Wor w Polszy - Andre
Proza » Obyczajowe » Wor w Polszy
A A A

Chwilę po tym, jak wyszliśmy z terminala na Okęciu, zdjął okulary przeciwsłoneczne, zadarł głowę do góry, rozejrzał się, poklepał mnie po plecach i powiedział: - Zrobimy tu porządek.

Przyleciał wtedy do nas po raz pierwszy, ale zachowywał się tak, jakby był u siebie, w Rosji. Kiedy szliśmy do samochodu, ludzie na jego widok spuszczali wzrok i próbowali przemknąć niezauważeni. Jest taki typ ludzi, przed którymi po prostu czuje się respekt. On był jednym z nich. Trzeba mu to przyznać.

Obrazu człowieka, z którym lepiej nie zadzierać, dopełniał wełniany garnitur i czarny krawat na białej koszuli, spod której wystawały wytatuowane dłonie. Nawet jak dla mnie, a trochę już w życiu widziałem, ten facet wyglądał obłędnie. Do tego elegancko przystrzyżony zarost, blizna na policzku i czarne okulary zasłaniające oczy. Istne szaleństwo. A mówimy przecież o początku lat dziewięćdziesiątych. Nikt się wtedy nie nosił w ten sposób. Widok takiego gościa, wysiadającego z moskiewskiego samolotu, musiał zwiastować nadejście czegoś naprawdę niedobrego.

Jak go odbierałem, to wiedziałem jedynie, że nazywa się Woronin i jest rosyjskim ważniakiem. Miałem go zawieźć najpierw do hotelu Victoria, a potem do nas, na Malczewskiego, na komisariat. Zanim wyjechałem, komendant powiedział tylko, żeby uważać, bo to major. Czyli z wojska, wykombinowałem, bo w ich milicji nie było takiego stopnia. Szef wyjaśnił jeszcze, że ten cały cyrk jest w ramach wymiany doświadczeń, że bratnia służba, że bardzo ważna, że wpływowa i żeby tę bratnią służbę przywieźć, zawieźć, nakarmić i wymasować, jak sobie zażyczy. No to dalej wolałem już nie pytać, tylko pojechałem na to lotnisko. Ale jak go zobaczyłem, to od razu poznałem, że on żaden major, tylko wor. Radziecki oficer nie dałby się tak wytatuować. To była robota błatnych, prosto z więziennej celi. Gość miał na dłoniach wydziergany cały swój parszywy życiorys.

Kiedyś rosyjscy reketierzy tatuowali sobie na piersiach wizerunek Lenina albo Stalina, którzy mieli ich uchronić przed najgorszym. Bandyci wierzyli, że żaden milicjant nie odważy się strzelić swojemu ukochanemu proletariackiemu wodzowi prosto w pysk. Myślę, że Woronin też nosił taki tatuaż, ale o tym już nie miałem okazji się przekonać.

Póki co, mogłem dostrzec tylko jego pierścienie, starannie wydziergane na palcach obu rąk, jak prawdziwe. Rozpoznałem tarczę z trzema koronami, która miała oznaczać, że Woronin cieszył się u siebie dużym autorytetem, oraz kostkę przypominającą domino, co oznaczało, że mój gość ma nad sobą kogoś jeszcze ważniejszego od siebie, że wykonuje czyjeś polecenia.

Widziałem takie rzeczy już nie pierwszy raz i wcale mi się to nie podobało. Z każdym oprychem, który nosił takie tatuaże, zawsze był problem. Nawet jak w końcu znajdowaliśmy do nich dojście, to nie pozwalali nam ich zamykać. Śledzić, zbierać, raportować - to tak. Ale palcem kiwnąć, to już ni huhu. Wysyłaliśmy te materiały do ich milicji, a oni po paru miesiącach przysyłali nam podziękowania za ogrom pracy włożony w rozpracowywanie międzynarodowej szajki złodziei (nigdy nie nazywali ich mafią) i za zasługi na rzecz praworządności. Pisali, jak bardzo doceniają przyjaźń i współpracę pomiędzy bratnimi narodami i że składają gratulacje dla całego wydziału i w ogóle, że najchętniej to by nam z tej wdzięczności obciągnęli. A potem i tak ukręcali sprawie łeb. Nigdy nikogo nie zamknęli. Przez pięć lat zebraliśmy ze trzy tony dowodów na tę ich całą pieprzoną mafię, a oni nie zamknęli nikogo, choć przynajmniej połowa z tych pajaców spokojnie mogła wyłapać dożywocie w jakimś syberyjskim łagrze.

Ale wracając do Woronina, z każdą chwilą byłem coraz bardziej pewny, że z czym jak z czym, ale z wojskiem to on nie ma za dużo wspólnego. Ich wojskowi po prostu nie wyglądali w ten sposób. Radzieccy wojacy, od kapitana w górę, przypominali tłuste prosiaki, tuczone na państwowej pensji. Całkiem niezłej, ale nie na tyle, żeby od razu chodzić w skórzanych butach i latać po świecie biznes klasą. Przez chwilę zastanawiałem się, czy facet nie jest kimś w rodzaju podwójnego agenta, który infiltruje ruską mafię. To by wyjaśniało tatuaże i fakt, że jego szoferem został oficer polskiej policji. Ale za dużo w tym było Hollywoodu, więc szybko odrzuciłem ten pomysł.

Patrzyłem tak na niego bez słowa, kiedy szliśmy w kierunku samochodu i jakoś nie dawało mi to spokoju. W końcu nie wytrzymałem i zapytałem wprost, kim do cholery jest, bo mi to płacą za zamykanie takich jak on, a nie za wożenie ich po mieście. A potem się rozkręciłem i powiedziałem jeszcze coś o czasach, które się zmieniły i o tym, że dla takich ludzi nie ma już u nas miejsca. Gadałbym tak pewnie jeszcze przez parę minut, ale Woronin podniósł tylko rękę, objął mnie ramieniem, nachylił się i powoli wymamrotał:

- André, ja jestem… przyjacielem twoim jestem.

A potem tylko się uśmiechnął i nic już nie mówił.

Byłem nawet ciekaw, skąd wie, jak się nazywam, ale po chwili to właściwie zrobiło mi się wszystko jedno. Zresztą miałem jeszcze trochę kaca i bolała mnie głowa, więc zawiozłem go tylko do tej Victorii, żeby zostawił torbę, z którą przyleciał. Zaprosił mnie nawet do pokoju, ale machnąłem ręką i powiedziałem, że wolę zaczekać w aucie. Zanim się zameldował i przebrał, zdążyłem wypalić trzy papierosy, a później zawiozłem go na Malczewskiego i zaprowadziłem do komendanta. Uściskali i ucałowali się jak starzy znajomi, a ja wróciłem do mieszkania i spałem do wieczora.

Nie miałem pojęcia, kim tak naprawdę był, ani po co przyjechał do Polski, dopóki któregoś dnia nie przyszedł mnie zastrzelić. 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Andre · dnia 26.12.2012 10:18 · Czytań: 536 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 6
Komentarze
al-szamanka dnia 26.12.2012 11:00 Ocena: Świetne!
No wiesz co? I tak zostawiasz czytelnika?

Przyznaję, że nie jestem zwolenniczką takich tekstów.
Zwykle ich nie czytuję.
Ale ten....

Ha, wciągnął mnie od pierwszego zdania. I to jak!
Nie tylko ze wzgledu na treść.
Przede wszystkim Twój język zrobił na mnie wrażenie.
Soczysty, potoczysty, wartki, bez zgrzytów i potknięć.
Tylko w taki, a nie inny sposób można opisać podobne wydarzenia.
Zrobiłeś to świetnie.

I ta bomba w zakończeniu!
Oczywiście wierzę, że ten strzał André ominie :)
wykrot dnia 26.12.2012 11:40
Przeczytałem tekst z zaciekawieniem, gdyż znam tamte czasy i takie tematy z autopsji. A wyglądało na to, ze Ty znasz także. Błędów tutaj nie ma, chociaż mam wrażenie, że celowo pomieszałeś pewne okresy. Sytuacja początku lat dziewięćdziesiątych była mocno dynamiczna, ale nich tam, fabuła ma swoje prawa.

I jeszcze jedno, jeśli tekst jest fragmentem większej całości, należało to zaznaczyć. Jeśli zaś nie jest - to jest bezsensowny, chociaż zgrabny.

PS. Sprawdziłem,
Cytat:
jak wyszliśmy z terminala na Okęciu

w słowniku taka forma jest dopuszczalna, jednak "terminalu" bardziej mi odpowiada.
Brigante dnia 26.12.2012 12:39
Dla mnie czuć "Psami" Pasikowskiego. Nawet to zdanie "André, ja jestem… przyjacielem twoim jestem" przypomina kwestie Lindy. Dla mnie to plus. Poprawnie przedstawione realia rosyjskiej przestępczości, na ile oczywiście to możliwe w krótkim tekście. I na tym się kończą zalety tekstu. Błąd, że nie opowiada żadnej konkretnej historii. Czytelnik sam sobie może więcej dopowiedzieć o tym co może łączyć tych dwóch facetów, niż dowie się z opowiadania.
mike17 dnia 26.12.2012 13:02 Ocena: Świetne!
Witaj, Andre!

Jestem pod wrażeniem twojej miniatury i to niemałym :)
Przede wszystkim rzuca się w oczy doskonała polszczyzna i bezbłędna interpunkcja (nie dałeś mi szans na wyłapanie czegokolwiek), piszesz swobodnie, na luzie, naturalnie i co należy podkreślić, bardzo wiarygodnie.
Tym słowom się wierzy.
Od początku po samą końcówkę przeleciałem jak samolot i nie żałuję - dajesz wiele frajdy z czytania, bo niejako skracasz dystans z odbiorcą, posługując się dobrym, gawędziarskim stylem, który kreśli opowiadanie z pozoru statyczne, czymś dynamicznym i pełnym ruchu.

Choć mamy tu głównie opis faceta, który przyleciał do kraju, mamy także wiele spostrzeżeń psychologicznych, wiele prawdy o człowieku i jego mentalności.
Tego Wora się widzi, jest tak sprawnie opisany.
Jakby się go znało osobiście.

Dobra robota, czytało mi się z prawdziwą przyjemnością.
Wasinka dnia 02.01.2013 21:58
Zgrabny język, obrazowy rys bohaterów. Jednego poznajemy na zasadzie obserwacji przez drugiego, a opowiadającego - po sposobie narracji. Bo narrator ma swój styl, ma swoje spojrzenie, rytm wypowiedzi - dlatego staje się nam bliski; nie jest jeno zwykłym opowiadaczem bez charakteru.
Nie wiem, czy jest to koniec już, czy może będzie kontynuacja, ale tak czy siak - czyta się dobrze, nawet jeśli ktoś nie przepada za tematyką. Jeśli kontynuacji nie będzie - mamy ciekawą puentę, w której czytelnik zmieści, co zechce. Jeśli natomiast masz zamiar zaznajomić nas z dalszymi losami bohaterów - przerwałeś w dobrym miejscu, by nakłonić do sięgnięcia po kolejny skrawek opowieści.

Wiem, że narrator ma swój sposób wypowiedzi w małym palcu, jednak pomyślałam sobie, że zaproponuję zmniejszenie używania zaimków wskazujących. Są one, co prawda, dość charakterystyczne dla języka mówionego, potocznego, jednakowoż tutaj wydaje się, zże mimo wszystko bohater ma pewnego rodzaju ogładę w sposobie podania myśli i obrazów (choć czuć swobodę wypowiedzi bohatera). Zerknij na przykład tutaj:
"ten facet wyglądał obłędnie. Do tego elegancko przystrzyżony zarost, blizna na policzku i czarne okulary zasłaniające oczy. To było istne szaleństwo. A mówimy tu przecież o początku lat dziewięćdziesiątych. Nikt się wtedy nie nosił w ten sposób. Widok takiego gościa"
"No to dalej wolałem już nie pytać, tylko pojechałem na to lotnisko. Ale jak go zobaczyłem, to od razu poznałem, że on żaden major, tylko wor. Radziecki oficer nie dałby się tak wytatuować. To była robota błatnych, prosto z więziennej celi. Ten gość"
Nie twierdzę, że trzeba pozbyć się wszystkich tych zaimków, ale może warto się przyjrzeć. Oczywiście, bez przesady, żeby efekt języka mówionego się nie zapodział gdzieś.

"Woronin też miał taki tatuaż, ale o tym już nie miałem okazji się przekonać" - tutaj mam wrażenie niezamierzonego powtórzenia: miał/miałem

"Rozpoznałem tarczę z trzema koronami, która miała oznaczać, że Woronin cieszył się u siebie dużym autorytetem(,) oraz kostkę przypominającą domino" przecinek do wstawienia (w nawiasie)

"- André, ja jestem… przyjacielem twoim jestem. A potem tylko się uśmiechnął i nic już nie mówił." - można dać po "jestem i kropce myślnik:
(- André, ja jestem… przyjacielem twoim jestem. - A potem tylko się uśmiechnął i nic już nie mówił.)
albo akapit:
(- André, ja jestem… przyjacielem twoim jestem.
A potem tylko się uśmiechnął i nic już nie mówił.)

Pozdrawiam księżycowo.
Andre dnia 03.01.2013 12:09
Wielkie dzięki za wszystkie komentarze. Rzeczywiście zaimków trochę dużo, nawet jak na mowę potoczną. Dobrze, że ktoś mi zwrócił na to uwagę. Będę ich bardziej pilnował. Trzymajcie się :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty