Ostateczna rozgrywka - arctic
A A A
Od autora: Opowiadanie które, mam nadzieję, sprawia frajdę przy czytanie. Mnie na pewno dawało ją pisanie go :)

Ostateczna rozgrywka

Nie lubię kawy. Nigdy nie lubiłem.

Przez trzydzieści lat unikałem kawy jak ognia, żeby teraz siedzieć u babci w piwnicy z regałami załadowanymi paczkami, słoikami i puszkami tych przeklętych ziaren. Całe dziesiątki metrów kwadratowych oblepionych przez różnego rodzaju Arabici, Canephory, Liberici i inne.Raj dla baristy. Koszmar dla mnie.

  • Babciu, po co Ci tyle kawy na ten cały „kataklizm” ?

  • A śmiej się, wnusiu, ze starej babki, ale wiem, co robię. Pomyśl o tym: co ludzie kupują, jak wiedzą, że nastaną ciężkie czasy?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Przykro mi, babuniu, w komunie żyłem tylko 6 lat. Mimo to próbuję.

  • Pewnie jakieś konserwy, mrożonki, może gaz do kuchenki?

  • No właśnie!

Aha.

  • Ludzie z początku zajmują się rzeczami niezbędnymi. Gdy sytuacja się stabilizuje, spostrzegają, ilu rzeczy się wyrzekli. Zaczynają tęsknić do wygód: zaczynają dbać o garderobę, kupują lepsze jedzenie, aż w końcu mają ochotę na małe, codzienne przyjemności.

  • I, rozumiem, w tym momencie wkraczasz Ty.

  • Otóż właśnie. - objęła mnie swoim kruchym ramieniem, co wyglądało groteskowo, gdyż jej bark był na wysokości moich dolnych żeber – wyobraź to sobie: mnóstwo ludzi stojących w długaśkich kolejkach u moich drzwi po to, by kupić jedyną kawę, jaka się ostała w nowym świecie. Czyż to nie cudowne?

Ten irracjonalistyczny optymizm mimowolnie udzielił się i mnie: gdyby tylko nie ten zapach kawowca...

 

 

  • Ciągle trują o tym całym trzęsieniu.

  • Jak Cię to denerwuje, to wyłącz telewizję.

  • Chcę się dowiedzieć, co jeszcze „mądrego” wymyślą Ci „specjaliści”.

Życie mieszkańców globu stoi na głowie od pół roku. Wybitny, choć niedoceniony przez świat nauki, sejsmolog Taunderfischer ogłosił dwudziestego października, że światem wstrząśnie, i to dosłownie. Zaczną się masowe ruchy płyt tektonicznych w różnych miejscach globu, tak szybkie, że płyty zaczną pękać, powodować tworzenie się spiętrzeń, zapadlisk, i oczywiście – trzęsień Ziemi. Stanie się to dokładnie dwudziestego siódmego kwietnia, czyli za osiem dni. Wiadomość ta przeszłaby bez echa, gdyby nie to, że odkryciem Tauderfischera zainteresowały się media. Błagam, niech ten chaos już minie.

 

 

  • Przepraszam, pracuje pan tutaj?

Nie widziałem jej tutaj wcześniej. Wysoka, ruda i chuda. Piegi. Kostium pochodzący chyba z ciucholandu, całkiem nieźle na niej leżący.

  • Ktoś płaci mi za siedzenie tutaj i nic nierobienie, więc, owszem, można nazwać to pracą.

  • Zabawny jesteś.

Tak twierdzi każdy, kto zna mnie krócej niż pół roku. W tym czasie statystycznie zużywam wszystkie swoje zabawne kwestie i teksty, a że nie chcę się powtarzać ani silić się na wymyślanie nowych, nagle przestaję być zabawny, i okazuję się być nudziarzem.

  • Szukam pana Jóźwiaka, jest tutaj podobno grubą szychą – powiedziała, delikatnie ironizując.

  • Tak się składa, że pracuję z panem Jóźwiakiem, i grubym szychom to on może co najwyżej buty czyścić.

Ruda nie przestawała się uśmiechać.

  • Dobrze wiedzieć, że nie tylko mnie jednej działa na nerwy. - wyciągnęła dłoń w moją stronę – Nazywam się Monika. Monika Jóźwiak.

Zamurowało mnie. Ledwo zdołałem wykrztusić – Kuba Przetakiewicz – i dopiero po chwili wydukałem:

  • A Pani jest żoną...?

  • Jaka Pani? Monika jestem, a irytujący Pan Jóźwiak to mój brat. I, szczerze mówiąc, też za nim nie przepadam.

A więc coś nas łączy.

  • Przyszłam tu tylko z nim porozmawiać, ale, skoro go nie ma, to mógłbyś przekazać mu wiadomość?

  • Z nieukrywaną przyjemnością.

  • Powiedz mu, że jeśli jeszcze raz będzie wtrącał się w moje życie, to urwę mu jaja i powieszę je na ścianie.

Dostrzegłem swoją szansę. Drugiej takiej okazji, by wkurzyć tego nadętego bufona mogłem już nie dostać.

  • Wiesz, w sumie powinienem tutaj siedzieć i udawać, że pracuję nad czymś niezwykle ważnym, ale nic się nie stanie, jeśli zrobię sobie dłuższą przerwę. Co Ty na to, żebyśmy zwiali stąd i poszli, na przykład na kawę?

Wiedziałem, że skazuję siebie na katusze picia tego świństwa, ale nie było rady.

  • Tak właściwie, to nie lubię kawy...

Już zaczynałem lubić tę dziewczynę.

 

 

  • Dlaczego jesteś tak późno?

  • Musiałem zostać dłużej w pracy, szef miał jakieś ultra-ekstra-ważne zadanie dla mnie, i wszystko musiało być gotowe na jutro.

Była to prawdopodobnie najbardziej wyświechtana wymówka świata, ale nie chciało mi się kombinować nad lepszą. Co niby miałem powiedzieć? „Kochanie, dzisiaj spędziłem cały dzień z niezwykle atrakcyjną, młodszą siostrą mojego szefa, tego pajaca, pamiętasz, jak Ci o nim opowiadałem? Więc jego siostra przyszła dzisiaj do biura, a ja, żeby wkurzyć tego zapatrzonego w siebie megalomana, zaprosiłem ją ma kawę. Owszem, nie lubię kawy, ale ona również, więc poszliśmy się przejść do parku, zjedliśmy lody, karmiliśmy kaczki, graliśmy w klasy z jakimiś dzieciakami, potem postanowiliśmy obejrzeć wystawę w muzeum, i odwiozłem ją do domu. Wiem, że my nigdy nie robimy sobie takich wypadów, i zgadzam się, to dziwne, że, będąc w związku, zapraszam obce dziewczyny na kawę, ale nic się nie wydarzyło. O czym rozmawialiśmy? Wiesz, zabawna sprawa: nie pamiętam ani słowa z naszej kilkugodzinnej rozmowy. Ale takie rzeczy się zdarzają, prawda, skarbie?”.

  • Nigdy nie zostajesz dłużej w pracy. - ten ton mógł oznaczać tylko jedno: nici z seksu.

 

 

Opowiedz o swojej rodzinie.”„Co tu dużo opowiadać: normalny dom z kochającymi rodzicami. Sielanka, jak się patrzy.”

Czyli zwyczajne, nudne dzieciństwo.”„W sumie tak... A Twoje?”

Moje też. Ale...”„Co – ale?”

Dawno temu, będąc małą dziewczynką, postawiłam sobie cel: nie pozwolić innym kierować moim życiem. Oczywiście, mając 8 czy 10 lat, trudno jest to realnie osiągnąć. Ciągle robiłam po prostu wszystkim na przekór: kładłam się spać w środku nocy, nie jadłam zupy w porze obiadu po to, żeby zjeść ją „kiedy zechcę”, malowałam kredkami po ścianach zamiast na kartce, albo mówiłam, że idę, do koleżanek, a szłam dokarmiać kaczki. Później były wagary, zadawanie się z różnymi typami, uciekanie z domu... ach, aż łza się w oku kręci. Teraz oczywiście wygląda to trochę inaczej.”„Jak?”

Jestem wolnym duchem: niezależna od nikogo, nic mnie nie ogranicza.” „To musi być świetne uczucie.”

Chcesz je poznać?”„Chętnie, ale jak?”
„Spotkajmy się tu za tydzień o 8 rano.”„Ale za tydzien jest...”
„Wiem. Czy znasz lepszy moment na zostawienie wszystkiego za sobą?”

  • Nie, nie zrobiłem tego. Chyba. Nie, nie mogłem tego zrobić. A może jednak? Ale, to niemożliwe...

  • Co tam mamroczesz? - pyta mnie senny głos.

  • Nic, nic, Justyś.

  • To przestań, bo próbuję spać.

Ja jednak nie mogłem, bo właśnie uświadomiłem sobie, co zrobiłem.

 

 

Piątek, 27 kwietnia, godzina siódma rano.

To był ten dzień. Przemiana już się dokonała, i nie było odwrotu od podjętej decyzji.

  • Chciabym złożyć wymówienie.

Mój zwierzchnik, pan Jóźwiak, ten ulizany pedant, przez chwilę patrzył się na mnie niepewnie.

  • Z całym szacunkiem, ale czy mogę zapytać się o powód?

  • Może pan, ale odpowiedź raczej pana nie usatysfakcjonuje.

  • No cóż... Skoro nie da się pan przekonać do zostania w pracy, to nie mamy innego wyjścia, jak przyjąć Pańską rezygnację.

Po tych słowach całe powietrze ze mnie zeszło. Teraz nie pozostało mi nic innego jak grzecznie położyć dokumenty na biurku i wyjść nie zakłócając już więcej niczyjego spokoju. Wcale nie mówię, że mi to przeszkadza.

 

 

  • Justyna, muszę z Tobą porozmawiać.

  • Aha.

Znowu ślęczała nad komputerem. Ile można siedzieć przy tym ustrojstwie?

  • Myślałem ostatnio o nas i...

  • Przyniesiesz mi kawy z kuchni? Zaparzyłam sobie, ale zapomniałam przynieść.

  • Jasne. - Poszedłem i przyniosłem jej ten zielony, kubek ze słoniem. Mnie kazała wywalić wszelkie tandetne pamiątki, ale jej kubek musiał zostać.

  • Tak więc, myślałem o nas, i doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu. To znaczy, jesteś świetną dziewczyną, ale nic już nas nie łączy oprócz wspólnie wynajmowanego mieszkania. Jesteśmy trochę jak stare małżeństwo, a nie tak powinno być. Chyba wiesz, co usiłuję Ci powiedzieć?

  • Aha.

  • Zrywam z Tobą.

  • Nareszcie! Przepraszam Cię, ale... co mówiłeś? Siedzę nad tym projektem od kilku godzin i tak się skupiłam na robieniu go, że nie słuchałam.

Podszedłem do niej i pogładziłem ją delikatnie po włosach.

  • Nic ważnego, Justyś. Pracuj dalej. - i wyszedłem.

 

 

Nie zauważyłem, kiedy i skąd przyszła.

  • Widzę, że jesteś punktualna.

  • Staram się. Gotowy na ucieczkę?

  • Zanim to zrobimy, musimy pojechać jeszcze w jedno miejsce.

W 15 minut byliśmy na miejscu. Zapukałem do drzwi, chociaż wiedziałem, że babcia się nas spodziewa.

  • O, nareszcie przyjechaliście. Siadajcie na werandzie, zrobię... a co, zaszalejemy! Zaparzę kawy, tej najlepszej.

  • Babciu...

  • Wiem, dla ciebie zrobię herbaty. - oznajmiła i wyszła.

  • Należy Ci się wyjaśnienie, Moniko. Zanim zaczniemy od nowa, musisz ją poznać. To jedyna osoba, za którą będę tęsknił.

  • Ładnie tu. Możemy zostać, chociaż na chwilę.

  • Napoje gotowe. - weszła babunia niosąc tacę ze szklankami. Wzięliśmy swoje kubki i spojrzeliśmy na siebie. Długo, intensywnie.

Teraz niech się dzieje, co chce.

Babunia, usadowiwszy się wygodnie w fotelu, zlustrowała nas oboje, i wyrzekła z satysfakcją w głosie:

  • A teraz powiedzcie, kiedy się pobieracie.

Babciu!

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
arctic · dnia 29.01.2013 19:06 · Czytań: 532 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Elwira dnia 01.03.2013 10:42
„Ale za tydzien jest...”
tydzień

Chciabym złożyć wymówienie.
chciałbym


chwilę patrzył się na mnie niepewnie.
Bez się


Dialogi zapisz tak, jak należy, z myślnikami. Popraw interpunkcję, bo przecinki szaleją, jak koty wiosną. Liczebniki zapisz słownie. Dlaczego zaimki osobowe i słowa pan, pani są zapisane wielkimi literami? Jak można było wysłać tak niedbale napisany tekst na konkurs?
Treść nawet przyzwoita, szkoda, że podana w niechlujnej formie.
Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty