Spokojnie. To na pewno tylko iluzja. Może trochę dziwna, ale pewnie na tym polega występ. Może Blanka i ta druga dziewczyna współpracują z Mistrzem Choya? W końcu sama się zgłosiła... Tylko czemu udawała, że mnie nie zna? Nie, to bez sensu...
Myślałem w skupieniu, starając się wszystko sobie poukładać i znaleźć jakieś sensowne wytłumaczenie dla całej sytuacji. Wziąłem kilka głębokich wdechów i wstałem. Wszystko wyglądało normalnie. Korytarz był taki, jak dawniej, a spod małych, drewnianych drzwi, które wcześniej otwierała Blanka, nadal migotało światło. Podszedłem do nich i złapałem za klamkę. Na moment wstrzymałem oddech, a moje serce zwolniło. Dokładnie słyszałem każde jego uderzenie. Bum... Bum... Bum... Otworzyłem drzwi.
Otoczył mnie zapach kadzidła i świec. Spojrzałem w kierunku miejsca, na którym siedziałem razem z Blanką. Była tam. Sama. Odwróciła się do mnie z uśmiechem, jakby wyczuwając mój wzrok.
- Chodź - wyczytałem z ruchu jej ust.
Rozejrzałem się po sali. Widownia w dalszym ciągu siedziała zahipnotyzowana na swoich miejscach. Wszyscy wpatrywali się w stronę sceny, na której, tak jak wcześniej stał Mistrz Choya. Nie patrzył na mnie. Zupełnie, jakby nasza rozmowa nie miała miejsca. Sam zresztą straciłem już pewność czy to ze mną rozmawiał na korytarzu. Podszedłem do Blanki i powoli usiadłem na swoim miejscu.
- No nareszcie - powiedziała z udawanym wyrzutem. - Ile można siedzieć w łazience?
- Ja nie byłem w łazience... - zacząłem tłumaczyć, ale zatrzymałem się w pół słowa, widząc w jej oczach zdziwienie, które po sekundzie zamieniło się w troskę.
- Ok, a wszystko w porządku? Pokaż... - wysunęła rękę i przyłożyła chłodną dłoń do mojego czoła. Lgnąłem do jej dotyku każdym milimetrem skóry. - Trochę jesteś rozpalony... - stwierdziła.
- To twoja sprawka - zażartowałem bez zastanowienia, a ona uśmiechnęła się krótko.
- Słabe... Musisz się bardziej wysilić - podsumowała, odwracając się w stronę widowni. - Oglądaj. Ostatnia sztuczka była niesamowita. Ciągle się zastanawiam, jak on odmienił tą dziewczynę.
Znowu chciałem coś powiedzieć, ale i tym razem się powstrzymałem. Blanka patrzyła szeroko otwartymi oczami na Mistrza Choya i przygryzała niecierpliwie wargę. Nie chciałem przeszkadzać. Wolałem po prostu patrzeć. Jej usta były pełne i kusiły żywą czerwienią. Przez chwilę zapomniałem o wszystkim.
- No nie gap się tak - zganiła mnie Blanka, lekko się czerwieniąc, ale nie odwracając wzroku w moją stronę.
- Tak, już. Przepraszam - zmieszałem się i spojrzałem na scenę.
Mistrz patrzył prosto na mnie. Z pełną powagą. Jego wzrok dosłownie paraliżował. Nie mogłem się ruszyć. W sumie nawet nie próbowałem. Po dwóch sekundach przestał i spojrzał na resztę publiczności.
- Dobrze, szanowni państwo - zaczął Mistrz. - Kto będzie drugim ochotnikiem? Kto zechce przeżyć prawdziwą przygodę? Poznać świat magii?
Tym razem nie trzeba było czekać. Z tłumu od razu podniosło się kilka rąk. Czuć było ekscytację w powietrzu. Mistrz Choya uśmiechnął się szeroko.
- Widzę, że państwu się podoba... Czy może się mylę i te wszystkie osoby po prostu chcą wyjść do toalety? - Zażartował, nie zdejmując uśmiechu z twarzy. Po sali przeszedł chichot. - No dobrze. W takim razie wybiorę. - Mistrz wyciągnął przed siebie rękę, podniósł lekko brodę i zaczął przesuwać palcem, wskazując na ochotników. Sekundy niemożliwie się przeciągały.
- To może pan - powiedział nagle, odwracając się w moją stronę.
Chciałem zaprzeczyć, roześmiać się, powiedzieć, że przecież się nie zgłaszałem, ale zauważyłem, że trzymam rękę w górze. Wysoko, prosto i zdecydowanie.
- Ja? - Wydukałem niepewnie.
- Tak, proszę pana. Ma pan to szczęście - odpowiedział Mistrz, zapraszając otwartą dłonią na scenę. Prawie wszyscy goście odwrócili się na swoich miejscach. Poczułem rękę Blanki na kolanie. Spojrzałem jej w oczy.
- No idź, panie odważny - ścisnęła mnie lekko, z uśmiechem dumy na twarzy. - Będę czekać.
Wstałem niepewnie i zacząłem iść. Widownia odprowadzała mnie wzrokiem. Szukałem myślą jakiegoś ratunku, ale nogi same niosły mnie na miejsce. Zupełnie jakbym był pod wpływem czarów. Po chwili stałem na deskach obok Mistrza Choya. Popatrzyłem na salę, na ludzi, siedzących przede mną i na Blankę, która uśmiechała się do mnie z samego końca. Potem spojrzałem na Mistrza. Był jeszcze wyższy niż mi się wydawało i z bliska wcale nie wyglądał na chudego. Jego czarny frak przebłyskiwał ciemnym granatem, a broda miała srebrzysty kolor. Oczy były stalowo-szare, o czystych jak śnieg białkach.
- Zaczynamy? - Zapytał. - Jest pan gotów?
Kiwnąłem nieznacznie głową.
- Zatem oklaski dla odważnego pana - powiedział głośno Mistrz Choya, odwracając się do publiczności. Momentalnie rozległy się brawa. Przeszło przeze mnie ciepło, bijące od strony klaszczących ludzi. Uspokoiłem się i przyjąłem swoją rolę.
- Co mam zrobić? - Zapytałem Mistrza.
- Na początek pomoże mi pan przynieść dwie skrzynie zza kurtyny - odpowiedział ze spokojem - bez tego pokaz się nie uda.
Spojrzałem przez ramię w mrok, który roztaczał się za czerwienią tkaniny okalającej scenę. Zauważyłem kontury jakiegoś mebla, czy też innej drewnianej konstrukcji.
- Dobrze, chodźmy - szepnąłem, idąc w jej stronę.
- To ja wezmę drugą - powiedział Mistrz i zniknął z mojego pola widzenia.
Zrobiłem kilka kroków w stronę skrzyni i sięgnąłem przed siebie. Dotknąłem deski. Była chropowata i chyba dosyć stara. Wymacałem drugą ręką przeciwległą krawędź skrzyni, złapałem pewniej i podniosłem. Lekka. Odwróciłem się, zrobiłem dwa kroki i postawiłem ją na scenie. Mistrz Choya stał już obok z drugą identyczną skrzynią. Przyjrzałem się im. Wyglądały dosyć prosto i topornie. Przypominały kształtem trumny, z tą różnicą, że z boku miały wycięte owalne otwory. Każda z innej strony. Skierowane do siebie.
- Dobrze. Niech pan teraz stanie po środku. Zaraz zaczniemy - powiedział Mistrz, uśmiechając się tajemniczo. Bez zastanowienia wykonałem jego polecenie, a on odwrócił się do publiczności.
- Szanowni państwo, wiem, że już dokonałem wyboru, ale potrzebuję jeszcze dwóch ochotniczek. Czy są tutaj jakieś panie, które zechcą towarzyszyć naszemu odważnemu młodzieńcowi? - Zapytał.
Na sali rozległo się kilka wysokich głosów, a w górze pojawiły się smukłe, zadbane dłonie z pomalowanymi paznokciami. Zrobiło mi się przyjemnie, jakby wszystkie te kobiety chciały być tutaj ze mną, wcale nie myśląc o scenie.
- Widzę, że ma pan powodzenie - zażartował Mistrz, odwracając się w moją stronę. - Dobrze. To może poproszę panią i panią z drugiej strony sali - kontynuował, wskazując palcem konkretne osoby.
Przez chwilę miałem nadzieję, że ujrzę Blankę, która będzie brała udział w sztuce razem ze mną, ale bardzo szybko opuściła mnie ta myśl. Moim oczom ukazały się dwie, nad wyraz piękne kobiety. Pierwsza miała gęste blond włosy, upięte w zmyślny kok. Uśmiechała się szeroko, patrząc na mnie błękitnymi oczami. Miała okrągłą, dziewczęcą twarz i jasną cerę. Jej smukłą figurę, podkreślała skutecznie idealnie skrojona, czerwona sukienka. Serce zabiło mi mocniej i z trudem oderwałem wzrok, żeby spojrzeć na drugą ochotniczkę. Brunetkę, o długich, falujących, rozpuszczonych włosach. Miała oczy w kolorze gorzkiej czekolady. Nie uśmiechała się, ale patrzyła na mnie z zaciekawieniem. Jej wzrok elektryzował. Czułem namiętność, jaką w sobie kryła. Ubrana była w połyskliwą, czarną suknię z lekkim dekoltem, nieznacznie odsłaniającym krągłość jej piersi. Nie wiedziałem, która z tych dwóch kobiet podoba mi się bardziej. Mój wzrok wędrował od jednej z nich do drugiej, nie mogąc się zdecydować i napatrzeć. Po chwili zacząłem się krępować swoim bezpośrednim zainteresowaniem, ale obie ochotniczki przyglądały mi się równie uważnie, więc wymienialiśmy tylko spojrzenia. Atmosfera była napięta i pełna emocji.
- Widzę, że chcą się państwo poznać przed występem - wtrącił Mistrz z uśmiechem.
- Tak, chętnie - powiedziałem błyskawicznie do ochotniczek. - Mam na imię Marek. Miło mi.
- Mi też - powiedziała wesołym głosem blondynka, podając mi rękę. - Mam na imię Natalia.
Uśmiechnąłem się szeroko, przytrzymując przez chwilę jej delikatną dłoń, po czym odwróciłem się do kobiety w czerni.
- Mi również miło - powiedziała zmysłowo brunetka. - Nazywam się Karolina.
Ścisnąłem odrobinę mocniej jej rękę, a ona odwzajemniła uścisk. Wydawała mi się bardziej dojrzała i zdecydowana od Natalii. Obie jednak wywarły na mnie niesamowite wrażenie.
- Dobrze. To może zaczniemy - przerwał nam Mistrz Choya. - Zapraszam obie panie do skrzyń, a pana poproszę o zajęcia miejsca między na środku.
Dopiero teraz zauważyłem, że skrzynie są otwarte. Drzwi skierowane były w stronę publiczności. Na sali panowała kompletna cisza. Po chwili Natalia i Karolina stały w skrzyniach, a ja czekałem na instrukcje.
- Niech panie przełożą swoje ręce przez otwory z boku i podadzą je naszemu młodzieńcowi. - Mistrz spojrzał na mnie. - Proszę je złapać - poinstruował.
Z lewej strony wyciągnęła do mnie rękę Natalia, a z prawej Karolina. Złapałem obie z przyjemnością i uśmiechnąłem się w duchu, doceniając tą chwilę. Mistrz zamknął skrzynie.
- Proszę się nie bać. Za chwilę będą panie tu razem z nami. Tymczasem wierzę, że nasz młodzieniec doda paniom odwagi - powiedział i odwrócił się w stronę widowni.
Dosłownie w tej samej sekundzie poczułem muśnięcie z lewej strony. Natalia delikatnie pogłaskała moją dłoń kciukiem. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz i od razu odwzajemniłem jej dotyk. W tym samym momencie, z prawej strony Karolina ścisnęła mocniej moją rękę i powoli, zmysłowo pogładziła mnie po wierzchu dłoni. Myślałem, że emocje rozsadzą mnie od środka, ale stałem nieruchomo. Odwzajemniłem obie pieszczoty, nie zastanawiając się nawet w jakiej sytuacji się znajduję.
- Szanowni państwo, tym razem nikt nic nie będzie czytał, a ja nie będę nic państwu zasłaniał. Proszę jedynie o chwilę ciszy - poprosił Mistrz, chociaż tak naprawdę nie musiał, ponieważ wszyscy z uwagą patrzyli na scenę.
Gładziłem delikatnie rękę Natalii, jednocześnie masując dłoń Karoliny. Obie odwzajemniały mój dotyk, jednak każda w inny, wyjątkowy dla siebie sposób. Wydawało mi się, że na sali słychać tylko mocne bicie mojego serca.
Pstryk.
Mistrz pstryknął palcami obu rąk, kłaniając się nisko. W tym samym momencie Natalia i Karolina przestały w jakikolwiek sposób okazywać mi uczucia. Ja również przestałem i rozluźniłem nieznacznie uścisk. Czułem się jakby ktoś mnie obudził. Mistrz odwrócił się w moją stronę z tajemniczym uśmiechem.
- Proszę jeszcze chwilę wytrzymać - powiedział cicho i podszedł do skrzyni, w której zamknął Natalię.
W momencie, gdy ją otwierał, rozległ się szmer zdziwienia. Mistrz przeszedł szybko do drugiej skrzyni, otworzył ją i wywołał tą samą reakcję. Ludzie zaczęli wstawać i klaskać, a ja w dalszym ciągu nie wiedziałem co się stało.
- Dobrze, niech pan teraz puści ręce pań i wszyscy podziękujemy za brawa - powiedział Mistrz, robiąc mi miejsce obok siebie. Zrobiłem tak jak powiedział. W momencie kiedy stawiałem krok do przodu spojrzałem szybko w lewą, a potem w prawą stronę. Kobiety zamieniły się miejscami, ale nie widać było po nich zdziwienia. Uśmiechały się do widowni zadowolone z tego, że stoją na scenie. Ich widok nie wzbudzał już we mnie takich emocji jak wcześniej. Obie były naprawdę ładne, ale nie było w nich nic poza tym, nic wyjątkowego. Pomyślałem o Blance. Spojrzałem szybko na koniec sali, ale stojący ludzie skutecznie zasłaniali mi widok.
- Dziękujemy i jednocześnie zapraszamy państwa na przerwę - powiedział Mistrz, nisko się kłaniając. - Za chwilę zaczniemy kolejną część pokazu.
Stałem w miejscu, próbując się odnaleźć w sytuacji, podczas gdy Natalia i Karolina opuściły scenę, a ludzie zaczęli wychodzić z sali. Mistrz zniknął na chwilę z mojego pola widzenia. Rozejrzałem się nerwowo. Zauważyłem jak jego płaszcz znika za kurtyną.
- Chwileczkę! Proszę poczekać... - powiedziałem, starając się przebić przez odgłos kroków i rozmów na sali, ale Mistrz zniknął. Ruszyłem za nim. Po sekundzie byłem już za kurtyną. Widziałem cień jego postury. Dwoma dużymi krokami pokonałem dzielącą nas odległość i złapałem go za ramię. Ku mojemu zdziwieniu w ręku został mi tylko płaszcz. Stanąłem w miejscu z pustką w głowie.
- Marek. Jesteś tam? Chodź do mnie - usłyszałem ze sceny głos Blanki. Odwróciłem się i lekko otępiały, powoli zacząłem iść w jej stronę.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt