Ach, idę do pani Sąsiadki. Czy wiesz, że kocur Ulisses obchodzi dzisiaj urodziny? Nikt nie wie ile ma lat, czasami zachowuje się jak mały kociak i wtedy ma śmieszne pomysły, tak jak wtedy, kiedy próbował fruwać. Innym razem udaje bardzo starego kocura i, gdy głaszczę mu uszka, miauczy tak płaczliwie, jakby go bolały wszystkie kości. Może ma reumatyzm? Myślę jednak, że jest w średnim wieku. Przybłąkał się kiedyś na podwórko Pani Sąsiadki, przygarnęła go i w ten dzień, na pamiątkę, urządza mu urodziny.
Spójrz, zrobiłam elegancką obróżkę z kolorowych sznureczków i przymocowałam do niej prześliczny, malutki dzwoneczek. Czy myślisz, że Ulissesowi spodoba się taki prezent?
Będzie w nim bardzo dostojnie wyglądał.
Julenka, nie czekając na odpowiedź, pobiegła w kierunku furtki. Ulubiona, błękitna sukienka powiewała lekko na wietrze, zauważyłam też na jej palcu pierścionek. W ten sposób zawsze podkreślała znaczenie sytuacji. Jak zwykle, gdy przebiegała przez Las, stawał się natychmiast inny, witał ją donośnym szumem sosen, ptaki śpiewały z większym przejęciem i w coraz to piękniejszych szczebiotach. Nawet strumyk Zawijasek wtórował jej krokom rytmicznym pogłosem fal. Gdzieś daleko usłyszałam wesołe poszczekiwanie Kufla. Pewnie wybiegł naprzeciw Julenki i jak zwykle, oczekując na zabawę, radośnie ją witał, ale tym razem nie był to jego dzień.Znałam te wszystkie odgłosy na pamięć, wiedziałam w jakich sytuacjach powstają. Oczami wyobraźni potrafiłam zobaczyć, co się działo w Zagrodzie Pani Sąsiadki. Dochodził stamtąd coraz to weselszy śmiech, Las powielał go dźwięcznym echem.
Julenka przybiegła do domu w momencie, gdy ogromna, słoneczna tarcza dotykała już widnokręgu. Bardzo zadowolona, roześmiana, z włosami w wielkim nieładzie i smugą wiśniowej konfitury na zaróżowionym policzku.
Ach, szkoda że nie świętowałaś Urodzin wraz z nami, były takie rodzinne. Ulisses rozłożył się wygodnie na snopku słomy, tuż przy drzwiach stodoły, nastawił uszy i czekał na życzenia. Nie wiem czy przypadła mu do gustu obróżka. Obejrzał ją z każdej strony, pobawił się dzwoneczkiem, ale minę miał trochę kwaśną i bardziej zainteresowały go kocie chrupki, którymi pani Sąsiadka napełniła jego nową miseczkę.
Wszyscy z podwórka składali mu życzenia po swojemu.
Kwoka Babsztylla bardzo głośno wygdakała niby romantyczną, kurzą piosenkę. Ciągle jednak fałszowała, ale przecież nie wypadało się śmiać, więc każdy udawał, że tego nie słyszy.
Największa Świnka przyprowadziła wszystkie swoje dzieci, a Ulisses aż się zjeżył, gdy je zobaczył, bo przecież nie mają nic innego w głowie tylko zabawę w chowanego i berka, a on jest zbyt dostojny, aby ganiać za prosiaczkami.
Gęś ga-Gagunia zrobiła mu dziobkiem specjalny masaż brzuszka. Dostał przecież w prezencie całą miseczkę tłustej śmietanki i mógłby mieć po niej boleści. Ach, gdybyś widziała jaki był rozanielony podczas tego masażu... taki z niego pieszczoch.
A gdy jeszcze Kufel dokładnie wylizał mu pyszczek, to prawie zasnął ze szczęścia.
Urodziny były dla całego podwórka bardzo pięknym i szczęśliwym dniem, tylko indor Gniewny łypał srogo jednym okiem. Chyba jest zazdrosny, że jego żony tak bardzo zachwycają się, gdy Ulisses snuje czasami swoje niezwykłe opowieści o włóczęgach w nieznane.
Julenka zamilkła, musiała sobie przypomnieć coś bardzo zabawnego, gdyż zaraz potem wybuchnęła głośnym śmiechem.
Ach, najśmieszniejszy był koniec urodzin. Nagle, na podwórku pokazała się pani Grządziel. Wszystkie zwierzęta natychmiast uciekły, tylko Babsztylla została. Nic nie zauważyła, bo zamknęła oczy i znowu śpiewała to swoje gdakanie, a pani Grządziel myślała, że ją specjalnie przedrzeźnia. Odwróciła się na pięcie i odeszła, krzywiąc okropnie twarz.
Ach, czy myślisz, że nareszcie obraziła się na zawsze?
----------------------------------------
A teraz dodatkowe zakończenie, wszystkie dzieci udają, że nie potrafią czytać.
Ach, muszę poważnie porozmawiać z Mężem Pani Sąsiadki, traktuje mnie jak dziecko i myśli, że uwierzę mu w każdą bajeczkę. Wiesz, parę minut po uroczystości, Ulisses, bez najmniejszego miauknięcia przeprosin, przeskoczył płot i pobiegł nie wiadomo gdzie. Mąż Pani Sąsiadki mrugnął porozumiewawczo i ogłosił, że nie dla Ulissesa taka nudna impreza, dlatego pobiegł, aby na deser zapolować na jakaś śliczną koteczkę. Ha, ha. Od kiedy to kot poluje na kota, szczególnie taki Ulisses, który tylko czasami ma ochotę pobawić się z jakaś młodą myszką.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt