Drugie miasto cz. 3 - Ferdek Jakubowski
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Drugie miasto cz. 3
A A A
Od autora: Jest to amatorska powieść science fiction, którą w ratach piszę na swoim blogu. Tu przesyłam fragment z pierwszego wpisu.

Krótki opis:
Akcja toczy się w roku 2055, w Łodzi, wymarłej po wielkiej katastrofie chemicznej. Trzech mężczyzn postanawia wybrać się do zamkniętego miasta po znajdujące się tam złoto warte dziesiątki miliardów złotych. Z pozoru łatwe zadanie przerodzi się śmiertelną walkę bohaterów z przeciwnościami, o których nikt nie wiedział lub nie chciał wiedzieć.

Rozdział 2

 
   Wstał o trzeciej rano i wziął prysznic. Za godzinę mieli przyjechać Misicki z Bogdanowem. Założył swoje stare, aczkolwiek dobre jeansowe spodnie, a do kompletu wojskową koszulę, miała już prawie pięćdziesiąt lat, a wciąż wyglądała jak nowa. No, no, pomyślał, dawniej też robili dobre rzeczy. Miał jeszcze dużo czasu więc postanowił zrobić sobie bardzo wczesne śniadanie. Pałaszując jajecznicę i kanapki z szynką zastanawiał się jakim cudem dał się namówić na tą szaloną awanturę. Szybko porzucił te myśli dochodząc do wniosku, że to zakrawa na jakiś psychiczny masochizm. Zaczął szukać za to błędów w planie przedstawionym przez Misickiego. Dokładnie przestudiował wszystkie otrzymane materiały, postarał się też na własną rękę zdobyć co się da. Otrzymane informacje pokrywały się. Redaktorek odwalił faktycznie kawał roboty. Mimo to, coś mu nie pasowało, złe przeczucia nie dawały spokoju, niczym reumatyczne bóle w kolanach. Ponieważ miał jeszcze trochę czasu postanowił zakopcić ulubioną fajkę.
 
***
 
   Punktualnie o czwartej zajechali pod bramę. Komputer domowy powiadomił Henryka o przybyciu towarzyszy. Punktualnie, to dobrze pomyślał, spóźnialskich ludzi zawsze uważał za partaczy.Dogasił i wysypał tytoń z główki po czym wyszedł.
Na ulicy stała niewielka ciężarówka starego typu, chyba z początku wieku.
- Wybieracie się po miliardy, a nie stać was na porządny samochód – zakpił, przywitawszy się z przybyłymi.
- Każdy wie, że naukowcy są niedopłacani, - odrzekł nie zrażony Misicki. – Po za tym, jak już wspominaliśmy, pojazd jest specjalnie zmodyfikowany. Ma nowoczesny silnik na plazmę, a miejsce po klasycznym dieslu, chłodnicy, akumulatorze, itd. zamieniliśmy na przestrzeń ładunkową.
- No, no, panowie, coraz bardziej mnie zaskakujecie - rzekł z przekonaniem. – Oczywiście na plus.
- Jedziemy? – Spytał Rosjanin.
- Jedziemy. – Henryk wspiął się do szoferki i zajął miejsce obok Nikity.
Ruszyli. Adam prowadził, trochę zdziwiło to Henryka, bardziej na kierowcę pasowałby mu drugi z towarzyszy. Redaktor sięgnął na chwilę do kieszeni i podał Kurczyńskiemu dokumenty.
- Naucz się nowego nazwiska, tak na wszelki wypadek.
Mknęli autostradą z prędkością 200 km/h. Ciężarówka choć zabytkowa radziła sobie świetnie, nowy silnik sprawiał się naprawdę znakomicie. Teoretycznie bez przeróbek, mogłaby mieć podobne osiągi, ale kilkadziesiąt lat temu. Teraz niektórym wydać się to mogło lekko podejrzane. Staruszek podzielił się tą uwagą z kierowcą, ale ten tylko zbył go machnięciem ręki. Może i racja, potrzeba im więcej luzu.

   Po dwóch godzinach stanęli na granicy Strefy. Wyszedł do nich strażnik z wartowni. Misicki wyskoczył mu na spotkanie. Stanęli na tyle daleko, że nie było słychać o czym mówią, ale wyglądało na to, że konwersacja przebiega pomyślnie. Redaktor przekazał coś rozmówcy, a po chwili obaj podeszli do ciężarówki. Wartownik przywitał się skinieniem głowy.
- Oddajcie wszystkie wasze dokumenty, odzyskamy je po powrocie. Ten pan wyświadcza nam wielką przysługę i nie chcielibyśmy uczynić mu jakiś przykrości.
Jednak przydały się lewe papiery, pomyślał Kurczyński, jeśli ci dwaj tak dobrze przygotowali cały plan, to naprawdę może być spacerek po złoto.
Pasażerowie bez ociągania oddali swoje papiery, wartownik sprawdził je na czytniku i uśmiechnięty odwrócił się w stronę Strefy, dając kierowcy znak, że może jechać. Natychmiast podniósł się też szlaban.
- Odjedziemy kawałek i przebierzemy się w kombinezony, tutaj nie możemy stać, upozorowali awarię kamer, która nie może trwać za długo.

   Jechali już wolniej niż do tej pory. Za oknami mijali widoki z poprzedniej epoki, rozsypujące się murowane domy, przegniłe drewniane płoty lub przerdzewiałe ogrodzenia, a wszystko zarośnięte niczym w jakiejś puszczy. Widać budynki w tych wsiach postawiono na  początku XXI wieku, albo jeszcze w XX. Od dwudziestu paru bowiem lat nie stosowało się już cegieł ani pustaków jak dawniej, zastąpiły je tańsze i lepsze jakościowo bloki ze sprasowanej słomy. W dobie wszechobecnego monitoringu, również ogradzanie czegokolwiek stało się niepotrzebne. Prewencyjne oddziały robotów ochroniarzy pojawiały się w parę sekund, tam gdzie coś złego się działo. Zresztą w czasach dobrobytu przestępczość drastycznie spadła. Droga którą jechali była całkiem dobrej jakości, może lekko zarośnięta i porozrywana przez korzenie po bokach (ćwierć wieku robi swoje), ale o ile lepsza niż drogi, które Henryk pamiętał z młodych lat, tamte zaraz po zakończeniu budowy zaczynały się sypać. Nikt wtedy nie wierzył, że to się może w przyszłości zmienić, a jednak cudowne lata dwudzieste przyniosły prawdziwy przełom. Polska zaczęła się wtedy uwalniać ze swej wiecznej bylejakości i już w 2029 roku dogoniła z PKB Niemcy, po zaledwie ośmiu latach rządów wojskowej junty. A przecież w tamtym czasie Niemcy wciąż jeszcze byli potęgą, dopiero następna dekada miała przynieść im islamskie rewolucje i ustanowienie II Republiki Tureckiej. Szczęśliwie Rzeczpospolita szybko przeprowadziła wojnę prewencyjną, zajmując ziemię od Stralsund, przez Berlin po Drezno i tworząc tam buforowe państwo niemieckie. Dzięki temu udało się też powstrzymać ekspansję muzułmanów na ich mniejszych sąsiadów, jak Benelux czy Austria. Mieliśmy wtedy dużo szczęścia, że właściwa Republika Turcji odcięła się od tych fanatyków. Nawet dziś byłaby ona ciężkim przeciwnikiem dla nas. A jakim problemem było dla nich wtedy dokonać inwazji na Polskę? Wyszliby z garnizonów w Serbii i następnego dnia staliby pod Krakowem, rozdeptawszy po drodze Węgry.
  
   Z przemyśleń tych wyrwał Henryka widok niespodziewanej przeszkody na jezdni, w poprzek leżało kilka drzew. Zatrzymali się przed nimi i wysiedli.
- Ani to okrążyć, ani po tym przejechać – zasępił się Rosjanin.
- Użyjemy materiałów wybuchowych? – zapytał Adam.
- Jesteśmy za blisko granicy, nie kuśmy losu.
- Dobra, idę po piły.
Po chwili wrócił z dwiema piłami mechanicznymi i zaczęli ciąć powalone pnie na mniejsze kawałki, które można będzie przeciągnąć linką holowniczą. W czasie gdy oni usuwali przeszkodę, Henryk zaczął spacerować wzdłuż pobocza.
- Nie uważacie, że to dziwne?
- Co? – zapytali obaj.
- Myślicie że te drzewa same się tu zwaliły?
- Pewnie wojskowi to zrobili, jakby się tym z kontrolnego zachciało na szaber jechać.
   Usunięcie przeszkody zajęło im 20 minut. Wsiedli na ciężarówkę i ruszyli dalej, lecz po przejechaniu kilkuset metrów sytuacja się powtórzyła. Chociaż zdenerwowani, to jednak nie tracąc zapału Bogdanow i Misicki wyskoczyli znów po piły.
- Adam, teraz moja kolei – zwrócił się Kurczyński do redaktora, już poprzednim razem zauważył, że ten słabo sobie radzi z piła mechaniczną.
- Nie trzeba – odrzekł niepewnie.
- Daj.
Wziął piłę do ręki i zaczął torować przejazd dla wozu. Niezmiernie się przy tym ucieszył, widząc że niewiele ustępuje w tej sztuce Bogdanowowi. Już chwilę później znów gnali Rokicińską na zachód. Kurczyński zaciekawiony widokami puszczy za oknem zdał sobie sprawę, że wcale nie czuje niepokoju z powodu powrotu do miasta. Tu gdzie teraz jechali, parędziesiąt metrów za ścianą drzew było osiedle, na którym się wychował i spędził większość dorosłego życia. A może by w drodze powrotnej zatrzymać się tu na chwilę i spróbować wejść kawałek w głąb lasu, zobaczyć jak teraz wygląda dom, pomyślał. Albo lepiej teraz, póki jest kluczowym elementem ich planu, może stawiać warunki i grymasić.
- Zatrzymaj się – rzekł do Adama.
- Hę? – zdziwił się kierowca.
- Jesteśmy koło mojego dawnego domu, chcę go odwiedzić – wytłumaczył i powtórzył dosadniej – zatrzymaj się.
- Nie możemy tego zrobić – odrzekł redaktor, ale zatrzymał wóz. – Nie mamy czasu.
- Nieprawda, nie mamy żadnych limitów czasowych.
- No, ale tam jest niebezpiecznie – w oczach Adama malował się autentyczny niepokój, co nie uszło uwagi Henryka.
- Żubry? Niedźwiedzie? Po to chyba mamy broń - zauważył muzealnik.
- Tak, ale nie ma potrzeby specjalnie ryzykować -bąknął tamten, odwracając głowę.
- Posłuchaj, od lat zastanawiałem się co by było gdybym tu kiedyś wrócił. Wszystkie te lata załamań nerwicowych, depresji, nocnych koszmarów, naprawdę zrujnowało to moje życie. Tej wyprawy bałem się jeszcze bardziej, ale o dziwo czuję się dobrze. Potraktujmy więc wypad do mojego domu jako część psychoterapii. Bo wiesz, tam na miejscu nie chciałbym dostać jakiegoś napadu lękowego. No?
Adam zdawał sobie sprawę, że nie może odmówić, ale chciał przedłużyć tę chwilę, liczył też na poparcie Bogdanowa. Zauważył to Henryk i sam zwrócił się do Nikity:
- No, a co ty myślisz wielkoludzie?
- Myślę, że nie mamy się czego bać – odrzekł spokojnie. – Ja mogę iść.
- Ale, ale… - jąkał się redaktor. – Te… zwierzęta.
- Boisz się jakby to były jakieś krwiożercze bestie – zauważył muzealnik.
- Po co ryzykować…
- My idziemy, zostajesz? – zapytał Rosjanin.
- Ktoś musi pilnować samochodu… - wymamrotał zaciskając nerwowo pięści.
- Bo co? Niedźwiedź ci go przewróci na bok? – Zakpił Kurczyński.
Nie doczekał już odpowiedzi. Redaktor teraz już zupełnie nie ukrywając przerażenia wyszedł z nimi na zewnątrz by wziąć z kipy broń. Był to jeden z nowszych modeli polskiego uniwersalnego karabinu szturmowego, na pace były jeszcze takie dwa, ale Nikita zaproponował Henrykowi, by wzięli po zwykłej strzelbie, tak na wszelki wypadek.

   Uzbrojeni w maczety ruszyli w las. Henryk był zdziwiony, że główna ulica jest całkiem przejezdna, prócz przeszkód z obalonych drzewach, a reszta osiedla zarosła tak, że ledwie widać na 10 metrów przed sobą, a i nie zawsze. Zupełnie jakby ktoś dbał o tą drogę. Może wojskowi mieli w tym jakieś interesy. Postanowił się nad tym chwilowo nie zastanawiać, cała sytuacja była dość dziwna, ale czego się spodziewać po podróży do wymarłego miasta w skażonej strefie. Jego towarzysze z grubsza potrafili rozwiać jego wątpliwości, a pewnych rzeczy i oni nie mogli przecież przewidzieć. Porzucając te myśli zaczął się skupiać nad ledwie wyczuwalnymi płytkami chodnikowymi pod cienką gdzieniegdzie warstwą ziemi. Część została powyrywana przez krzaki i drzewa, by sterczeć teraz nad ściółką, pokryte mchem. Z trudem, ale jednak, odnajdywał kontury osiedlowych uliczek, a zza koron drzew zaczęły wyglądać pierwsze bloki.
- Tyle lat minęło, nie myślałem, że jeszcze tu wrócę. O to tutaj był chodnik – zauważył, wskazując Bogdanowowi  widoczne w trawie zarysy po dawnym trakcie, - ostatni raz szedłem tędy tamtego dnia rano.
- Czas musiał uleczyć twoje rany  - zauważył Rosjanin.
- Chyba tak – skwitował Kurczyński i zmienił temat – dlaczego Adam tak się bał wyjścia z nami i pozostawienia auta?
- Nie mam pojęcia. - Odpowiedział zbyt szybko Bogdanow.
- To nie był strach przed nieznanym, a że boi się dzikich zwierząt nie wierzę. On chyba coś wie i zdaje mi się, że nawet z tobą się tym nie podzielił.
Nikita rzucił mu przelotne spojrzenie.
- Całe życie byłem biedny, jedyne czego zaznałem to głód, chłód, smród i  ubóstwo. Potem przyszła ta cholerna wojna z Chińczykami. Tu w Polsce nam Rosjanom jest niewiele lepiej niż dawniej, ale cieszymy się i tak, bo tam w Zachodniej Rosji jest już tylko dzicz. Więc po tym wszystkim, gdy trafiła mi się okazja zostania miliarderem, mogę tu walczyć nawet z tygrysami.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Ferdek Jakubowski · dnia 05.02.2013 10:14 · Czytań: 417 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 2
Komentarze
mike17 dnia 05.02.2013 12:09 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Miał je­sz­cze dużo czasu(,) więc po­sta­no­wił zrobić sobie

Cytat:
Pałaszując ja­jecz­nicę i ka­na­p­ki z szynką za­sta­na­wiał się(,) jakim cudem dał się namówić

Cytat:
jakim cudem dał się namówić na tą


Cytat:
Szy­b­ko po­rzu­cił te myśli(,) do­chodząc do wni­o­sku,

Cytat:
po­sta­rał się też na własną rękę zdobyć(,)

Cytat:
Pu­n­ktu­a­l­nie, to do­brze(,) pomyślał,

Cytat:
- Każdy wie, że na­uko­w­cy są nie­dopłacani,

bez przecinka na końcu
Cytat:
nie chci­e­li­byśmy uczy­nić mu jakiś przy­krości.

jakichś
Cytat:
Je­d­nak przy­dały się lewe pa­pi­e­ry, pomyślał Ku­r­czyński, jeśli ci dwaj tak do­brze przy­go­to­wa­li cały plan, to na­prawdę może być spa­ce­rek po złoto.
Pasażero­wie bez ociągania od­da­li swoje pa­pi­e­ry,

drugie powtórzenie może zastąpić "dokumenty"
Cytat:
Droga(,) którą je­cha­li była

Cytat:
je­sz­cze byli potęgą

były, bo mówisz Niemcy jako państwo
Cytat:
Z prze­myśleń tych wyrwał He­n­ry­ka widok

"tych" zupełnie niepotrzebne, wiadomo, o co chodzi
Cytat:
Usunięcie prze­szko­dy zajęło im 20 minut.

20 słownie
Cytat:
(,)że nie­wi­e­le ustępuje w tej sztu­ce Bo­g­da­no­wo­wi

Cytat:
-bąknął ta­m­ten

spacja po myślniku
Cytat:
- Boisz się(,) jakby to były jakieś krwiożercze be­stie

Cytat:
na zewnątrz(,) by wziąć z kipy broń.

Cytat:
wi­docz­ne w tra­wie za­ry­sy po da­w­nym tra­k­cie,(.) - (O)osta­t­ni raz szedłem tędy

Cytat:
- Czas musiał ule­czyć twoje rany

"twoje" zbędne, wiadomo, o kogo chodzi
Cytat:
- Chyba tak – skwi­to­wał Ku­r­czyński i zmie­nił temat

na końcu kropka

Historia się rozwija, prze naprzód.
Wchodzimy w coraz to nowe jej kręgi, śledząc losy bohaterów.
Ciekawie nakreślony obraz świata w przyszłości oraz wyglądu politycznego ówczesnej Europy.
Sprawna narracja nie pozwala się nudzić, cały czas dochodzą kolejne szczegóły, akcja nie staje nawet na moment, wciąga czytelnika.
Jest napięcie, wiszące gdzieś w eterze.
Poprzez to czyta się z zaciekawieniem, wchodząc w opisywany świat.
A opisy całkiem realistyczne, adekwatne do treści.
Całość brzmi wiarygodnie, jak opowieść o rzeczach, które faktycznie miały miejsce.
Dobry język i dialogi.
Ferdek Jakubowski dnia 05.02.2013 22:15
Dziękuję, jak zawsze świetny motywator do dalszej roboty :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:73
Najnowszy:pica-pioa