Wystarczyłoby parę chwil - Lalala
Kategoria Konkursowa » Konkurs "Armagedon" (proza) » Wystarczyłoby parę chwil
A A A

Kawa smakowała jak nigdy. To był ten sam gatunek, ta sama marka, tyle mleka co zawsze. Ale świat się kończył, a ona piła swoją ostatnią kawę.  

            Asia zastanawiała się, jak ona by to przeprowadziła. Na pewno zaczęłaby trochę później, chociaż parę dni. Nie dokładnie w ustaloną datę. Wszyscy byli wtedy podenerwowani, każdy mimowolnie czegoś oczekiwał. Nie było więc też aż takiego zaskoczenia. A gdyby tak poczekać kilka dni, nastroje by opadły, ludzie by się rozluźnili i spadłoby to na nich znienacka.

Ale to nie ja planuję koniec świata, pomyślała, rozkoszując się smakiem. Wysączyła ciecz z filiżanki, a potem poszła zająć się ważniejszą sprawą.

Zapukała lekko i zamaszystym ruchem otworzyła drzwi sypialni.

- Hej, jak tam? Nudzi się? To przyszłam dotrzymać towarzystwa.

 

20 grudnia kolejka do sklepu była niemiłosiernie długa.  Ludzie kupowali produkty spożywcze najbardziej potrzebne do przeżycia, a obok stali inni, naśmiewający się ze wszystkiego. Żartowali, narzekali, umawiali się na imprezy… Ona włożyła do koszyka tylko kawę i ustawiła się za starszym panem, który szeptał do swojego kolegi o planach zrobienia schronu. Wtedy dostrzegł ją Piotr.

Podszedł uśmiechnięty, podrzucając w ręku swoje zakupy.

- Cześć, piękna, wpuścisz mnie do kolejki? – za nią stali już następni. Skinęła głową.

Chłopak odetchnął i przystanął obok.

- Już się bałem, że będę musiał czekać w nieskończoność. – dźgnął palcem słoik z jej kawą. – A ty co? Dalej uzależniona? Któregoś dnia się nią zatrujesz.

- Już się chyba zatrułam.

- Dopiero?

- Zaczynają ci się chyba mylić czasy. A ty? Co masz na swoje usprawiedliwienie, alkoholiku ty, co? – jak można się było spodziewać, on miał w koszyku pokaźny stosik butelek maści wszelakiej. – dzisiaj chyba pęknie ci wątroba.

- Daj spokój, nie wypiję przecież tego sam.

-  Wprawiasz mnie w osłupienie. Ty się z kimkolwiek podzielisz?

- Impreza, impreza. Na imprezie nawet nie będę zwracała uwagi na ten skromny zakup.

- Bo wypijesz zakupy innych. A przy okazji to jaka impreza?

- Nie wiesz? Chłopaki organizują imprezę na cześć końca świata. Żeby zabawić się chociaż w ostatni dzień życia. – zaczął dramatyzować. No tak. Kolejna impreza o której nic nie wiedziała. Znajomi przestali ją informować o takich wydarzeniach po tym jak zdali sobie sprawę, że ich ignoruje. Nie chodziła na żadne imprezy, odkąd poznała Piotrka. A on zawsze udawał zdumienie. Podobno myślał, że wiedziała. Od pięciu lat tak sądził.

W czasie, gdy rozmawiali, kolejka leniwie się przesuwała. W końcu i oni dotarli do lady, a kasjerka, która ucieszyła się na widok zawartości koszyka Asi, popadła w depresję, spoglądając na zakupy Piotrka. Kiedy w końcu wyszli ze sklepu ON lekko się nad nią nachylił i zapytał melodyjnym głosem:

- Przychodzisz?

- Raczej nie.

Spojrzał na nią spod zmrużonych powiek i z tajemniczym uśmiechem.

– Przychodzisz, prawda? Jeśli nie, to zupełnie nie warto myśleć o tej imprezie.

Odpowiedziała uśmiechem i zgodziła się przyjść. Patrzyła jak odchodził. Przez chwilę poczuła jego ciepło. Miło było pomyśleć, że ją lubi. Otuliła się szczelniej płaszczem i wróciła do domu. Zaparzyła wreszcie kawy, a potem siedziała przez kilka godzin i wdychała jej opary. Kiedy ta się skończyła, zrobiła następną i tak w kółko. Spędziła tak cały dzień.

 

            Rano dostała sms z obowiązkowym „Żałuj, że cię nie było!”. Nie od Piotra. Od przyjaciółki.

            Zjechała trochę niżej. Przyjaciółka dołączyła opis swojej najnowszej miłości.

„ Piotrek był cały wieczór taki szarmancki. Przynosił mi drinki i nawet otwierał mi drzwi gdziekolwiek chciałam iść. Wezwał nawet taksi i zapłacił z własnej kieszeni, mówiąc, że taka dziewczyna nie powinna sama wracać po ciemku.  A ja myślałam, że dżentelmeni dawno temu wyginęli!”

Asia westchnęła i odłożyła telefon. Wstała, ubrała się, zjadła śniadanie i wyszła z domu. Wczoraj wyparzyła całą zakupioną kawę.  Kiedy wstawała… jej myśli chodziły w dziwne miejsca. Dawno temu odkryła, że kawa potrafi sprowadzić je z powrotem.

 

Kiedy przekroczyła próg domu, zdała sobie sprawę, że świat zaczął się kończyć. Ludzi na ulicach było zaledwie kilku. Wszyscy wpatrywali się z przerażaniem w mary, chodzące wokół nich. Wyglądały one jak cienie z rozmytymi konturami, niewyraźną ludzką sylwetką i nieistniejącą twarzą. Przechadzały się wśród ludzi, ale jakby nie zwracając na nich uwagi. Nie wyglądało na to, że ich nawet dostrzegały.

            Kiedy jedna z nich przeszła się koło niej, zamarła w bezruchu. Poczekała spokojnie, aż odejdzie na bezpieczną odległość, w tym czasie przyglądając się jej uważnie. Posiadała wszystkie kończyny we właściwym porządku. Tułów i głowę, ale rysy twarzy były tak zamazane, że nie dało się z nic odczytać. Kiedy znalazła się daleko, Asia ruszyła dalej.

                       Mary nie wchodziły jej w drogę. Inni ludzie powoli też wyrywali się z odrętwienia i zaczynali uciekać. Ale jedna kobieta nie zrobiła nawet kroku. Wpatrywała się tylko w jedną małą marę, nie zwracając uwagi na pozostałe. Ona krążyła wokół kobiety, jakby szukając jej, ale nie mogąc znaleźć. Wreszcie kobieta wydała z siebie cichy jęk i wyciągnęła błagalnie ręce. I wtedy Asia zdała sobie sprawę, z tego na co patrzy.

            Przystanęła i wpatrywała się dalej, nie potrafiąc uwierzyć własnym oczom. Kobieta próbowała schwycić swoje dziecko, ale ono prześlizgiwało się przez jej ręce, na chwilę tylko tracąc formę. Nie odchodziło. Chodziło w pobliżu, zapewne płacząc za swoją mamą. Nigdzie nie było jednak policjanta, któryby zapytał czy zna numer do swojego domu. Dziecko nie należało już w pełni do tego świata. Gdzie ono było?

            Potrząsnęła lekko głową. To nie jej sprawa. Świat się kończył. To nie jej sprawa. Po za tym zapewne ma bardzo mało czasu. Lepiej go więc wykorzystać na kupienie kawy. Odwróciła wzrok od

            Wzięła w ręce leżący na ziemi kijek, chyba od nordic walking, który ktoś zostawił i zważyła w dłoni. Po chwili namysłu podniosła też kilka toreb porozrzucanych w nieładzie i zaczęła ciskać po kolei w szyby wystawowe. Przy trzeciej torbie szkło pękło, a ona weszła spokojnie przez dziurę.

            W pomieszczeniu panował chłód. Zapewne nikt nie włączył ogrzewania, ani nawet o tym nie pomyślał. Denerwujące. Jakby chociaż nie można było spędzić swoich ostatnich chwil jakoś przyjemniej.

Świat się kończył. Piotrek zapewne już nie istniał. A ona jeszcze nie mogła spokojnie wypić kawy. Odetchnęła głęboko. Zaczęła metodycznie przeszukiwać półki, na których produkty były mocno przemieszane. Pieczywo znajdowało się w dziale słodycze, piwo w dziale dziecięcym, a kawę znalazła w końcu przy kasie.

            Zabrała od razu cały zapas i odkręciła wieczko jednej z nich. Powąchała i pierwszy raz od rana poczuła się naprawdę dobrze. Nie łudziła się nawet, że może znaleźć tu czajnik. Właściwie i tak nie dałoby rady go odpalić. W jej domu prawdopodobnie też nie będzie ciepła.

Zrobiła więc na szybko prowizoryczne ognisko, używając wszystkiego w sklepie, ugotowała wodę i zaparzyła kawę. Kiedy dotknęła płynu językiem, prawie nie upuściła filiżanki. Jej wyziębione ciało ciężko zniosło nagły napływ gorąca. Po chwili spróbowała jeszcze raz i tym razem zignorowała pierwsze oznaki bólu.

            Znowu znalazła się w tym dziwnym świecie bez żadnych kształtów. Był opisany w całości przez zapach i smak. Jednocześnie poczuła w sercu dziwną żałość. Zawsze myślała, że wystarczy jej ten świat. Że może w nim umrzeć bez oglądania się na rzeczywistość. A teraz… trudno było jej znieść myśl, że nie ma obok Piotrka. Nigdy nie pokazała mu tego świata, chociaż wielokrotnie chciała. Rezygnowała, kiedy wyobraźnia pokazywała jej jego drwiący śmiech. Świat dwóch zmysłów za pomocą których można było oddać wszystko nie należał do niego. On miał swój. Prymitywną, zniekształconą rzeczywistość pociętą przez alkohol. Prawie co noc się upijał. Jej przyjaciółka rzadko chodziła na imprezy z nim. Widywała go zazwyczaj jako trzeźwego, zabawnego faceta, który nagle zwrócił na nią uwagę. Miała ochotę się z niej zaśmiać. Trzeźwy świat nijak się miał do jego pijackiego ubarwienia.

            Tak tylko… miło byłoby gdyby spróbował zrozumieć też ją. Ona zaś rozumiała go idealnie. Wiedziała o nim dosłownie wszystko, od najmniejsze rzeczy, na którą on sam zapewne nie zwrócił uwagi, do jego myśli na temat przyszłości. W jakiś sposób paroma pytaniami udawało jej się wydobyć z niego wszystkie potrzebne informacje. Jeśli nie potrafiła zrobić tego tak, uciekała się do różnych, innych metod. Po pewnym czasie miała już wyrobiony jego obraz. Mocno ją rozczarował. Nie potrafiła jednak ani zrezygnować ze swojego celu ani stworzyć jakiegokolwiek planu. Wszystko, o czym pomyślała wydawało jej się nieprawidłowe, niewłaściwe. Tylko, że dzień po dniu coraz bardziej kuszące.

            Ognisko zasyczało, a ona wyrwała się z zamyślenia.  Wykorzystała już wszystko, co można było wykorzystać i mogła tylko pozwolić mu zgasnąć. Nie było sensu tutaj dalej siedzieć. Wstała więc i wyszła.

            Znowu znalazła się na opustoszałej ulicy, po której snuły się tylko dziwne mary. I co teraz? Niedługo ją też czeka taki los. Patrząc na wyludnioną ulicę, stwierdziła, że tempo powstawania cieni musi być zawrotne. Ale  nie będzie po prostu stała na ulicy w zimnie, czekając by dołączyć do nich.

            Chuchnęła na swoje dłonie. Były lodowate, mimo że dopiero parę minut temu ognisko wygasło. Nikt raczej nie przejmowałby się w takiej chwili dostawami prądu i gazu, co idealnie pokazał jej sklep. Nie mogła więc liczyć na ogrzanie się w mieszkaniu. Nie było tam też za wiele drewnianych rzeczy. Głównie plastik. Musiała więc znaleźć miejsce, w którym można zrobić ognisko. Czyli praktycznie każdy klasyczny pub, najlepiej jakiś mały, kameralny z drewnianymi stołkami.

            Skierowała kroki w stronę najbliższego. Naprawdę dawno w żadnym nie była. Dokładnie odkąd zakochała się w kawie. Wystarczała jej za wszelki alkohol i narkotyk. Kiedy znalazła się tuż przed drzwiami, usłyszała jęki.

            Natychmiast pobiegła do środka, do źródła dźwięku. To byli ludzie. Każdy jeden na kacu, pijący, żeby się kaca pozbyć. Próbowali nalewać sobie do szklanek, ale dłonie tak im drżały, że rozlewali wszystko wokoło. Niektórzy zrezygnowali ze szklanek i pili prosto z butelki. Żaden nie wydawał się rozumieć, co się dzieje.

            Wciągnęła powietrze, pomieszczenie śmierdziało rzygami. Żeby odwrócić myśli od tego zapachu, zaczęła próbować zrozumieć, co się właśnie stało.

            Mar na ulicach było dużo więcej niż możliwa liczba ludzi poza domami. Nie wiedziała nawet czy nie prawie tyle ile mieszkańców miasta. A tutaj nie było ani jednej. Może szczelne pomieszczenia zapewniały jakąś ochronę? Ludzie mogli po prostu pochować się po domach i nie wychodzić. Ktoś musiałby przetrwać.

            Rozważała przez chwilę w głowie swoje szanse, ale potem pojawiła się w jej głowie pewna myśl. Wybiegła na ulicę i rozejrzała się za ciężkim przedmiotem. W końcu do wybicia okna najbliższego domu posłużył jej przewrócony billboard.

Kiedy jednak znalazła się w środku, nie zobaczyła żadnego człowieka. Przeszła się po całym domu, dokładnie przeglądając każdy pokój. Dopiero w ostatnim, małej sypialni ktoś był. Przy łóżku tańczyła mara. Kręciła głową na boki i wyglądała jakby coś sobie podśpiewywała. Nie dało się jednak usłyszeć żadnego dźwięku.

            Zawiedziona wróciła do spelunki, już nawet się nie spiesząc. Spoglądała z niechęcią na wszystkich walających się na podłodze pijaczków. Czuła teraz do nich tak wielki wstręt, że z chęcią zobaczyłaby jak oni wszyscy zmieniają się w mary. Zapewne nawet wtedy próbowaliby się napić. Dziką radość sprawiła jej myśl, jakich cierpień by wtedy doświadczyli.

            Jeden z nich zauważył ją wreszcie i podczołgał się do niej. Drżącą ręką wyciągnął butelkę.

- Pani sobie chlapnie. Co jak co, ale pić trzeba. Nas nie dostaną. Pani nie idzie. Pani sobie chlapnie, będzie fajnie. – z jego oczu na chwilę znikła pijacka mgiełka – Fajniej niż u tych sztywniaków. No, oni mają za swoje. Zdrowie swoje szanują, phi. No i teraz widać. Picie! To jest zdrowie! –
pociągnął kolejnego łyka i znowu oczy zaszły mu tą pijacką mgiełką.

            Z jego nieskładnej wypowiedzi dało się jednak wyciągnąć kilka wniosków. Przede wszystkim, że naprawdę kochał wódkę.

Mężczyzna, widząc, że nie bierze od niego butelki, jęknął.

- Będzie pani żałować! Naprawdę będzie pani żałować! Skończy pani jak tamci. Zrobi się z pani duch! Jak z tamtych!

            Po raz pierwszy ją zainteresował, ale spróbowała nie wierzyć zbytnio swoim nadziejom.

- Chcesz powiedzieć, że picie uchroniło was od zamiany?

- Nom, nom. Reszta się już dawno zmieniła. Nam nic nie zrobią. Nie wyciągną nas z naszego świata.

„Naszego świata”. Ich alkoholowego świata całkowicie odrębnego od rzeczywistości.  Być może… mają rację. Te mary to ludzie zabrani z rzeczywistości, uwięzieni w innym świecie. Ale jak ukraść kogoś, kto nie żyje w rzeczywistości tylko w jeszcze innym świecie? Jej kawa chyba miała taki sam efekt. Wyprostowała się gwałtownie i drżącym głosem zapytała:

- Jakie masz na to dowody?

Ale mężczyzna już jej nie słuchał. Skończył właśnie swoją butelkę i wyruszył podłogą po następną. Wyglądało na to, że mogła jedynie sprawdzić tę teorię empirycznie. Bez żalu opuściła to miejsce i udała się na krótki rejs po okolicznych spelunkach.

            Teoria… była prawdziwa.

            Doskonale rozumiała co to oznacza. W którymś momencie wszyscy ci ludzie wytrzeźwieją. Może alkohol się po prostu skończy. Nie uratują się. Odciągają tylko moment egzekucji. To samo dotyczyło jej. Czuła już, że powoli opuszcza ją to niesamowite uczucie, którego doświadczała zawsze po wypiciu kawy.

            Ale Piotrek zapewne jeszcze istniał. Cała drżała. Nie mogła się uspokoić. Po raz pierwszy od rana się tak czuła. Oczekiwała, że zdarzy się coś wielkiego. Ruszyła pod jego dom.

            Chłopak może i zachował się „szarmancko” według jej przyjaciółki, ale nie ulegało wątpliwości, że był wtedy pijany. Zawsze podrywał dziewczyny na dżentelmeństwo. Zdążyła się już przyzwyczaić, jednak w głowie snuła plany. Co zrobi, kiedy… znajdą się tylko we dwoje. Dwoje i nikt nie będzie mógł im przeszkodzić. Do tej pory myślała, że taka sytuacja nigdy się nie zdarzy. Zawsze coś się pojawiało, znajomi, rodzina, cokolwiek. Teraz świat się kończył.

Przytaszczyła ze sobą tę reklamę i jak poprzednio użyła do zniszczenia okna. Natychmiast włączył się alarm, ale nikt na niego nie zareagował.  Weszła, cały czas próbując powstrzymać drżenie.

Był w sypialni. Leżał na wznak na łóżku, nie poruszając nawet mięśniem. Jak się spodziewała, musiał wrócić wczoraj do klubu i dopić jeszcze co najmniej parę litrów. Nigdy by nie pomyślała, że jego pijaństwo może uratować mu życie. Przeczesała palcami jego włosy. Mruknął coś pod nosem. To było coś niesamowitego. Po raz pierwszy należał całkowicie do niej. Mogła robić, co zechce. Wystarczy jej parę chwil.

Pocałowała go. Delikatnie, z czułością. Prawdziwą satysfakcję sprawiła jej myśl, że nikt im nie przeszkodzi. Nawet sam Piotrek. Pogłaskała go jeszcze po policzku i wyszła z sypialni, zamykając za sobą drzwi. Poszła zaparzyć sobie ostatnią filiżankę kawy.

 Zrobiła takie samo ognisko jak przedtem w sklepie, a kiedy woda zawrzała, zaczęła rozmyślać. Jeśli ktoś to planował, to naprawdę spaprał robotę. Te małe luki, które przeoczył mogłyby kosztować go posadę, gdyby pracował w korporacji. Ale ona czuła tylko wdzięczność. Taki koniec życia… lepszego nie mogła sobie wymarzyć. Odłożyła pustą filiżankę i ruszyła do sypialni.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Lalala · dnia 30.01.2013 09:28 · Czytań: 392 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty