Przygody Pana Jana Marka: W międzyczasie, część pierwsza. - Materazzone
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Przygody Pana Jana Marka: W międzyczasie, część pierwsza.
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

Jan Marek Grześiuk obudził się stojąc w samych bokserkach i t-shirt'cie na kompletnie nie znanej mu drodze. Przed nim rozciągała się jedynie mleczno-ryżowa mgła. Przez jej gęstą, mrocznie szarą powłokę prześwitywały jedynie cienie budynków oraz drzewa. Te znajdujące się bliżej Jana były w miarę dobrze widoczne, rozpoznawał ich kształt i nawet potrafił je nazwać. Natomiast te, które były dalej znikały jakby powoli topiły się w tytoniowym dymie tak gęstym, że wystarczyło by się raz nim zaciągnąć by dostać raka lub po prostu zejść z tego świata przez uduszenie.

O ile to już nie jest inny świat.

Czuł się zmęczony, słaby, obolały oraz cholernie spragniony.
Wydawało mu się jakby ktoś wsypał mu garść miedzianych monet do żołądka, które uległy dzięki sokom trawiennym całkowitemu rozpuszczeniu, zostawiając gorzki metaliczny posmak w ustach. Jego kruczoczarne, długie do ramion, mokre, tłuste od potu włosy zwisały mu oblepiając twarz i szyje. Zaczesał je ręką do tyłu tak aby odsłonić całkiem oczy. Musiał przecież widzieć jak najwięcej.
Próbując się poruszyć poczuł jak do jego mięśni zaczęła dopływać krew. Powracające krążenie powodowało nieprzyjemne mrowienie, gorąco i specyficzny ból skurczów mięśni. Wyobraził sobie wielką starą i dawno nie używaną maszynę budowniczą, która za sprawą jakiejś magicznej siły została powołana do życia. Robiąc przy tym ogłuszający hałas złożony z pisków, stęknięć i jęków. Powoli i niezdarnie budziła się do życia, lekko poruszając się w przód jakby jeszcze nie wierzyła, że żyje i może to zrobić.
Kiedy minęły skurcze i ból postanowił iść w stronę czegoś, co tylko ktoś o obłąkańczym umyśle twórców polskich seriali paradokumentalnych nazwałby miastem. To było coś rodem wycięte z horroru klasy Z, niby straszne ale w ten kiczowaty groteskowy sposób.

Boki zrywać.

Zatrzymał się i obrócił. Wiedział, że wejście do tego miasteczka nie może oznaczać niczego dobrego. Obracając się tylko domyślał się co znajduje się za jego plecami. Oczywiście nic. Ciemność, totalna pustka, wielkie ogromne nic. Początek wszystkiego, wielkie nic. W tej sytuacji miasteczko w paskudnej mgle wydawało się tak atrakcyjne, jak atrakcyjnym może być tylko disneyland dla rozkochanego w produkcjach wytwórni ośmiolatka. Odetchnął ciężko, jeszcze raz poprawił włosy i ruszył do disneylandu, który przeszedł na drugą stronę mocy.

Nie wiedział gdzie jest, co to za miejscowość ani jak się tu znalazł. Nie poznawał żadnej uliczki, budynku czy czegokolwiek co pozwoliłoby na określenie gdzie jest. Właściwie poznanie czegoś w tych warunkach zakrawało o cud kalibru przemiany wody w wino.

Wiesz gdzie jesteś, sam chciałeś się tu znaleźć.

Nie wiedział. Tak samo tego gdzie jest jak tego dlaczego mówi do niego mgła. W dodatku jego własnym głosem. Nie odpowiedział w obawie, że mówiący obłok pary wodnej to raczej marny kompan rozmowy i chyba to nie zbyt zdrowo rozmawiać z czymś co nawet nie ma określonego kształtu. W gardle miał szklany pył. Złożony z mikroskopijnych kawałków szkła, które wbijały się w miękką tkankę straszliwie gryząc i drapiąc jakby miliony małych komarów naraz wbiły się w niego by wyssać z niego całą krew. Musiał się koniecznie czegoś napić.

Szedł przed siebie, rozglądając się rozpaczliwie w poszukiwaniu czegoś co choćby udawało, że żyje i gdzie mógłby dostać czegoś do picia. Poruszał się niezdarnie jak dziadek bez laski albo ktoś kto właśnie przeszedł operację wycięcia kolan a w zamiast wstawiono mu drewniane klocki. Oddychając wolno, ciężkim, wilgotnym powietrzem zastanawiał się czy nie padł ofiarą jakiegoś szalonego eksperymentu, który miał na celu przeniesienie ludzkiej jaźni do cyfrowego świata gier, a może to był po prostu sen. Realistyczny do granic możliwość ale sen, z którego przecież kiedyś się obudzi. Chyba, że jest po prostu martwy a to miejsce to czyściec czy inne szalone miejsce gdzie trafia się po stwierdzeniu przez lekarza definitywnego zgonu.
Nagle przed jego oczami ukazała się ławka, kawałek otaczającego ją trawnika i skrawek krawężnika jakby bez początku i końca. Obok ławki stał słupek z tabliczką „psi pakiet” a wraz z nim pojemnik na „psie pakiety”. Całość była podświetlona niewidzialną latarnią co sprawiało wrażenie samotnej wyspy na oceanie mleczno-szarego dymu. Gdzieś w tle majaczyły się niewyraźne zarysy budynków, jednak z doświadczenia już wiedział, że próba podejścia do nich kończy się tym, że są nadal w tej samej odległość jakby przesuwały się wraz z nim. Czując się zmęczonym i bez radnym postanowił usiąść na ławce, która była centrum bezludnej wyspy na bezwodnym oceanie kurzu i ciemności.

Jan Marek nie wiedział czy zasną czy po prostu odpłynął do krainy bez myśli żeby zachować siły i resztki zdrowego rozsądku. Zresztą czy sen nie jest właśnie takim regenerującym odpoczynkiem od trudów życia ? Przebudził go dziwaczny głos. Mówiący co prawda po polsku jednak z jakimś szalonym hiszpańskim akcentem.
- Cześć kolego. Kolega wygląda mi na hmmm...spragnionego ?
- C..c..co ? Wymamrotał z nieukrywanym zdziwieniem Jan w dodatku jąkając się co przypomniało mu czasy dzieciństwa. Przed jego oczami ukazała się najprawdziwsza kareta rodem z kreskówki o kopciuszku zaprzęgnięta w dwa białe konie o złotych grzywach.

Pieprzony disneyland.

-Halo ! Kolego ! Żyjesz ?

Za sterami tego fantastycznego pojazdu siedział człowiek o zabawnym akcencie jednak jak na razie pozbawiony twarzy i ciała. Jakby tego było mało spod spodu widać było świecący na niebiesko neon a sam pojazd wymalowany był w jakieś surrealistyczne powyginane wzory. Ludzkie ciała, zegary, ptaki, drzewa, krany, księżyce, krzewy i pustynne płaskowyże.
- Hej ho ! Kolego wstajemy !

-C..co ?

- Oj przyjacielu wyglądasz mi na strasznie spragnionego. Powiedział śmieszny głosik.
- Ta..tak, bardzo chce mi się pić.
- No to wskakuj i jedziemy na jednego !

Zmęczony, wyschnięty, niewyspany, spragniony, zjedzony i przemielony po czym wypluty przez jakieś gigantyczne zwierze Jan wsiadł do wozu bez słowa sprzeciwu. Zajął miejsce obok kierowcy, które wskazała mu dłoń bez właściciela.

- Pierwszy raz u nas ? Dopiero teraz głos się zmaterializował. Po lewej stronie za lejcami siedział niewysoki, ciemnowłosy mężczyzna z dziwnym, cienkim, zakręconym do góry wąsem. Był to nie kto inny jak sam Salvadore Dali.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Materazzone · dnia 26.12.2012 17:17 · Czytań: 547 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
mike17 dnia 26.12.2012 17:57
Witaj, Matterazzone!

Oto, co udało mi się wyłowić z twojego tekstu:


Cytat:
nie zna­

nieznanej (razem)
Cytat:
które były dalej znikały jakby po­wo­li

które były dalej, znikały jakby powoli
Cytat:
raz nim zaciągnąć by dostać raka

raz nim zaciągnąć, by dostać raka
Cytat:
Wy­da­wało mu się jakby ktoś wsypał mu

wydawało mu się, jakby ktoś wsypał mu
Cytat:
Za­cze­sał je ręką do tyłu tak aby odsłonić

zaczesał je ręką do tyłu tak, aby odsłonić
Cytat:
Próbując się po­ru­szyć poczuł jak do jego mięśn

próbując się poruszyć poczuł, jak do jego mięśni
Cytat:
Nie wi­e­dział gdzie jest

nie wiedział, gdzie jest
Cytat:
Tak samo tego gdzie jest jak tego dla­cz­ego mówi

tak samo tego, gdzie jest, jak tego, dlaczego mówi
Cytat:
z czymś co nawet nie ma określo­n­ego

z czymś, co nawet nie ma określonego
Cytat:
drapiąc jakby mi­li­o­ny małych komarów

drapiąc się, jakby miliony małych komarów
Cytat:
w po­szu­ki­wa­niu czegoś co choćby udawało

w poszukiwaniu czegoś, co choćby udawało
Cytat:
jak dzi­a­dek bez laski albo

jak dziadek bez laski, albo...
Cytat:
ope­rację wycięcia kolan a w za­mi­ast wsta­wi­o­no mu dre­w­ni­a­ne klo­c­ki

operację wycięcia kolan, a zamiast...
Cytat:
za­sta­na­wiał się czy nie padł ofiarą

zastanawiał się, czy nie padł ofiarą
Cytat:
po pro­stu ma­r­twy a to mie­j­sce to czyściec

po prostu martwy, a to miejsce to czyściec
Cytat:
podświ­e­tlo­na nie­wi­dzi­alną la­ta­r­nią co spra­wiało

podświetlona niewidzialną latarnią,co sprawiało
Cytat:
Jan Marek nie wi­e­dział czy zasną czy po pro­stu odpłynął

Jan Marek nie wiedział, czy zasnął, czy po prostu odpłynął
Cytat:
zwi­e­rze

zwierzę


Jak sam widzisz, interpunkcja nie jest twoją mocną stroną.
Opowiadanie wydaje mi się nie w pełni dopracowane, ponieważ jest pomysł, ale tylko muśnięty, nie rozwinąłeś go w pełni, tylko zaakcentowałeś temat, ale całość jakoś szybko się skończyła, pozostawiając niedosyt.
Brak mi tu jakiegoś wybuchu, jakiegoś kopa.
Odbiorca czuje, że czegoś tu zabrakło, że poszedłeś trochę na skróty.
Jeśli w grę w wchodzi miniatura, trzeba skomasować na małej przestrzeni bardzo dużo treści, tego tu nie ma, i zakończyć ostrą pointą, która powali i zaskoczy.
Jak by tak było, twoje opowiadanie byłoby skrojone na miarę.
I tej fantastyki tu jak na lekarstwo...
Materazzone dnia 27.12.2012 08:02
Drogi Kolego.

Co do zwrócenia uwagi na moją interpunkcje, jak najbardziej się zgadzam. Jednak co do reszty to zwróć uwagę, że to cześć pierwsza ! Będą jeszcze ze dwie, a może nawet więcej. Fantastyki, rozwinięć i całej reszty będzie bardzo dużo. To pierwsza cześć jednego opowiadania, nie pierwsza jakiejś serii także mam nadzieję, że Cie jeszcze to zaciekawi i wciągniesz się w wir przygód Pana Jana Marka !

pozdrawiam !
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:44
Najnowszy:emilikaom