Śmierć zębiastej waginy - tulipanowka
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Śmierć zębiastej waginy
A A A
Od autora: .

Najbardziej przykre w życiu jest chyba to, że zawsze jest to samo zakończenie. Porażka, starość, choroby, niedołężność i śmierć. Życie to gra, która toczy się dopóki się nie przegra. Niestety wygranej opcji nie ma. Gracjana wiedziała o tym od dawna i prawdopodobnie dlatego często bywało jej wszystko jedno.
Ponadto wykonywała zawód wojownika/ żołnierza, bowiem dysponowała nietypowym narzędziem walki. Nie wiedziała, czy ktoś, czyli lekarze, naukowcy maczali w tym palce. Być może taka urodziła się przez przypadek, mutację, ujawnienie wyjątkowo recesywnej cechy. A później ten przypadek wykorzystali stratecy od wojen. Wiedza o przeszłości, o motywach ma znaczenie. Ale nie zasadnicze. Gracjana była jaka była i właściwie było jej obojętne dlaczego. Bo to niczego by nie zmieniło. Kobieta nie raz się w duchu podśmiechiwała się z tych, co „otwierają innym oczy” naiwnie licząc, że to coś zmieni. Przykładowo ktoś jest nieśmiały i co mu z tego, że wujek „dobra rada” mu uświadomi rzecząc „jesteś nieśmiały”, a potem puści wykład, że z tym trzeba walczyć. To tak jakby powiedzieć osobie niskiego wzrostu „jesteś mały”. Podobnie ludzie mówią „ale leje”, chociaż ich rozmówcy stoją obok nich w strugach deszczu. Chociaż zdarzają się osoby, które ciągną za wszelką cenę do jedynego i właściwego wzorca: łykają pigułki na zmianę osobowości i torturują swoje ciało operacjami wydłużania kości nóg. I po co? Dla kogo? Gracjana uważała takie działania za niedorzeczną stratę czasu i bezsensowne narażanie się na ból, nie wspominając o stracie pieniędzy.
Gracjana dotychczas zarabiała dokonując kastracji na zlecenie agencji wojskowej. Jak to mówią, żadna praca nie hańbi. Poza tym kobieta systematycznie odbywała szkolenia polityczno-demagogiczne, żargonowo nazywane praniem mózgu. Nawet uwierzyła w to, że czym się para wykonuje dla kraju, narodu, ludzkości i dobra planety. Otóż wnętrze waginy Gracjany porastały ostre zęby, to jest twarde, zrogowaciałe polipy.
Mówi się, że w każdej bajce, opowieści, legendzie jest ziarno prawdy. Indianie, Polinezyjczycy, ludy Afryki – gdzieś w pamięci pokoleń takie przypadki zostały zanotowane. Ale współcześni „ze szkiełkiem i okiem” pogradzili legendami, bowiem... przebadali próbkę statystyczną i zawyrokowali, że kobiece waginy nie posiadają zębów. A kto by twierdził inaczej, to by się totalnie ośmieszył.
A jednak raz na ileś tam milionów przypadków zdarza się zębiasta wagina. Gracjana tak miała. Jej pierwszy kochanek syczał z bólu wyciągając okrwawiony członek. Kobieta pomyślała, że umazał się dziewiczą krwią i tragizuje, bo widzi krew. Za drugim razem pomyślała, że być może poprzednim razem błona nie została dostatecznie rozerwana i dlatego penis ocieka krwią. Za trzecim razem miała okres. Za czwartym razem okresu nie miała, ale poraniony mężczyzna uderzył Gracjanę – że to jej wina, że on cierpi. Na to odpowiedziała, że „jest beznadziejnym kochankiem i jeszcze do tego szukającym tanich wymówek”. Wtedy on zaczął okładać ją pięściami i rzucać po ścianach. Chwyciła nóż i chciała go zabić. Skończyło się jednak na tym, że straciła przytomność. Koleś skopał nieprzytomną i zesikał się na nią. A potem z braku pomysłów na odreagowanie odszedł. W każdym razie zgłosił się do lekarza po poradę. Lekarz kłute rany w penisie uznał za zajście na tyle ciekawe, że opowiedział o tym komuś tam, a ten znów miał kolejnego znajomego. Ostatecznie znaleźli się ludzie z agencji wojskowej, którzy postanowili to sprawdzić. Znaleźli Gracjanę i przekonali ją do współpracy. Już oni to dysponują licznymi darami przekonywania. Nie cofną się przed niczym, dopóki przekonywany nie ulegnie. Dali kobiecie stosowne lekarstwa, a po nich polipy stały się jeszcze twardsze, jak rogi, czy kopyta zwierząt. O ile wcześniej wagina raniła, to po kuracji farmakologicznej powodowała – przy szybkim pchnięciu – pocięcie członka na strzępy, czyli kastrację.
Praca Gracjany polegała na odbywaniu stosunków ze wskazanymi przez agencję wojskową mężczyznami. Kilka zbliżeń na rok, a w nagrodę stała, wysoka pensja. Gdyby Gracjana usłyszała taką tezę, z pewnością by się obruszyła. W jej ocenie wynagrodzenie było adekwatne do wykonywanej pracy. Pracy ciężkiej, bowiem nie wszyscy mężczyźni są łatwi. Niektórych trzeba uwodzić dniami i nocami, prowadzić długie konwersacje, siedzieć godzinami na erotycznym czacie i wypisywać przeróżne bzdury, spędzać wspólnie czas, czyli nudzić się udając zainteresowanie oglądając mecz, boks, albo wyścigi samochodowe. Poza tym dochodziła trauma. W szczególności chodziło o przypadki, gdy ofiary pozostawione na odludziu, w lesie, bez dostępu do telefonu i internetu – wykrwawiały się na śmierć. Jednak prawdę powiedziawszy takie zdarzenia zaliczyć należało do wypadków przy pracy. Najczęściej wynikających z ciamajdowatości ofiar. Zasadniczym celem agencji było, by okaleczona ofiara przeżyła. Dlaczego? Po co? Gracjana nie wnikała. To nie jej działka. Domyślała się, że chodzi o upokorzenie wrogów, zemstę, wywieranie wpływu, szantaż i tym podobne.
Teraz natomiast Gracjana była już zbyt stara, by pracować dla agencji. Skończyła właśnie czterdzieści lat.
- Kariera modelki, czy sportowca też się szybko kończy. Tak to już jest. Na to nie ma rady, więc najlepiej się z tym pogodzić. Im starszy facet, tym młodszej kobiety potrzebuje, żeby się w ogóle podniecić. Już prędzej poleci na ciebie niewyżyty dwudziestolatek. Tyle że dwudziestolatkowie nie znaczą, aż tyle i nie napsocili, aż tyle, by im kutasa ucinać. Rozumiesz? - tłumaczył spokojnie przedstawiciel agencji.
- Tak. Rozumiem – odpowiedziała Gracjana zdając sobie sprawę z faktu, że już pięć lat wcześniej mogli ją zwolnić.
Właściwie to spodziewała się takiego ruchu ze strony agencji. Miała co prawda nadzieję, że może zaproponują jej jakąś papierkową robotę, albo stanowisko trenerki nowych kadr. Ale... Do takiej roboty nadaje się każdy. A jak nadaje się każdy to oznacza, że nadają się tylko znajomi szefostwa, protegowani.
- Ochrona agencji się kończy. Przykro mi. Agencja nie dysponuje takimi środkami, aby zapewnić tobie dożywotnie bezpieczeństwo. Inna fryzura, okulary i po twarzy cię nie poznają. Ale wiesz po czym cię poznają? - spytał przedstawiciel agencji wojskowej.
- Po waginie – odpowiedziała Gracjana.
- Po zębach. Radzę je usunąć. Usunięcie polipa to prosty zabieg.
- Jednego zwykłego może. Ale ja mam ich z sześćdziesiąt. Twardych. Zrogowaciałych. Z korzeniami, chyba.
- Ja się na medycynie nie znam. Miałem ci przekazać ostrzeżenie, to co ci przekazałem. Co zrobisz z tą wiedzą, radą, to już twoja sprawa.

Gracjana po kilkutygodniowym namyśle, stwierdziła, że nie ma wyjścia. Bez ochrony agencji wcześniej, czy później ktoś ją namierzy. A wtedy będzie mieć przerąbane: okrutne tortury, a potem bolesna śmierć. Zasadniczo jest nikim. Nie zna nawet żadnej tajemnicy. Nikt nie kiwnie palcem, by jej pomóc. Agencja się jej wyprze.
Natomiast opcja usunięcia polipów wcale nie jawiła się różowo.
- Nie dysponuję rzetelnymi danymi na temat zębiastych wagin... - bezradnie rozłożył ręce agencyjny ginekolog - więc postaram się, ale niczego nie gwarantuje.
- Czyli mogę umrzeć? - spytała.
- Cóż, będę szczery, to nie jest wykluczone.

- Ale przynajmniej umrzesz komfortowo. Bez bólu. Twoje ciało nie zostanie sprofanowane – stwierdził Max: znajomy Gracjany z agencji. - Przyznasz, że to też jest ważne.
- Tak masz rację – kiwnęła głową kobieta.
- Pokaleczone ciało. Trup rzucony do gnoju. To przykłady z autopsji – dodał Max.
- Masz rację. Po kilku tygodniach ciało jest w stanie rozkładu. Nie chciałabym, żeby ludzie patrzyli jak mi z oczodołów wypełzają robaki, a pokryte pleśnią nogi...
- I ten smród – skrzywił się Max, a potem razem z Gracjaną roześmiał się głośno.

Gracjana przyszykowała się na śmierć. Pousuwała niepotrzebne pliki z tabletów i domowego „lodówkowego” komputera. Posprzątała w domu, żeby nie myśleli, że jest bałaganiarą. Powyrzucała do śmieci stare, zepsute, czy po prostu brzydkie rzeczy: poczynając od odzieży na meblach kończąc.
- To co zostanie po mnie niech będzie ładne. Może innym się przyda – szepnęła do siebie.
Napisała testament. Stała się nadzwyczaj miła dla sąsiadów, żeby mogli ją dobrze wspominać. Kupiła sobie w salonie sukien ślubnych długą, elegancką, czarną suknię do trumny. Myślała też o diamentowym naszyjniku i bransoletce, ale doszła do wniosku, że z całą pewnością ktoś je sobie przywłaszczy w myśl zasady „że trupowi i tak się nie przyda”. W przeddzień zabiegu poszła też do fryzjera zafarbować i podciąć włosy.
„Będą mi robić zdjęcia w trumnie. To wystarczający powód, by się trochę ogarnąć” – pomyślała. - „W życiu tak bywa, że los działa na złość. Może te moje wielopoziomowe przygotowania sprawią, że jednak wyjdę z tego cało”.
W dzień zaplanowanego zabiegu wstała wcześnie, a właściwie w środku nocy. Wsiadła do samochodu, ale nie podjechała pod samą klinikę. Wysiadła wcześniej, by ostatnie trzy kilometry przejść pieszo. Szła i patrzyła na świat czując, że być może to ostatni dzień jej życia. Chłonęła obrazy chodników, ulic, przebiegających kotów, wyborczych afiszów, ludzi maszerujących z kijkami i tych śpieszących się do pracy.
- Dzień dobry – powiedział przechodzień z lampartem na smyczy.
- Dzień dobry – odpowiedziała automatycznie Gracjana. - „Skąd ja go znam?” - pomyślała. - „Ach tak. To dostawca programów do inwigilacji internetowej” - wygrzebała informację z zakamarków pamięci.
Przypomniała sobie, że jego programy potrafiły pobierać obraz z kamery komputerowej. Użytkownik nawet nie wiedział, że kamera jego komputera się włączała, nie mówiąc już o fakcie, gdzie obraz został przesyłany dalej. Być może inne programy były bardziej technologicznie zaawansowane, jednak Gracjana nie znała się na tym zbyt dobrze, by je docenić. Najbardziej utkwiły jej w pamięci te obrazy z kamery. Nie mogła pojąć jak to możliwe, że nawet lampka informująca o włączeniu funkcji nagrywania się nie zapalała.
Gracjana szła dalej. Zapowiadał się piękny, bo słoneczny i ciepły dzień. Kobieta zauważyła, że przy jezdni ustawiono błędne znaki drogowe, na przykład „ślepa ulica”, choć ulica wcale nie była ślepa.
- Jak to możliwe, że nigdy tego nie zauważyłam – szepnęła do siebie.
Większość ludzi zwraca uwagę na to co jest dla nich ważne, istotne. Skupia się wybiórczo na pewnych aspektach. Wiele rzeczy umyka. Czasem nawet ważniejszych niż sprawy, które wydają się ważne. A Gracjana patrzyła tego dnia na świat inaczej niż zwykle. Jak małe dziecko, które jeszcze nie wie na co zwracać uwagę, a które elementy otoczenia nie są istotne.
Do kliniki dotarła przed czasem.
Ginekologa jeszcze nie było. Przyjęła ją sympatyczna asystentka. Zmierzyła ciśnienie, pobrała krew do badań i zaczęła wypełniać ankietę o pacjencie. Potem podała Gracjanie tablet i poprosiła o podpis. Gracjana przeczytała tekst powyżej. „Wyrażam zgodę na pobranie narządów i wykorzystanie ich przez agencję... Wyrażam zgodę na eutanazję w sytuacji, gdy komfort egzystencji wskutek operacji zostałby w jakikolwiek sposób umniejszony... Zostałem poinformowany o przebiegu operacji... Zostałem poinformowany o alternatywnych metodach leczenia... Zostałem zapoznany z regulaminem i procedurami operacyjnymi...”. Oczywiście Gracjanie nikt niczego nie tłumaczył i niczego nie wyjaśniał. Nie wyrażała również zgody na eutanazję. Tyle że nie miała innego wyjścia. Gdyby nie podpisała, zabieg by się nie odbył. Takie są procedury. Gracjana zauważyła, że pod litanią o czym została poinformowana widnieje puste pole, w którym jeszcze przed nią powinien podpisać się lekarz.
„Pewnie podpisze się po zabiegu i pozaznacza stosowne podpunkty. Stare chamskie metody” - uśmiechnęła się krzywo do swych myśli i podpisała się na tablecie.
Jakże głupi i naiwni są ci, którzy naprawdę wierzą, że instrukcje i procedury mogą cokolwiek poza wzrostem biurokracji. Trzeba ludzi przekonać o słuszności pewnych działań. Poza tym etyka, odrobina przyzwoitości, szacunek dla innych i tym podobne.
Gracjana nie chciała wdawać się w bezsensowną sprzeczkę i domagać wykonania tego, o czym miała swoim podpisem zaświadczyć. W końcu dla zasady mogliby ją zabić w czasie zabiegu. I to tylko po to, żeby ktoś pobawił się jej narządami. W sytuacji zagrożenia życia, lepiej nie zadzierać z nikim i nie prowokować odwetu. Poza tym skan jej podpisu jest w archiwum agencji i gdyby chcieli wkleją go nawet pod najbardziej absurdalnym i niedorzecznym oświadczeniem. Kto kiedykolwiek miał do czynienia z zaawansowaną manipulacją ludźmi, czy informacją – z pewnością wie o co chodzi. Zwykły, pojedynczy człowiek jest bez szans. W ocenie Gracjany nawet jako pracownik agencji, nie miałaby szans w walce z taką instytucją. Dlatego też postanowiła zastosować strategię na głupie, pokorne cielę.
„Może jakoś przeżyję” – pocieszała w myślach sama siebie.
Uprzejma asystentka zaprowadziła Gracjanę do sali z dwoma łóżkami, w której miała poczekać. Kobieta usiadła na łóżku. Po chwili zjawiła się pielęgniarka z tabletką.
- Na łóżku można się położyć. Zabieg zaczyna się za dwie godziny – powiedziała pielęgniarka i odwróciwszy się na pięcie wyszła z sali.
Gracjana nawet nie pytała na co ta tabletka. „Po co pytać tych, którzy nie mają ochoty odpowiadać” - pomyślała. Łyknęła pigułkę i popiła wodą. Wyciągnęła z torebki tomik poezji, położyła się na łóżku i zaczęła czytać. Po pewnym czasie złapała się na tym, że nie może skupić wzroku. Wyrazy, sylaby zaczęły skakać raz w górę, raz w dół, mieszać się tak, że kobieta nie potrafiła odczytać treści utworów. Odłożyła więc książkę i zamknęła oczy. Obudziła się po godzinie. Było jej zimno, mimo że spała przykryta kocem. Wstała i rozejrzała się dokładnie po sali. Ktoś inny by tego nie zauważył ze względu na stosowny kamuflaż, ale ona wiedziała, gdzie znajdują się kamery, czujniki ruchu, czujniki ognia, czujniki gazów trujących i tym podobne gadżety. W tym aspekcie była dobrze wyszkolona.
Spojrzała na przeźroczysty, żelowy tablet przyklejony do ręki, który w tym momencie spełniał funkcję zegarka. Minęły dwie godziny od czasu przyjścia pielęgniarki, ale nikt po Gracjanę nie przyszedł.
„Przede wszystkim nie robić zamieszania, bo to wkurza oprawców” – pomyślała Gracjana i już z trzeźwym umysłem (bez skaczących liter) pogrążyła się w czytaniu wierszy.
Minęła kolejna godzina. A potem jeszcze jedna. I jeszcze jedna.
„Może nie jestem jedyna. Może kogoś ważniejszego operują” – pomyślała. - „Ale mogliby uprzedzić”.
W końcu zjawiła się pielęgniarka, która kazała iść za sobą. Gracjana bez słowa tak też uczyniła.
- Ściągnąć wszystko poniżej spódnicy – rozkazała stanowczym tonem pielęgniarka.
Gracjana ściągnęła majtki i skarpetki, zastanawiając się chwilę w czym przeszkadzają im skarpetki. Czując jednak strach przed śmiercią postanowiła się nie dopytywać, żeby nie drażnić pielęgniarki, która zapewnie nie zna odpowiedzi. Żeby okazać swą pokorę, Gracjana stanęła na baczność przy zabiegowym, ginekologicznym fotelo-łóżku.
- Się położyć! – rozkazała pielęgniarka.
Po tych słowach Gracjana usadowiła się na łóżku w szerokim rozkroku z nogami w górze.
Wydawało się jej, że czeka wieczność, bowiem przyjętą pozycję zaliczyć należy do krępujących. Kiedy Gracjana była agencji potrzebna, to i traktowanie było inne. Wszystko na czas, bez sztucznych dłużyzn. Teraz jej status się zmienił. Stała się niepotrzebnym śmieciem i agencja w ten sposób uzmysławiała tę okoliczność byłej agentce.
- Podam znieczulenie – powiedziała pielęgniarka i wbiła igłę wenflonu w żyłę Gracjany.
- Przeżyję? – spytała Gracjana.
- Zaraz przyjdzie lekarz. Doktor Karól – odpowiedziała pielegniarka.
Gracjana przeraziła się w duchu. Wiedziała, że doktor Karól jest partaczem.
„Dlaczego właśnie jego przysyłają?” - pomyślała.
W końcu zjawił się doktor Karól.
Kobieta czuła potworny ból, kiedy wykręcał, wyrywał i ciął waginowe zęby. Z całych sił starała się nie krzyczeć – tylko mimika twarzy wyrażała potworny ból. Potrafiła panować nad głosem. Uczyła się tego na treningach bólowych.
- Co tak wrzeszczy! – złościł się doktor Karól, chociaż Gracjana nie wydała z siebie ani jednego dźwięku. - Tylko mi nie skacz!
Gracjana potrafiła unieruchomić ciało i zastygnąć w bezruchu. Ani nie skakała, ani nie krzyczała, a jednak lekarz ciągle narzekał. Usunął kilka polipów.
- Spieprzyłem – nagle warknął cicho, jakby do siebie, lekarz Karól.
Gracjana poczuła piekący, ostry ból, jakby przez waginę pocięto jej macicę i wszystkie brzuszne wnętrzności.
- Znieczulenie! - rzucił szybko lekarz.
Do ust Gracjany przyłożono maskę. Kobieta zaczęła mocno wdychać gaz, żeby jak najszybciej znieczulenie zaczęło działać.
Wtedy ją olśniło i zrozumiała. Doktor Karól miał za zadanie eliminować zbędne według agencji osoby, ale tak by wyglądało to na wypadek lub „że organizm pacjenta okazał się zbyt słaby”. Karól specjalnie usunął kilka polipów, aby stosowne nagranie znalazło się w oficjalnej dokumentacji. Specjalnie upominał, żeby Gracjana nie krzyczała, chociaż ona tego nie robiła.
„Krzyk dodadzą w czasie montażu” - pomyślała Gracjana. - „Jaka okazałam się głupia i mało domyślna. Przecież w interesie agencji jest, żeby nikt nigdy nie ujawnił, że waginy z zębami po pierwsze istnieją, a po drugie, że są przez wojsko wykorzystywane”.
Broń staje się bezużyteczna, kiedy wróg ją pozna. Kiedy wie, że istnieje – może się odpowiednio zabezpieczyć.
Potem Gracjana przestała myśleć na zawsze. Zmarła we śnie.
Po pobraniu organów, wykrojeniu większych płatów skóry, wypompowaniu całej krwi; bezużyteczne kości, resztki skóry i wnętrzności oraz przede wszystkim zębiasta wagina zostały poddane kremacji.

- Wyeliminowali Gracjanę – powiedział Max.
- Była stara. Stara dziwka z obwisłymi cyckami – skomentował brunet spod okna.
- To nasza koleżanka – przypomniał Max.
- Może twoja. I tak powinna się cieszyć, że tyle żyła. W dawnych czasach dużo wcześniej skwierczałaby na stosie. Noże w cipce, kto to widział? Czarownica, psia mać. Wiedźma dziwadło.
- Kolega widzę, zatwardziały konserwatysta.
- Powiadam, że gdyby histeryczkom wycinano macicę, to świat nie stanąłby na głowie. W sposób naturalny pozbyto by się wywrotowych idei, które nikomu nie wyszły na dobre.
- Żartujesz chyba. Przecież histeria to wymysł...
- Ja tam swoje wiem. Na babach dobrze się znam.
- Ty ich nienawidzisz.
- Jak każdy normalny facet.
- Pedał chyba. Niesamowite, że ktoś ma takie poglądy jak ty. To straszne.
- Ha, ha, ha. Żartowałem. Dałeś się nabrać, sztywniaku.
Poza tym dialogiem nikt więcej nie komentował śmierci Gracjany.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
tulipanowka · dnia 17.01.2013 20:38 · Czytań: 2273 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Komentarze
al-szamanka dnia 17.01.2013 22:16
Cytat:
przy­kre w życiu jest chyba to,że za­w­sze jest to samo zakończe­nie.


Cytat:
później ten przy­pa­dek wy­ko­rzy­sta­li stra­te­cy od wojen.


stratedzy

Cytat:
Gra­cja­na była jaka była i właściwiebyło jej obojętne dla­cz­ego.


Cytat:
Ko­bi­e­ta nie raz się w duchu podśmie­chi­wała się z tych


Cytat:
Nawet uwi­e­rzyła w to, że czym się para wy­ko­nu­je dla kraju, na­ro­du,


Nawet uwi­e­rzyła, że to, czym się para wy­ko­nu­je dla kraju, na­ro­du,

Cytat:
że pod li­ta­nią(,)o czym została po­i­n­fo­r­mo­wa­na(,) wi­d­ni­e­je puste pole,





Hmm, nie wiem, co o tym opowiadaniu napisać. Może dlatego, że nie mam pojęcia dlaczego podjęłaś taki temat. Wygląda jak wycięty z jakiegoś większego tekstu.
Naprawdę nie mogę się w nim połapać.

Pozdrawiam :)
Magicu dnia 18.01.2013 09:30
Zajrzałam tu, bo zaintrygował mnie tytuł. Byłam ciekawa, co ma oznaczać i przeżyłam szok, gdy okazało się, że chodzi dosłownie o... zębatą waginę :smilewinkgrin:
Opowiadanie jest doskonałe, chociaż warsztatowo jeszcze do dopracowania. No i to zakonczenie... Rozczarowało mnie. Nie lubię, gdy sympatyczni bohaterowie umierają. Miałam nadzieję, że dasz kobiecie żyć ;)

Wyłapałam kilka błędów:

Cytat:
Po­nad­to wy­ko­ny­wała zawód wo­jo­w­ni­ka/ żołnie­rza

- głupio brzmi; lepiej wyglądałby jeden rzeczownik (zawod tajnego agenta, płatnego mordercy itp.)


Cytat:
Gra­cja­na uważała takie działania za nie­do­rzeczną stratę czasu i bez­se­n­so­w­ne narażanie się na ból, nie wspo­mi­nając o stra­cie pieniędzy.
Gra­cja­na do­ty­ch­czas za­r­abiała do­ko­nując ka­stra­cji na zle­ce­nie age­n­cji wo­j­sko­wej.

- druga "Gracjana" nie jest potrzebna

Cytat:
A kto by twi­e­r­dził in­a­czej, to by się to­ta­l­nie ośmie­szył.

- w czasie terazniejszym brzmiałoby dużo lepiej

Cytat:
O ile wcześniej wa­gi­na raniła, to po ku­ra­cji fa­r­ma­ko­lo­gicz­nej po­wo­do­wała – przy szy­b­kim pchnięciu – pocięcie członka na strzępy, czyli ka­strację.

- jedno określenie jest niepotrzebne (wiadomo, że pocięcie członka to kastracja)

Cytat:
Co zro­bi­sz z tą wiedzą, radą, to już twoja spra­wa.

- zdecyduj się na jedno określenie

Cytat:
- Na łóżku można się położyć. Zabi­eg za­czy­na się za dwie go­dzi­ny – po­wi­e­działa pielęgni­a­r­ka i odwróci­w­szy się na pięcie wyszła z sali.

- bezsensowne zdanie, nie wnosi nic do treści. Wykasowałabym

Cytat:
Ktoś inny by tego nie zauważył ze względu na sto­so­w­ny ka­mu­flaż, ale ona wi­e­działa, gdzie zna­j­dują się ka­me­ry, czu­j­ni­ki ruchu, czu­j­ni­ki ognia, czu­j­ni­ki gazów trujących i tym po­do­b­ne gadżety.

- przydługie; może lepiej np.: Niewprawne oko by tego nie zauważyło, ale ona wiedziała...


Popracuj nad warsztatem a opowiadanie będzie na 6 :)
Slajers dnia 26.01.2013 17:31
W pierwszej chwili skojarzyłam to opowiadanie z filmem "vagina dentata"... ale na szczęście, to coś innego.
Czyta się gładko i czuć nastrój historii :)
Szkoda głównej bohaterki ale dzięki temu zakończenie bardziej pasowało do tego, co się tam działo no i nadal było zaskakujące, bo mimo, że cały czas spodziewałam się śmierci Gracjany, to nadal miałam nadzieję na jej przeżycie.
Aha, rozmowa Maxa z kolegą była na swój sposób przerażająca...

Pozdrawiam :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty