De vomitatis - Hieronim z Pychowic
Proza » Długie Opowiadania » De vomitatis
A A A
Raz na jakiś czas człowiek musi się powydurniać - inaczej niechybnie zeświruje. Takoż i Mistrz Szampofon, człek mądry i uczony we wszystkich traktatach filozoficznych, jakie kiedykolwiek ręka ludzka (a może nawet i boska?) napisać przez wszystkie wieki historii ludzkości potrafiła, nie mógł, choćby raz na tydzień, zebrawszy się uprzednio w sobie i wyostrzywszy wszystkie swoje zmysły, a osobliwie smaku i powonienia, powstrzymać się od małej womitacji na jakimś odludziu. Zali wżdy na odludziu? Wagę bowiem wielką Mistrz Szampofon do estetyki i czystości, a także zwykłego komfortu bliźniego swego przywiązywać raczył. Słusznie czynił, gdyż chyba nikt poza tymi, których wspomniana wcześniej boska ręka szaleństwem pokarała rozum odbierając, nie miałby ochoty najmniejszej w sytuacyi takowej się znaleźć, iżby idąc ulicą hefcik autorstwa przechodzącego obok człeka na sobie raptownie poczuć. O, zaiste - Mistrz Szampofon wielkim i kulturalnym człowiekiem był, bez dwóch zdań.

Tak. Ale Mistrz Szampofon był jednocześnie największym znawcą zagadnienia, na myśl samą o którym co skromniejsi i nieprzywykli do zboczeń ze ścieżki pełnego taktu i godności zachowania, rumienili się, tudzież pąsowieli (w zależności od cery rodzaju), skromnie spuszczawszy oczy wzrok kierując w stronę Matki Ziemi, na której produkt zagadnienia owego, kalając macierz swą okrutnie a niewybaczalnie, czasem się znajdywał. Zagadnieniem owym była bowiem womitacja. Mistrz Szampofon wkład wielki naukowy w rozwój cywilizacyjny i kulturowy wniósł, a to przez stworzenie Wielkiej Teorii Heftu. Womitację podniósł do rangi nie tyle sztuki nawet, ile obiektu naukowych dysertacyj, których wnioski bezcennymi dla ludzkości zdawały się znajdować.

Może warto byłoby na samym początku historyi o tym jakże ważkim temacie cechy charakteru owego wielkiego naukowca wzmianką uraczyć. Otóż Mistrz Szampofon człekiem wysokiego wzrostu był, wagi przyzwoitej, a wzroku, mimiki i gestów ukazujących powagę uczoności jego właścicielem. Zresztą, przywary jego cielesne może najmniejszy wkład w historyję niniejszą wnoszą. O wieleż istotniejszym aspektem działalności jego były bowiem rzeczy dwie: pierwsza, wspomniana już na początku twórczość naukowa womitacją powodowana i ją też opisująca, druga zaś, to płodność niezwykła w dziedzinie poezyi - sztuki pięknej, i w tworzeniu, niczym akt boskiej kreacji, dostępnej jedynie dla wybranych.

Mistrz Szampofon poetą był nie mniejszym niż womitatorem, a wersety cudowne piękno przyrody i innych rzeczy opisujące umiał składać nie gorzej niż pawia puszczać. Zanim przejdziemy do sedna tejże opowieści, zechciejmy chwilę poświęcić na omówienie metody poetyckiej Mistrza Szampofona.

A metoda owa o tyle niezwykła, iż pozwalała na kreację poematów jedynie podczas wydalania ekskrementów. Znamienną była sytuacja, w której Mistrz Szampofon, na desce sedesowej siedząc, stękał, prąc ze wszystkich sił na jelita, zmuszając je przez to do efektywnej pracy finalizującej się wydaleniem wprost do klozetu tego, co ludzie wyższej i arystokratycznej proweniencji eufemistycznie kupą zwać raczą. A zdarzało się, iż czasem Mistrza Szampofona współpracownik jeden czy drugi, w trakcie tejże czynności przez drzwi toalety do Mistrza coś wołać raczył, a wtedy Mistrz Szampofon w te słowa się odzywał: "Chwileczkę, teraz mówić nie mogę, gdyż tworzę... uuuuch... aaaachhhh... uuuuuummmmmchhh.... prrrrrrryk! srrrruuuuu! uchhhh... poemat wierszem, uchhhhh, ciężka sprawa!", a po dłuższym czasie komunikował: "ufffff, co za ulga, już wychodzę. Ummm, jeszcze tylko... uchh... jeszcze tylko - pryk! - fraszkę... - plum! - No, i już. Gotowe!".

Zaiste, żadne wytwory poetyckiego pióra z poematami Mistrza Szampofona równać się nie mogły. Jemu to przysługiwało pierwsze miejsce nie tylko w panteonie uczonych, ale też i na Parnasie. Co prawda Parnas, jako niedostępny dla zwykłych śmiertelników i siłą rzeczy będący na odludziu, kompletnie zarzyganym przez Mistrza Szampofona wycieczki częste tam czyniącego został już dawno temu, jednakowoż nikomu to nie przeszkadzało - wszak wrota Parnasu były szczelne i nie przepuszczały nie tylko osobników ordynarnego gatunku populus vulgaris, ale także, co może istotniejsze, zapachu wymiocin.

Metoda naukowa Mistrza Szampofona, takoż jak poetycka była w swej prostocie genialna. Czując, iż zbiera się na mały hefcik, król Parnasu udawał się krokiem dostojnym, acz zdecydowanym, w miejsce odludne i womitował dwie lub trzy minutki dokonując w tym czasie interesujących obserwacyj. Jedną z ważniejszych była ta oto, iż w momencie poczucia nieodpartej chęci spawania można wyćwiczyć w sobie odruch antywymiotny, to znaczy w momencie zebrania się rzygowin w jamie ustnej, cofnąć je tam, skąd przyszły, poprzez ich połknięcie. Jednak nie można tego robić w nieskończoność, gdyż odruch za każdym razem silniejszym jest i w końcu przekracza granicę powstrzymania go, co skutkuje wielkim pawiem, spotęgowanym owym wcześniejszym utrzymywaniem wymiocin metodą chowu wsobnego w sobie właśnie. I tak na przykład Mistrz Szampofon dokonał pomiarami i metodami statystycznymi obliczeń matematycznych, czas średni trwania chowu wsobnego określających. Zbadał też korelacyje pomiędzy tymże czasem a intensywnością i odległością wydobywającego się z jamy ustnej heftu wyrzucenia. Organolepytcznie dokonywał również oceny walorów smakowych i zapachowych produktu womitacji.

Tak oto przedstawia się sylwetka Mistrza Szampofona. Ale jak wiadomo, w umysłach wielkich ludzi wielkie idee powstają. I tak największym dokonaniem największego naukowca było stworzenie największej teorii jaka kiedykolwiek powstać mogła. Oto, tworząc raz poematy poprzez wydalanie z siebie kupy, jednocześnie naszła go nagła a nieodparta chęć na rzyganie! I co tu teraz począć? Miejsce co prawda odosobnione jako tako, gdyż drzwiami od reszty pomieszczeń oddzielone, ale o odludziu mowy być nie może, a i przecież zapachy przez drzwi z łatwością przejść mogą, życie osobom po ich drugiej stronie się znajdujących bezpowrotnie zatruwając. Siła bowiem, rozmach i intensywność smakowo-zapachowa womitacji, nie mówiąc już o stronie wizualnej tego przedsięwzięcia, była w przypadku Mistrza Szampofona tak wielka i w swej przerażającej istocie totalna, że obcowanie z nią osób postronnych nieodwracalnymi zmianami w psychice, o mózgu nie wspominając, zakończyć się mogło.

Mistrz Szampofon musiał zareagować błyskawicznie. Z jednej strony stworzenie skandalu poprzez jednoczesny heft i sranie niedopuszczalną, a z drugiej - możliwość dyskretnego opuszczenia klozetu - niepodobną sztuką w tamtejszych warunkach było. Mistrz Szampofon ledwie parę sekund nie tylko na zastanowienie się, ale i reakcję właściwą z działaniem konkretnym połączoną miał do dyspozycji. Ale nawet największy geniusz nie jest w stanie wzbudzić w umyśle swym genialnym myśli sensownej i optymalnej co do skutków przyszłych działania z jej powodów podjętego. Takoż i w tym przypadku było. Mistrz Szampofon po owej krótkiej chwili namysłu po prostu jednocześnie wiersz wyprodukował, pierdnął, zesrał się i puścił największego w swej karierze pawia.

Co nastąpiło potem, jedynie poeci Parnasu mogą wiedzieć; z ich siedziby bowiem wspaniały widok na okolice się roztacza. Tym razem jednak widok to był niesmaczny. Całe miasto - wszystkie domy, ulice, chodniki, drzewa - wszystko, wszystko rzygowinami ociekało. A nad miastem smród pierdów Mistrza Szampofona unosił się tak intensywnie, że wszystek fauny i flory zwiądł, pousychał lub pozdychał. Była ta cała sytuacyja po prostu jedną wielką symfonią ohydnych zapachów o przebogatym bukiecie (jeśli wolno użyć takiego sformułowania) na wpół strawionych składników ludzkiego pożywienia, z delikatną nutą gównianego smrodku, robiącego za basso continuo owej monumentalnej w swym smrodliwym brzmieniu Sinfonii de odeour.

Cierpliwość ludzka ma swe nieprzekraczalne granice. I mimo wielkiej estymy, jaką uczonych zajmujących się złożonymi i arcytrudnymi problemami świata i człowieka darzono, tym razem, wobec nazbyt śmierdzącego problemu, musiano zareagować zgoła inaczej. Mistrz Szampofon został, nomen omen, wydalony z miasta z zakazem powrotu. Zatem nawet chów wsobny zastosowania mieć nie mógł - wydalenie nastąpiło błyskawicznie, niczym ten rodzaj kupy, który towarzyszył tworzeniu przez Mistrza Szampofona fraszek.

Wspomnieliśmy powyżej, że wydarzenia te stały się jednakowoż impulsem do stworzenia przez Mistrza Szampofona teoryi w jego żywotnej lecz obecnie skończonej karierze największej i najdonioślejszej spośród wszelkich teoryj wcześniej wywiedzionych. Opisywała ona składanie wierszy metodą jednoczesnej womitacji i srania. O ile podczas kupy robienia wersety cudne same na usta się cisnęły, o tyleż dołączenie do procesu tego heftania poezję o wiele wspanialszą czyniło. Niestety, zwykle bywa tak, że im większe dzieło artysta stworzyć ma zamiar, na tym większe cierpienia i wyrzeczenia przygotowan być winien. Takoż i Mistrz Szampofon wygnaniem wiecznym opłacił powstanie swego największego poematu, owocem tak zwanego rzygosrania będącego. Kronikarzem będąc skrupulatnym, świadomość mamy, iż zaniechaniem wielkim byłoby pominięcie tekstu owego wiekopomnego dzieła. Dlatego też niniejszym przedstawiamy go w całej swej krasie, blasku i pięknie. Nie jest to może poematum o rozmiarach znacznych, ale treść jego i kunsztowna forma każą zapomnieć o tej przyziemnej i jakże często u poetów amatorów występującej trosce o objętość utworu. Powszechnie wiadomo bowiem, iż nie ilość lecz jakość zachwycenie obcowaniem z genialnymi wytworami ludzkiego umysłu wywołuje. Zatem nie przedłużajmy już oczekiwania czytelnika i przejdźmy do prezentacji poematu:

Poematum Mistrza Szampofona

Heftem płynącym z gardła namiętność wyznawał
Czynowi, który sam swej uczynił osobie
Ten, który ścianę kibla precyzyjnie spawał
Dowodząc, iż womicja celem sama w sobie

Rzyganie bowiem rzeczą ponad wszystkie inne
Bo wartość jego każdy miłośnik womicji
Znajduje w tym, że tylko ono jest tak płynne
do stałej formy kupy będąc w opozycji

Jedyną konkurencją zdrowego heftania
Sraczka okrutna z tyłka idąca być może
Ale i tak rzyganie jest lepsze od srania
Wszak sraczka zawsze wyjdzie w sraczkowym kolorze

A rzygi? Kolorowe! Strumieniami płyną
One nigdy, przenigdy w świecie nie zaginą
Rzyga stary i młody, biedny i bogaty
Ten, który płaci z góry i ten, co na raty

Moja rada: rzygajcie wszędzie gdzie popadnie
Bo to, co obrzygane jest, wygląda ładnie
A piękniej niewątpliwie niż oznaki srania
Gdyż przy gównie - gówniane jedynie doznania

Dzieło to jest obecnie w zbiór najwspanialszych utworów Mistrza Szampofona pod wdzięcznym tytułem "Fekaliki" włączone i każdy, kto spragniony poezyj lotów najwyższych, bez trudu po książkę ową sięgnąć może. A potem jedynie rozkoszowanie się wspaniałościami, jakimi poeta nas w niej raczy, pozostaje. Exemplum niniejszym jeszcze jedno uczynimy, na poparcie tez naszych stanowczo i z pełną świadomością wygłaszanych, nie chcąc być gołosłownym, a zarazem do opinii naszey czytelnika przekonać. Oto jedna z pomniejszych fekalicznych, brązowych perełek Mistrza Szampofona, nosząca tytuł "Gówniana wizyta":

Przyszła kupa do rzygów i w te słowa rzecze:
"Najbardziej żem gówniana z wszystkiego, co w świecie"
A na to rzygi kupie tak odpowiedziały:
"Byłabyś bardziej gówniana, gdyby rzygi cię wysrały".

Tak oto historyja tryumfu, sławy, upadku i wiecznego wygnania Mistrza Szampofona pokrótce się przedstawia. Mistrz Szampofon, jako womitant o osobowości fekalnej nie mógł oczywiście zaprzestać działalności swej chwalebnej a pożytecznej, zatem po wygnaniu udał się w podróż daleką, aby na odludziu oddawać się tylko i wyłącznie szlachetnemu heftaniu i tworzeniu kolejnych dzieł literatury, nad którą pokolenia późniejsze z tak wielkim zachwytem i estymą się pochylały.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Hieronim z Pychowic · dnia 17.08.2008 21:06 · Czytań: 838 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
ginger dnia 17.08.2008 22:00
Z początku, po jakże wiele mówiącym tytule, spodziewałam się czegoś zabawnego. Ale przesadziłeś. Obrzydliwe to jest po prostu. Nawet nie chce mi się o przydługich zdaniach pisać...
valdens dnia 17.08.2008 22:19 Ocena: Bardzo dobre
Obrzydliwe ale wciągające, czyli napisane nieźle, bo inaczej nie da się tego wyjaśnić. Ocena: bdb
Azja dnia 18.08.2008 23:00 Ocena: Bardzo dobre
Fajny pomysl, tekst jest 'słodki'. Mnie sie podoba. Utwór w środku napisany bardzo prawidłowo (od strony poetyki), ale jeśli wypisujesz archaizmy to upewnij się jak się je pisze ;-) Tak czy siak - bdb.
Azja dnia 18.08.2008 23:04 Ocena: Bardzo dobre
A!!!! I interpunkcja się kłania... Ale bardzo fajnie, że konsekwentnie stosujesz składnię charakterystyczna dla jęz. staropolskiego, czyli przejętą z łaciny (czyli czasownik na końcu zdania), nie lata to umiejętność :-)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty