Czerwony wróbel (cz. I) - Bernierdh
Proza » Długie Opowiadania » Czerwony wróbel (cz. I)
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

I znów polała się krew. Jakby to cokolwiek znaczyło, że właśnie przerwała nić istnienia tego człowieka. Właściwie kim on dla niej był? Statystą. Nie istniał naprawdę. Był tylko elementem tła, przeszkodą stojącą na drodze do celu. Należało go zlikwidować i ruszyć dalej. Ale czy to było słuszne? Czy miała prawo tak po prostu zakończyć egzystencję tej osoby?
Nie wiedziała. Wolała się nad tym nie zastanawiać. Nie chciała dojść do ponurych wniosków. Przecież on nie miał znaczenia. Powtarzała to sobie nieustannie. Nie miał znaczenia. Był tylko wypełnieniem, jak przeciwnik w grze komputerowej. Klik i po sprawie. Albo ciach w tym przypadku.
Nie wytrzymała, połączyła się przez PDA z jego identyfikatorem. Alan Hammond. Lat trzydzieści jeden. O, informacja o długach. Posiadał niespłacony kredyt w banku Severus, w wysokości trzydziestu tysięcy dolarów. Od dwóch miesięcy nie uiścił czwartej raty. Zabawne. Przejdźmy do rodziny. Żona Anna, z domu Stevens. Córka...
Czemu właściwie to sprawdzała? Jaki to miało sens? Ale z jakiegoś dziwnego powodu nie mogła przestać.
Córka ma na imię Alice. Szesnastego listopada skończy siedem lat. A więc miał maleńką, słodką córeczkę. Kurwa mać.
Ala tak szczerze, to co za różnica? Niech sobie ma. I tak już nie żyje. Widzisz, panie Hammond? Jesteś. Ciach. Nie ma cię. Proste.
Powiedz, Alan, czy jest duża różnica między byciem, a niebyciem? Czy za życia myślałeś kiedykolwiek o śmierci, zastanawiałeś się, co cię po niej czeka? Czy przychodząc tutaj, spodziewałeś się, że może cię ona spotkać? Czy gdybyś miał mnie teraz przed oczami, byłbyś mi wdzięczny, czy raczej miałbyś ochotę odstrzelić mi łeb?
Oczywiście, że jej nie odpowie. Cholera, ciekawe, czy gdyby to on wykończył ją, też czułby się teraz tak podle. Pewnie nie. Pewnie wszyscy potrafią przejść nas tym do porządku dziennego, tylko ona jest taka... No właśnie, jaka? Wrażliwa? Uczuciowa? Ludzka?
Popierdolona?
Ten, kto dał jej do ręki katanę, pewnie umarłby ze śmiechu, gdyby żył. Nie pamiętała tego kogoś. Była na skraju śmierci już dwa razy, podobno podczas przenoszenia do nowego ciała traci się część wspomnień. Tak jej przynajmniej tłumaczono. Ale wątpiła, by jej sensei żył. Lamino powiedział kiedyś, że rzadko przyjmują kogoś, kto nie stracił większości bliskich. To podobno motywuje do walki. Cóż za urocza gra psychologiczna... Ach, jebać to.
A pan, panie Hammond? Czy stracił pan kiedyś jakiegoś krewnego? Sprawdziła. Dwa lata temu zmarła mu matka. Cóż, skoro jest pan Amerykaninem, to pewnie został pan wychowany w katolickiej wierze, nie? Tak, miał pan chrzest i pierwszą komunię. W takim razie, nie ma pan powodu, by płakać za rodzicielką. Spotkacie się w zaświatach.
Powiedz, Alan, a nie mogłeś sobie dzisiaj wziąć wolnego, albo chociaż spóźnić się do pracy? Ależ nie. Oczywiście, że nie. Takie już jej pieprzone szczęście.
Ten człowiek nie był pierwszym, jakiego pozbawiła życia, ale i tak czuła się jak straszna suka. Czuła się tak za każdym razem. Ciekawe, czy żołnierz zabijający na wojnie ma tak samo? No tak, ale żołnierz raczej nie ma okazji pomedytować nad swoją ofiarą i sprawdzić jej drzewa genealogicznego. Technika ssie.
W ogóle, wszystko ssie. Prawda, panie Hammond?
- Czy możesz mi łaskawie powiedzieć, gdzie do jasnej cholery jest Suzume? - usłyszała głos swojego aktualnego dowódcy, Johna, dobiegający z sąsiedniego pomieszczenia.
- Nie wiem, stary - odpowiedział mu głos Lamino. - Pójdę jej poszukać.
Widzi pan, panie Hammond? Już jej szukają. Nie dadzą jej nawet chwili spokoju. Nie mogli poszukać tych danych odrobinę dłużej? Zasiedziała się. A w ogóle, to dlaczego ona nie mogła być jednostką techniczną? Dlaczego to ona musiała wszystkich mordować? Dlaczego musiała tak cholernie nie pasować do swojej pracy?
- O, tu jesteś! - usłyszała wesoły głos za swoimi plecami. - Wszystko w porządku, maleńka?
- W porządku, Lamino - odpowiedziała, bo co niby innego mogła odpowiedzieć? Nawet jemu by nie zdradziła tej słabości, która ją ogarnia. Gdy odwróciła lekko głowę, zobaczyła, że przyjaciel patrzy na nią podejrzliwie.
- To świetnie - stwierdził. - Chodź, zbieramy się. I nie rób już takiej smutnej miny. Zrobię ci kakao.
Odwrócił się, odszedł. Uśmiechnęła się mimo woli. On jej zrobi kakao. Jakby lekiem na jej wszystkie emocjonalne rozterki miało być jakieś pieprzone kakao. Zastanowiła się, za co tak bardzo lubi tego porąbanego, przerośniętego latynosa. Ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Ważne, że przy niej był. Chwyciła katanę. Wychodząc spojrzała jeszcze raz na zakrwawione ciało Alana Hammonda. Przez chwilę miała dziwną ochotę zapisać sobie w PDA jego adres i skontaktować się z jego żoną, ale niemal natychmiast z tego zrezygnowała. Niby co miała jej powiedzieć? Czasu przecież nie cofnie. Nie ma sensu dodatkowo utrudniać sobie życia.
Wyszła z pomieszczenia i zapytała Lamino, czy kakao będzie z pianką. Ten, ku jej zadowoleniu, odpowiedział twierdząco.

***

Dwie szóstki. Na twarzy Ricky'ego pojawił się uśmiech.
- Niższe - zadecydował.
Malone kiwnął spokojnie głową, po czym wypluł wypalonego niemal do cna peta, wprost na brudną, drewnianą podłogę tej cuchnącej meliny. Katia spojrzała na niego wilkiem i zdeptała niedopałek ciężką podeszwą glana. Winny nawet tego nie zauważył.
- No, ale ej! To jakieś oszustwo jest! - zaprotestował nagle, ni stąd, ni zowąd, Wania.
- A to niby czemu? - spytał Ricky, któremu wcale nie podobały się wszelkie próby pozbawienia go wygranej.
- No bo, kurwa, jak wypadły dwie szóstki, to raczej łatwo wpaść, że wyższe, kurwa, nie będą. Mam rację?
- Masz - poparła go Katia, jako jedyna przedstawicielka płci pięknej, gdyż Lala grała w jakąś wybitnie casualową grę na swoim PDA, a Kyori najwyraźniej poszła spać.
- Twoje zdanie się nie liczy - powiadomił ją Malone, po czym nalał sobie dziwnie mętnego piwa, które kupili po drodze w bardzo ubogo wyposażonym sklepie. Zapłacili dolara pięćdziesiąt.
- A to niby dlaczego?! - oburzyła się Rosjanka. - Bo jestem kobietą, tak?! Ty cholerny szowinisto?!
- Nie dlatego - uspokoił ją Murzyn. - Wania jest twoją siostrą...
- Bratem - poprawił go Wania.
- Wania jest twoim bratem, a ty jesteś jego siostrą. Oczywiste, że zawsze go poprzesz. Nie jesteś obiektywna. Dlatego twoje zdanie się nie liczy - wypowiedziawszy te słowa, napił się wspomnianego wcześniej piwa, ale okazało się niesmaczne, więc je wypluł.
- To ma sens - stwierdził Ricky.
- No dobrze - zgodziła się dziewczyna, ukazując swoją, nieznaną dotąd, pacyfistyczną naturę. - Zapytajmy więc Zeke'a.
- Co Zeke? - zapytał Zeke, który jak zwykle nie wiedział o co chodzi.
Sprawę postanowił wytłumaczyć mu główny zainteresowany w osobie Ricky'ego.
- Powiedz, czy jeśli Malone wyrzucił dwie szóstki, a ja oznajmiłem mu, że kolejny wynik będzie niższy od poprzedniego, bo wyższy być nie może, bo obie nasze kości mają jedynie po sześć ścianek, z czego wynika, że miałem niezwykle ułatwione zadanie, to czy korzystanie z tego ułatwienia jest z mojej strony oszustwem?
- Kurwa, tak mu to wytłumaczyłeś, że na pewno nic nie zrozumiał! - oburzyła się Katia.
- Zeke zrozumiał - oznajmił Indianin osobiście. Właściwie nikt nie wiedział, czemu mówi on o sobie w trzeciej osobie, ani dlaczego wymawia swoje imię "Zeke", a nie po prostu "Zik". Stary wilk po prostu już taki był. Wszyscy zdążyli się przyzwyczaić.
- O, widzisz, Zeke zrozumiał! - ucieszył się Malone. - Więc powiedz nam, staruszku: to jest oszustwo, czy nie?
Indianin zastanowił się chwilę, mrużąc oczy, niczym podczas pełnego napięcia pojednku w samo południe, po czym, kierując swój wzrok wprost na Katię, rzekł:
- To nie jest oszustwo. To jest fart.
- Kurwa mać! - zirytowała się Rosjanka.
- No właśnie! - zawtórował jej brat. - Winnetou pierdoli bzdury!
- Zeke zdania nie zmieni - stwierdził oskarżony o pierdolenie, siorbiąc spokojnie ten nieszczęsny napój, który od biedy można by nazwać piwem.
- I Zeke bardzo dobrze robi! - pochwalił go Ricky. - A wy się po prostu denerwujecie, bo to nie wam przyznał rację. Rzucaj, Malone!
I Malone rzucił. Dwie sześcienne, drewniane kostki wzbiły się w powietrze, a oczy obecnych podążyły za nimi. Wszyscy wstrzymali oddech. Przez chwilę jedynym słyszalnym dźwiękiem było brzęczenie much, od których roiło się w tym, niezbyt zadbanym, pomieszczeniu. Napięcie było wręcz namacalne. Aż w końcu drewno uderzyło miękko o brudny blat stołu, po czym ponownie wzbiło się w górę i poturlało wzdłuż niego, podskakując jeszcze kilkakrotnie, za każdym razem niżej i niżej. I ostatecznie się zatrzymało. I obie kostki dumnie zaprezentowały swój wynik. I każdy głośno wypuścił powietrze, a Katia zaczęła śmiać się z wyższością.
- No, tego to się nie spodziewałem - przyznał Ricky.
Wynik rzutu, zupełnie jak poprzednio, wynosił dwie szóstki.
- Przegrałeś - powiadomił go Malone.
- Zajebiście! - krzyknął Wania, przy czym jego siostra wciąż nie przestawała się władczo śmiać.
- Ale jak to przegrałem?! - wrzasnął na to rozpaczliwie Ricky do Malone'a.
- Normalnie - odparł mu Murzyn. - Założyłeś, jak wszyscy słyszeli, że kolejny wynik będzie niższy. A nie był.
- Ale wyższy też nie, do cholery jasnej!
- Ale ty nie powiedziałeś, że nie będzie wyższy. Wyraźnie powiedziałeś, że będzie niższy. A nie był. Wynika z tego, że przegrałeś.
- Nie, no to jest jakieś oszustwo!
- No nie wiem, Ricardo - Katia przestała się śmiać i uśmiechała się teraz złośliwie. - Chyba powinniśmy zapytać o to kogoś bezstronnego.
- Dokładnie! - podjął Wania. - Co o tym myślisz, Zeke?
Indianin zastanowił się głęboko, po czym rzekł:
- To nie jest oszustwo. To jest pech - po czym wrócił do siorbania piwa.
- Sam widzisz, Rick - powiedział Malone. - Wyskakuj ze stówki.
Przegrany zrobił nadąsaną minę, po czym, z wyraźnym bólem serca, wyjął PDA i za pomocą kilku komend dokonał przelewu.
- Świetnie - ucieszył się na to wygrany. - To kto teraz?
- Ja chcę! - krzyknął w odpowiedzi Henry, który dotychczas spał gdzieś w kącie.
Ale niestety staremu rewolwerowcowi nie dane było znów posmakować słodkiego smaku hazardu, gdyż wtedy, trzaskając drzwiami, do meliny wszedł Yozef. Stanął u progu, przebieżył wzrokiem po swojej wiernej drużynie, aż w końcu skrzyżował ręce na piersi, czekając, aż do rzeczywistości powrócą dwie duchem nieobecne w osobach Lali i Kyori. A gdy to nastąpiło, przybyły rzekł tylko jedno słowo:
- Misja.
I wszyscy zaczęli się zbierać.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Bernierdh · dnia 08.01.2013 08:18 · Czytań: 469 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
mike17 dnia 08.01.2013 12:40
Oto, co znalazłem w twoim opowiadaniu:



Cytat:
Prze­cież kim on dla niej był?

słowo "przecież" tu nie pasuje, lepiej zabrzmi "właściwie"
Cytat:
za­sta­na­wiałeś się co cię po niej cze­ka?

zastanawiałeś się, co cię po niej czeka?
Cytat:
Ten człowiek nie był pier­wszym ja­ki­ego po­zba­wiła życia

ten człowiek nie był pierwszym, jakiego pozbawiła życia
Cytat:
Właściwie nikt nie wi­e­dział czemu mówi on o

właściwie nikt nie wiedział, czemu mówi on o...
Cytat:
mrużąc oczy ni­czym pod­czas pełnego napięcia po­je­d­nku

mrużąc oczy, niczym podczas pełnego napięcia pojedynku

Sprawnie opisana historia, z nieźle poprowadzonymi dialogami.
Coś się dzieje.
Piszesz ciekawie, że nie ma mowy o dłużyznach, czy przegadaniu tekstu.
Snujesz swoją opowieść konsekwentnie, wprowadzając kolejne postacie i wątki.
Występowanie wielu bohaterów w opowiadaniu nadaje mu sporego dynamizmu i broni przed nudą, jako że akcja cały czas prze do przodu, wciągając czytelnika i nakazując mu ciągłą uwagę.
Historia wciągająca, dobra narracja, adekwatne do treści dialogi.
Bernierdh dnia 08.01.2013 19:55
@mike17
Błędy poprawiłem. Cóż, interpunkcja zdecydowanie nie jest moją mocną stroną, staram się pilnować, ale zawsze jakiś byk się trafi :)
Bardzo dziękuję za opinię i za pomoc :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:38
Najnowszy:pica-pioa