Pokerek - Warncholio
Proza » Humoreska » Pokerek
A A A
Od autora: krzywe spojrzenie na świat

Życie jest piękne! Tak czułem się nad ranem wracając do domu z nocnego hazardu z prawie nieumeblowanego mieszkania Zenka. Zenek wynajmował to mieszkanie w poniemieckiej kamienicy wybudowanej w 1912 r. Mieszkanie było szerokie... i wysokie na trzy metry i dwadzieścia centymetrów. Składało się z dwóch pokoi, łazienki i kuchni. Wszędzie parkiet dębowy w bardzo dobrym stanie. Nawet w łazience przy muszli parkiet nie był zły, co więcej, trzymał się dobrze, tylko jedna klepka z lewej strony nieco zbutwiała. Można śmiało powiedzieć „ całkiem niezłe M3 o powierzchni 155 m kw”. Rozpoczęliśmy bridżem na małe pieniądze. Bridge szybko nas znudził, a po za tym do naszej czwórki dołączyli Krzysiu Z. i Janina S. Stało się to w czasie, gdy odchodziłem od okrągłego, drewnianego stołu ręcznie wyheblowanego o średnicy dwa dwanaście, kolorowanego na ciemny brąz – wiem to, bo Zenek lubił powtarzać „ dwa dwanaście ciemnego brązu z epoki prawdziwego von Bismarcka”. Przywitałem się z kamienną twarzą z Krzysztofem i Janinką. Oni wiedzieli dlaczego tak z nimi się przywitałem! I wyszedłem na balkon odetchnąć powietrzem. U Zenka wszyscy mogą palić cokolwiek. Ci co nie palą nie przychodzą do Zenka lub wytrzymują dym. Z góry popatrzyłem na rejonowy posterunek policji, oddział banku wbkbzk, kiosk, salon ślubnych sukien, drogę dojazdową do „ gwareckiej hali”. Zajarałem cygaretkę, lecz kątem oka obserwowałem gdzie usiądzie Krzysiu, ... i Janina. Usiedli na dobrych miejscach. Dobrych, czyli nieszczęśliwych, feralnych, a Janina po mojej prawej stronie. Swoje miejsce odchodząc na cygaretkę zaznaczyłem kredą krzyżykiem. Wszyscy wiedzieli, że krzyżyk na krześle oznacza rezerwację. Przeszliśmy na pokera. Pierwsze rozdanie wygrałem dwoma parami opartych na królach.
Życie jest piękne! Przez cztery kilometry dzielące mój domek na peryferiach od mieszkania Zenka raczyłem się muzyką z MP3. Przy Muse przypomniałem sobie wszystkie swoje najlepsze zagrania w brydżu. Wygraliśmy dwa robry w parze z Zenkiem. „ Świetnie zalicytowałem trzy piki, po pierwszym pasie, a dwójka karo jako wist zaskoczyła wszystkich!” – myślałem. Muza Coldplay przypomniała mi przybycie Krzysztofa Z. i Janiny S. Nikt ich się nie spodziewał. Zenek skrzywił się, ja wyszedłem na cygaretkę, Hrabianka spojrzała w górę, Heniek zaczął grzebać w kieszeniach spodni, a Zenek na chwilę zwalił się tyłkiem na moje krzesło.

Ach to życie! – pomyślałem w połowie drogi. Kilka świetnych decyzji podjąłem w pokerku... Szczęście też mnie nie odpuszczało przy sześciu kościach w rozszerzonym zapisie pokerowym – przyznałem to przed samym sobą przełączając playera na Adele w hicie ze Skyfall. Poczułem się komfortowo po zaliczeniu Generała z Ręki, którego zapisałem w drugiej rubryce. To Zenek zaproponował przejście na kości. Uzgodniliśmy warunki na dziesięć złotych od punktu w rozliczeniu każdy do każdego. Wygrałem jedną turę, a w drugiej byłem drugi za Zenkim. Adele przypomniała mi najnowszego Bonda. Dlaczego zbuntowany agent wydostał się z tej klatki – celi? Rozumiałem, że sygnałem z komputera można uaktywnić instalację gazową, tak aby wybuchła centrala MI6, ale jak mógł otworzyć sobie drzwi celi bez komputera. No! Nawet jakby go wcześniej zaprogramował to zwykła kłódka, taka jaka przy moim rowerze powinna go powstrzymać. No! Nie uwierzę, że sygnał z komputera zastąpić może zardzewiały kluczyk.
Życie mimo wszystko jest piękne. W tę noc zwycięzcami byli tylko Zenek i Ja! Oskubaliśmy Krzysztofa i Janinkę. Krzysztofa Zadziora pewnie to nie zabolało, gdyż był wpływowym biznesmenem na lokalnym rynku utylizacji odpadów, ale jak wychodziłem od Zenka o trzeciej trzynaście nad ranem to zobaczyłem Janinkę poprawiającą sobie palcem wskazującym wyczernione, zawilgotniałe rzęsy. Trochę żalu poczułem, że ją ograłem. Co Janina Siarkowska powie mężowi po przyjściu do domu? A co to mnie obchodzi? Jednak to pytanie mnie drążyło. Przecież jej firma pogrzebowa odczuwała recesję. Od kilku lat na rynku był zastój. Żadnych modnych trendów.
Wchodząc na ulicę parkową brzmiał mi w uszach Lao Che. Wokal zachwycał się niebem, ale dośpiewywał „ myślałem, że tu będzie inaczej, a jest do dupy raczej”. Nie chciałem sobie psuć poranku, więc na wysokości hasioka rodziny Mickiewiczów przełączyłem empetrójkę na następny hit, zacharkałem i zaplułem. Zaśpiewał Felicjan Andrzejczak z Budki Suflera – „ Z autobusem Arabów zdradziła go” – usłyszałem. Jak wyglądał ten autobus? Co sobie myślał ostatni w kolejce Arab? Poraziła mnie ta moja wewnętrzna uwaga o Arabie. Co więcej. Wszystkich Arabów zacząłem od tej chwili lepiej rozumieć. Taki imperatyw w imieniu ekumenizacji religii i narodów. Rzeczona Polka z autobusu też pewnie nie wyglądała najlepiej!
Wreszcie o piątej z minutami dotarłem do domku. Jak to dobrze być w domu! Zapomniałem o psie, moim kochanym Kasim – znacie go z innych moich opowiadań.
Obowiązek to obowiązek. Otworzyłem mu drzwi od tarasu. Wyszedł na zewnątrz i skorzystał. Powrócił do moich nóg jakby czegoś jeszcze chciał. Odkroiłem mu kawał śląskiej kiełbasy. Zjadł i znowu przywarł. Musiałem z nim porozmawiać. Tego domagał się. Miał takie zapatrzone we mnie oczy, gdy merdał ogonkiem! Wiedziałem czego chce. Pomimo pory nie mogłem mu odmówić. Musiałem zdobyć się na opowieść o Big Kasim zanim położę się spać - światle uznałem. I zacząłem opowieść.
- Wiem, że przyśnił ci się „ Big Kasi”, ogromny.
Mój pies skulił się wyczekująco i zamruczał.
- Big Kasi był wielki! Jak ty, tylko jeszcze większy! Gdy zadzierał nogę, aby wysikać się to podlewał czubek świerka! Jak robił kupę to przykrywał świerk zrobioną kupą.
Caessillius nie pojął w pełni tych słów, ale był skoncentrowany co wyraził bezzasadnym oblizaniem mojej łydki. Tak niby bez przyczyny podniósł wzrok, uszy, sierść i zawarczał.
- Big Kasi, któremu ludzie z Nowego Chechła dali miano „ Zgryzol” chodził po Świerklańcu jakby bez celu. A tu zadrze nogę, a tu strąci trzydziestoletnie drzewko, a tu zajrzy w okno... – opowiadałem mu z gestykulacją rąk i znaczącymi spojrzeniami.
- umhmn, ach! Łuuuu... i łapką mnie zaczepiał... – teraz mnie zrozumiał.
-Moim zdaniem szukał miłości..
- Zgryzol potrafił wychłeptać pół Jeziora!
- Tak, tak...Zgyzol był dobrym psem. Sikał na choinki... Przypadkowo zagarniał ogonem plebanie, posterunki policji, jednostki administracyjne i płoty, ale nikt nie miał mu tego za złe. Był wielki. Między Orzechem, a Chechłem nie było większego psa. Jak brał w zęby brzózkę, to zamiatał nią w zabawie inny drzewostan!
Caessillius udał głupiego, jakby nie chciał przyznać się do Zgryzola, ale po dobrze udawanym mruganiu brwi, zrozumiałem, że chce dalej słuchać, tym bardziej, że powrócił do zasadniczego skupienia na przednich łapach i wlepionymi czarnymi oczami w moje usta dawał mi znaki.
- Jak Zgryzol wąchał to wciągał dym razem z kominem, jak Zgryzol oddawał resztki sików to po tym akcie wyrastały w lesie kurki na dwa metry wysokie. Borowiki na cztery metry, a opieńki na sześć czterdzieści pięć i pięć centymetrów!
UUUhuuu!!! ...Hauu. ! – Kasi dosłownie zatańczył.
– tak mówili miejscowi.
- Ludzie chodzili na grzybobranie z siekierami. Jedną zielonką można było wyposażyć zupę grzybową dla całej kompanii wojska zmechanizowanego lub desantowo-spadochronowego. Zgryzol zyskał sławę. Lecz narobił szkód. Odszedł..., gdy pojawiły się Wojska Pancerne i Rakietowe, Policja wraz ze Strażą Miejską. Do dzisiaj miejscowi wspominają Zgryzola jako Wielkiego Psa... Wszyscy go karmili, głaskali, a nawet modlili się do niego w świętym celu rysując w powietrzu znak krzyża – taka sekta, wiesz – ale nikt nie obronił go przed wiązkami cząstek wielkiej energii, odkrył to spektroskop. W ten dzień na ulicach kwartału Nakło- Chechło- Orzech- Świerklaniec było pusto na ulicach. Tylko rozrzucone kwiaty miażdżyły koła profanów z innych miast. Psy łkały.
Kasi też zawył.
Ja padłem na łóżko.
Zastanawiacie się się jaki jest związek między pokerem i psem. Odpowiem Wam szczerze – taki związek nie istnieje.

To dlaczego ten tekst nazwałem pierwszą częścią?
---------------------------------------------------------------------------------------------------
- Policja – powiedziała policjantka.
- Policja?
- Proszę otworzyć – powiedział policjant.
- A po co... w jakiej sprawie?
- Morderstwa.
- To chyba pomyłka...
- Panie Witoldzie niech pan nie utrudnia swojej sytuacji - usłyszałem od policjantki.
Parę razy chciałem zabić, ale morderstwa nigdy nie popełniłem – przeleciało mi przez szare komórki. Może o czymś zapomniałem? Czy nie piję zbyt dużo kawy arabiki?
- Zaraz otworzę tylko zapodział mnie się kluczyk. Taki ... – trzymałem rękę przy klawiszu – zardzewiały... – niby zastanawiałem się, żeby zyskać na czasie – jak od roweru... – dopowiedziałem.
- Panie Witoldzie...
Jak to usłyszałem, to mój palec sam z siebie nacisnął zdalny klawisz od furtki.
Jakiś taki wysztywniony posadziłem policjantów przy stole.
- Nazywam się Komisarz Wykwit z Warszawy – powiedziała do mnie ruda, ale całkiem niezła... - ..., a to jest aspirant Florian Gwarek z terenu, z Jaworzna. Co ma pan do powiedzenia?
- Może herbatki?
- Panie. Niech pan zachowa powagę – powiedział Florian.
- A ja chętnie – powiedziała ruda.
Czas przyspieszył, gdy nastawiałem wodę w czajniku elektrycznym, który otrzymałem na prezent ślubny sto lat temu od nieznajomego z rodziny. Kamień w czajniku miał dwa centy grubości, i to przez to wlało mi otuchę w serce – pomyślałem, że może się w końcu zepsuje, spali, zwęgli, spirala zagotuje się razem z wodą..., ale nic takiego nie nastąpiło..., więc powiedziałem „ Komu woda?”.
- Dla mnie. Herbatkę owocową poproszę – powiedziała ruda głaszcząc mojego psa po łbie, który położył go na jej kolana i patrzył na nią jak na mnie! Tego było już za dużo!
- A co sprowadza policję?
- A co pan taki nieuprzejmy panie Witku? – zapytała.
- Ja?
- Zna pan Zenona Rodzynka? – wychylił się aspirant.
- Ja?
- Zenon Rodzynek. Znany szuler i oszust, którego mamy na oku z rejonowej... – to powiedziała ruda w kierunku zakochanych oczu mojego psa!
- Rodzynka? Pierwsze słyszę!
- To co robiłeś pan na jego balkonie w dniu Świętego Mikołaja! – aspirant poczerwieniał.
- Jakiego Mikołaja Panie Aspirancie?!
Panna Anna Wykwit Komisarz Warszawski wstała, wygładziła spódniczkę na biodrach i wyciągnęła z aktówki zdjęcie. Sfotografowany w podczerwieni od dołu wyglądałem jak milczenie owiec. Dziurki od nosa zyskały na znaczeniu. Ujęcie koncentrowało się na mojej prawej ręce poprawiającej coś w spodniach, potężnym dymie z cygaretki, który po części z parą wodną wydobywającą się z gardła i ust zasłonił cała moją twarz od nosa w górę i pół nieba, na którym bladym światłem dawał o sobie znać księżyc. Rękę schowałem w spodnie z powodu mrozu, ale nikogo to nie przekona, w myśl zasady, że prawie wyglądałem jak wilk onanizujący się nocą, a prawie robi wielką różnicę.
- I co powiesz pan na to?
- To zdjęcie nie oddaje całej prawdy. – tak odpowiedziałem do pytającego się Floriana, bo poczułem w sobie przypływ mocy, pewności siebie i niechęci do aspiranta. Kontem oka zauważyłem szczery grymas w kształcie zanikającego uśmiechu panny Anny.
- A co pan powiesz na to?!
Aspirant wyciągnął z kieszeni na klacie kartkę papieru. Rozpostarł ją i przyłożył mi do oczu. To był schemat domu, mojego domku na peryferiach... Strzałki prowadziły do moich okien po przeskoczeniu płotu. Kartkę papieru zapełniał powiększony wydruk satelitarnego zdjęcia i niezrozumiałe inskrypcje napisane ręcznie. Nawet mój pies był widoczny jako obła plama podlewająca młody modrzew na ogródku.
- Panie Gwarek... – zwróciła się pani komisarz do aspiranta... To świadczy przeciwko panu, panie Witku... – to powiedziała do mnie – Czy zastawił pan dom u Zenona R.? Miał pan u niego długi?... – kontynuowała zawieszając głos. Znowu pogłaskała łeb mojego! psa, wyszarpnęła kartkę papieru z palców aspiranta zawieszonych w mniemym oczekiwaniu nad stołem.
- To jest plan pańskiego domu, litery wskazują na rękę nieboszczyka...
- Zamordowały widział cię ostatni żywego, panie! – zakrzyknął Florian.
Niby miałem w odwłoku co powiada Florian Gwarek, ale grunt zapalił mi się pod nogami po tych słowach. A może on nie jest taki głupi? Kto tu jest złym policjantem, a kto jest dobrą policjantką? Gdy o tym błyskawicznie myślałem, to wydarzyło się coś dotyczącego mojego, kochanego Cassiliusa z domu Czechrywa Dzikie Pola.

Zastanawiacie się jaki jest związek między policjantką, aspirantem, a psem. Odpowiem Wam szczerze – taki związek nie istnieje.
To dlaczego ten tekst nazwałem drugą częścią?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------




Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Warncholio · dnia 20.12.2012 16:16 · Czytań: 503 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 6
Komentarze
zajacanka dnia 20.12.2012 17:31
Mało śmieszne, jak na humoreskę, wg mnie, ale podoba mi się zawiły, żeby nie powiedzieć pokręcony sposób myślenia Twojego bohatera.

Masz problem z zapisem słowa brydż: raz przez "i", raz "y", raz z angielska, jakbyś nie mógł się zdecydować ;)

Gdzieś mignęło mi "mruganie brwiami". Jak to się robi? :)

I kątem oka, nie kontem...

Ogólnie mocno abstrakcyjne widzenie świata :)
Warncholio dnia 20.12.2012 19:55
Zajacarko,

Widzę, że obce Ci są rzeczywiste klimaty.

Twoja krosteczka na na prawej rączce mi się nie podoba.

Nie mam problemów z zapisaniem "mostu".

Konto to jest w banku...

Wejdź w świat to zobaczysz abstrakcję.

Dziękuję za pomoc.

Życzę Spokojnych Świąt.

W.
wykrot dnia 21.12.2012 01:39
Klimaty, klimatami, ale Twojemu tekstowi sporo brakuje. Po pierwsze - solidna praca korektorska.
Jak na tekst o niezbyt wielkiej objętości, zbyt dużo jest zwykłych błędów.
Cytat:
z no­c­nego haza­r­du z pra­wie nie­ume­blo­wa­n­ego mie­szka­nia Zenka

Cytat:
i wy­so­kie na trzy metry i dwa­dzieścia ce­n­ty­metrów.
Dwa "z" i dwa "i". Już na wstępie.
Resztę sam znajdziesz, jeśli to spokojnie przeczytasz.

Po drugie - pierwsza część, nierozdzielona akapitami, zlewa się i nie zachęca do czytania.

A część druga jest po prostu nierealna. Policjanci przychodzą na herbatkę? Bez przesady. To bez sensu. Od razu wiadomo, że cały tekst to pic na wodę, zamiast atmosfery grozy, bo niby jest jakieś morderstwo w tle, wychodzi z tego nawet nie groteska. Tylko kpina z czytelnika.
al-szamanka dnia 21.12.2012 20:02
Inni już skupili się na błędach, więc ja już nie będę.
Ale....
Naprawdę się ubawiłam :)
Tekst pełen pokrętnego humoru - bardzo taki właśnie lubię.
Dziękuję za świetną zabawę podczas czytania :)
Warncholio dnia 22.12.2012 19:11
Dla Pomagających,

Krytyki się nie boję, powiem więcej... chcę jej, oczekuję. W jakim celu? Ot, tak, żeby się pośmiać. Trochę wyluzujcie.

Wykrot.
To dla mnie zaszczyt, że mimo wszystko doczytałeś do drugiej części.
Jest jeszcze 3 część.

Pozdrawiam Was.
Elatha dnia 16.01.2013 12:20
Wreszcie i ja poznałam pokrętną historię pokerka, psa, policjantów i zbrodni w tle ;). Musiałam się wczytać dobrze w opowieść, ale i tak momentami bardzo motałeś. Podobało mi się mimo wszystko. Lubię pokerki, choć obecnie gramy w zawiłe rpg. A Jaworzno to tak przypadkiem tam wcisnąłeś? ;) Wiem, że niejedno w tym kraju jest, ale jakoś pomyślałam o swoim B). Idę do drugiej części pomarudzić :).
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty