zapytałam, właściwie nie oczekując odpowiedzi.
Hawran odzywał się tylko wtedy, gdy mu było wygodnie. Miało się wrażenie, że tylko wtedy cokolwiek do niego dociera. W innych wypadkach komunikacja była niemal niemożliwa. Teraz zakopał się w pościeli i wpatrzył w ciemny kształt na suficie.
Było to małe szarawe istnienie, które spokojnie odpoczywało w pobliżu nieużywanej w tym momencie żarówki. Może jeszcze czuć było od niej odrobinę ciepła. A może stworzonko przywykło po prostu do tego miejsca. Tak bardzo je przypominam - pomyślałam, sadowiąc się na łóżku obok mojego towarzysza, jak go zwykłam w tamtych czasach po cichu nazywać.
Mimo przez cały czas otwartych oczu, wyglądał jakby spał. Leżał niby owad, torujący sobie dopiero drogę do wyjścia z kokonu. Już niedługo się oswobodzę – zdawały się mówić jego nieruchome ślepia. Kiedy od czasu do czasu przez okno wpadała jakaś zawieruszona smużka światła, lśniły jak dwie szklane kule, z których czyta się przyszłość. Skierowane na ćmę, jednocześnie obserwowały coś odległego. Coś, czego nie było w tym pokoju. Coś, co istniało tylko dla Hawrana.
Taka sytuacja powtarzała się co wieczór. Początkowo nie mogłam się przyzwyczaić. W końcu jednak uznałam, że każdy ma jakieś dziwactwa i widocznie to jest właśnie jedno z tych, które on przejawia. Gdy zapadał zmrok nieodmiennie kładł się w swoim kokonie, i sprawiał wrażenie jakby wysiadł mu procesor. Tracił z oczu cały Boży świat. Ta wewnętrzna alienacja trwała zazwyczaj godzinę, dwie, po czym nagle podnosił się, gramolił ze stert wymiętoszonej pościeli i przemawiał zdaniem zupełnie wyrwanym z kontekstu. Przynajmniej tak przedstawiało się to z mojego punktu widzenia.
- Zgubiłem guzik. - powiedział i ziewając, przetarł oczy.
- Dobrze. Jutro pomyślimy o zapasowym. Chodź, napijmy się.
Mężczyzna bez słowa sięgnął po stojący na komodzie kieliszek, który jakby tylko czekał na tę chwilę, gdy ktoś go napełni. Polało się burgundowe wino, rozlewając w organizmach ciepło. Zaszeleściło cicho wypowiadanymi słowami. Zaszamotało w objęciach.
- Za niezmienność - wzniosłam toast, może coś przeczuwając.
W odpowiedzi uścisnął mnie tak, jak chyba jeszcze nigdy. Zamilkliśmy jednym językiem. W oddali słychać było krakanie, kiedy Hawrana przeszedł dreszcz. Chwilę później ruszały się też firanki. Ciągle te firanki.

Rano jak zwykle porą jesienną nie obudziły nas trele ptaków, ale oschły budzik. Pogrążona jeszcze w krainie snów, na wpół świadomie przerzucałam sobie w myślach obrazy. Kroki na klatce schodowej, skrzypnięcie drzwi otwieranych siłą przeciągu i trzepot małych skrzydełek. Ćma. Coraz większa i większa. Coraz bliżej. Rosła i rosła. Gwałtownie zerwałam się z łóżka, czując, że jak zaraz nie otworzę oczu, wydarzy się coś nieprzyjemnego. W kuchni parzyła się kawa i czekały gotowe do spożycia kanapki. Hawrana już nie było. Na stole znalazłam kartkę:
Koniecznie kup dzisiaj ten guzik, proszę. I zachowaj szczególną ostrożność. Nie wypuszczaj ćmy! Pod żadnym pozorem. Kiedyś Ci to wyjaśnię.
Poza wieczorno-nocnymi seansami z owadem, nigdy nie bywał aż tak tajemniczy. Nic z tego nie rozumiałam.


Dziś też wylegiwałam się w łóżku i wylegiwałam, kiedy ktoś zastukał do drzwi. Właściwie należałoby chyba powiedzieć, że załomotał, bo to nie było jakieś tam sobie ciche pukanie, ale prawdziwe łubudu. Miałam zamiar spać dalej, ale walenie powtarzało się, a nawet zdawało się narastać. Zaspana zerknęłam przez judasza, a tam jakaś znajoma twarz. Zajęło mi kilka sekund nim pojęłam, że to jest przecież Tomasz. Tomasz z powtarzającego się snu.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
vilanne · dnia 18.12.2012 20:33 · Czytań: 628 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 6
Komentarze
Krystyna Habrat dnia 20.12.2012 11:00 Ocena: Świetne!
Wiesz, ten tekst bardzo mi się podoba, ale wymyka się moim umiejętnościom komentowania. A to znaczy, że jest niezwykły, oryginalny i trudno go wpasować w utarte regułki. O to chodzi w literaturze, żeby tworzyć rzeczy inne niż dotąd.
Podobają mi się użyte tu motywy - metafory z dziwnych snów: owa bardzo znacząca ćma, rozkraczone wrony i "wdzianko obojętności" a właściwie cały pierwszy akapit obrazujący stan wyalienowania lub coś więcej (autor nie musi dopasowywać się ściśle do kategorii naukowych, a ma prawo tworzyć nowe). Gdybym była krytykiem doszukiwałabym się pokrewieństw z Schultzem czy Kafką, ale nie jestem, więci powiem tylko: tobie takie pokrewieństwa niepotrzebne, bo musisz tworzyć swoje szlaki i jesteś na dobrej drodze.
vilanne dnia 20.12.2012 14:06
Dziękuję. Tylko jeszcze czuję, że brak mi w tym pisaniu pewności. I nie do końca wiem dokąd zmierzam :) Ale to się może pojawi z czasem. Wesołych Świąt!
mike17 dnia 23.12.2012 16:09 Ocena: Bardzo dobre
Co udało mi się wychwycić z interpunkcji:

Cytat:
Nawet kiedy

nawet, kiedy...

Cytat:
idzi­e­my do fi­l­ha­r­mo­nii albo na film,

idziemy do filharmonii, albo na film

Cytat:
Tylko dotąd je­sz­cze nie zauważył jak ba­r­dzo jest mi nijak

tylko dotąd jeszcze nie zauważył, jak bardzo jest mi nijak

Cytat:
Do­pi­e­ro kiedy tak stałam

dopiero, kiedy tak stałam

Cytat:
Od kiedy Cię nie ma, - Od ki­e­dy?

bez przecinka

Cytat:
ukry­tej głęboko a ua­k­ty­w­ni­o­nej

ukrytej głęboko, a uaktywnionej

Cytat:
Wy­mie­ni­a­my spo­j­rze­nia pełne napięcia aż [/q
uote]
wymieniamy spojrzenia pełne napięcia, aż...

[quote]- Zgubiłem guzik.

bez kropki


Dobry, wyrazisty, aczkolwiek dość odrealniony i nieco oniryczny tekst.
Przenika go nieokreślona magia i niezwykłość, coś jakby z pogranicza jawy i snu, gdzie rozmywają się kontury i wszystko, co realne, zamazuje się we mgle.
Takie jest to pisanie - daje pole dla wyobraźni, można bez trudu wniknąć w ten świat i stworzyć sobie jego obraz.
Element niezwykłości przenika całość.
Narracja spokojna, niewymuszona, naturalna, jakby opowiadało się wczorajszy sen.
Sporo tu metafizyki, takiej przystępnej i zrozumiałej.
Obraz, który malujesz, jest ciągiem wizji, ciekawie ze sobą połączonych, tonących w oparach surrealnych soków.

Dobre to pisanie.
Oryginalne.
Bardzo obrazowe i plastyczne.
Działające na wyobraźnię i nieco w tym wszystkim sentymentalne.
Treściwe i skondensowane.
Pomimo, że sporo magii, wszystko ujęte jest w pewne logiczne ramy.
vilanne dnia 25.12.2012 22:07
Dziękuję za konkretny komentarz :) Pozdrawiam serdecznie.
Wasinka dnia 30.12.2012 20:14
Jestem mocno spóźniona, ale czas nie leniuchuje, niestety...

Czytam wciąż z zaciekawieniem i będę nadal, bo zakończyłaś w odpowiednim momencie, żeby chcieć wciskać się w ów świat dalej. A świat to dobrze skonstruowany, efektywny - że tak to ujmę. Tworzy wokół siebie i w sobie klimat, który jest atutem tekstu. Obrazki wychodzące ze wspomnień, głowy, serca bohaterki układają się w schody, po których wchodzimy bez mrugnięcia okiem, bo chcemy poznać przyszłość. Z zakrętami, odnogami przeszłości i teraźniejszości. Skojarzenia słów masz interesujące, pasujące do atmosfery (którą w sumie przecież też tworzą - a więc kółko się zamyka).
Widzę, że zaprzestałaś tutaj borykania się z szykiem, który przybrał raczej naturalny wyraz, choć zdarza się czasem mały przeskok. Czy będziesz chciała wykorzystać pomysł z poprzednich części (mówię wciąż o szyku), pewnie będziesz się namyślać; trzeba się nieco natrudzić, by połączyć oba (szyki), by wspólnie płynęły. Nie twierdzę, że cokolwiek mi tu przeszkadza, napomykam tylko w kontekście dopasowania do fragmentu pierwszego i drugiego.

A teraz małe techniczne uwagi (chyba sprzed uwag mike'a, bo dawno już sobie skopiowałam tekst na pulpit, by pamiętać).

Od czasu do czasu, chociaż nie czuć wtedy ani smaku, ani zapachu. Nawet kiedy idziemy do filharmonii albo na film, nie docieram, ani do mnie nie dociera. – nie jestem pewna co do celowego użycia trzeciego „ani” (ponadto niepotrzebny tu przecinek: nie docieram, ani do mnie)

Chociaż to było już chyba z miliard razy, wciąż łudzę się, że nagle ktoś zdejmie ze mnie to złączone z ciałem wdzianko obojętności. – może lepiej „Chociaż tak było już” (tym bardziej że zaraz też „to” się powtarza – „to złączone”)

a mi jest przecież obojętnie. Mi jest przecież wszystko jedno. – a mnie jest; Mnie jest

Tylko dotąd jeszcze nie zauważył(,) jak bardzo jest mi nijak,

A może on też, za przeproszeniem, ma pewne sprawy gdzieś? – chyba niecelowy rym: też/gdzieś

Hawranku. – może zamiast kropki przecinek i dalej małą literą (szukałam Cię.)

Od kiedy Cię nie ma, - Od kiedy? - obijam się - Od kiedy Cię nie ma - od kiedy? - obijam się (i prócz tego zastanawiam się, czy może dodać coś w stylu – no właśnie, od kiedy? – )

wystawałam pod klatką, itd. – bez przecinka

Kanaliki łzowe uparły się, żeby demonstrować, że nadal mają – może zastąpić „żeby” – by, bo wówczas nie nakłada się na siebie że – żeby/że

czułości ukrytej głęboko(,) a uaktywnionej niemal nadludzką siłą.

pełne napięcia(,) aż w końcu decyduję się rozerwać małą paczuszkę.

Ja natomiast jestem(,) delikatnie mówiąc(,) zszokowana.

Może jeszcze czuć było od niej odrobinę ciepła. A może stworzonko przywykło po prostu do tego miejsca. Tak bardzo je przypominam – można mieć wątpliwości, czy przypomina stworzonko, czy miejsce…

Mimo przez cały czas otwartych oczu, wyglądał jakby spał. – przecinek w innym miejscu: Mimo przez cały czas otwartych oczu wyglądał, jakby spał. I postawiłabym tutaj raczej na zwyczajny szyk: Mimo otwartych przez cały czas oczu wyglądał, jakby spał

Kiedy od czasu do czasu przez okno wpadała jakaś zawieruszona smużka światła, lśniły jak dwie szklane kule, z których czyta się przyszłość. – może ładniej bez „jakaś”? Ogólnie mi lepiej wtedy brzmi, ale jak dochodzi jeszcze „jak”, nakładają się „jaki” (jakaś/jak), i to też mnie do wersji bez „jakaś” przekonuje

Skierowane na ćmę, jednocześnie obserwowały coś odległego. Coś, czego nie było w tym pokoju. Coś, co istniało tylko dla Hawrana.

Gdy zapadał zmrok(,) nieodmiennie kładł się w swoim kokonie,(tutaj przecinek zbędny) i sprawiał wrażenie(,) jakby wysiadł mu procesor.

- Zgubiłem guzik. - powiedział i ziewając, przetarł oczy. – bez kropki po guziku. I jeszcze pomyślałam, że dobrze by było dodać np. „tym razem” (powiedział tym razem), bo wcześniej piszesz o powtarzalności sytuacji i jakoś wyskakuje z płynności samo „powiedział”.

który jakby tylko czekał na tę chwilę, gdy ktoś go napełni. – wyrzuciłabym „tę”

Chwilę później ruszały się też firanki. Ciągle te firanki. – subiektywnie: wydaje mi się niepotrzebne dodanie: Ciągle te firanki. Czytelnik czuje te firanki właśnie w takich napomknieniach (że się ruszały itp.), bez narratorskiego uświadamiania, ze znowu o nich mowa.

Rano jak zwykle porą jesienną nie obudziły nas – dałabym przecinki: Rano, jak zwykle porą jesienną, nie obudziły nas

Poza wieczorno-nocnymi seansami z owadem, nigdy nie bywał aż tak tajemniczy. – bez przecinka

Zaspana(,) zerknęłam przez judasza, a tam jakaś znajoma twarz.

Zajęło mi kilka sekund(,) nim pojęłam, że to jest przecież Tomasz.



Masz swój styl.
Który lubię.


Pozdrawiam z księżycowym błyskiem.
vilanne dnia 03.01.2013 23:21
Dziękuję, Wasinko, za praktyczne uwagi. W wolnej chwili wcielę je w życie (albo raczej w tekst :D).

Szczęśliwego roku tego życzę i ciepłe pozdrowienie przesyłam!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty