Spacerowałam po ulicach miasta, które niegdyś dobrze znałam. Tak, mieszkałam tu, ale nie wiąże wiele miłych wspomnie. Tylko rodzeństwo Savec i Cassie. Jedyne dobre rzeczy. Powietrze stężało i zrobiło się cięższe;chłodniejsze. Jak zwykle noce były ciche i zimne, choćby był środek lata. A teraz była zima. Sroga, a mróz dodatkowo szczypał w nos i uszy. Normą na ziemi leżało mnóstwo papierów i starych gazet. Tak, mimo zimy nie było śniegu, tylko mróz i wiatr.
Przechodząc obok jednego z licznych lokali poczułam dziwną chęć wejścia do środka. Delikatne dźwięki popowiej muzyki. Od zawsze lubiłam ten styl, ale nie jakiś bezsensowny chłam. Każdy ma coś co kocha, a dla mnie to właśnie pop, a zwłaszcza w męskim wykonaniu. Knajpka od wewnątrz nie była taka jak inne. Pod sufitem nie unosiły dię kłęby dymu papierowego, a na parkiecie tańczyło mnóstwo osób. Dźwięk wyraźnie przybrał na sile. To kocham najbardziej-wytępy na żywo. Nie przejełam się zespołem i napisałam sms'a do Cass. Ah... Potwornie za nią tęskniłam. Jest ona jedyną osobą, z którą utrzymałam kontakt po ucieczce, ale o tym dowiesz się później. Usiadłam przy jednym ze sotolików i czekałam. Nie wiem na co. Aż się zakocham(w śncianie, ponieważ była jedynym co widziałam), aż Cass odpisze, aż Bóg się ukarze-na ścianie? poważnie mózgu?!-Na wszystko na raz. Czekałam po prostu na...siebie. Podeszła do mnie wysoka kelnerka, której mina wyraźnie pokazywała niechęć.
-Co podać?-zapytała ochrypniętym głosem, więc to nie była nie chęć. Ona źle się czuje.
-Herbata wystarczy.-uśmiechnęłam się lekko, a rozweselona kelnerka odeszła. Nagle poczuła chłód. Odwróciła się w stronę drzwi. Przez próg przeszła dziewczyna średniego wzrostu. Kasztanowe fale kaskadami opadały na jej ramiona i sięgały dalej, do pasa. Zmierzyłam ją wzrokiem-nie złośliwie, wręcz obojętnie. Czarne buty na grybym, wysokim obcasie, dżinsy tego samego koloru i płaszcz e bieli i beżu idealnie do niej pasowały. Jej wzrok powędrował na mnie, a różane usta uśmiechnęły się szeroko. Ten uśmiech bardzo przypominał mi coś, co już kiedyś widziałam. Spojrzałam w jej oczy i już wiedziałam z kim mam do czynienia. To cudowne, dwukolorowe spojrzenie podsunęło mi na myśl jedną osobę. Wstałam.
-Cass.-powiedziałm obejmując ją-Nawet nie wiesz jak tęskniła.
-Wariatko.-zaśmiała się-Jasne, ze wiem. Powtarzałaś to non stop przez telefon.
-She said"I love this song. I've heard it before and it stole my heart. I know evry word."-zabrzmiał cudowny, wyskoki, ale męski głos. ten chłopak brzmiał jak anioł. Łagodnie i wyraźnie zarazem. Usiadłyśmy przy stoliku, przy którym siedziałam wcześniej. odwróciłam się w stronę sceny, aby zobaczyć wokaliste. Skakał po scenie, a wraz z nim-pomijając tabun ludzi-czarny T-shirt, ukazując dobrze wyrobione mięśnie brzucha. Długie*, czarne i pocieniowane włosy zakryły jego twarz nie pozwalając mi przyjżeć mu się. Smutne. Dostałam swoją herbatę, a Cass kawę i rozpoczęłyśmy rozmowę. Uzgodniłyśmy, że tę noc spędzę u niej, a potem pójdę do braci Savec i ewentualnie zamieszkam z nimi. Tylko tydzień, a później pójdę na swoje.
Stałam przed drzwiami i zastanawiałam się czy wejść. Już od pięciu lat tu nie byłam. Nie miałam pojęcia czy nadal tu mieszkają. W każdym razie nie zaszkodzi spróbować. Poprawiłam grzywkę, która zakrywała całe moje czoło. Naciągnęłam czarny, zimowy płaszczyk i podciągnęłam torebkę. Pozbierałam się w sobie i zapukałam.
Drzwi były duże, dębowe i na pewno wytrzymałe. Zza nich doszedł mnie szelest, a po chwili ruszyła się klamka. Zawiasy zaskrzypiały, a gdy już się otworzyły ujrzałam sylwetkę Camill'a. Spod luźnego podkoszulka zarysowała się mięśnie. Widać, że o siebie dba. Jego jasno-zielone oczy przebiegły po całym moim ciele. Przez chwilę miałam wrażenie, iż jeg wzrok może pomijać ubiór. Uśmiechnął się. Chyba nie wiedział c powiedzieć.
-Coś nie tak?-zrobiłam krok przekraczając próg, a on nieźle się zdziwił.
-Nie poznajesz mnie? Aż tak bardzo się zmieniłam?
-Nie rozumiem. Czy my się znamy?-zamknął drzwi. Najwyraźniej zrobiło mu się zimno albo zdenerwowały go dzieciaki.
-No tak. Gdzie moje maniery?-rozłożyłam ręce-Olivia Smith.
-Olivka!-chyba się ucieszył, ponieważ podszedł i uścisnął mnie. Zaśmiałam się i również go objełam. Moja torba spadła na ziemię i przypomniało mi się, że w środku mam odznakę i broń.
-Hej! pamiętasz o czym marzyła trzynastoletna ja?
-Tak. Chciałaś być policjantką.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt