Potwór z bezludnej wyspy - Rusma1
Proza » Historie z dreszczykiem » Potwór z bezludnej wyspy
A A A

Potwór z bezludnej wyspy


Promienie słoneczne muskały twarz Arka, za oknem jechał pociąg, który
wydał z siebie świst jak co tydzień we wtorek. Arek otworzył oczy, zszedł z łóżka i poszedł na śniadanie.
Po śniadaniu idąc do łazienki usłyszał ciche pukanie. Był to jego kolega Łukasz, ale Arek nazywał go Wieszak ze względu na to, że na nazwisko miał Wieszyński. Po za tym Wieszak był wiotkiej postury był wysoki i miał krótkie brązowe włosy. Arek i Wieszak mieli po szesnaście lat i oboje chodzili do trzeciej klasy gimnazjum w Borowinie. Borowina była to mała polska wieś położona na Pojezierzu Mazowieckim, dookoła jej było dużo stawów, pól i kilka dużych jezior.

- Idziesz?? - zapytał wieszak
- już, poczekaj odpowiedział Arek
- no to ruchy, ja tu czekam, tylko weź coś do picia! dodał wieszak
Arek wybiegł szybko po schodach, wbiegł do łazienki, umył zęby, poleciał do kuchni po sok jabłkowy, zastał tam mamę.
- Kochanie gdzie ty się wybierasz zapytała mama
- Idę z Łukaszem nad jezioro, spokojnie mamo przecież są wakacje. odpowiedział Arek schylając się, aby podnieść zakrętkę od butelki, po czym wybiegł. Mama z uśmiechem tylko pokiwała głową i głęboko westchnęła. Była to dobra, pobożna kobieta, która większość dnia spędzała w kuchni. Arek wybiegł przed dom i razem z wieszakiem pobiegli nad jezioro.
Biegnąc przez wieś napotykali wielu znanych im ludzi takich jak Kaśka, była to dziewczyna w ich wieku, ciągle zaczytana i zamyślona, lecz podobała się Arkowi, a ten bezskutecznie zabiegał o jej względy. Gdy dotarli na miejsce oboje zmęczeni położyli się na piaszczystej plaży i odpoczęli. Jezioro, nad którym byli było największe w okolicy, dookoła jeziora był las, było to piękne miejsce i spełniało role oazy dla tutejszych mieszkańców i zwierząt.

- Gdzie ukryłeś tratwę?? zapytał Arek
- w tamtych krzakach przed nami odparł wieszak, po czy pobiegł do owych zarośli i wyciągnął tratwę na piasek, była ona zbudowana z pni drzew z tutejszego lasu.
- Wieszak, jesteś pewny, że ona nie utonie pod naszym ciężarem??
- stary! Nie ma to tamto na stówę jest ok! odparł wieszak.
- Raz kozie śmierć najwyżej popływamy wpław. dodał Arek.
Po tych słowach obaj chłopcy zwodowali tratwe i wskoczyli na nią. Tratwa niepewnie się zachwiała, lecz po pewnym czasie się ustabilizowała.
-Masz wiosła? zapytał Arek
- mam, ale jedno. odpowiedział wieszak.
- no dobra, płyniemy?? Spytał wieszak
-ruszajmy odparł z entuzjazmem Arek

Na co wieszak bez słowa ruszył w stronę drugiej części jeziora. Owe jezioro miało kształt ósemki, przy czym otwory w tej liczbie miały stanowić dwie wysepki. Chłopcy już wiele razy próbowali znaleźć miejsce, z którego mogliby dostać się na wyspę wpław, lecz po kilku dniach poszukiwań, dali za wygraną i rozpoczęli budowę tratwy. Gdy chłopcy dopłynęli
Do brzegu wyspy. Wyspa była wzgórzem o wysokości nie większej niż dwadzieścia metrów,
Cała porośnięta lasem, a na całej jej powierzchni nie wiadomo skąd było pełno porozrzucanych głazów.

- Nareszcie! krzyknął Arek, lecz wieszak nic nie odpowiedział tylko przycumował tratwę do jakiegoś korzenia wystającego z brzegu, podszedł do Arka i klepnął go po ramieniu
- Idziemy zbadać wyspę!! powiedział Arek i jak powiedział tak się stało, wkroczyli do lasu i zaczęli przemierzać las. Las niczym nie różnił się od tego dookoła jeziora, nie biorąc pod uwagę tego, że co chwile na drodze napotykali Menhiry, czyli duże wystające z ziemi głazy.
Gdy chłopcy doszli do drugiego brzegu, to poczuli głód.

- Antek idź po drewno wziąłem kilka kiełbasek, chleb i zapałki zrobimy pierwsze ognisko na naszej wyspie.
- ok. odpowiedział krótko Antek, po czym ruszył do lasu po suche gałęzie. Zbierając gałęzie jego wzrok przykuło coś bardzo dziwnego, a był to wzorek wykuty na głazie. Gdy Arek przyjrzał się temu bliżej, stwierdził, że ukazuje on jakieś stworzenie podobne do węża.
Arek podekscytowany pobiegł na brzeg powiadomić o tym swojego kolegę. Wieszak siedział a piasku patrząc w jezioro i rozmyślając o niebieskich migdałach odwrócił się i zobaczył biegnącego Arka.

- Chłopie!!!!!!! Ja nie mogę!! Odkryłem coś, choć za mną. powiedział Arek i rzucił na ziemie gałęzie.
- spokojnie pali się czy co?? Co znalazłeś?? dodał spokojnie wieszak.
- pokaże ci tylko, choć za mną. po tych słowach Arka obaj chłopcy pobiegli w miejsce gdzie na menhirze widniał owy tajemniczy znak.
- Niech mnie kule biją!!!!! wiesz co to oznacza!? Z nutka przerażenia powiedział wieszak
- ..że ktoś tu już był przed nami i to bardzo, ale to bardzo dawno.- odparł Arek.
Menhir był cały w mchu, wyglądał na bardzo stary popękany głaz. Chłopcy resztę dnia spędzili przy ognisku rozmyślając, kto mógł wyryć owy znak.

- ..Mówie ci to byli starożytni Słowianie.. powiedział Arek.
- nie jestem co do tego przekonany, ale może to być prawda. odparł wieszak.
- ściemnia się już może wracajmy do domu, mama się pewnie martwi, nie było mnie cały dzień. powiedział wieszak.
- w porządku ruszamy. postanowił Arek.
Chłopcy zgasili ognisko i ruszyli wzdłuż brzegu w stronę tratwy, która była na drugim końcu wyspy. Gdy doszli na miejsce było już całkowicie ciemno tratwa bujała się na fałach jeziora, które błyskały oświetlane przez księżyc.
- Wskakuj- powiedział wieszak do Arka brodząc w wodzie, aby odcumować tratwę.
Gdy obaj chłopcy już płynęli do brzegu dobijała godzina dziewiąta. Chłopcy schowali tratwę w krzakach i pobiegli las do wsi. We wsi było cicho i spokojnie, raz po raz tylko słychać było muczenie krowy, lub beczenie kóz. Chłopcy zatrzymali się przed domem stacja kolejową, pożegnali się i rozeszli się do domów. W drodze powrotnej do domu Arka męczył znak na kamieniu, ciągle próbował domyślić się skąd wzięła się wyryta czaszka na głazie.
Gdy Arek wrócił do domu, przywitała go mama

- Kochanie martwiliśmy się o ciebie, gdzie byłeś cały boży dzień?? zapytała zdenerwowana mama.
- Byłem z wieszakiem nad jeziorem. odpowiedział Arek i w tym samym momencie do pokoju wszedł tata Arka. Był to wysoki człowiek w okularach z lekko haczykowatym nosem, miał lekko siwe włosy i sam czubek jego głowy był łysy.
- Chłopcze, choć no tutaj. powiedział spokojnie tata, na co Arek bez słowa podszedł do niego i zarzucił go pytającym spojrzeniem.
- Powiedz mi, czy ty wiesz jak mama przez ciebie się denerwuje?? - zapytał tata.
- wiem. powiedział Arek.
- no, więc od dzisiaj będziesz wracał do domu przed godziną ósmą, zrozumiano??- oznajmił srogo tata.
- no, dobrar30; - powiedział Arek, po czym udał się do łazienki a potem, do spania, przed snem dużo rozmyślał o wyspie i o tym znaku.

Następnego ranka Arka obudziło pukanie do drzwi. Pogoda z oknem była znośna, lecz na niebie widniało kilka chmurek. Arek wybiegł z łóżka i pobiegł do drzwi. Za drzwiami stał wieszak i Kaśka. Gdy Arek zobaczył Kaśkę Odskoczył za framugę, gdyż był w samych bokserkach. Zaczerwienił się i przywitał gości.

-cześć
-cześć odpowiedzieli Kaśka i wieszak.
Arek spojrzał dociekliwym wzrokiem na wieszaka, jakby chciał się dowiedzieć po jakiego czarta przychodzi on do niego z Kaśką.
- idziesz z nami na wyspę?? zapytała Kaśka
- że co? Skąd ty.. wyjąkał Arek po czym jego wzrok zatrzymał się ponownie na wieszaku.
-och, no dobra poczekajcie dodał.

Po chwili byli już w drodze, Kaśka wytłumaczyła Arkowi, że pomoże im rozszyfrować, co oznacza tajemniczy znak. Arek pogodził się z tym, choć wiedział, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Gdy byli już na miejscu wieszak wyciągnął tratwę i wszyscy troje wyruszyli w stronę wyspy. Arek z okazji tego, że Kaśka mu się podoba wstydził się jej sam nie wiedział dlaczego. Kiedy dopływali do wyspy Kaśka chwaliła widoki, Arek siedział obok niej udając zamyślonego a wieszak sterował tratwą. Gdy byli już około sto metrów od brzegu wyspy, nagle szarpnęło tratwą i wszyscy oprócz wieszaka, który kurczowo trzymał się steru wpadli do wody. Zaległa cisza, Arek widział tylko roztrzaskaną tratwę, którek szczątków trzymała się Kaśka, wyglądała ona na panicznie przerażoną.

- Kaśka płyń do brzegu!!! krzyknął Arek.
I wszyscy troje zaczęli płynąć z stronę wyspy. Gdy dopłynęli, byli zmęczeni i wieszak odkrył, że ma głęboko rozcięta nogę. Przerażona Kaśka dyszała i patrzyła się ślepo w dryfujące szczątki tratwy.
- Zatamuj krwawienie. powiedział Arek podając mu swoją koszulkę.
- Co teraz z nami będzie???? zapytała panicznie Kaśka.
- Nie wiem, musimy znaleźć sposób na wydostanie się z tej wyspy, wpław nie ma szans, musimy zbudować tratwę. powiedział wieszak.
- ale nie mamy ani siekiery, ani linyr30; - dodał ironicznie Arek.
- A tak w ogóle, czemu nasza tratwa się rozbiła?? Zapytała Kaśka
- Trafiliśmy w skałęr30; - odparł wieszak.
-ok, idziemy. oznajmił Arek.
- gdzie?? zapytała Kaśka.
- w miejsce, gdzie jest wyryty znak. odparł Arek, po czym wszyscy ruszyli za nim.

Po kilku minutach drogi doszli do owego głazu. Kaśka, gdy tylko zobaczyła znak, zamarła i dopiero po kilku sekundach powedziała

- O cholera;
- Co??, co jest ?? zapytali zaintrygowani chłopcy.
- Czy wy wiecie, co to oznacza????? zapytała Kaśka.
-Gadaj rzesz wreszcie!! krzyknęli chłopcy.
- Ten znak oznacza mityczne stworzenie o imieniu bazyliszek. Starożytni twierdzili, że to stworzenie podobne do węża rodziło się z kurzych jaj i dorastało do piętnastu metrów długości i potrafiło zabijać spojrzeniem, kto spojrzał mu w oczy zamieniał się w kamień. gdy Kaśka skończyła mówić głęboko odetchnęła.
- no to super, jak myślisz skąd wziął się tutaj ten znak? zapytał Arek.
-hmm, szczerze mówiąc nie ma zielonego pojęcia, ale wygląda na bardzo stary. odparła po chwili zastanowienia Kaśka. Po jej słowach poczuli, że zaczyna padać deszcz, lecz nie robiło im to większej różnicy, ponieważ i tak byli cali mokrzy.
- Zadzwonię do taty żeby po nas przypłyną swoją motorówką powiedziała Kaśka, po czym wyciągnęła telefon.
- Cholera!! Bateria mi siadła!! No to wpadliśmy jak śliwka w kompot.
- Chodźmy poszukać czegoś, co może nam się przydać. powiedział stanowczo wieszak.


- Słuchajcie, każde z nas pójdzie w inna stronę musimy dokładnie przeszukać tą cholerną wyspę, Kaśka, ty pójdziesz przez las po naszej prawej stronie, ja pójdę po lewej, a wieszak pójdzie przez środek i okrąży wyspę wzdłuż brzegów. Ruszajmy. po tych stanowczych słowach Arka, wszyscy rozeszli się w wyznaczone kierunki życząc sobie powodzenia.

Rozdział II

Gdy Arek wędrował przez las jego głowę rozdzierało tysiące myśli, czuł się jakby to przez niego byli w takich tarapatach. Z drugiej strony pomyślał też o tym, że przez to niefortunne wydarzenie może ociepli swoje stosunki z Kaśką, myślał, co z nimi będzie, jeśli nie wymyślą czegoś sensownego. Nagle poczuł, że zmaga się wiatr i zrozumiał, że zapowiada się niespokojna noc. Gdy doszedł na szczyt wzgórza, zobaczył, że wyspę otacza mgła a jezioro jest niespokojnie wzburzone. W tym samym czasie wieszak miał o wiele więcej szczęścia, gdyż po kilku minutach uporczywego utykania przez las znalazł jabłoń, na jej widok znowu poczuł przypływ nadziei. Drzewo było lekko powykręcane i niskie, lecz bardzo obfite w jabłka. Wieszak zerwał kilka jabłek i udał się w miejsce spotkania. Kaśka wędrowała przez las zalewając się łzami i rozpaczając nad ich nieszczęsnym losem, gdy nagle przez łzy zauważyła małe jeziorko pod skała, był to piękny widok, mimo tego, że pogoda była ohydna.
Gdy Kaśka nachyliła się nad jeziorkiem zauważyła, że dno jest czarne jak smoła, albo wcale go nie ma. Kaśka nie zastanawiając się dłużej pobiegła do miejsca spotkania. Gdy Arek wrócił na plaże już się ściemniało, ciągle padał deszcz i wiał zimny wiatr, drzewa szumiały niespokojnie a fale jeziora wylewały się na brzeg godząc Arka w stopy. Towarzysze Arka czekali już na niego w miejscu gdzie mieli się spotkać.

- Macie coś?? Zapytał niepewnie Arek.
- Tak! Odpowiedział wieszak, po czym Kaśka zrobiła to samo. Gdy opowiedzieli Arkowi o swoich znaleziskach, zjedli jabłka wieszaka, które były wprost wyborne, szczególnie, że byli bardzo głodni. Później wszyscy troje położyli się obok siebie i poszli spać. Ta noc nie była spokojna dla Arka, gdyż, co chwile budziły go koszmary. Śniło mu się między innymi, że idzie przez nocą przez las, i nagle czuje, że zza zarośli spogląda na niego coś wielkiego, gdy niepewnie odwraca głowę, aby spojrzeć w oczy bestii i tutaj sen się konczy. Rankiem trojga nieszczęśników obudziło rażące słońce.

- Jak wam się spało? zapytała Kaśka podnosząc się z piasku.
- Co jak co, ale muszę przyznać, że na piasku śpi się wybornie. odparł ziewając wieszak.
- A tobie jak się spało Arek?? zapytał wieszak.
- Znośnie.- skłamał Arek i po chwili dodał.
- musimy zbadać dzisiaj resztę wyspy i pomyśleć jak zbudować tratwę.
- Wiecie, strasznie chce mi się pić, choćmy nad to małe jeziorko, które znalazłam wczoraj.- powiedziała entuzjastycznie Kaśka. Gdy cała trójka szła przez las, w stronę jeziorka, wieszak rozmyślał nad budową nowej tratwy, a Arek myślał nad tym jak bardzo może się niecierpliwić jego rodzina. Pogoda była piękna, było bardzo gorąco i na niebie nie było widać ani jednej chmurki. Gdy byli już na miejscu cała trójka napoiła się i Arek wpadł na pomysł zrobienia czegoś co można by nazwać siekierą.
- Słuchajcie, musimy mieć drewno, aby zrobić tratwę na drogę powrotną, zrobimy siekierę.

Wieszak, ty pójdziesz poszukać czegoś, co może się przydać do umocowania głowicy siekiery na trzonie, ty Kasiu poszukasz jakiejś gałęzi, której użyjemy jako trzon, a ja poszukam jakiegoś ostrego kamienia. Po tych słowach Arka wszyscy rozeszli się w celu poszukiwania składników potrzebnych do wykonania prowizorycznego toporka.
Arek podniósł okrągły masywny kamień i zaczął uderzać nim o skałę przy jeziorku, po kilku mocniejszych uderzeniach od kamienia oderwała się spora płaska część, która po późniejszym dopasowaniu mogłaby posłużyć jako głowica siekiery. Po kilku chwilach przyszedł wieszak, przynosząc cieniutkie miękkie gałązki krzemu, które miały posłużyć za sznurek i Kaśka ze sporym metrowych drewnianym drągalem. Reszta dnia zeszła na konstrukcje siekiery.
W drewnianym trzonie trójka wydrążyła rowek w który miała wejść głowica obrobiona w taki sposób aby dało się ją przywiązać do trzonu za pomocą prowizorycznej linki. Gdy rsiekierar1;
Była gotowa, cała trója pełna nadziei podeszła do pierwszego lepszego drzewa, aby wypróbować swoje dzieło.

- no dobra, Arek, wal powiedział wieszak, po czym Arek wykonał zamach kierunku drzewa. Siekiera wbiła się w korę drzewa z lekkim trudem, lecz po kilku minutowym wysiłku udało się ściąć pierwsze drzewo.

Następnego ranka cała trójka stwierdziła, że Kaśka całkowicie poświęci się skręcaniu liny z gałązek krzewów, a dwaj chłopcy pójdą ścinać drzewa. Reszta dnia minęła w pracy i wysiłku, pod wieczór cała trójka udała się nad jeziorko aby posilić się jabłkami i wodą i aby popływać w stawie, a była w nim bardzo przyjemna chłodna woda. Arek wskoczył do jeziorka i zanurzył się w chłodnej wodzie, nagle poczuł jakby jeszcze raz się narodził, było mu wspaniale chłodno i błogo.

- Wskakuj!! zawołał do wieszaka.
- oj, nie bój się nie pozwolę ci samemu korzystać z tej oazy. odparł wieszak i wskoczył do jeziorka.
-wiecie co, zastanawia mnie jedno, jak głębokie jest to jeziorko. zapytała Kasia.
- mogę zanurkować- odpowiedział pewny siebie wieszak, na co zanurzył się głową w dół i zniknął pod taflą wody. Spływał powoli i gdy schodził coraz niżej to coraz zimniejsza była woda. W pewnym momencie poczuł, że coś przed nim się poruszyło, więc przerażony zawrócił i wypłynął na powierzchnie. Wyskoczył z wody
-Arek Wyłaź stamtąd powiedział przerażony wieszak.
- ale, po co?? odparł Arek w jego głosie można było odczuć nutkę poirytowania.
- proszę cię!! krzyknął już wieszak.
- no dobra, jak chcesz. odparł Arek, ale było już za późno, na powierzchni wody zaczęły
pojawiać się bąbelki. Z wody wyłoniła się głowa przypominają ca łeb węża. Kaśka upadła na ziemie, podobnie jak i wieszak. Arek w ostatniej chwili wyskoczył z jeziorka i pobiegł w stronę towarzyszy. Razem uciekali w głąb lasu słysząc posykiwanie i skrzek Bazyliszka, potwora z wyspy. Gdy przerażeni znaleźli schronienie na szczycie wzgórza, Kaśka płacząc jęczała ze strachu i przytuliła do siebie Arka.

- mogłeś zginąć!!!!!!!!!!!!!!!!! powiedziała
- ty też, wszyscy mogliśmy!! odparł przerażonym, głosem Arek.
- musimy jak najszybciej stąd uciekać zanim ta bestia nas zabije!!! krzyknął wieszak.
- masz racje, idziemy! powiedziała Kasia po czy cała trójka pobiegła na plaże, gdzie miała prawie gotową tratwę. Biegnąc Arek słyszał, jak coś wielkiego posuwa się między drzewami, łamiąc niektóre z nich. Wieszak czuł, że albo teraz stanie się jakiś cud, albo zginął tutaj jak psy.
- Już wiem skąd wzięły się te głazy!! Wykrzyczała w biegu Kaśka po czym dodała
- To są stworzenia i ludzie zamienione przez bazyliszka w posągi, przez wiele lat oszlifowane przez wiatr na głazy.
- Nie ma na to teraz czasu, nie gadaj tylko biegnij!! krzyknął Arek.

Gdy dobiegali już do plaży, i zaczęli wodować tratwę, usłyszeli jak za nimi po piasku pęłznie bazyliszek. Kaśka wybuchła płaczem i upadła na kolana, a wieszak w panice zaczął spychać tratwę do jeziora. Arek chcąc odwrócić uwagę potwora zaczął uciekać wzdłuż brzegu, poczwara podążyła za nim, chłopak wskoczył do wody całkowicie się zanurzając. Bazyliszek szukając ofiary spojrzał w tafle jeziora, i zobaczył swoje odbicie. Nagle wszystko ucichło.
Arek wynurzył się z wody i ujrzał cos niewyobrażalnego.

- On skamieniał, ale dlaczego??? zapytał Arek.
- Już wiem - odparła Kasia podchodząc niepewnie do skamieniałego potwora
-on spojrzał w tafle wody, która zadziałała jak zwierciadło i sam zginął od broni, którą sam zabijał.
Cała trójka spokojnie zwodowała tratwę i udała się ku brzegu, ku domowi i ku ocaleniu.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Rusma1 · dnia 12.04.2006 19:31 · Czytań: 1179 · Średnia ocena: 2,33 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Wiktor Orzel dnia 12.04.2006 20:58 Ocena: Dobre
jak na pierwsze opowiadanie całkiem całkiem, pozdrawiam!;)
Wiktor Orzel dnia 15.04.2006 10:35 Ocena: Dobre
dobra recenzja. Czekamy na kolejne :)
koniokrad dnia 15.04.2006 11:37 Ocena: Słabe
Wybitna recenzja, autor urzeka formą i treścią a do tego taki z niego skromniś :)
Wiktor Orzel dnia 15.04.2006 12:11 Ocena: Dobre
:p
Rusma1 dnia 15.04.2006 16:30 Ocena: Dobre
Nezle
sylwus dnia 14.08.2006 12:21
Fabuła ciekawa, ale jest parę "kruczków" xD
Cytat:
Arek wybiegł z łóżka i pobiegł do drzwi.

Jak można wybiec z łóżka xD?
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty