„Wojowniczka"
Księga I
Prolog
Urodziły się w pięknym starym zamku. Ich ojciec odebrał poród. Są trzy. Bella, Lilia i Rose. Ich rodzice wiedzieli, że odziedziczą po nich dar, lecz nie mieli pewności czy sobie z nim poradzą. Każda z nich była inna… . Pomimo tego, że były trojaczkami.
Bella, ciemnowłosa piękność o mocnych rysach twarzy. Jej blada skóra iskrzyła się pięknie w słońcu a włosy spadały czarnymi jak noc lokami na plecy, sięgające do pasa. Była wysoka, smukła i zgrabna. Oczy jej były tak samo ciemne jak włosy. Tylko gdy używała swego daru, zdawały się być tak jasne jak słońce. Jest magiczną wojowniczką.
Lilia o włosach jasnych jak słońce. Delikatne rysy twarzy kontrastowały z jej równie delikatną budową ciała. Oczy odziedziczyła po ojcu. Były tak niebieskie jak niebo a gdy używała swej mocy tak samo promieniowały jak oczy jej siostry. Pomimo swej delikatnej budowy i miłego nastawienia do ludzi w decydujących chwilach potrafiła być wojowniczką jak jej siostra. Kochała leczyć i pomagać innym. Jest magiczną uzdrowicielką.
Rose z włosami jak ogień. Ognisto rude włosy sięgały do połowy jej pleców. Ona nie była taka jak jej siostry. Przed podjęciem swojej decyzji wszystko musiała przemyśleć. Choć była delikatnej budowy ciała nosiła w sobie wielką siłę. Rysy jej twarzy były zdecydowane. Usta miała mocno zarysowane, jakby stworzone do pocałunków. Jej oczy promieniowały tak samo jak oczy jej sióstr. Jest magiczną myślicielką.
Wszystkie trzy posiadały niezwykłą moc, lecz nie największą. We trzy nie pokonają ciemności, która ściga je od tysiąca lat. Przezwyciężą ją tylko wtedy, gdy poddadzą się przeznaczeniu.
Kobieta z rudymi włosami przeplatanymi gdzie nie gdzie blondem. Oczy jej były koloru dymu. Mężczyzna o włosach tak samo czarnych jak jedna z córek miał oczy takiego samego koloru co Lili- druga z córek.
I kobieta i mężczyzna mieli dar, który przekazali swoim córkom gdy się urodziły. Teraz czas przyszedł na to by one przekazały go swoim dzieciom i pokonały ciemność, która czyha na nie wszędzie. Pytanie jest tylko jedno.
Czy przyjmą przeznaczenie?
Po drugiej stronie kraju również urodziły się trojaczki, lecz chłopcy. Oni również posiedli dar, lecz o tym nie wiedzieli. Mieszkali w pięknym, dużym domu. Służba odebrała ich poród. Nadali im imiona, które są w ich rodzinach od pokoleń. Logan, Larry i Louis.
Logana włosy były czarne i sięgały do ramion. Oczy miał błękitne. Był wysoki i dobrze umięśniony. Często kierował się siłom. Był reżyserem filmowym.
Larrego włosy były koloru blond tej samej długości co brata. Miał w zwyczaju związywać je w kucyk. Oczy miał koloru łąki czasami przybierały inne barwy zależnie od nastroju. Pomimo tego, że był pisarzem dbał o swoje ciało, które było dobrze zbudowane i w dobrej kondycji dzięki siłowni i niezliczonym ćwiczeniom. Pisał kryminały, horrory i czasami książki fantastyczne.
I Louis. Włosy jego były czarne z pasemkami koloru blond. Oczy miał brązowe. Był równie dobrze zbudowany co jego bracia.Był policjantem.
Wszyscy troje byli do siebie podobni lecz tylko z wyglądu ponieważ charaktery mieli inne. I wszyscy troje mieli w sobie moce, o których nic nie wiedzieli. Lecz jeśli nie wiedzą o tym co mają w sobie to jak pokonają ciemność, która o nich nie zapomniała? Będą musieli dowiedzieć się o niej sami, znaleźć przeznaczenie, uwierzyć w to co widzą i pokonać ciemność. Czy im się uda? Możliwe...
Kobieta miała piękne czarne włosy i zielone oczy swojego syna. Była dość drobnie zbudowaną kobietą lecz posiadała wielką siłę w środku, o której wiedział tylko jej ukochany.
Mężczyzna o włosach ciemno blond i oczach koloru burzowego nieba gdzie nie gdzie ze złotymi przebłyskami. On również posiadał moc, lecz tak samo jak jego ukochana nie powiedział o niej nikomu innemu. Będą chcieli wziąć przeznaczenia swoich synów na siebie. Czy to zrobią? Możliwe…
Obie rodziny kochały się. Rodzice w oby dwóch rodzinach kochały swoje dzieci i nie bały się okazywać im tego. Lecz dziewczynki znały swoją moc i uczyły się ją kontrolować dzięki rodzicom. Chłopcy nie wiedzieli, że nawet coś takiego posiadają. Trzy rzeczy połączą te rodziny w jedną. Magia, miłość i ciemność.
Rozdział I
- Tato ?! – zawołała zniecierpliwiona Bella.
- Tak? – zapytał jej ojciec.
- Gdzie jesteś?!
- W salonie skarbie – zbiegła szybko na dół , do salonu.
-Jest tu gdzieś mama?
-Tak w kuchni. Mogę po nią pójść…
-A Lili i Rose?
-Powinny być na zewnątrz – zmarszczył z zamyśleniem brwi – o co chodzi Bello?
-Zawołaj mamę ja pójdę po siostry dobrze tato?
-No… dobrze, dobrze ale coś się stało?
-Tak… trochę ale chciałabym porozmawiać z wami wszystkimi.
-Dobrze, już dobrze – powiedział wiedząc, że i ta nic nie wskóra – pójdę po twoją matkę – powiedział i skierował się do kuchni. Bella poczekała aż zniknął w drzwiach, a gdy tak się stało pobiegła na dwór. Zauważyła siostry siedzące w hamaku.
-Lilio? Rose?
-Tak? –zapytała Lilia odwracając się.
-Chodźcie do domu, chce porozmawiać ze wszystkimi. Tata poszedł już zawołać mamę.
-Ja też bym chciała pogadać – powiedziała Lilia i wstała przez co hamak się rozhuśtał i Rose spadła.
-Lilio!! – wrzasnęła Rose lądując na ziemi.
-Przepraszam, przepraszam – powiedziała i pomogła podnieść Rose z ziemi.
-Ja też – powiedziała Rose.
-Ale, że co ty też? – zapytała zdezorientowana Lilia.
-Też chciałabym z wami o czymś pogadać.
-To ruszcie dupy i do domu!! – wrzasnęła zdenerwowana Bella. Pobiegły do domu i razem z Bellom skierowały się do salonu. Weszły trzymając się za ręce.
-O co chodzi Bello? – zapytała zniecierpliwiona Meg (mama dziewczynek). Usiadły na kanapie naprzeciw rodziców lecz Bella pod wpływem emocji wstała z kanapy i zaczęła chodzić po pokoju.
-Gdy się urodziłyśmy i dorastałyśmy wiedzieliście, że prędzej czy później wyfruniemy z gniazda prawda? – zapytała odwracając się do rodziców. Oni wymienili pomiędzy sobą spojrzenia i Edward się odezwał.
-Oczywiście, że wiedzieliśmy skarbie.
-Wiecie… bo ja… ja znalazłam swoje „gniazdo”, dom w którym chciałabym zamieszkać –sprostowała. W pokoju zapanowała cisza. Wreszcie Lili wstała i ją przerwała.
-Ja…też.
-I ja- dołączyła do sióstr Rose. Powoli wstała i stanęła obok swoich sióstr. Edward i Meg spojrzeli na swoje córki. Wymienili ze sobą spojrzenia i w końcu po chwili ciszy Meg podeszła do córek ze łzami w oczach wyściskała je.
-Bardzo się cieszę –powiedziała starając się wstrzymać łzy napływające do oczu.
-Naprawdę? –zapytała Lilia niedowierzając.
-Naprawdę kochanie – Edward wstał i również je wyściskał.
-Ja również się cieszę, ale może powiedziałybyście coś o swoich gniazdach ? –po zachęceniu przez ojca do mówienia każda krótko opowiedziała o nich.
Dom Belli był małym zamkiem znajdującym się w niedużej wsi. Był on umeblowany i z niedużą liczbą służy. Meble były tam bardzo stare i przepiękne.
-Od razu zakochałam się w tym zamku – powiedziała przypominając sobie obraz zamku, w którym miała niedługo zamieszkać.
Lilia znalazła niedużą willę w małym miasteczku. Była kolorowa z przepięknym ogrodem, w którym mogłaby hodować również zioła. Jej willa również była umeblowana.
-Coś mnie podkusiło, żeby tam wtedy pojechać i ujrzałam tabliczkę „na sprzedaż” a pod spodem numer telefonu. Więc zadzwoniłam.
Rose znalazła dość duży dom w lesie. Jak pozostałe też był umeblowany i wystarczający dla niej. Meble miała zamiar zmienić ale nic poza tym.
-Zakochałam się w spokoju i ciszy jaka tam panuje. A gdy ujrzałam strumyk z piękną przezroczystą wodą dosłownie kilka metrów od domu wiedziałam, że znalazłam dom w którym chciałabym zamieszkać.
-Kupiłyście je już? – zapytał ich ojciec.
-Tak –odpowiedziały chórem.
-Więc kiedy się przeprowadzacie? – Bella spojrzała na siostry i stwierdziła że powie pierwsza .
-Moja firma ma przyjechać za dwa lub trzy dni a wasze?
-nasze też –powiedziała lili.
-Mam do was jeszcze jedno i chyba najważniejsze pytanie.-powiedział Edward .
-tak tato? –zapytała Rose.
-czy wiecie jak będziecie zarabiać?
-oczywiście…
-jakie macie pomysły?
-ja mam zamiar wynajmować mój zamek do kręcenia jakiś filmów lub scen-powiedziała Bella.
-ja chciałabym otworzyć pensjonat lub mały hotelik-wyznała Rose.
-a ty lilio? – zapytał ojciec.
-ja… ja jeszcze nie mam pomysłu. Ale chciałabym mieć szklarnie, w której mogłabym hodować zioła więc może otworzyłabym sklep z lekami lub ziołami mojego wyrobu.
-Muszę przyznać, że macie bardzo dobre pomysły –powiedział Edward z nie ukrywanym żalem.
-cieszymy się, że ci się podobają tato-powiedziała lilia i uściskała go.
-mogłybyśmy iść na dwór?-zapytała Bella.
-oczywiście przecież nie musicie się nas o to pytać. Jesteście już samodzielne .
- wiemy o tym tato- naburmuszyła się Rose. Wybiegły na dwór śmiejąc się i rozmawiając między sobą. Edward usiadł koło Meg i westchnął.
-To jest ich przeznaczenia prawda? –zapytał ją.
-Tak-westchnęła Meg .
-Będę za nimi tęsknił.
-Wiem kochanie…ja też będę- powiedziała i uścisnęła dłoń swojego męża.
Wprowadzając się do tego zamku Bella uznała, że postąpiła słusznie.
-W końcu mam już dwadzieścia pięć lat-powiedziała do siebie. Wyszła przed dom i uśmiechnęła się- ten zamek to od dzisiaj mój dom. Mój i tylko mój! -Wieczorem zamieściła ogłoszenie w gazecie, które informowało, że może wynająć zamek na potrzeby filmowe.
Jeremy zastanawiał się gdzie może znaleźć Logana. Włączył w końcu telefon i wykręcił numer. Po trzecim sygnale odezwał się zaspany głos Logana.
-o co do cholery chodzi ?! –zirytował się Logan odbierając telefon.
-trochę kultury Loganie! – słysząc głos swojego szefa i ojca w jednej osobie od razu oprzytomniał
-przepraszam – wybełkotał-ale dopiero się obudziłem
-domyśliłem się. Znalazłem ogłoszenie w gazecie…
-jakie ogłoszenie? – zapytał ożywiony.
-ogłoszenie dotyczące książki. Którą teraz reżyserujesz.
-Chodzi ci o książkę Larrego?
-Tak o tą książkę. Znalazłem to miejsce, na którym ci tak bardzo zależało .
-znalazłeś zamek?!
-No przecież chyba mówię …-zirytował się lekko.
-naprawdę? Nie robisz sobie ze mnie jaj? – zapytał z powątpieniem.
-nie nierobie i opanuj trochę swoje słownictwo . podać ci numer do goście od tego zamku?
-tak i adres też jeśli masz. Dzięki tato.
Jeremy westchnął i podał mu adres i telefon do właściciela.
-tylko szybko tam zadzwoń!
-zadzwonię jeszcze dziś możesz być tego pewien.
-Ja myślę… kończę bo twoja matka przyszła i mi głowę suszy żebym kończył –Logan roześmiał się i pożegnał.
Spojrzał na kartkę, na której zapisał adres i numer telefonu. Nareszcie –pomyślał-przez dwa miesiące czekałem na jakiś zamek i wreszcie mi się poszczęściło. Wykręcił numer i czekał aż odbiorą. Sekretarz umówił go na spotkanie z właścicielem za dwa dni.
-Trzeba się wybrać w podróż-powiedział do siebie i odłożył słuchawkę.
-Bello?
-Tak Fernando? – zapytała wchodząc do gabinetu swojego sekretarza.
-masz spotkanie pojutrze w związku z wynajmem zamku-uśmiechnęła się do niego.
-A gdzie się zatrzyma nasz gość?-zapytała zaniepokojona.
-Zaproponowałem mu pokój u nas w zamku
-Dobrze-powiedziała i chciała wyjść lecz Fernando ją zatrzymał
-A…
-Tak?-zapytała podejrzliwie.
-Może… wyszłabyś ze mną gdzieś? –spojrzała na niego i pomyślała, że jest bardzo miły.
-Jesteś słodki- powiedziała na co się zaczerwienił- mogłabym z tobą gdzieś wyjść.
-Serio? –spojrzał na nią rozpromieniony i niedowierzający jednocześnie.
-Jasne dlaczego nie?
-To pojutrze? O siódmej po południu jeśli ci odpowiada?
-dobrze- podeszła do niego i pocałowała go lekko w policzek przy okazji szepnęła mu do ucha
-nie było się czego bać prawda?- a potem skierowała się do drzwi. Patrzył dokąd nie zamknęły się za nią drzwi a potem westchnął i powiedział do siebie z uśmiechem na ustach.
-Odważyłeś się i widzisz? Umówiła się z tobą .
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt