Z obcowania z kobietami może wyniknąć tylko ogień albo dym*
"No to mamy Lolitę w peruwiańskim wydaniu" - pomyślałem, dostawszy książkę po raz pierwszy do ręki. Jednak książka to taki fajny twór ludzkich poczynań, który nie składa się wyłącznie z kolorowej okładki i tytułu. To trochę więcej, to jeszcze treść, postaci, fabuła, wątki poboczne etc. Inna rzecz, czy książkowe "trochę więcej" okaże się być "więcej" niż przeciętność. Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki, bo o nich będzie dziś mowa, spełniają dwa warunki: zwodzą okładką jak tytułowa bohaterka powieści, a do tego odnalazłem tu "więcej" niż przeciętność i jeszcze trochę.
W najnowszej powieści Llosy nie spotkałem tego, o co podejrzewałem go w pierwszej chwili: reminiscencji głośnego dzieła Vladimira Nabokova. O Szelmostwach niegrzecznej dziewczynki należałoby raczej powiedzieć, że opisują bohaterkę podobną do Lolity, jednak starszą, dojrzalszą i bardziej wyrafinowaną w swojej matni, grze, jaką prowadzi z zakochanym w niej mężczyźnie. Tym uwikłanym w sieć "grzecznym chłopczykiem" jest Ricardo Samocurcio - spokojny, inteligentny Peruwiańczyk, realizujący swoje marzenie z lat dzieciństwa, aby zamieszkać i pracować w Paryżu. Na dobrą sprawę marzenie mógłby spełniać aż do końca swych dni, lecz ciągle powracająca "niegrzeczna dziewczynka" skutecznie mu to utrudnia. Pojawia się jako mała Lilly, rzekoma Chilijeczka, potem jako towarzyszka Arlette, madame Arnoux, Mrs. Richardson, Kuriko. Za każdym razem zostawia to samo: namiętność, brak nadziei na stały związek, przelotne szczęście, które kończy się kolejnymi latami milczenia. Ricardo, choć tego nie chcę, ulega niebezpiecznej przygodzie . Powód? Zauroczenie niesamowitą kobietą. Jednak Mario Vargas Llosa proponuje ciekawy typ uczucia. Miesza ze sobą miłość "współczesną" (pełną namiętności, seksu, szalonych doznań) z romantyczną wizją rycerzyka wiernego swej damie serca (Ricardo). Daje to miłość obłędną, nieco fantazyjną, gdzie wszystko leży w geście kobiety. Pisarz odkrywa przy tym wszelkie atrybuty płci pięknej: umiejętność kokietowania, wabienia mężczyzn, zachłanność, ciągłe poszukiwania dobrej rozrywki.
Całej tej historii towarzyszy tło polityczne. Llosa przedstawia nam ideały różnych rewolucji, jakie miały miejsce w Ameryce Łacińskiej i Europie. Rewolucje, które przyniosły pisarzowi rozczarowanie. Rzeczywiście, można mówić o małym rozrachunku z historią, jaki w swojej książce Llosa próbował przeprowadzić . Mnie to jednak nie przekonało, bo ta cała otoczka polityczna, w moim odczuciu, nie przyciągnie potencjalnego czytelnika.
Podejrzany wydaje się erotyzm tego związku. W opisach początkowych scen łóżkowych czytamy o oziębłości Chilijeczki wobec pieszczot Ricardo. Równie ciężko przychodziły próby właściwej inicjacji seksualnej. Zastanawiam się, z całym szacunkiem, ilu facetów gotów byłoby wytrzymać taką próbę. Wkładasz cały żar namiętności w to, by zapewnić rozkosz swojej kobiecie, a ta albo zero reakcji, albo jęczy z bólu, jaki jej sprawiasz. W XXI w. brzmi to trochę impertynencko, jakby szesnastolatka miała się zarzekać przed chłopakiem, że seks dopiero po ślubie.
Miłość obłędna, która w końcu budzi głęboko ukryte lęki, strach, brak stabilizacji. Niegrzeczna dziewczynka w końcu umiera (guz macicy), wszystko wskazuje na to, że sama wpadła we własne sidła. "Chudopachołek" trwa przy niej jak ten wierny rycerzyk. I rzeczywiście: jest tu niewiele z pewnego mitu o miłości, uczuciu czysto romantycznym, więcej tu perwersyjności, obłudy, pożądania. Nie można jednak powiedzieć, że to, co odbiera nam życie, nie stanowi o tym, co nadaje mu sens. W końcu przeczytamy: "Chcę zawsze być twoją kochanką, twoją suczką, twoją dziwką. Jak tej nocy. Bo tylko wtedy będziesz mnie kochał do szaleństwa."
Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki - polecam.
* przysłowie hiszpańskie