Kiedyś żył sobie człowiek, który był zawsze smutny i milczący. Z okazji nadchodzących Świąt postanowiłem sprawić mu prezent. Zawsze potrafiłem sprawić, że ludzie tego typu nagle potrafili zmieniać się nie do poznania. Ogłuszywszy go, zaniosłem do piwnicy. To nie było łatwe – wszak, smutny człowiek ważył dużo więcej ode mnie. Związałem go, a gdy się ocknął – po pięciu dniach - wbiłem mu nóż w oko, by nigdy już nie było smutne. Z łatwością wyjąłem zakrwawioną miazgę z oczodołu. Smutny człowiek zaczął wrzeszczeć z bólu. Biedaczek. Któż jednak powiedział, że moje uszczęśliwianie smutnych ludzi jest przyjemne? Lewe oko wciąż na mnie łypało. Wyczytałem w nim nienawiść, złość, ból i brak nadziei. Cóż za złe emocje! Nim ciemnoczerwona posoka wypływająca z jednego oczodołu spłynęła niczym łza po twarzy, już pozbyłem się drugiego oka. Smutny człowiek wył z bólu.
Jako że nie miał na głowie ani jednego włosa, postanowiłem to wykorzystać. Gwóźdź gładko wszedł, gdy dwa razy uderzyłem młotkiem. Lekko – przecież nie chciałem go zabić! Moje medyczne wykształcenie pomogło mi zrobić to jak należy. Panowie, wyobraźcie sobie jak zabawnie wyglądał z tym małym żelazem wystającym z głowy!
Miałem w piwnicy piec i zestaw garnków. Poprzedni smutny człowiek – nim go wypuściłem – za gościnę, oddał mi swoją nerkę. Z jeszcze innego zebrałem do słoików mnóstwo tłuszczu. Może nie były już pierwszej świeżości, ale zdawały się stworzone dla smutnego człowieka z gwoździem w głowie! Tłuszcz rozlałem na patelni i gwizdując cicho pod nosem, wrzuciłem nerkę i oczodoły. Oczywiście miałem przy sobie zeszyt kucharski. Zresztą, panowie, przeszukując mój dom z pewnością widzieli… Może wkrótce razem coś ugotujemy, co?
Smutny człowiek zjadł śniadanie. Jadł ze smakiem, nie tylko dlatego, że pięć dni nic nie miał w ustach, ale głównie z innej przyczyny… Nieskromnie przyznam, iż jestem świetnym kucharzem! Wymiotował zaraz potem, gdy powiedziałem mu co zjadł. Tutaj popełniłem błąd: dostał za dużą porcję po tylu dniach głodówki. Powinienem był to wiedzieć…
I w końcu nadszedł mój ulubiony moment. Ostrze noża znalazło się między wargami, a potem powoli, pedantycznie poszerzyłem mu uśmiech z jednej i drugiej strony. Już nie był smutnym człowiekiem! Już miałem zamiar wypuścić go do ludzi – jakże radosnego, odmienionego, gdy zauważyłem, że ma zbyt sterczące uszy…
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt