Nie czekając na dodatkowe pytania, drżącą nieco ręką, położyła na biurku wielokrotnie stemplowane zawiadomienie. Nawet z tej odległości bezbłędnie rozpoznałem zamaszysty podpis mojego byłego szefa. Facet był niekompetentny, nieudolny, szuja i trzymał się krzesła tylko dzięki wpływom wiceministra sprawiedliwości, który, niezrozumiałym dla mnie zrządzeniem losu, był jego kuzynem. Zanim odszedłem z policji, dałem mu do zrozumienia, co sadzę o jego kierowniczych zdolnościach, szczególnym poparciu dla skorumpowanych współpracowników i brutalnym naginaniu przepisów. Na szczęście sprawa obyła się bez świadków i przy pomocy argumentów na tyle gwałtownych, że nawet nie przyszło mu do głowy wnieść przeciwko mnie oskarżenia, jedyne co, to przez parę miesięcy musiałem opędzać się od nasyłanych, na wszystko gotowych ćpunów, aż do dnia, gdy ta zabawa mi obmierzła i w jednej, krótkiej rozmowie telefonicznej wspomniałem o nagraniu przechowywanym w pewnym depozycie.
Teraz, widząc zamaszysty podpis, przypomniałem sobie, że w taki sposób składał go tylko wtedy, kiedy powiadomienie wysyłane było do osób bardzo majętnych albo, gdy maczał swe wstrętne łapska w brudnej sprawie.
- Chyba musi być pani przekonana...
- Julia - przerwała miękkim głosem. - Na imię mam Julia.
Pasowało do niej. Taka kobieta nie mogła nosić innego imienia. Kojarzyło mi się z elegancją, dobrą muzyką, szmerem w kuluarach teatru i ciekawą rozmową w doborowym towarzystwie. Taka kobieta zawsze stała w centrum, perfekcyjna i zjawiskowa. Wyobraziłem ją sobie natychmiast jako organizatorkę wernisażu sławnego malarza, spotkania z Dalai Lamą czy inną, nie mniej znaną osobistością. Obawiałem się, że taki facet jak ja tylko poprzez wymówienie tego imienia zbezcześci je.
A jednak odważyłem się.
- Julio, chyba musi być pani przekonana, że ktoś pozwolił sobie na okrutny żart?
Spojrzała na mnie z niedowierzaniem, chyba była bliska płaczu, gdyż jej usta wygięły się w podkówkę, zupełnie jak u zrozpaczonego, nierozumiejącego świata dziecka.
- Raczej mam wrażenie, że ktoś zarzucił na mnie ogromną pajęczynę - im bardziej chcę się z niej uwolnić, tym mocniej mnie oplątuje. Ale dlaczego? Boję się, ten ktoś może dosłownie wszystko.
Zawsze interesowały mnie sprawy beznadziejne, ta na taką wyglądała. Nie można, ot tak sobie, uczynić z kogoś człowieka, którego nigdy nie było, a jeżeli do czegoś takiego doszło, to musiały stać za tym najbardziej wpływowe osobistości w kraju. Nie wykluczałem powiązania z mafią lub z jakaś inną, skrycie działającą, wpływową organizacją.
Adam Stone posiadał ogromny majątek. Być może nie było to dobrze widziane w pewnych kręgach. Mógł się narazić komuś bardziej znaczącemu niż on sam.
Wiedziałem, że są chwile, gdy człowiek czuje się jak zaszczuty zwierz, bez możliwości ucieczki i najmniejszego wpływu na rozwój wypadków. Taki moment przeżyłem, gdy Jeff rzucił się pomiędzy mnie a lufę rewolweru. Ułamek sekundy krótszy niż drgnięcie powieki, czas zbyt nikły, aby mógł zawierać jakąkolwiek treść. A jednak rozwlekał się w nieskończoność. Stałem tam, niezdolny do wykonania najmniejszego ruchu, widziałem, w potwornym spowolnieniu, jak ćpun naciska spust, jak mruży oczy, skupiając się na celu. Słyszałem kawałek ołowiu, lecący w moim kierunku, a głuchy huk wystrzału bezustannym echem dudnił mi w uszach... i byłem bezsilny, obezwładniony strachem przed nieodwracalnością końca. A mimo to i nie wiadomo dlaczego, zdążyłem jeszcze pomyśleć, że przepadnie mi karta wstępu na koncert, na który i tak nie zamierzałem pójść, nie odbiorę już trzech par spodni z pralni chemicznej i nie wymienię przepalonej żarówki w garażu.
I wtedy Jeff skoczył. I swoim poświeceniem zrujnował mi życie.
Tak, ta kobieta musiała w sobie nosić nie mniejsze piekło niż moje.
Jednakże oprócz piekła wyczułem w niej coś nieokreślonego.
Była wyjątkowo piękną kobietą - idealnie gładkiej cery nie zakłócała najmniejsza nawet zmarszczka, a przecież musiała już dochodzić do czterdziestki. Lecz w pierwszym rzędzie to nie jej uroda mnie niepokoiła. Wyczuwałem perfekcyjnie skrywaną tajemnicę, co w tym przypadku równie dobrze mogło oznaczać poczucie winy, jak i konieczność prowadzenia ze mną fałszywej gry. Czyżby wiedziała więcej niż to, co starała się mi przekazać? A jeżeli tak, dlaczego szukała mojej pomocy? Byłem znany z tego, że nawet po latach wracałem do spraw beznadziejnych i zawsze znajdowałem rozwiązanie. Jeżeli chciała coś ukryć, źle trafiła.
- Nawet jeżeli policja dokładnie przeczesała cały dom, to jednak sam muszę wszystko obejrzeć. Niekiedy decydują szczegóły, niekoniecznie zauważalne przez wszystkich.
Mówiąc, wciskałem do górnej kieszeni kurtki gruby, rozlatujący się notes. Do diabła, ciągle jeszcze w miejscu, w którym powinien być guzik, wisiał strzep skołtunionych nitek. Oderwałem je nagłym ruchem, prawie z kawałkiem materiału. Nieważne.
Powstała z krzesła i bez słowa, lekkim krokiem, z nieopisaną gracją skierowała się ku wyjściu. Podążyłem za nią jak lunatyk. Nigdy w życiu nie widziałem kobiety o tak kształtnych łydkach. Idealnych. Zatrzasnąłem drzwi głośniej niż zwykle.
Właśnie zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle zechce zająć miejsce w moim rozklekotanym samochodzie, gdy zauważyłem czekającą przed bramą taksówkę. Musiała tu stać cały czas.
- Nie potrafię prowadzić samochodu – przyznała. – Nigdy nie miałam takiej potrzeby.
Skinąłem ze zrozumieniem głową. Multimilionerzy nie potrzebują niczego dotykać palcem, wokół nich wszystko dzieje się za pieniądze. Dlatego zaskoczyło mnie, gdy taksówka zatrzymała się przed, co prawda, luksusowym wieżowcem mieszkalnym, ale nie była to rozległa, oszałamiająca rezydencja. Nie przywitał nas też żaden, od lat wierny rodzinie, zaufany buttler ani pokojówka. W tym mieszkaniu w ogóle nie widać było śladu służby, chociaż nieskazitelny porządek zdawał się temu przeczyć.
I znowu, jakby czytając moje myśli, pospieszyła z wyjaśnieniem.
- Adam zawsze kochał spokój, jako małżeństwo byliśmy trochę odludkami. Raz w tygodniu przyjeżdża firma sprzątająca, zatrudniamy też naszą perłę, ale tylko na godziny i nieregularnie. Jeżeli będzie pan miał do niej pytania, to oczywiście zaaranżuję spotkanie.
Rozłożyła w zapraszającym geście ręce.
- Proszę się rozejrzeć.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt