I.
- Nie chciałbym Pani pospieszać, ale kończy nam się czas. – Zmuszony był powtórzyć to już po raz kolejny. Czy ta kobieta naprawdę była aż tak głupia? Czy niczego nie zrozumiała? - Wystarczy jeden podpis w tym oto miejscu… - Wskazał na kartce podsuwając ją kobiecie, dodając. – Proszę. Nie unikniemy tego.
- Nie. Czyż nie tłumaczyłam Panu tego? Chociaż może to nie byłeś ty... - Parsknęła zdenerwowana. - Wszyscy tu wyglądacie tak samo. Nie zgadzam się i nie zmienię swojej decyzji. – Siedziała w tym niewielkim pokoju od trzech dni, praktycznie bez jedzenia i wody. Idioci! Myśleli, że tym ją złamią? – Skoro to nieuniknione, będziecie się musieli podpisać za mnie. – Wysunęła się delikatnie do przodu, opierając łokcie na dzielącym ją od mężczyzny stole. Odsunął się w mgnieniu oka, czym rozbawił ją do łez. Czy to czasem nie ona powinna się go bać? – Ale coś mi mówi, że nie możecie tego zrobić, prawda? – Odpowiedział jej jedynie krzywym uśmiechem. – Cóż, tak właśnie myślałam.
Mężczyzna z rezygnacją opuścił pomieszczenie, a ona musiała zostać nie wiedząc jak długo jeszcze postępować z nią będą tak łagodnie. Dotąd posługiwali się jedynie perswazją, chociaż nie dawało to oczekiwanych postępów. Mogli pozwolić sobie na szantaż, groźby, a nawet przemoc fizyczną, co zapewne przyspieszyłoby tok sprawy. Wszystko zgodnie z obowiązującym prawem, a jednak nikt się na to nie zdecydował. Sama siebie pytała, czemu właśnie tak?
II.
Trzy dni temu wyszła na spacer i tym sposobem została uznana za wroga publicznego numer jeden. Po kilkunastu minutach, prosto z ulicy zabrali ją i osadzili w więziennej celi, bez słowa wyjaśnienia. Mimo, że wcale takiegoż nie potrzebowała, po głowie chodziła jej nieustannie myśl, że przecież jest człowiekiem, że ma swoje prawa i takie zachowanie te prawa jej odbiera.
Gdyby nie ośmieliła się kilka miesięcy temu zwątpić w zasady kierujące państwem, pewnie dotąd cieszyłaby się życiem spokojnym, poukładanym i nie mającym żadnego głębszego sensu. Chodziłaby codziennie do pracy, którą wybrałyby jej władze, związałaby się z człowiekiem, którego wylosowano by jej w dniu osiemnastych urodzin. Wyszłaby za niego, mieliby gromadkę dzieci, ale nigdy by go nie pokochała. Słowem, prowadziłaby życie na wzór milionów innych kobiet.
Ona niemal wykrzyczała wszystkie swoje wątpliwości ludziom- prosto w twarz. Ku jej zaskoczeniu niemało z nich przyklasnęło temu i życzyło powodzenia. Zrobiła tak pani w parku dokarmiająca ptaki zaledwie nieśmiałym uśmiechem, pan w osiedlowym sklepiku podarowując jej jabłko. Obca dziewczyna, na oko pięcioletnia, unosząc wysoko kciuki. Nawet sąsiad z drugiego piętra i to ten, który dzień w dzień wychodząc z teczką zmierzał smętnie do pracy jako urzędnik. Ten, któremu teoretycznie nie wolno było okazać wsparcia. Podał jej rękę, samemu tym łamiąc zasady! Kontakt fizyczny dozwolony był przecież jedynie małżeństwom… Gdyby więc to społeczeństwo miało zadecydować, śmiałość, którą okazała, uszłaby jej płazem.
III.
- Proszę Pani. Nadszedł czas na decyzję. – Kolejny mężczyzna wszedł do pomieszczenia podczas, gdy ona była pogrążona w myślach. Wyglądał identycznie jak poprzednik, był tylko inaczej ubrany. Na jego widok pomyślała sobie, że to takie nudne, że w dzisiejszych czasach wszyscy wyglądają tak samo. Od kiedy wprowadzono genetyczne udoskonalenia, ludzi odróżniała jedynie płeć i linie papilarne. Różnorodność wyginęła. Kobiety były niebieskookimi blondynkami z figurą przystosowaną do reprodukcji, a mężczyźni muskularnymi szatynami. Nuda! – Proszę przestać się wygłupiać! Koniec gierek. Pani los jest już przesądzony, ale to nie oznacza, że Pani dziecko również zostało skazane.
- Czy mogłabym napić się kawy? – Wypaliła nie zwracając uwagi na jego słowa.
- Kawa została zakazana ustawą z dnia…
- Wiem! – Krzyknęła przerywając wykład. Zdawała sobie sprawę z absurdu swojej prośby. Wszystko co kiedykolwiek było dobre, wszystko co pozwalało oderwać się od rzeczywistości lub sprawić odrobinę przyjemności zostało zakazane. – Ale skoro już i tak zostałam skazana, czy nie mogłabym popełnić kolejnej zbrodni i napić się tej cholernej kawy?!
Mężczyzna spoważniał poczym przysiadł na stoliku i odłożył trzymany w dłoniach arkusz papieru. Brakowało na nim już tylko jednego podpisu, aby pożegnała się z życiem.
- Czy to wpłynęłoby na Pani decyzję? Czy gdybym... – Zawahał się. – Czy gdybym nagiął zasady i postawił tu przed Panią filiżankę tej... – Z trudem przełknął ślinę. - … kawy, to ułatwiłoby nam to dojście do porozumienia?
- Tak. – Odparła bez najmniejszego wahania.
Już kilka miesięcy temu, gdy złamała zasady wiedziała, że z systemem nie da rady wygrać. Chciała tylko zagrać władzy na nosie. W wieku siedemnastu lat wdała się w niewielki romans, łamiąc tym samym zasadę braku kontaktu fizycznego. Wbrew wiedzy państwa robił tak prawie każdy nastolatek. To co się stało miało być tylko tak dla niej, żeby mogła czasem wspomnieć, że zrobiła coś, żeby zmienić ten pozbawiony barw świat. Nie planowała zostać buntowniczką, nie chciała, aby ktoś uznał jej czyn za bohaterski. To wszystko stało się przez przypadek, gdy okazało się, że zaszła w ciążę. Rodzice ukryli ją w mieszkaniu i zakazali wychodzić, a co za tym idzie, nie pojawiła się na losowaniu idealnego partnera, a to samo w sobie było już wykroczeniem. Największy problem pojawił się jednak w dniu porodu. Rodzice przestraszeni konsekwencjami kazali jej odejść, o co nie miała do nich pretensji. Jedyne pretensję jakie czuła to te, do samej siebie, że skazała swoje dziecko na ponoszenie konsekwencji jej czynów.
– Podpiszę ten świstek papieru. Moje dziecko, które uważacie za bękarta tylko dlatego, że urodziło się z miłości, a nie eksperymentów. Moje dziecko, które jest piękne, tylko dlatego, że nie jest klonem nas wszystkim… Będzie wasze za filiżankę kawy. Czy oczekuję zbyt wiele?
IV.
Poprosiła o chwilę samotności. Tylko ona i ta kawa, która miała być jej pierwszą i zarazem ostatnią w życiu. Miała zwiastować jej prywatny Armagedon, który już czekał za drzwiami w postaci bezimiennego mężczyzny. Gdy tylko wypije tę gorzką w smaku substancję, on wejdzie i wstrzyknie jej coś, co zabierze ją daleko od tego znienawidzonego świata. Zabierze ją także od jej dziecka, które może kiedyś w przyszłości będzie mogło, dzięki takim jak ona swobodnie kosztować małych przyjemności. Wypiła więc ostatni łyk, a on smakował zaskakująco słodko. Bowiem wiedziała, że poruszyła coś w ludziach, że ktoś pójdzie jej śladami. Życzyła powodzenia swoim naśladowcom i z uśmiechem na ustach pogodziła się ze śmiercią.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt