Nadmiary obfitości - OWSIANKO
Proza » Groteska » Nadmiary obfitości
A A A

 

Przechodzimy przez bramkę do wykrywania niezamożnych portfeli i po załatwieniu sprawy z wypełnieniem ankiety na temat stanu majątkowego i celu wizyty, wchodzimy do wnętrza supermarketu. Witani przez diabolicznie uśmiechnięty personel w buraczkowych przyodziewkach i z plakietkami informującymi, kto za nic nie odpowiada, idziemy do punktu sprzedaży mydła and powidła. Zaraz za jego wejściowymi drzwiami dostajemy palpitacji gałek ocznych, bo ogarnia nas zakupowa głupawka i atakuje rozkoszny widok półek oblepionych dobrami pochodzenia adymiej.

Być może znaleźć szpilkę w stogu siana jest niesłychanie trudno. Lecz jeszcze trudniej znaleźć WŁAŚCIWĄ, ukrytą w kopcu innych gwoździków. Pragniemy odszukać taką z czerwonym łebkiem. Chociaż z czerwonym, to akurat pomysł felerny, bo ten kolor za mocno kojarzy się z komuchami. No, ale dla świętego spokoju niech będzie łebek o barwie neutralnej: wyblakły i apolityczny.

Jakkolwiek interesują nas (tylko i wyłącznie) szpilki i jakkolwiek przywiało nas tu, by zakupić (tylko i wyłącznie) jedną z nich, a potem dać dyla przed kompletną utratą finansowej wiarygodności, to nie możemy oprzeć się pokusie i odczuwamy mus, by spenetrować resztę sklepu. Wytrzeszczony, pożądliwy wzrok przekłada wajchę i atakuje nasze ślinianki handlowe; w tempie zreumatyzowanego żółwia przemieszczamy się od regału do regału. Niestraszne nam ceny i nic to, że w domu czeka nas awantura pod tytułem: a na cholerę żeś to kupił/a.

Kupujemy, bo a nuż za sto lat nam się przyda. Ale jako że jesteśmy cwane gapy i nie kupujemy kota w worku, prosimy subiekta o pomoc, bośmy się pogubili w przyciskach. Chcemy, by nam powiedział, co to tam jest, bo niby wygląda jak telefoniczna  komórka, tyle że z boku ma jakiś wrzód niejasnego przeznaczenia.

Sprzedawca w buraczkowym przyobleczeniu podjeżdża do nas na służbowej deskorolce i tłumaczy, że wrzód to zwykły wtyk do słuchawek do radia. I dodaje, że podobnych wtyków komórka ma więcej, bo aparat jest uniwersalny, multimedialny, a zwłaszcza modny. Ma też maciupcią latarenkę z barometrem i zapalniczkę z gwizdkiem, a gdy prosimy, by nam zademonstrował, jak to działa, proponuje nam wizytę u producenta, bo jemu nie płacą za inteligencję.

W tym miejscu przypominamy sobie rozrzewniające czasy opisywane przez Prusa w „Lalce” i początki zawodu ekspedienta Rzeckiego. Zanim stary Mincel dopuścił Ignasia do lady z klientami, przeczołgał go przez zajęcia z towaroznawstwa, by chłopak wiedział, co sprzedaje. Identycznie, jak w naszym przykładowym supermarkecie prezentują się sprawy w księgarni: sprzedawca nie zna obiektu i nic nie umie polecić, a klient pęta się między półkami.

Wracając do igły: co półka z produktami, to bardziej barwna i namolna, a że wszystkie są wielkości tankowca, a że przy każdej należy przyklęknąć, zdjąć pokrywkę z glacy i pomodlić się do Fiskusa, by w końcu dostąpić łaski obmacania wyrobu, zwiedzanie zajmuje nam pół dnia. Kiedy, setnie zzipani, docieramy nareszcie do zbiornika z przysłowiowymi szpilkami, okazuje się, że w naszym koszyku na zakupy nie ma ani milimetra wolnego miejsca i wypiętrzył się problem: gdzie wetknąć to, po co przyszliśmy. Zatem decydujemy się na heroiczny gest i odkładamy najmniej niezbędne. Przy czym odkładamy byle jak, ponieważ nie pamiętamy, gdzie leżały wprzódy.

Po wykonaniu zadania meldujemy się w kolejce do kasy. Przed nami ze dwa mendle postaci z pojemnikami wypełnionymi po brzegi oraz paru emerytów z trochą nieśmiałych bułek i czymś samotnym owiniętym w toaletowy papier ze świątecznym pomponem. Toteż stwierdzamy, że czeka nas godzinny postój. Starzy klienci blaszaka okazali się zapobiegliwsi od nas i przynieśli ze sobą rozkładane krzesełka, my zaś przebieramy odnóżami, mając desperacką nadzieję, że nikt nie ukradł nam samochodu i będziemy mieli  czym dojechać do domu.

Ale skończyło się na strachu i oto jesteśmy we własnej chałupie i oto odwijamy szeleszczące opakowania. Naszym złaknionym oczom ukazują się ZAKUPY, a wśród nich szpilka. Co prawda ma łebek niezgodny z naszym życzeniem, gdyż takowej nie mogliśmy znaleźć, lecz nie bądźmy drobiazgowi! Przypomnijmy sobie chwile, gdy zamiast mięsa, wisiały smutne haczyki. Pocieszmy się: widok półek z badziewiem w sreberku jest mniej traumatyczny od pójścia do sklepu z widokiem na napis: TOWARU BRAK.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
OWSIANKO · dnia 21.02.2013 10:05 · Czytań: 738 · Średnia ocena: 4,4 · Komentarzy: 9
Komentarze
mike17 dnia 21.02.2013 14:42 Ocena: Świetne!
Witaj, Marku!

Drobiazgi małe w twoim tekście:

Cytat:
mydła end

and
Cytat:
Ku­pu­je­my, bo a nóż za sto lat nam się przy­da.

nuż
Cytat:
czy, że wrzód, to zwykły wtyk do słucha­wek do radia.

drugi przecinek niepotrzebny

Jak zwykle z humorem i przymrużeniem oka poruszasz kolejną ważną życiowo kwestię: supermarketoholizm.
Bo że to już i zjawisko, i "owczy pęd" nie śmiem wątpić - czasy się zmieniły, a wraz z nimi my, ongiś lustrujący puste, socjalistyczne półki w poszukiwaniu artykułów pierwszej potrzeby, targani płonnymi nadziejami, dziś dumnie kroczący po wszelakiej maści marketach, jak paniska atakowani towarów obfitością, i co za tym idzie, hipnotyzowani ich walorami, urokiem zewnętrznym, często ceną oraz poczuciem, że "to wszystko się nam na pewno przyda", więc na wsiakij słuczaj kupujemy w ciemno, ochoczo i bezrozumnie.
I tu rodzi się pytanie: co nas do tego skłania?
Sądzę, iż zwykła ludzka pazerność i chęć posiadania, często niczym niewytłumaczona, gdyż masa rzeczy nabywanych w przeróżnych Tescach i Realach, leży później w domowym kącie, pokrywając się kurzem, lub co gorsza, pajęczyną...
Ale zjawisko, o jakim piszesz, jest już chyba tak powszechne, że nazwałbym go znakiem czasu.
Wszak natura człeka mutuje i nasza ewolucja ostatnich 20 lat poszła w kierunku supermarketoholizmu, w całej jego ironicznie wykrzywionej krasie.
I coś jeszcze, z czym się w pełni zgadzam: na zakupy idziemy po jedną rzecz, a wracamy z pełnym bagażnikiem towarów takich lub owakich.
I znów coś istotnego: kwestia omamiania nas przez sklepowych managerów w układzie towarów - są tak wystawione, by biedny ludź nakupował dziko, ile wejdzie, by padł ofiarą sklepowej magii.
I pada.
Zjawisko w progresie, jak sądzę.
A poza tym owe zakupy stały się czymś kultowym, to "wypada" robić, to jest trendy i stało się nową świecką tradycją.
Urok obfitości?
Zmora obfitości!
Dobra Cobra dnia 21.02.2013 15:36 Ocena: Bardzo dobre
He he he. Całkiem miły styl i pyszne słowa! Kapitalizm rośnie w siłę a ludziom żyje się mniej dostatnio. (by sparafrazować niegdysiejsze hasło PRL).

Pozdrawiam,


Do/Co
OWSIANKO dnia 21.02.2013 16:17
Do/Co
hasło na dziś: IM WIĘKSZY POSTĘP, TYM WIĘKSZE ZACOFANIE

Pozdrawiam

M
al-szamanka dnia 21.02.2013 17:57 Ocena: Świetne!
Ach, zawstydziłam się czytając Twój tekst - stał się moim wyrzutem sumienia ;)
Co prawda nigdy nie ogarnia mnie zakupowa głupawka, natomiast często opanowują mnie ataki ciuchowe, trwają niedługo, wpadam do sklepu, kupuję natychmiast i jak najszybciej wychodzę.
Jednakże zachowuję się zupełnie wg podanego przez Ciebie schematu - większość tych rzeczy jest mi niepotrzebna, zapominam o nich już następnego dnia i zdarza się, że wyciągam je z szafy po trzech latach, zdziwiona skąd się tam wzięły.

Myślę, że starszym i młodszym pokoleniem kierują odmienne powody. Młodzi, wychowani na reklamach, nie potrafią już inaczej, zakupy to sposób na spędzanie czasu, poza tym są niejako odgórnie zmuszani, aby być na topie.

Starsi, pamiętający czasy straszliwych braków, rzeczywiście, jak napisałeś, kupują, bo może się przyda, nawet na zapas - stary nawyk.

Inni, w tym i ja, dla krótkotrwałego zaspokojenia nałogu.
Obiecuję, że się poprawię. Ilekroć opanują mnie ciągoty, wspomnę Twój tekst :)
Szkoda tylko, że nie został opublikowany wczoraj rano, byłabym uboższa o dwa sweterki :)


Dobry, solidny tekst, mocno poruszający sedno sprawy.
Pozdrawiam :)
wienczyslaw dnia 21.02.2013 18:13 Ocena: Bardzo dobre
w castoramie subiekt widząc klienta, ucieka i chowa się za kotarę. złapany za rękaw, mówi, że zaraz wróci. i nigdy nie wraca.
Usunięty dnia 21.02.2013 18:30 Ocena: Bardzo dobre
Haha, jakże prawdziwe!
z plakietkami informującymi, kto za nic nie odpowiada - dokładnie to myślę, gdy widzę rzeczone plakietki :lol:
ślinianki handlowe - też niezłe :D
Pozdrawiam! :)
Monia81 dnia 23.02.2013 21:24
świetny tekst, prawdziwy i zawstydzający. Pewnie dotyczy nas wszystkich, bez wyjątku.
Pozdrawiam
Wasinka dnia 24.02.2013 16:42
Heh, czasem czuję się nienormalna nieco, bo nie znoszę robienia zakupów - chcę jak najszybciej skończyć... ale to tylko osobista moja przygrywka do groteski/felietonu.
Tekst ładnie podkreślający problem (czy też nie-problem), słabostkę ludzką, którą z chęcią wykorzystują firmy/sklepy. Podatny ludzki grunt.
Porównania, skojarzenia przednie, język giętki, tańczący Owsiankowym rytmem.
Kiedy padło słowo "subiekt" momentalnie przed oczami pojawił się Rzecki. Co przewidziałeś, jak widać.

np.
Cytat:
Nie strasz­ne
- Niestraszne
Cytat:
prze­bi­e­ra­my odnóżami(,) mając de­spe­racką


Pozdrawiam niedzielnymi roztopami.
Szuirad dnia 25.02.2013 17:30
Witaj

I tak opisałeś tu przypadek ze szczęśliwym zakończeniem, no prawie szczęśliwym, łebek szpilki miał być innego koloru. Ale szpilka tkwi pomiędzy zakupami, a mógł/mogła jej nie kupić. Kto będzie pamiętał, śliniąc się przed regalami a marnej szpilce? Coś w tym dowcipie o facecie, który przyszedł kupić podpaski a wyszedł z pełnym ekwipunkiem wędkarskim, być musi :)

A poważniej… Z Twojego tekstu wynika, że na przestrzeni powiedzmy pięćdziesięciu lat w zasadzie zmieniła się tylko przyczyna zakupowego szału. Kiedyś kupowaliśmy, bo generalnie nie było, dziś kupujemy, bo generalnie jest.

Pozdrawiam

Sz.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty