Zamyślił się tak, że głęboką wyrwę w asfalcie zauważył w ostatniej chwili, jeszcze zdążył ją ominąć. Mocniej zacisnął ręce na kierownicy i lekko poruszył zdrętwiałą, lewą nogą - trzysta kilometrów dawało mu się już nieco we znaki. Jeszcze trochę, a będzie u celu. To był pierwszy wieczór autorski, w którym zamierzał uczestniczyć i tylko dlatego, że należał do niej. Długie lata nie wiedział, że ona pisała te książki. Nosiła inne nazwisko, nie udzielała wywiadów, nigdzie nie można było znaleźć jej fotografii. Zresztą to go nie interesowało, najważniejsze były słowa i sposób w jaki ich używała. Fascynująco. Bywało, że budził się w nocy, otwierał na obojętnie jakiej stronie wydanie jej najnowszej książki, czytał parę zdań i zdumiewał się ich prostą prawdą, głębią, błyskotliwością przekazu. Miał wrażenie, że każde z tych słów jest mu dziwnie znane, wyjątkowo bliskie, formuje z niego lepszego człowieka, dodaje młodości albo wręcz w nią przenosi.
Dopiero niedawno zrozumiał, kim była. Niewielki, wpleciony w tekst fragment wspomnień, niewymownie miękki i tkliwy. Zrozumiały tylko dla dwóch osób. Znowu zobaczył tę odległą chwilę, gdy weszła do auli, zawahała się przez moment i wodząc wzrokiem po twarzach, utknęła na niedostrzegalny ułamek sekundy w jego spojrzeniu. Musiał wyglądać jak skończony osioł. Doskonale zdawał sobie sprawę z osłupiałego wyrazu własnej twarzy i dziwnie piskliwego śmiechu, którym dodawał sobie odwagi, gdy mijała jego miejsce obok okna; spokojnie, z głową przechyloną lekko w geście nieopisanej gracji, ze zwiastunem uśmiechu w jasnym spojrzeniu. Jej zapach odurzył go, odebrał rozum i zdolność myślenia. Nie słyszał wykładu, wszystko przestało istnieć oprócz tej jednej, jedynej istoty we wszechświecie. Kątem oka rejestrował jej każdy, najmniejszy nawet ruch, sposób w jaki odrzucała włosy wprowadzał go w stan najwyższego upojenia, spośród szumu całej sali starał się wyłowić odgłos jej oddechu. Oszalał na jej punkcie zupełnie i dokładnie. Aż za bardzo. Tropił ją niczym gończy pies, nieomylnie rozpoznawał jej zapach na ulicy, po której właśnie przeszła, instynktownie wiedział, w której części miasta się znajdowała. W dźwięku jej głosu bezbłędnie odczytywał smutki i radości, lecz nie był w stanie odpowiedzieć rozsądnie na jakiekolwiek, zadane przez nią pytanie. Marzył o długiej rozmowie, wspólnym śmiechu, a tymczasem, w jej obecności, przestawał być sobą. Opuszczała go odwaga, właściwy mu polot, więc potakiwał jej uroczystym skłonem głowy i chwilami tylko zerkał w zielonkawe oczy, błyszczące i spoglądające na świat z prawie dziecinnym zaciekawieniem.
Chodziły o niej dziwne plotki; ponoć pochodziła z książęcego rodu, niektórzy, z całym przekonaniem twierdzili, że ojciec jej był znanym dyplomatą, a matka sławną aktorką i byłą miss świata. Tak naprawdę, nikt nic konkretnego nie wiedział, a ona sama niczemu nie przeczyła, gdyż po prostu domysły te nigdy do niej nie dochodziły. Nikt nie śmiał jej ich powtórzyć, w każdym wzbudzała respekt i obezwładniający podziw.
Jeszcze lata po tym, gdy podczas rozdania dyplomów żegnali się długim spojrzeniem, pełnym nagłego zrozumienia i tkliwości, ale i uświadomienia nieuchronności własnych przeznaczeń, ciągle myślał, że jednak zaprzepaścił szansę bycia szczęśliwym.
I bez końca marzył.
Do przepełnionej sali wszedł w ostatnim prawie momencie. Zaraz potem pospieszna bieganina organizatorów, szuranie krzeseł, tu i tam nerwowe kasłanie, otworzyły się boczne drzwi.
Oniemiał na jej widok, gdyż oprócz garderoby, objawiła się jego oczom tak, jak kiedyś. Niezmieniona.
Wyraźnie działała także na innych, gdyż cisza stała się nieskazitelna, niczym z nakazu alabastrowego anioła. Tak jak niegdyś ogarnęła wszystkie twarze jasnym spojrzeniem, lecz tym razem wiedział, jak wiele ją kosztowało, aby nie poświęcić mu więcej czasu niż pozostałym. Wyczuł w niej bezbrzeżne ciepło nigdy niewypowiedzianego.
Poznała go.
Nie wpłynęło to jednak na przebieg wieczoru; opowiadała swobodnie o swoich książkach, lekko i z humorem komentowała odczytywane fragmenty tekstów, na pytania odpowiadała ze zniewalającym uśmiechem. Niespełna dwie godziny były dla niego jak niezwykły sen, w którym nie było miejsca dla nikogo oprócz ich dwojga. Ocknął się, gdy już wpisywała autografy i dedykacje na pierwszych stronach podsuwanych książek. Cierpliwie ustawił się w kolejce i prawie bez tchu czekał na wielką chwilę. Nagle spojrzała na zegarek. Ponad głowami innych, niecierpliwym ruchem, podała mu książkę, miał wrażenie, że dostrzegł łzy w jej oczach. I to było ostatni raz, kiedy w nie spoglądał.
Już w samochodzie, ciągle jeszcze oszołomiony, otworzył książkę i wiedział dlaczego napisała tak, jak napisała:
Nigdy niespełnione marzenie pozostaje najpiękniejszym na zawsze.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt