Trzewia Zdrady odc.2 - Sfora
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Trzewia Zdrady odc.2
A A A
Od autora: Ciąg dalszy opowieści.
Historia ma się zawrzeć (oczywiście jak uda mi się w końcu coś napisać w całości) w trzech częściach. Ta ma szumny tytuł "Trzewia Zdrady: Wysokie wieże" :)

Josi zachwycony, wyczesywał trud podróży z futra Gargaty. Zwierzę mruczało zadowolone raz po raz, obracając się i szturchając chłopca wielkim łbem. Strzygło uszami kiedy coś podrażniło długie wyrastające z nich włosy, a wraz z tym strzyżeniem po Legowisku niósł się dźwięk brzęczącego metalu. Josi poklepał koci pysk Gargaty. W odpowiedzi pchnęła go, wciskając jego szczupłe ciało w miękkie podłoże i parsknęła. Chłopak zaśmiał się wesoło i zerwał na równe nogi. Wyprostowane zwierzę mierzyło prawie dwa razy tyle, co Josi. Mimo tego służebny czuł się przy niej bezpiecznie. Kocica przeciągnęła się leniwie i ziewnęła. W końcu zaległa owijając się wokół chłopca i zaczęła lizać swoją łapę. Była prawie zupełnie czarna, prócz wplecionych gdzieniegdzie siwych pasm, które nadawały jej czasami wygląd rzeźby z czarnego marmuru. Na jej uszach lśniły pojedyncze pierścienie z czarnego metalu. Kiedyś leżowy opowiadał Josiemu, że taki metal można zdobyć tylko w górach Fenriru, u Silnych. Jednak kontakty z tym ludem urwały się już wieki temu, stąd nie wiadomo było, ile w tym prawdy, a ile podań. Wiadomym natomiast było, że tylko oni byli w stanie ten materiał poddać obróbce. Gargata miała takich kolczyków pięć. Powiadano, że każdy za innego zabitego kota. Josi nie mógł sobie wyobrazić, jak to jest stracić Towarzysza. Czasem cieszył się, że sam nie musi obawiać się takiej ewentualności, ale tylko czasem.

Podrapał Gargatę za uchem, zamruczała. Zabrał się za czyszczenie czarnych obręczy. Poczuł, że nie jest sam, obrócił się i trafił na spojrzenie starego Huva, który z uśmiechem zawisł na oparciu boksu.

- Cześć Huv! – powrócił do czyszczenia metalu.

Starzec chrząknął i rozbawiony powiedział.

- Lubisz tą kocicę.

Josi tylko pokiwał głową, Gargata polizała go po przedramieniu.

- Ona ciebie też – Huv oparł się obiema rękoma o boks. – Byłbyś dobrym Towarzyszem.

Josi nie zareagował. Wszyscy wiedzieli, że właśnie to jest jego największym marzeniem. Mógł bronić się przed tym wpajając sobie najstraszniejsze obrazy związane z utratą połączonego Towarzysza, nie zmieniało to jednak faktu, że kiedy tylko mógł uciekał do Legowiska.

Huv roześmiał się tylko i pokuśtykał dalej. Josi spojrzał tylko za nim bez słowa. Czasem miał wrażenie, że starzec go rozumie ponad miarę, a czasem...

Czyścił piąty, ostatni kolczyk, lśnił teraz lekko. Chłopiec polerował go jeszcze przyglądając się zaplecionym w metal drobnym, zielonym kamieniom. Cóż za kunszt.

 

Livri powolnym krokiem przemierzała dziedziniec. Uśmiechała się lekko, czując jak spojrzenia przemykają po niej po to, by  w poszczególnych grupkach przejść w ciche szepty. Oczywiście wizyta Gorshaka nie mogła ujść uwadze. Odwiedził ją tak późno, a jednak wydawało się, jakby szpieg każdego z klanów stał pod drzwiami kłaniając się mu kiedy wchodził. Westchnęła tylko. Mira szła za nią w lekkim oddaleniu, czekając na polecenia. Livri obejrzała się i kiwnęła głową. Dziewczyna odpowiedziała słabym uśmiechem i natychmiast ukłoniła się. Dotarły do głównego dziedzińca. Delikatna fontanna okolona zielenią, o którą w Khal Z’uac było naprawdę ciężko, owiała jej twarz delikatna bryzą. Warownia została wydarta bezpośrednio z twardych trzewi góry, która mimo że zazdrośnie strzegła swego serca, poorana została korytarzami i sztolniami. Praktycznie nic tutaj nie zostało wzniesione. Lwia część Domu Klanów została wyrzeźbiona w skale. Livri usiadła na kamiennej ławce i rozglądała się z pogodnym uśmiechem. Zostało nieco czasu do rad poszczególnych klanów, a przyjęło się, że wspólne na nie czekanie jest objawem dobrze rozumianej kultury i tradycji. Zanurzyła dłoń w chłodnej wodzie. Zauważyła zbliżającego się Ilsena Garuta. Zarówno on, jak i towarzysząca mu świta przyodziani byli w głęboką czerwień, która nie tylko była główną barwą w ich herbie, ale i odzwierciedlała ich uwielbienie dla przelewu krwi. Skinęła głową uśmiechając się delikatnie. Ilsen był drażliwy i żądny uwagi. Ukłonił się niedbale i wyciągnął dłoń w zamiarze powitania jej w bardziej bezpośredni sposób. Uśmiechnęła się do niego zakłopotana, wysunęła dłoń z zimnej wody fontanny i podsunęła Mirze, która już wyciągała białą chusteczkę. Ilsen skrzywił się ledwie zauważalnie i zrezygnowany wyprostował, ukrywając dłonie za plecami. Jego towarzyszki stanowiące świtę – żona, dwie córki, i siostrzenica dygnęły wdzięcznie. Livri podniosła się i odpowiedziała im delikatnym ukłonem. Obdarowała Ilsena kolejnym czarującym uśmiechem.

- Jak widzę niestrudzenie zaszczycasz nas urodą swoich dam, panie – dygnęła spuszczając wzrok. – Zaiste gust twój, jak i krew przekazana, nad podziw warte są uznania.

Ilsen skrzywił się, po czym uśmiechnął wymuszenie.

- Tak.. – obejrzał się za siebie i zatrzymał oszczędne w emocjach spojrzenie na towarzyszkach.

Zwrócił twarz ponownie do Livri.

- I ty pani zaszczycasz nas swoją inspirującą obecnością, choć przyznam, że zbyt rzadko mamy okazję cieszyć się twoim towarzystwem.

Skinęła głową, jej mina wyrażała ubolewanie. Ilsen wyręczył ją w usprawiedliwieniach.

- Cóż, zapewne ten ogrom obowiązków, który spoczywa na twoich pięknych ramionach zatrzymuje ich biel przed naszymi oczyma – roześmiał się głośno. Żadna z jego towarzyszek nie zawtórowała. Livri spuściła oczy, zaraz jednak podniosła wzrok i jej twarz rozjaśnił uśmiech.

- Oh, to już nie potrwa długo, mój panie – podążyła spojrzeniem za jego plecy. – I z chęcią odwiedziłabym Lady Garut, tak bardzo zazdroszczę jej kunsztu deklamacji.

Kobieta rozpromieniła się i dygnęła, jej córki wzrok wbiły w kamień dziedzińca.

- Kiedy obowiązki zostaną mi odjęte – zwróciła się ponownie do Ilsena. – Chętnie wysłucham kilku dobrych rad w tej kwestii.

Przeniosła spojrzenie na powrót na jego towarzyszki. Siostrzenica Garuta uśmiechała się bezczelnie patrząc na Livri.

Zignorowała ją i posłała kolejny uśmiech Ilsenowi. Ten przestąpił z nogi na nogę.

- No cóż nie będę przeszkadzał... – spojrzał w niebo i na wieżę zegarową. – Czas nam się skurczył.

Kolejnym niedbałym ukłonem pożegnał Livri i odszedł pociągając za sobą kobiety. Młoda siostrzenica Garuta posłała Livri ostatnie spojrzenie i odeszła z wujem.

Mira cicho chrząknęła, odciągając uwagę Livri od czerwonych szat głowy Klanu Zachodu.

- Pani...

- Tak Miro? – Livri uśmiechnęła się zachęcająco.

Dziewczyna spuściła wzrok.

- To okrutne i powinnam za to ponieść kare, ale...

Livri pochyliła się nad służebną, chcąc usłyszeć co ta mówi.

- Przecież one są brzydkie.

Livri westchnęła tylko, powstrzymując śmiech.

- Prócz panienki Loriel.

Wojowniczka podążyła wzrokiem za znikającą za rogiem siostrzenicą Ilsena.

- Tak...

 

Dziedziniec był centralnym punktem Pięciu Wież Khal Z’uac. Miał kształt grotu strzały, którego szpic kierował się do wnętrza góry i nikł w filarach podtrzymujących balkony siedzib klanowych. Fontanna znajdowała się na przeciwległym końcu grotu, a zakola dziedzińca obejmowały drobną oazę zieleni schodami, które spływały za kamienną ścianą. Prowadziły na niższy poziom, pełen flanek i murów obronnych. Od wejścia głównego, po schody za fontanną, wyłożony białym kamieniem plac, okolony był zamkniętymi łukami, za którymi teraz przechadzali się oczekujący wezwania ludzie, i kilku gości ze stolicy. Dojrzała służbę, która dyskretnie przeplatała ścieżki dostojników, służąc winem. Kamienna altana, w której schronienie znalazła Livri, była pięknym i bardzo starym dziełem dłoni Silnego Ludu. Dachu nie było tutaj od dawna i nikt nie śmiał odtwarzać brakujących elementów delikatnej budowli. Prócz niej samej siedziało tutaj kilka jeszcze kobiet, rozmawiających cicho, oraz młodzieniec trzymający za dłoń drobną dziewczynę. Wojowniczka odsunęła listowie, które zasłaniało jej część dziedzińca. Sporo z jeszcze niedawno przechadzających się osób, zniknęło w bramach Domów Klanowych. Podniosła się z westchnieniem.

- Czas na nas Miro.

Dziewczyna posłusznie wstała i ruszyła za panią.

 

Wraz ze zmianą stroju, zmienił się również jej chód i postawa. Niewiele czasu zostawiła sobie na zmianę odzienia, jednak nie zamierzała występować na Radzie Klanu w sukniach. Mężczyźni mieli tendencję do zupełnie niepoważnego traktowania jej osoby. Zmieniało się to na krótko. Po starciach, w boju. Szła ciemnym korytarzem, wyprostowana. Szatę zamieniła na szary, skórzany aketon, idealnie dopasowany do jej budowy. Czarne hafty, którymi dopełniono wysoki kołnierz oraz rękawy, nadawały mu wygląd tuniki raczej, jedynie sposób przeszycia i materiał zdradzał przeznaczenie. Zamiast długich spódnic przyodziała ciężkie, grube, skórzane spodnie. Ich czerń zlewała się z wysokimi butami, w które zostały wpuszczone. Stroju dopełniała lekka kolczuga, unikatowa w tych murach. Tutaj zakładała ją tylko wtedy, kiedy chciała wyraźnie przypomnieć otoczeniu, kim jest. Czarny metal skrzył się drobną siatką, przy każdym poruszeniu dźwięk jaki wydawał, nakładał się jakby i zwielokrotniał. Na pierwszy rzut oka uznać można było, że jest tylko ozdobą, gdyż zamiast szczelnie okalać ciało i chronić, kolczuga zachowywała się jak delikatny, lejący materiał upięty u pojedynczego naramiennika. Ten złożony był z trzech nakładających się na siebie segmentów, gdzie w środkowym tkwił nieoszlifowany, zielony kamień okryty siatką czarnego metalu.

Nie lubiła używać zbroi w celach czysto politycznych, ale działała o wiele lepiej niż setki tłumaczeń, wypowiedzianych stanowczym tonem.

Z bocznego skrzydła wyszedł Satham Brun. podążał do Sali Rad. Skinął jej. Ruszyli dalej razem i kurtuazyjnie otworzył przed nią drzwi. Skinęła krótko i weszła. On sam jednak, jakby coś sobie przypomniał, wycofał się.

Zebrani rozmawiali cicho, a dziewczyny ze służby krążyły dolewając do pucharów lurowate wino. To nie był czas na pełne upojenia biesiady i nikt nie protestował co do jakości napitku.

Livri zasiadła w miejscu dla niej przeznaczonym i uniosła puchar dając znać służebnej, by podeszła. Powąchała ostrożnie zawartość i upiwszy nieco rozglądała się po sali. Brakowało jeszcze jednej osoby. Wojowników było wielu, jednak w naradach udział brała główna dziesiątka, Rada Klanu. Obecnych było ośmiu jej członków, sześciu mężczyzn i, z Livri, dwie kobiety. Jedyna prócz niej kobieta w dziesiątce uniosła puchar i zamachała wesoło do Livri. Ta odpowiedziała podobnym gestem. Lubiła tą prostoduszną dziewczynę. Kathiss miała długie, rude włosy, była mocno zbudowana i jak nikt władała toporem. Niewielu wśród obecnych byłoby w stanie utrzymać się przy życiu, gdyby Rudzielec, jak na nią mówiono, naprawdę postanowił urżnąć komuś głowę. Siedziała w towarzystwie brata Rodrica i jego przyjaciela Wilharda, wesoło komentując ostatnie treningi, gdzie temu drugiemu udało się spuścić tęgie lanie młokosom z Zachodu. Obaj jej towarzysze byli jeszcze młodzi i butni. Wiele zabawy odnajdywali w samej walce, a i Kathiss lubiła ten rodzaj rozrywki. Obok nich zasiadł zadumany, jak zwykle Morhius. Livri uśmiechnęła się do niego, ten odpowiedział jej tylko zatroskanym spojrzeniem i zajrzał w puchar. Westchnęła. Nie pamiętała by starzec kiedykolwiek był wolny od tego wyrazu twarzy. Był pierwszą osobą, jaką tutaj poznała i mimo lat, nie zmienił się w ogóle. Te same rzadkie, siwe włosy i krótka broda, którą z pieczołowitością strzygł prawie codziennie, dziwnie kontrastowały z zupełną czernią oczu. Patrząc na niego miało się wrażenie, że wnętrze nie uległo korozji zewnętrza. Można było uwierzyć, że to przebranie.

Dalej za Morhiusem siedzieli Virdheim, Kolgrim i Perish. Stonowani, cisi, jak zwykle. Podobni do siebie tak bardzo, że ktoś kto rzadziej ich widywał, mógł mieć problemy z odróżnieniem tej trójki. Plotka niosła, że wyrzucono z warowni jedną z dziewek za dopuszczenie się pomyłki. Livri uznała, że to całkiem prawdopodobna plotka. Panowie nie znali sie na żartach i nie mieli wyrozumiałości dla, jak to określali, ignorancji. Zwłaszcza wobec ich osób. Podobnie jak reszta obecnych, odziani byli w jasne kaftany, wykończone czarnymi haftami. Czasem Livri tęskniła do swobody noszenia koloru, jakiej doświadczyła nim przystała do Klanu Wiatru, jednak tutaj trzymanie się barw miało znaczenie tradycyjne i traktowane było prawie jak manifest wierności herbom.

Drzwi otworzyły się i do sali wszedł ostatni oczekiwany uczestnik spotkania.

Wszyscy ucichli, pojedyncze pochrząkiwania zamknęły rozmowy. Nowo przybyły uśmiechnął się kurtuazyjnie.

- Wybaczcie, że musieliście na mnie czekać. Dolegliwości żołądkowe.

Wilhard i Rodric parsknęli śmiechem, z czego Livri wywnioskowała, że wiedzą co nieco o możliwych dolegliwościach Sathama.

Przyjrzała mu się. Bynajmniej nie wyglądał jak ktoś, komu całonocna libacja odbiera umiejętność docenienia uroków dnia następnego. Jego ciemno-blond grzywa była, jak zwykle, dokładnie ufryzowana, a po twarzy błąkał się filuterny uśmiech. Livri zauważyła,  że i on i pozostali wojownicy, których dziedziną była walka wręcz przyszli ubrani w lekkie zbroje – podobnie, jak ona. Choć ona była magiem żywiołu. Inni również, jakby to zauważyli, posłali jej taksujące spojrzenia. Przyjęła te spojrzenia bez mrugnięcia okiem. Niektóre były rozbawione, inne wspierające, jeszcze inne zazdrosne. Satham patrzał na nią tym rozbawionym. Był sekretarzem Rady, zasiadł więc u szczytu stołu z westchnieniem.

- I oto nadeszły, przyjaciele jesienne Narady.

Przy tych słowach wbił ostre spojrzenie w Livri. Zamarła, zachowując kamienną twarz, podobnie jak reszta, skinęła.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Sfora · dnia 25.01.2013 07:38 · Czytań: 781 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 4
Komentarze
mike17 dnia 25.01.2013 09:48 Ocena: Bardzo dobre
Co wpadło mi w oko:


Cytat:
Strzygło usza­mi(,) kiedy coś podrażniło

Cytat:
W końcu zaległa(,) owi­jając się

Cytat:
bronić się przed tym(,) wpa­jając sobie naj­strasz­ni­e­j­sze ob­ra­zy

Cytat:
naj­strasz­ni­e­j­sze ob­ra­zy(,) związane z utratą połączo­n­ego

Cytat:
że kiedy tylko mógł(,) uci­e­kał do Lego­wi­ska.

Cytat:
szpi­eg każdego z klanów stał pod drzwi­a­mi(,) kłaniając się mu kiedy wcho­dził.

Cytat:
Zarówno on, jak i to­wa­rzy­sząca mu świta(,) przy­o­dzi­a­ni byli

Cytat:
Skinęła głową(,) uśmie­chając się de­li­ka­t­nie.

Cytat:
- Kiedy obowiązki zo­staną mi odjęte – zwróciła się po­no­w­nie do Il­se­na. – Chętnie wysłucham

chętnie (z małej) bo to ciąg dalszy pierwszego zdania
Cytat:
- To okru­t­ne i po­win­nam za to ponieść kare,

karę
Cytat:
Z bocz­n­ego skrzydła wy­szedł Sa­tham Brun. podążał do Sali Rad.

podążała z dużej litery
Cytat:
uniosła pu­char(,) dając znać służebnej,

Cytat:
i upi­w­szy nieco(,) rozglądała się po sali.

Cytat:
- I oto na­de­szły, przy­ja­ci­e­le(,) je­si­e­n­ne Na­ra­dy.


Ciekawa i wciągająca kontynuacja, napisana z nerwem, z dbałością o realia epoki, z dialogami brzmiącymi naturalnie i autentycznie, co sprawia, że pojawia się wrażenie obcowania z klasyczną pozycją historyczną.
Wszystko jest tu dopięte na ostatni guzik, każdy element akcji czy narracji jest częścią układanki, i nie ma tu dłużyzn czy nudnych fragmentów - wszystko gra jak w idealnym mechanizmie.
Doskonale stworzony nastrój.
Czuć klimat odległych czasów, stworzony misternie za sprawą stylizacji języka i barwnej, plastycznej narracji.
Historia wciąga i trzyma do samego końca.
Porywa do innego świata, pełnego egzotyki i niezwykłości.
Sfora dnia 25.01.2013 12:47
Dziękuję mike za odwiedzinki, tekst niebawem poprawię. Siedziałam nad nim przed wysłaniem, ale jesio przed poprzednimi, cennymi uwagami. Usiłuję intuicyjnie wpoić sobie zasady tej diabolicznej interpunkcji ;/.
Ciesze się, ze wciągnęło trochu :).
Wasinka dnia 28.01.2013 10:45
Poznaliśmy tu sporo osobników, domyślam się, że będą odgrywali znaczenie w kolejnej części. Tymczasem czyta się gładko.
Mały problem tylko z interpunkcją, czasem szyk inny niż ogólnie, warto się przyjrzeć i unaturalnić (by było płynniej).

Parę sugestii (starałam się nie powielać uwag, ale chyba nie do końca mi się udało) :
Cytat:
Josi(,) za­chwy­co­ny, wy­cze­sy­wał

Cytat:
Strzygło usza­mi(,) kiedy coś podrażniło długie(,) wy­ra­stające z nich

Cytat:
W od­po­wi­e­dzi pchnęła go, wci­skając jego szczupłe ciało w miękkie podłoże(,) i pa­r­sknęła.
- poza brakiem przecinka wpada na siebie jego/go
Cytat:
W końcu zaległa(,) owi­jając się wokół chłopca(,) i zaczęła lizać

Cytat:
- Cześć(,) Huv! – ( P )owrócił

Cytat:
- Lu­bi­sz tą kocicę.
- tę
Cytat:
kiedy tylko mógł(,) uci­e­kał do Lego­wi­ska.

Cytat:
po­le­ro­wał go je­sz­cze(,) przyglądając się

Cytat:
czując(,) jak spo­j­rze­nia prze­my­kają

Cytat:
stał pod drzwi­a­mi(,) kłaniając się mu(,) kiedy wcho­dził.

Cytat:
żona, dwie córki, i si­o­strze­ni­ca
- bez przecinka
Cytat:
- Jak widzę(,) nie­stru­dze­nie za­sz­czy­ca­sz nas urodą swo­i­ch dam, panie(.) – ( D )ygnęła(,) spu­sz­czając wzrok

Cytat:
- I ty(,) pani(,) za­sz­czy­ca­sz nas

Cytat:
ogrom obowiązków, który spo­czy­wa na two­i­ch pięknych ra­mi­o­na­ch(,) za­trzy­mu­je ich biel

Cytat:
- Oh, to już nie po­trwa długo, mój panie(.) – ( P )odążyła spo­j­rze­ni­em
- Och
Cytat:
Si­o­strze­ni­ca Ga­ru­ta uśmie­chała się bez­cze­l­nie patrząc na Livri.
- dwie możliwości przecinkowe, zależy, co jest bezczelne: Si­o­strze­ni­ca Ga­ru­ta uśmie­chała się(,) bez­cze­l­nie patrząc na Livri. / Si­o­strze­ni­ca Ga­ru­ta uśmie­chała się bez­cze­l­nie(,) patrząc na Livri.
Cytat:
- No cóż(,) nie będę prze­szka­dzał... – ( S )po­j­rzał w niebo

Cytat:
od­szedł(,) pociągając za sobą ko­bi­e­ty.

Cytat:
- Tak(,) Miro?

Cytat:
chcąc usłyszeć(,) co ta mówi

Cytat:
ocze­kujący we­zwa­nia lu­dzie, i kilku gości
- bez przecinka
Cytat:
Sporo z je­sz­cze nie­da­w­no prze­cha­dzających się osób, zniknęło
- przecinek zbędny
Cytat:
- Czas na nas(,) Miro.

Cytat:
Wraz ze zmianą stro­ju, zmie­nił się
- przecinek zbędny
Cytat:
wy­szedł Sa­tham Brun. ( P )odążał do Sali Rad.

Cytat:
krążyły(,) do­le­wając do pu­charów

Cytat:
Lubiła tą pro­sto­duszną dzie­w­czynę.
- tę
Cytat:
Patrząc na niego(,) miało się

Cytat:
ktoś(,) kto rza­dzi­ej ich wi­dy­wał, mógł

Cytat:
Livri zauważyła,  że i on(,) i po­zo­sta­li wo­jo­w­ni­cy, których dzie­dziną była walka wręcz(,) przysz­li ubra­ni

Cytat:
posłali jej ta­k­sujące spo­j­rze­nia. Przyjęła te spo­j­rze­nia
- niepotrzebne powtórzenie (spojrzenia)
Cytat:
po­do­b­nie jak re­sz­ta, skinęła
- bez przecinka; skinęła czym?

Itp.

Pozdrawiam śnieżyście.
Sfora dnia 29.01.2013 10:17
Dzięki ślicznie.
niektóre rzeczy są tak oczywiste, że w czoło się pacam.
Dziękuję za wszystkie te pokłady cierpliwości. Wciąż jeszcze nie mam kiedy przysiąść nad poprawkami. Już niedługo :).
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty