Miałem piękny sen, ale oczywiście mnie obudzili, mimo iż było jeszcze bardzo wcześnie. Nic bardziej denerwującego.
- Co jest? Aż tak wam się spieszy do domu? Nie dacie mi się nawet wyspać?
- Zaed zniknął! - krzyknęła Fuki.
- Co takiego?
- Sam zobacz - Pokazała mi wydrapaną pazurkami w ziemi wiadomość na skraju obozowiska.
Przepraszam, przyjaciele
Zobaczyłem góry, które są domem mojego ludu i zapragnąłem wrócić.
Wiem, że wszyscy bardzo chcecie wrócić już do Żabigrodu. Wiem też, że nie pozwolilibyście mi odejść samemu. Nie chcę byście przeze mnie nadkładali drogi, więc postanowiłem odejść w nocy, bez pożegnania.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
Zaed
- To idiota! - skomentowałem.
- Rozumiem, że idziesz za nim razem ze mną? - zapytała Fuki. - Okolica nie jest bezpieczna.
- Oczywiście.
- Ja też idę! - zgłosił się Calgorn.
- I ja też! - dodał Monti.
- Nie ma mowy! - zaoponował żabi doktor. - W przeciwieństwie do Gammona, nie doszliście jeszcze do siebie.
- Wystarczy tylko nasza dwójka - stwierdziłem. - Reszta niech wraca dalej do domu. Dogonimy was.
Tak więc razem z Fuki wyruszyłem na kolejną, miałem nadzieję krótką, wyprawę, a Calgorn, Monti, doktor i pozostała ósemka żabich ochotników kontynuowała podróż do Żabigrodu.
Ranna Raksha uciekała w desperacji, trzymając się za krwawiący bok. Mało które drzewo w ogrodzie stało na swoim miejscu. Pozostałości niegdyś pięknych kwiatów i trawy płonęły.
- Zostaw ją - powiedziała Xenia, podrzucając święcący na zielono kamień. - Mamy już to, czego chcieliśmy.
- Nie pozwolę wiedźmie tak po prostu uciec! Sam walczyłem z nią cztery godziny. A Zorin po pierwszych pięciu minutach walki schował się za kamieniem. Przez to zostałem ranny! - Zerwał z siebie resztki zniszczonej koszuli i dotknął krwawiącego, poparzonego ciała. - Idę dobić wiedźmę!
Okularnik w bardzo nienaturalne sposób wykrzywił usta. Jego udawane oburzenie było przesadzone.
- Jak śmiesz sprzeciwiać się księżniczce?! - ryknął, cały czas próbując powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. - A masz!
Podszedł do Fryderyka i uderzył go twarz. Pięść odbiła się jak od skały. Zaczął chuchać na obolałą dłoń.
- Czy ty mnie parodiujesz? - zapytał Fryderyk. Wyglądał na porządnie rozwścieczonego.
- Nie! Ależ skąd! - zarzekał się mężczyzna.
Odpowiedź nie pomogła. Fryderyk trafił Zorina potężnym kopniakiem z półobrotu. Okularnik obrócił się dwa razy w powietrzu zanim upadł.
- Co ty wyprawiasz, Fryderyk?! - Xsenia podniosła głos. - Teraz będziemy musieli znaleźć nowe okulary i zęby dla Zorina, nim wyruszymy po następny zielony kamień. Spowolniłeś nas.
- Ja... przepraszam, księżniczko.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt