Everyone I know
goes away in the end
and you could have it all
my empire of dirt...
Patrzyła na to królestwo przez cieniutką, szklaną szybkę. Wykonywała polecenia ojca i była posłuszna niczym bezwolna marionetka. Księżniczka na pokaz.
Amnesti zdawała sobie sprawę, że nigdy nie będzie dzieckiem idealnym, nigdy nie będzie godną następczynią tronu. Ale do niedawna wcale nie musiała być. Gdyby jej brat żył, nadal odgrywałaby swoją rolę pokornej królewny. Nadal byłaby laleczką na wystawie.
Od najmłodszych lat pracowała na łaskawą aprobatę ojca. Teraz, kiedy została jedyną pretendentką do królewskiego tytułu, było jeszcze gorzej. Od czasu do czasu rzucał jej przychylne spojrzenie, dużo częściej to pełne nagany. Starała się, ale nie była tak dobrą czarodziejką, jak jej brat, nie władała tak dobrze bronią, nie była tak odważna, jak on…
Po prostu nie była swoim bratem.
***
Kiedyś mała Nessi obserwowała parę zakochanych. Wokół dziewczyny unosiła się pomarańczowa mgiełka, jaśniutka niczym najpiękniejsze leśne ogniki. Księżniczka pierwszy raz widziała coś takiego. Aura chłopaka była jeszcze intensywniejsza, jeszcze bardziej nasączona szczęściem. Zachwycona dziewczynka spytała służącą, czy też to zauważyła. Ta tylko spojrzała na nią zaniepokojona i natychmiast pospieszyła zawiadomić o tym dziwnym, zaobserwowanym jedynie przez Amnesti zjawisku króla.
Królewna bardzo się zdumiała, gdy usłyszała wyjaśnienia ojca.
- Na tym polega twoja moc, dziecko. Tylko ty możesz widzieć to, co przed chwilą – odparł monarcha poważnym tonem. Nessi wydawało się wtedy, że po raz pierwszy jest z niej naprawdę zadowolony.
- Ale co to było, te kolory? – dopytywała się, mało rozumiejąc z zaistniałej sytuacji. Ojciec usiadł na swym rzeźbionym tronie i skinął na córkę, by podeszła bliżej. Przestraszona, postąpiła krok do przodu. Nigdy nie lubiła znajdować się tak blisko rodzica. Niepokoiło ją to dumne, nieprzystępne spojrzenie, a dreszcze przechodziły po jej drobnym ciele na myśl o lodowatym głosie króla. W ogóle nie lubiła z nim rozmawiać. I często zastanawiała się, czy to jest aby na pewno w porządku.
Ojciec zmarszczył groźnie krzaczaste brwi.
- To uczucia osób, na które patrzyłaś. Były takie kolorowe, ponieważ oboje czuli się szczęśliwi. To się nazywa empatia, Amnesti – tłumaczył powoli, uważnie przypatrując się dziewczynce.
- Em… Co takiego? – odezwała się cichutko, zlęknionym głosem, w obawie, że ojciec nie będzie zadowolony z jej nieuwagi. Ale on tylko westchnął i przejechał palcami po czarnych, nieco splątanych włosach.
- Empatia – powtórzył. – Zapamiętaj tę nazwę, ponieważ odnosi się do twojej niezwykle rzadkiej umiejętności. Przez niemal tysiąc lat nie narodził się żaden empata - dodał z pewną dumą w głosie. Słysząc to, Ness uśmiechnęła się nieśmiało.
- Ale co niezwykłego jest w widzeniu takich uczuć? – zastanawiała się, próbując znaleźć coś zrozumiałego w tej całej sytuacji.
Ojciec uśmiechnął się. Nie był to jednak szczery, serdeczny uśmiech, a raczej groteskowe wykrzywienie spękanych warg.
- Ty nie tylko je widzisz, Amnesti. Ty możesz je także kontrolować. Wystarczy, że dotkniesz wybranej osoby, aby stała się twoim… sługą, twoją prywatną zabawką. Wydobędziesz na zewnątrz uczucie uwielbienia do ciebie, będziesz mogła bawić się jej emocjami.
Te słowa zabrzmiał wyjątkowo złowrogo.
- Zabawką? Żywy człowiek? – Nessi nie podobał się ten pomysł.
- Ależ, dziecko, teraz tego nie rozumiesz, ale niedługo zaczniesz czerpać korzyści ze swojej mocy.
Nessi ani trochę się to nie podobało.
- Potrafię coś jeszcze? – spytała, gdyż w tym momencie nic innego nie przychodziło jej do głowy. Ojciec zawahał się przez chwilę, spoglądając na zarumienioną twarz małej księżniczki.
- Cóż… niebawem nauczysz się wydobywać najbardziej przykre wspomnienia niektórych ludzi, te zadające im największy ból… - urwał na chwilę i popatrzył niepewnie na zaszokowaną dziewczynkę.
- Ale… po co?
- Przez to sprawisz im okro… hm… duże cierpienie i cóż, będziesz mogła na przykład zmusić ich do powiedzenia czegoś, czego wyjawić nie zechcą, a ty zapragniesz się tego dowiedzieć. To sposób na osoby, które nie są podatne wpływowi twojej magii dotyczącej kontrolowania emocji… Tacy czarodzieje…
- Ty też? – Dziecko z wrażenia zachłysnęło się powietrzem. Co za okropności mówił jej ojciec?
Król pokręcił głową.
- Ja jestem zbyt potężny. Silnych magów twoja moc się nie ima. Tylko tych słabszych…
- Co to za moc, która robi krzywdę? – Ness zbierało się na płacz.
- Mówiłem już, że zrozumiesz w swoim czasie, córko. Teraz jesteś jeszcze zbyt młoda. – Zerknął na zagubioną dziewczynkę. – Poślę po mojego nadwornego czarodzieja, będziesz u niego pobierała nauki. Nauczysz się nie widzieć tych wszystkich barw. Zobaczysz je tylko, jeśli będziesz miała na to ochotę – zakończył, po czym pospiesznie wyszedł z sali, zostawiając nieszczęśliwą księżniczkę swojej własnej samotności.
***
Ness już dawno temu zaczęła w pełni panować nad swoją mocą i wykorzystywać ją, najczęściej na polecenie ojca.
Niekoniecznie w dobrych celach. Taki dar nigdy nie służył do czynienia samego dobra i nigdy służył nie będzie. Już do tego przywykła. Może dlatego, że lata całkiem beztroskiego dzieciństwa miała za sobą, a może z powodu nacisku ze strony rodzica. Bała się go. To była jedyna rzecz w jej życiu, która pozostawała niezmienna.
Szybkim krokiem minęła kłaniających się jej strażników i przekroczyła progi swych komnat. Właśnie wracała z egzekucji jakiegoś wieśniaka, który zalegał z podatkami. Widok odciętej głowy nigdy nie był szczególnie bliski jej sercu. Jednak z czasem zaczęła się do tego przyzwyczajać. Czerwone jabłka już nie przypominały jej krwi straceńca, a koszmary nocne powoli ustępowały miejsca bezpiecznej i o wiele wygodniejszej pustce. Amnesti wolała nie pamiętać swoich snów.
Usiadła na łóżku i po cichu zmówiła modlitwę do Stwórcy, prosząc o pokój duszy matki i brata. O ile swojej rodzicielki prawie nie pamiętała, Deklan zawsze był jej wyjątkowo bliski. Wstawiał się za nią przed ojcem, wspierał w czasie nauki magii i pocieszał, gdy było jej wyjątkowo ciężko. I tylko on jeden mówił do niej zdrobniale. Minął rok od jego śmierci, a rana w sercu młodej królewny nadal była wyjątkowo świeża.
Ness przetarła twarz rękami, chcąc obronić się przed napływem nieprzyjemnych wspomnień. Co za ironia – emocje innych mogła kontrolować z łatwością, swoje – niekoniecznie.
Ciche pukanie do drzwi wyrwało ją z zamyślenia.
- Wejść – mruknęła, zastanawiając się, kto może jej teraz przeszkadzać. Do środka wsunął się postawny gwardzista.
- Pani, król prosi do siebie – oznajmił, kłaniając się nisko. Dziewczyna w geście zniecierpliwienia przeczesała ręką ciemne włosy. Ojciec ją wzywał. To musiało być coś poważnego.
- Przekaż, że zaraz będę – rzekła do strażnika i odprawiła go gestem dłoni. Gdy tylko zniknął za drzwiami komnaty, poprawiła odświętną, zdobioną klejnotami suknię i kilka razy głęboko odetchnęła. Nie mogła pokazać przed królem, że jest roztrzęsiona, że pozwoliła sobie na chwilę słabości. Tu panowały inne zasady. Tutaj nie okazywano uczuć.
Amnesti szła przez korytarz, mając nadzieję, że jej postawa okaże się przyzwoicie władcza, a oczy na powrót zaczną przypominać dwa błękitne kryształki lodu. Miała też nadzieję, że ojciec nie zwróci na nią większej uwagi. Wszak córka interesowała go tyko wtedy, gdy potrzebował jej zdolności. Może tym razem obejdzie się bez tego.
Gdy już dotarła do największego i najpiękniejszego w całym pałacu pomieszczenia, zastała tam widok niezwykły. Na podłodze klęczał jakiś znany jej tylko z widzenia sługa, trzymany przez dwóch najbardziej rosłych żołnierzy władcy. Dookoła kręciło się trzech zaufanych doradców króla. Wszyscy byli magami.
- Ojcze. – Ukłoniła mu się. – Chciałeś mnie widzieć.
- Tak, Amnesti - odparł spokojnie. Jednak księżniczka znała go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, iż był to spokój pozorny. Morze, nad którym szaleje burza, ale wody jeszcze nie zaczęły odbijać się złowrogo o brzeg.
- Ten człowiek – wskazał na odzianego w łachmany i posiniaczonego sługę – próbował mnie otruć. Jednak nie chce wyjawić, z czyjego polecenia. Masz się dowiedzieć – polecił zdumionej dziewczynie.
- On? Ależ, ojcze, to przecież tylko… Czym właściwie się zajmuje?
- Pomaga w przygotowaniu posiłków – odparł władca. – Poza tym, jak się właśnie okazało, jest też czarodziejem. Przesłuchasz go. Oczywiście… wiesz, w jaki sposób.
Ness skinęła głową. Podeszła powoli do łypiącego na nią złowrogo mężczyzny i przyłożyła mu rękę do pleców. Nie wyrywał się, tylko westchnął cicho, ze zrezygnowaniem.
Księżniczka przez cienki materiał tuniki wyczuła kilka mokrych jeszcze od krwi ran. Wiedziała, że więzień był torturowany. Król słynął ze swoich bestialskich metod względem zdrajców. Dla niego najważniejsze było posłuszeństwo poddanych. Nie obchodziło go, jakim kosztem je zdobywał.
Księżniczka skupiła myśli i wślizgnęła się do centrum emocji czarodzieja. Nie opierał się długo. Jego aura wyglądała okropnie – czarna, bardzo nikła, miejscami wręcz niezdrowo rozrzedzona.
Dziewczyna, nie myśląc wiele, przystąpiła do ataku. Znalazła wspomnienie zaszyte najgłębiej w świadomości skazańca – śmierć żony, a raczej stracenie jej z rozkazu króla. Ból i żałość były tak ogromne, że człowiek natychmiast zgiął się pod ich naporem. Zacisnął jednak usta i tylko pojedyncze jęki od czasu do czasu przerywały ciężką, zalegającą w sali ciszę. Wszyscy milczeli: strażnicy, doradcy i sam władca, przypatrujący się temu wszystkiemu z kamiennym wyrazem twarzy.
- Na czyje polecenie działasz? – spytała Ness, nie chcąc przedłużać jego cierpień. Nienawidził króla i ona bardzo dobrze go rozumiała. Gdyby jej ojciec był tyranem, życie poddanych stałoby się o wiele łatwiejsze. On był bestią, potworem. Amnesti cieszyła się, że łaskawie ją tolerował.
- Mów! – ponagliła zwijającego się z bólu człowieka. Nacisnęła mocniej dłonią na jego plecy. Stęknął i milczał jeszcze przez moment, zanim wycharczał:
- Ja i tylko ja jestem sobie panem, a… on – popatrzył zamglonym wzrokiem na króla - … jego dni są… policzone – wysapał.
- Wystarczy – rozkazał władca z kamienną miną. – Dziękuję ci, dziecko – zwrócił się do córki, kiedy już zdjęła rękę z pleców czarodzieja. – Zabrać go do chronionej magicznie celi.
Żołnierze skłonili się i, w otoczeniu magów, powlekli bezwładne ciało skazanego przez korytarz.
- Ojcze, mogę o coś spytać? – odezwała się niepewnie Amnseti, widząc zamyślone oblicze rozmówcy.
- Oczywiście – zgodził się łaskawie władca. – O co chodzi?
- Ta trucizna, którą podał ci czarodziej… Czy dobrze się czujesz? – Modliła się w myślach, by troska w jej głośnie zabrzmiała wiarygodnie.
Król wykrzywił usta w karykaturze uśmiechu.
- To miło, że się o mnie martwisz, córko, ale zupełnie nie ma takiej potrzeby. Trucizna była w winie, a mag nałożył na nią zaklęcie, tak by na moich testerów ona nie podziała. Wypiłem trochę, ale na szczęście nadworny medyk zdążył zareagować. Niezły z niego czarodziej. Może niezbyt silny, ale niezły – wymruczał do siebie w zamyśleniu. - Oczywiście trucizna pozostała w moim organizmie, jednak doktor unieszkodliwił ją czarem, który tylko on może zdjąć – zakończył swój wywód, wyraźnie zadowolony.
Ness zamyśliła się na chwilę.
Ostatnio król kazał stracić kobietę, która zalegała z daniną tylko dlatego, że miała małe dzieci do wykarmienia. Władza w wykonaniu jej ojca była zła. Z pewnością gorsza niż władza byłaby w jej wykonaniu.
- To świetnie, że odzyskałeś już formę, ojcze… - Amnesti zacisnęła usta. – Mogę już odejść?
Król skinął głową.
- Tak, nie jesteś mi na razie potrzebna.
Nessi, idąc przez korytarz, postanowiła złożyć wizytę dworskiemu medykowi…
***
Kiedy kilkanaście dni później lekarz zniknął tajemniczo, a nosząca żałobną czerń nowa królowa oznajmiła wszystkim, że osobiście dopilnuje schwytania człowieka, który zdradził królestwo i okazał się odpowiedzialny za śmierć jej nieodżałowanego ojca, uciekający wraz z nim czarodziej dobrze wiedział, że w tej obietnicy nie ma ani ziarnka prawdy.
Nowa królowa lubiła czerwone jabłka.
I wcale nie kojarzyły jej się z krwią.
If I could start again
a million miles away
I would keep myself
I would find a way...
Cytaty pochodzą z piosenki "Hurt" (Johnny Cash).
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt