To nie koniec świata - lina_91
A A A

Tego nie da się opowiedzieć, nie da ubrać w słowa. Stoję jak wryta, lata szkolenia i pracy kulące się w zakamarkach mózgu jak wagarowicze przed dyrektorką. Wiem, że moje drżące ręce tylko przeszkodzą w wysiłkach, więc spod ściany obserwuję, jak Kaśka rozcina jego ubranie, odsłaniając zakrwawioną klatkę piersiową. Widzę to zagłębienie, tuż pod prawym obojczykiem, gdzie moja głowa najchętniej spoczywa podczas tych cichych wieczorów w domu, bladą twarz i krótko ścięte włosy. Połamane okulary zwisają na jednym uchu, dopóki Ania litościwym gestem nie położy ich na stoliku obok. Podłączają ostatnie kabelki i z maszyny wydobywa się przeraźliwy pisk, przywracając mnie do życia. W ciągu sekundy klęczę obiema nogami na łóżku i uciskam mostek. Brak rytmu znaczy, że nie mogą zastosować elektrod. Nie wiem, jak długo to robię. Zdecydowanie za długo; z ran przestaje nawet wyciekać krew, ja sama czuję, że przelewam wodę w próżnię. Ale nie zatrzymują mnie, nie próbują odciągnąć. Dopiero po dłuższym czasie słyszę cichy głos dyżurnego lekarza.

- Czas zgonu: dwudziesta trzecia pięćdziesiąt trzy.

- Nie – dyszę. Musiałam stosować sztuczne oddychanie przez ponad pół godziny i pomimo adrenaliny i ogromnego otępienia, które spowija jeszcze mój mózg jestem w tej chwili tak zmęczona, że nie mogę się ruszyć, więc robię to, co zawsze, kiedy brak mi sił: osuwam się obok i kładę głowę na jego skrwawionej piersi. – Nie. Nie. Nie. Nie...

Teraz próbują mnie ściągnąć. Jakby to miało jakieś znaczenie, jakby mógł mnie czymś zarazić, jakby... Nie szarpię się jednak, bo nie mam na to sił i dopiero kiedy lekarz przyszpila mnie do podłogi, dociera do mnie, że mogłam zniszczyć dowody. Ślady.

Jacek nie wpadł po pijaku do rzeki, nie rozbił się na rowerze. Ktoś mu to zrobił. Ktoś mi go zabrał.

Zaczynam krzyczeć, wściekłość i ból mieszające się w jeden pierwotny krzyk, odbijający się echem od pomalowanych na biało ścian. Nie mogę przestać. Chcę, naprawdę chcę, bo gdzieś tam na jakimś odcieniu świadomości wiem, że zaraz mnie uśpią, odurzą, zostawią go samego, a ja nie mogę tego zrobić. Zawsze wszystko robiliśmy razem i teraz też nie pozwolę mu odejść beze mnie. Ale to boli zbyt mocno, to pali i szarpie jakby ten nóż, który odebrał mi Jacka, teraz powoli zagłębiał się w moje ciało.

To nie jest koniec świata.

Nawet teraz, wyjąc w amoku i tłucząc pięściami w ścianę, zdaję sobie z tego sprawę. Są gorsze rzeczy, na pewno. Utrata dzieci – choć nie umiem sobie tego wyobrazić, bo ich nie mam. Utrata całej rodziny jednocześnie. Nie jestem pierwszą która w tej chwili traci poszlachtowane, połamane w drzazgi serce.

Problem w tym, że dla mnie to jest pierwszy raz i zupełnie nie wiem, jak z tym żyć. Koniec życia – nawet nie jego, ale całego życia, które zaplanowaliśmy, przemyśleliśmy i zaczęliśmy razem, teraz zostaje mi odebrana. Pieprzony świat.

Chyba już wolałabym jego koniec.

 

Pięć godzin wcześniej

Jacek pochrapywał cicho przez nos, z dłońmi pod policzkiem. We śnie wyglądał tak niewinnie, jak dziecko, które można schrupać. Powinnam go obudzić; nie darowałby mi gdybym nie dała mu szansy na złożenie mi życzeń i pożegnalnego buziaka przed nocką. Przeklęłam pod nosem. Pracowałam – znowu! – w swoje urodziny i choć na pewno nie był to koniec świata, więcej, nie wierzyłam, że nastąpi, mimo iż na kalendarzu widniała znacząca data dwudziestego grudnia, byłam wściekła.

Nie mogłam go obudzić w takim nastroju, jedno było pewne. Jego temperament był o wiele bardziej ognisty od mojego, a kiedy w dodatku tak buzowałam, jedna iskra wystarczyłaby do wywołania pożaru. Poczłapałam więc do kuchni, pocieszając się miękkim dotykiem swoich papuci w kształcie wielgachnych szczeniaków.

Nie byłam konoserką kawy. Pić nauczyła mnie babcia, która co dnia wychylała co najmniej pięć szklanek (koniecznie szklanek, żadnych tam szlacheckich filiżanek) MK cafe. Zaczęłam pić jako nastolatka z nadwagą, która uczucie głodu próbowała zabijać kofeiną. Niewiele to pomogło, ale zwyczaj pozostał. Jacek był inny: na kawie i lodach nie lubił oszczędzać, musiał mieć dobrą markę.

Do kubka z wizerunkiem Słupska, z którego zawsze pił, nasypałam kopiastą łyżeczkę Douwe Egberts i zalałam mlekiem do połowy. Na angielski sposób następnie podgrzałam kubek i dopiero potem zalałam wrzątkiem. Wraz ze swoim kubkiem na którym widniała tarzająca się w błocie świnka, powędrowałam do sypialni, szturchając Jacka w kolano. Mamrocząc pod nosem usiadł na łóżku i łapczywie zanurzył usta w gorącym płynie.

- Wychodzisz dzisiaj?

Zazwyczaj do pubu chodził w piątki, ale wyjście kiedy ja pracowałam było sporym rarytasem: nie musiał się spieszyć z powrotem, bo i tak przecież na niego nie czekałam.

-Chyba – wzruszył ramionami.

Przekręciłam oczami. Zapomniałam, że przez dobrą godzinę po obudzeniu trudno wydobyć z niego jakieś cywilizowane słowa. W milczeniu patrzył jak się przebieram w swój fartuch i dopiero wtedy objął mnie ramionami.

- Wyglądasz tak seksownie, moja pielęgniareczko – wyszeptał. – Wszystkiego najlepszego. Kocham cię.

Wyprostował się, jakby dopiero teraz coś mu przyszło do głowy.

- Zawsze możesz zadzwonić, że się rozchorowałaś.

W przeciwieństwie do niego, ja już o tym myślałam. I teraz pokręciłam tylko głową. Okres przedświąteczny był zawsze zajęty. Nie mogłam sprawiać więcej kłopotu na oddziale, na Izbie Przyjęć i tak zawsze brakowało ludzi.

- Baw się dobrze. Zobaczymy się jutro. Jakoś przeżyję – zmusiłam się do uśmiechu. Odpowiedział mi ognikiem w niebieskich oczach.

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
lina_91 · dnia 12.01.2013 10:15 · Czytań: 770 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
Elwira dnia 26.02.2013 18:24
amoku i tłucząc pięściami w ścianę,
tłukąc


życia, które zaplanowaliśmy, przemyśleliśmy i zaczęliśmy razem, teraz zostaje mi odebrana.
Odebrany



Nie byłam konoserką kawy.
– koneserką


Dobre, porządnie napisane opowiadanie. Na szczęście bez trzęsień ziemi i dziur, których mam już serdecznie dość. Porusza, a to już dużo.
Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
pociengiel
10/11/2024 00:48
Dzięki, to dla mnie ważne sugestie. Przemyślę to. Dzięki. »
przyszycguzik
10/11/2024 00:00
Ładny obrazek. Nostalgiczny. Nie sposób się do tego nie… »
przyszycguzik
09/11/2024 23:36
Niby fajne, ale mam trochę takie poczucie, że czytałem… »
przyszycguzik
09/11/2024 22:58
To na pewno jest utwór na wysokim poziomie, ale skojarzenia… »
przyszycguzik
09/11/2024 22:56
Podoba mi się wejście w ten wiersz i chyba całość też. Choć… »
Dar
09/11/2024 17:29
Faktycznie ta niezamierzona spacja zmieniła wydźwięk… »
Jacek Londyn
09/11/2024 11:08
Dzień dobry. Przyciągnął mnie tytuł. Sądziłem, że… »
Janusz Rosek
02/11/2024 09:18
Kazjuno Dzień dobry. Dziękuję bardzo za Twój komentarz i… »
Kazjuno
01/11/2024 20:44
Janusz Rosek Lubię prozę z akcją, a w "Przemianach… »
ajw
01/11/2024 19:17
Cieszę się, ze przypadło Ci do gustu. Dziękuję Kushi :) »
Janusz Rosek
01/11/2024 18:00
Darcon Dzień dobry. Bardzo dziękuję za Twój komentarz i… »
Darcon
01/11/2024 15:29
Hej, Januszu. To tekst na górną półkę, tylko mógłbyś… »
Kushi
31/10/2024 20:30
Aż chciałoby się namalować obraz czytając ten wiersz...… »
valeria
30/10/2024 22:23
Nie przypuszczałam nawet, że dam :)no jasny jest:) »
Jacek Londyn
30/10/2024 13:22
Jest listowie, igliwie, wgryzające się złote morze, dyniowo… »
ShoutBox
  • ajw
  • 01/11/2024 19:19
  • Miło Ciebie znów widzieć :)
  • Kushi
  • 31/10/2024 20:28
  • Lata mijają, a do tego miejsca ciągnie, aby wrócić chociaż na chwilę... może i wena wróci... dobrego wieczorku wszystkim zaczytanym :):)
  • Szymon K
  • 31/10/2024 06:56
  • Dziękuję, za zakwalifikowanie, moich szant ma komkurs. Może ktoś jeszcze się skusi, i coś napiszę.
  • Szymon K
  • 30/10/2024 12:35
  • Napisałem, szanty na konkurs, ale chciałem, jeszcze coś dodać. Można tak?
  • coca_monka
  • 18/10/2024 22:53
  • hej ;) już pędzę :) taka zabiegana jestem, że zapominam się promować ;)
  • Wiktor Orzel
  • 17/10/2024 08:39
  • Podeślij nam newsa o książce, wrzucimy na główną:)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:33
  • "Czterolistne konie" wyszły na początku września, może nawet gdzieś się wam rzuciły pod oczy ;)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:32
  • Bonjour a tout le monde :) Dawno mnie tu nie było! Pośpieszam z radosną informacją, że można mnie zakupić papierowo :)
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
  • Kazjuno
  • 08/10/2024 09:28
  • Dzięki Zbysiu, też Ciebie pozdrawiamy. Animujmy ruch oddolny, żeby przywrócić PP do życia.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty